jestem zdruzgotana
po nemezis lacznie zglosilo mi sie piec osob, wszystkie pierwszy test pt. "czy chcesz kotka na pewno, czy bedzisz dbac, o niego itp" przeszly pomyslnie. potem nadszedl drugi test pt "nemezis jest troszke chora, ale nie zagraza jej to zyciu". i tu pojawil sie problem, bop wszystkie osoby oblaly druga czesc. kazda sie wycofala, kazda stwierdzila, ze nie chce takiego kotka.... jedna osoba jestem wogole zniesamaczona..... stwierdzila ze taka kaleke to trzeba uspic
juz nic nie powiedzialam, bo i po co? nemezis wlasnie pojadla, teraz sie myje i zaraz pewnie zwinie sie w klebuszek do snu... jak na dziczka oswaja sie bardzo szybko, na tyle, ze wie juz ze jedzenia nie braknie, ze lozko sluzy wylacznie do wyspania sie dla kota, ze myszka na sznurku mozna sie cudownie bawic....ze w razie zadyszki, wezme na rece, uspokoje i niemila dolegliwosc szybko minie i bedzie mozna bawic sie dalej.. dlaczego ludzie dyskfalifikuja troszke usposledzone koty.... nie rozumiem i chyba nigdy tego nie pojme..tak, uzalam sie, bo lzy same cisna mi sie do oczu jak patrze na te kruszynke, ktora pewnie w koncowym efekcie zostanie u mnie...