Dzisiaj jadąc przez Sopot Aleją Niepodległości widziałam jak potrącono kota. Samochód w niego uderzył, on odskoczył... Skakał jeszcze chwilę... Jakby próbował uciec od bólu. W tym czasie kazałam się zatrzymać chłopakowi i pobiegłam do niego Leżał... Nie ruszał się Jedno oko mu wyszło Ale jeszce żył Przeniosłam go na trawę -widziałam jak mu serduszko szybko bije Pobiegłam do samochodu po coś na czym go mogłam położyć i zawieść do weta, aby skrócił jego cierpienia Miałam na rękach jego krew. Ale kotek w tym czasie przeszedł na Tęczowy Most... Nie trwało to nawet minuty.... Przynajmniej szybko się to skończyło Ale ja nie mogę się z tym pogodzić NIC nie mogłam zrobić
To nie ja powinnam się zatrzymać. Nie ja to powinnam oglądać, tylko ten debil, który nawet nie zwolnił I jak ja mam przestać czuć nienawiść do ludzi??!!
Zapalam świeczkę dla tego młodego, pręgowanego kotka i dla wielu innych, które giną w ten sposób. [']
Swój żal do Boga zostawię sobie....