ojoj, skąd ja to znam ( dodam 3ie piętro 5cio p. kamienicy, windy brak)
do domu wchodzimy z torbą przy podłodze przed nami ( jak byłam z kotami 10 dni na mazurach tz cały czas tak wchodził
, to się nazywa przyzwyczajenie)
a ta diablica Morgana i tak czasami da długą.
Merlinek jak mu się czasami zdarzyło to na górę uciekał, pół biedy.
A Morgana na sam dół. Zawsze jak za nią zbiegam, to boję się żeby właśnie ktoś do budynku nie wchodaił ( bo jakby na ulicę to
)
Raz wychodziłam na spotkanie do ważnego klienta, jak zawsze spóżniona, wysokie obcasy, taxówa czeka, a ta pobiegła sobei do piwnicy ( ja nie mam klucza od kraty) i zwiedza sobie; ja pod kratą kiciam, proszę.
Chyba z piętnaście minut trwało, aż do mnie przyszła.
I co , klientowi musiałam tłumaczyć, że się spóżniłam, bo mi kotek ucieł
( ważny kontrakt, ale w końcu podpisany)
A wczoraj to ledwo z tymi siatami się wspięłam, otworzyłam dzwi a kicia już piętro niżęj
Patent przy wychodzeniu mam taki ( b!!!! skuteczny) że wychodzę bokiem i patrzę w lustro ( na ścianie przy dzwiach mamy szafę z lustrzanymi drzwiami ) to taki patent dla takich co też mają lustro ( a może można powiesić na ścianie przeciwległej do uchylności dzwi.
Bo przy wychodzeniu, to kota żadna się nie prześlizgnie