Byłam dziś na naszej działce ogrodowej znajdującej się w śródmieściu. No i oto co na terenie działek zastałam...:
http://upload.miau.pl/25413.jpg - Burasek a właściwie 3 jakoś tak 3 miesięczne buraski i ich mamusia... Jednemu maluchowi leje się z oczu...
Kotki podchodzą na wyciągnięcie ręki... oczywiście z jedzeniem...
Mamusia z 4 małymi - 2 z nich mają strasznie podpuchnięte oczy co widać na niektórych zdjęciach.
http://upload.miau.pl/25414.jpg
http://upload.miau.pl/25415.jpg
http://upload.miau.pl/25416.jpg
http://upload.miau.pl/25417.jpg
http://upload.miau.pl/25418.jpg Właśnie tych maleństw jest mi szczególnie żal... Kotki troszkę płochliwe a matka chroni je za wszelką cenę ale szybko zdobyłam jej zaufanie.
A tu moja ulubienica - jakos tak półroczna brązowa, podpalana kotka. Je z ręki i uwielbia się miziać mrucząc przy tym jak odkurzacz:
http://upload.miau.pl/25419.jpg
Jest jeszcze duży kot (kotka?) biało - brązowo - ruda... i zapewne kilka innych.
Sytuacja jest dramatyczna, bo jest coraz zimniej.
Moja propozycja jest taka... Może udałoby się gdzieś zdobyć w Krakowie klatkę - łapkę? Wyłapać kocice i zabrać na sterylizację żeby się już więcej tam nie mnożyły? Koty mają tam opiekunkę... więc w sumie nie jest im tam źle, bo dostają jedzenie. Ale opiekunka wyjechała teraz na 2 tygodnie. Najbardziej martwią mnie te maluchy z zaropiałymi oczami...
Krakowianie - doradźcie coś... JAK NAJSZYBCIEJ! A może pomożecie je wyłapać? Zawieść do schroniska, żeby pomogli?