na poczatku było troszkę strachu.. jedziemy do naszego drugiego domku, do TZta, a to 6- 7 godzin w aucie.. jak sobie kota poradzi?
zabawki spakowane, kontenerek przygotowany, kot skacze po torbach w stylu "ja pojadę w tej czarnej torebce", "nie zabieraj mi tego, ja się tym teraz bawię, co mnie to obchodzi, że ty chcesz tam włozyć kosmetyki"..
przy wynoszeniu bagaży (kotowych było 3 razy więcej niz moich
) nastała chwila niepewnosci:
"ja też jadę, prawda? nie zostawisz mnie?"
jedziesz jedziesz, upewniłam.. wskakuj do kontenerka i do samochodu..
i wtedy się zaczęło.. pierwsze połtora godziny drogi zostałam zasypana gradem pretensji, skarg i pytań..
cierpliwie odpowiadałam na wszystkie, zreszta było to ciekawsze niz podrózowanie samemu.. "tak kochanie, jedziemy do taty", "jeszcze trochę, dasz radę", "nie, nie mozesz wyjsc z kontenerka", "tak, zatrzymamy sie za chwilkę na mizianie" itp..
Po dwóch godzinach intensywnego wyjaśniania, kota przekonana moją argumentacją, że przecież proporcjonalnie, to ja siedzę w mniejszym pudełku niż ona, dała spokój i zasnęła.. potem na moje nieśmiałe próby właczenia muzyki było tylko sfochowane "no wyłącz to radio, ja próbuję spać!"
u kresu podróży zaczęło się znowu i żadne argumentacje, że to juz zaraz nie pomogły.. ale dojechałyśmy
u TZta zamiast rzucić sie mu na szyję kota nie chciała wyjsc z kontenerka.. TZ wziął na ręce kotka i kotek wyszeptał: "nasikałam w kontenerek..
mama bedzie krzyczeć" na co TZ odpowiedział że nikt na kotka krzyczeć nie bedzie, że sam by nasikał, jakby go na tyle godzin w pudełku zamknąć..
z wrażeń pobytowych muszę powiedzieć tylko, że kot dorwał rybkę smażoną w bardzo ostrej przyprawie ( jak ona tam weszła?) i zeżarł bezczelnie jak spaliśmy wielki kawałek i z tego powodu wzgardził sniadaniem.. obawiałam się o brzuszek, ale zdrapka na moje pytanie, czy sie dobrze czuje zapytała tylko "na kolacje też będzie ta dobra rybka?"
Powrotne 6 godzin upłyneło w ciszy, no moze było kilka pytan, kiedy cos zjemy i czy daleko jeszcze.. Kuwetka tym razem zamocowana była na podłodze takze kontenerek był tylko do spania.. Gdy wysiadałysmy przed domem Zdrapcia przeciągając się szepnęła "kiedy znowu pojedziemy do taty?"
ps. kotem zachwycili się wszyscy- rodzina, znajomi, nawet pani w mc donaldzie
cytuję ogólną opinię: "takiego kotka to i ja chciałbym mieć.."
ba.. ale co zrobić, że TAKI kotek jest tylko jeden.. Zdrapcia