Czyli dobrze mi sie wydawalo, ze to mit z tym zagryzaniem. A walki koty prowadza bez wzgledu na to, czy sa "pelnowartosciowe", czy nie. To zalezy od charakteru. Prawda?
Znam jednego kocura, kastrata, ktory tez "trzesie" okolica. Kiedys go za to podziwialam, tzn. ze jest bez jajek i zyje, ale teraz wiem ze ma po prostu mocny charakter.
A teraz pewna wiadomosc o tym wlasnie kocurze (jak ją uslyszlam, to dlugo, dlugo nie moglam uwierzyc i bylam w ciezkim szoku): otóz kot ten podobno kastrowany byl... w domu swojej wlascicielki, na stole w pokoju, bo wet powiedzial, ze bedzie taniej.