Drodzy forumowicze - jestem tu nowa, ale z zainteresowaniem czytam od jakiegoś czasu Wasze posty i przyznam, że sporo już zdążyłam się od Was dowiedzieć
Sama mam dwa cudowne kociaki - Boza, ślicznego dachowego kastrata 10-miesięcznego i Gizma - 3miesięcznego "pseudo" syjama, kochanego i pieszczotliwego, wziętego zanim jeszcze trafiłam na forum i dowiedziałam się czegoś o pseudochodowlach
Mój problem dotyczy starszego kociaka. Otóż jest to kot nadzwyczaj gadatliwy-całe życie miałam jakieś koty w domu, ale żaden mu do pięt w tej dziedzinie nie dorastał
Dotyczy to rónież miauczenia ot tak sobie, w kosmos albo do sufitu (nazywamy to z mężem miauczeniem filozoficznym). Problem w tym, że nasz kochany łobuziak dostaje takiego napadu między innymi codziennie między 5-6 rano, przez co nie może z nami spać i zamykamy go w innej części domu. Niestety nasz kiciuś wykazuje wyjątkową detrminację w dotarciu do nas o tej porze, co przejawia się waleniem (na prawdę!) w drzwi, drapaniem, donośnym miauczeniem. Nie możemy z nim spać, bo skacze nam po głowach, nie możemy go izolować, bo szaleje i też nie daje nam spać (słychać to spokojnie przez dwa pokoje). Jakieś pomysły? Kilkukrotne wstawanie i fukanie na niego nie daje rezultatu. Czy ktoś ma podobny problem? Z góry dzięki za wszystkie odpowiedzi. Asia