Znowu mam do oddania kotka. Jeszcze nie mam zdjęcia, ale to juz niebawem
Kotunia jest po jakichś strasznych przejściach, bo tak: to było 3 dni temu, szłam raniutko do pracy, i wtedy zobaczylam coś, co wyglądało, jak zwłoki kociaka . Leżała na srodku chodnika, w błocie. Nachyliłam się nad nią, żeby sprawdzić, czy na pewno nie zyje. Najpierw zobaczyłam, że biegają po niej wszy i pchły, a potem spostrzeglam, że leciutko i bardzo płytko oddycha. Kiedy jej dotknęłam, cichutko zajęczała. Była cała mokra i strasznie wychudzona. Ja bylam pewna, że to kociak umierający na panleukopenię, bo składała sie tylko z glowy i kręgosłupa. Jeszcze nigdy nie widziałam tak chudego kota. Kiedy wzięłam ją na ręce, była sztywna z zimna. Biegłam z nią z płaczem do pracy. Tam ogrzalam ją przy pomocy gorących pieluch i butelek z ciepłą wodą, a po kilku godzinach mala zaczęła popłakiwać, najwyraźniej w poszukiwaniu jedzenia. I zjadla!
Oddzialowa zwolniła mnie, żebym pojechala z nią do wetki. Tam wyfrontlinowalyśmy ją, dałyśmy kroplówki podskórne, wszelkie witaminy. Okazała sie, że ogólnie kotunia jest zdrowa, tylko strasznie wybiedzona.
Strasznie mi jej żal, bo w wieku około 4 tygodni waży 200g, czyli tyle, ile mój poprzedni kotek, Rumianek, w wieku 10 dni
W domu na początku jeszcze się zataczała, ale bardzo pięknie zaczęła jeść, głównie mięsko, i juz teraz biega
Wie, do czego służy kuwetka, jest przepiekna, bystro-granatowooka, biszkoptowa w grube czarne prążki, i z lekko przedłużonym włosem Jednym słowem przecudowna.
Ciekawe, czy przedtem nie była czyjaś, bo strasznie sie garnie do człowieka. Koty prawie wcale jej nie interesują, ona cały czas biega za nami Wiecznie lezy na kolanach, uwielbia być miziana, kiedy już naprawdę nie mogę jej trzymac, bo mam coś do zrobienia, to kladzie się na mojej stopie i tylko w ten sposób mogę się poruszać. Jest cudna. Kiedy jest blisko człowieka, najwyraźniej w świecie ogląda ludzką twarz z fascynacją .
Juz niedługo zamieszczę zdjęcia, zobaczycie, jak jest świetna.