Ara-b.chora - moje słoneczko nie żyje :((((

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt wrz 10, 2004 9:58

:cry: straszne :cry: nie przypuszczalam, nie wierzylam...przeciez Ara miala zyc... Karuniu, jestem przekonana, ze nie masz co sie obwiniac- rozumiem, ze myslenie co by bylo gdyby...sie narzuca, ale nie prowadzi do niczego... Te wirusowki na przyklad- raczej nie da sie tym tak latwo zarazic. To wazne, abys wiedziala, co stalo sia z Ara. To pozwoli Ci lepiej ochronic kotki, ktore zostaly (moze powinny dostac przeciwciala, cos wzmacniajacego?) i kotki, ktore ewentualnie przyjda do Ciebie w przyszlosci. Nie zadreczaj, sie Slonko. Wszystko Ci sie ostatnio spietrzylo, za duzo tego...ale minie, troche minie...Odpocznij. Przytulam... :(
ObrazekObrazekObrazekObrazek
Sa dwie Mamy i jedno Slonce/chociaz kazda inaczej kocha/Marta ma podrapane od "zabawy" rece, Ania- mruczacego na kolanach kota.

nan

 
Posty: 3267
Od: Śro lis 12, 2003 19:54
Lokalizacja: Warszawa-Mokotow

Post » Pt wrz 10, 2004 10:06

Bardzo mi przykro...
Amiś, Antoś, Bambosz, Pepsi i Cola

Sydney

 
Posty: 14742
Od: Pt mar 19, 2004 10:28
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Pt wrz 10, 2004 10:39

:cry: :cry: :cry:

marushka

 
Posty: 356
Od: Pt sie 06, 2004 11:12
Lokalizacja: Gdynia

Post » Pt wrz 10, 2004 11:16

Czytając to wszytsko normalnie wyję i ledwo widzę klawiaturę...wiem, że to banalne gdy napiszę, że mi przykro...martwię się o moja koteczkę i o jej stresy, które przeżywa gdy widzi lub czuje drugiego kota - boje się, że pomagając innemu zwierzeciu "zabijam" własnego...jakiś wet z Vetserwisu - napisał mi "to nie jest odpowiedni moment na wprowadzanie nowego kota" - tylko czy ja zrobiłam specjalnie? to kot wybrał mnie...
i zadręczam się bez przerwy i miałam mnóstwo takich samych myśli - o pomaganiu innym...eh, życie...ściskam Cię. :cry:

Sin

 
Posty: 4216
Od: Czw sie 19, 2004 17:15
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Pt wrz 10, 2004 11:38

Ja tez tak mialam w tamtym roku, i wlasciwie w pewnym sensie caly czas... W tamtym roku Koci zarazil sie od dwoch znajduskow malych kocim katarem, ktory sie bardzo ciezko leczyl, i grzybica, ktora leczyla sie jeszcze ciezej. Strasznie sie ucierpial, i obiecalam sobie, ze nigdy juz nie przyniose kota z zewnatrz.
Ale przynioslam Tycke, choc umieralam ze strachu. I teraz mam tez przejsciowo Stefana. Boje sie, ze robie nieslusznie. Boje sie ze narazam zdrowie rezydenta(ow). Boje sie zlych skutkow dobrych uczynkow...
Ale mysle sobie, ze Koci w pewnym sensie tez ma dlug - czy jakby to powiedziec? - bo jego znalazla malego i poranionego taka starsza pani, i przygarnela, ratujac mu zycie, mimo ze miala swojego kota rezydenta i jeszcze inne zwierzaki.
Karuniu, wspolczuje Tobie z calego serca i wiem, jak musisz sie czuc. Sciskam bardzo bardzo mocno
Pozdrawiam,
Nuśka & Romeros

Nuśka

 
Posty: 1957
Od: Wto gru 16, 2003 0:23
Lokalizacja: Krakow

Post » Pt wrz 10, 2004 12:16

Bardzo wam wszystkim dziekuje
nie wiem jak sie czuje, pracuje i zajmuje sie papierami ale umieram mimo to.
Nie wiem co jej było tak naprawde
podejrzenia o zapalenie otrzewnej nie mozna wykluczyc ale moim zdaniem to za szybko jak na to
przyczyn wodobrzusza z tego co mi powiedzieli weterynarze jest 5
nowotwor, zapalenie otrzewnej, krazenie, nerki i watroba
moze miala wszystkiego po trochu? skoro wyniki wyszły ok a przeciez wymiotowała jeszcze w lipcu - pisa lam o tym i robi lam jej badania i usg
usg wyszlo dobrze zas badania krwi wykazały stan zapalny tylko nikt nie wiedzial czym spowodowany
czula sie dobrze i normalnie zachowywała - zreszta tak czula sie do konca swoich dni - tylko widac bylo ze jest chora po oczach i to wodobrzusze :crying:
juz wczeniej wydawalo mi sie ze ma jakies zgrubienia na ciałku male ale powiedziano mi ze to moze od kroplowek bo wtedy w lipcu dostala kilka kroplowek na tą wątrobę oraz jakies tam drobne leki, z tymze wtedy tez wykluczono zapalenie watroby bo badania byly dobre i tak w kółko na okrągło
musialabym jej zrobic sekcje zeby wiedziec na pewno a takie tylko domniemanie ze to zapalenie otrzewnej to tez moim zdaniem nie jest wlasciwe bo
coz powracajac wyniki badan krwi byly dobre, tylko podwyzszony cholesterol i wykazaly stan zapalny ale nie wiadomo czym spowodowany
usg tez jakby nie wykazalo wielkich zmian tylko poczatki wodobrzusza
zas badanie plynu jak juz pisałam wyszło "ciekawie"
moze to tez wiele rzeczy wpłyneło na to: stres, przez ostatni miesiac bardzo mało robila siusiu i qpki wiec moze tez wlasnie nerki i watroba, - przebadalam ja, bylam wczesniej u kilku lekarzy ktorzy powiedzieli ze jest ok i ze nie ma sensu jej nic podawac, miala badania krwi robione wiec moze troche to zbagatelizowałam :( ale co mialam zrobic? przeciez nie moge kota leczyc na zapas
jezeli to byłoby zapalenie otrzewnej to nie mialam tego skad przyniesc bo po 1 wedlug opinii nie mozna tego przeniesc tak jak panleukopenii, 2 kot od kota sie zaraza w momencie gdy sam jest chory a nie mialam w domu kotow chorych na to
w ogole nie mialam w domu kotow chorych, poza simba ale on tez w momencie pojawienia sie objawow byl tylko 1 dzien i pojechal na leczenie do p.ireny poza tym jak wymiotowal (tylko 1 dzien mial biegunke i wymiotowal, potem zrobil sie juz zołty itd itp) to był zamkniety w klatce duzej od puchacza (klatka juz zdezynfekowana wszelkimi mozliwymi sposobami) wlasnie dlatego zeby nic nie rozniesc, poza tym byl w pokoju w ktorym nie ma nic- wiele wlasciwie, tylko lozko stol, szafa i lustro a to latwo było zdezynfekowac
jestem na etapie przeprowadzki z mieszkania dziadkow ktore jest sprzedawane wiec tu duzo rzeczy nie ma, poza tym mieszkanie do remontu wiec nie zal czyscic domestosem nawet starych mebli ktore sa do renowacji albo wyrzucenia, wiec nie sadze zeby jakies zarazki sie przeniosly gdziekolwiek :(
mała z 4 lap tez była wlasciwie zdrowa wg lekarzy i siedziala w klatce i jedynym kotem ktory mial z nia wiekszy kontakt jest puchacz ktory jest zdrowy

tak czy inaczej chce z powrotem moją Arunie :crying: :placz:

karunia

 
Posty: 2224
Od: Pon kwi 26, 2004 22:10
Lokalizacja: Warszawa Mokotów

Post » Pt wrz 10, 2004 13:49

Strasznie mi przykro :cry:

Gringo

 
Posty: 374
Od: Pt kwi 09, 2004 0:57
Lokalizacja: Szczecin

Post » Pt wrz 10, 2004 14:21

Bosh, jak smutno... :cry:
ObrazekObrazekObrazek
Panowie Kocurowie
"Poznasz siebie, poznając własnego kota." Konrad T. Lewandowski, "Widmowy kot"

PumaIM

Avatar użytkownika
 
Posty: 20169
Od: Pon sty 20, 2003 1:30
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt wrz 10, 2004 14:46

Bardzo, bardzo współczuję :placz: Płavczę razem z tobą. Ja swojego kotka straciłam cztery lata temu i do tej pory serce mi się ściska, jak go sobie przypomnę :cry:

marti

 
Posty: 83
Od: Czw gru 11, 2003 14:03
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt wrz 10, 2004 15:57

Bardzo Ci współczuję...jest mi bardzo, bardzo smutno. Kruchość życia, z którą musimy się jakoś godzić. Trzymaj się.

Magdalena

 
Posty: 1513
Od: Sob maja 18, 2002 12:05
Lokalizacja: Warszawa Bemowo

Post » Pt wrz 10, 2004 16:05

:cry:
Wiem, że nic nie jest w stanie Cię pocieszyć i nawet nie będę próbowała tego robić. Wiem jak to jest. Każdy z nas zajmujący się kotami żyje z piętnem śmierci. Nigdy nie wiemy do końca jak zwierze się czuje bo nie potrafią ubrać tego w słowa.
Ale jedno co wiem, nie można przestać walczyć. Jest tyle istot, które potrzebują naszej pomocy. Zresztą - gdybyśmy tacy nie byli, nie mielibyśmy swoich kotów, a one nie miałyby nas.

Dominka

 
Posty: 440
Od: Sob lut 07, 2004 20:55

Post » Pt wrz 10, 2004 17:03

To naprawdę wielka tragedia :placz: !!!

MonikaJ

 
Posty: 169
Od: Czw wrz 09, 2004 22:41
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Post » Pt wrz 10, 2004 17:07

Bardzo mi przykro i ogromnie ci wspolczuję, znam te bezsilonośc okropne uczucie. ja z rodzina wziąż oplakujemy Tusia i czekamy aż wyjdzie gdzieś z kącika i wepcha sie na ręce i taka pustka jak nie ociera sie o nogi robiąc ósemki gdy nakladam jedzenie do misek, ani nie biegnie do kuchni w podskokach kiwajac znacząco głowa o piatej rano. Ale trzeba zyc i kochac inne koty, psy, ludzi....Tulę cie mocnooooooooooooo!!!!!!!!!!!!!

betix

 
Posty: 2007
Od: Pon sie 11, 2003 22:37
Lokalizacja: Radzionków k.Bytomia

Post » Pt wrz 10, 2004 17:20

Strasznie mi przykro. Sama w nocy z środy na czwartek traciłam kotka i podejżewam jak możesz się czuć. Chociaze nie wiem jak bardzo byłaś z kotkiem zżytaj. Jedno jest pewne. Zadne kot nie zasługuje na wczesną śmierć i każda kocia śmierc jest wielką tragednią. Naprawde nie potrafi powiedziec jak mi przykro.
Obrazek

Dorocia

 
Posty: 388
Od: Pon lip 12, 2004 20:15
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pt wrz 10, 2004 17:28

Och, czytam i płaczę... strasznie mi przykro i bardzo Ci współczuję. 3maj się!

Wiedźmiucha

 
Posty: 70
Od: Pon paź 27, 2003 20:04
Lokalizacja: Szczecin

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 379 gości

cron