kiciunia
, a Lopez to straszny rozbójnik
my sie dokociliśmy jak merlinek miał rok i 4?miesiące, wzieliśmy kotkę podobno 9io miesięczną. (w pażdzierniku)
Jak weszliśmy z nią wieczorem do domu to Merlin był w szoku, prychał, syczał. Ona biedna leżała w łazience i tylko mrużyła do niego oczęta swe skośne i pokazywała brzuszek.
Ale bez przebaczenia, nawet próbował ją przeganiać.
Noc w miarę była spokojna, bo kicia zestrresowana pod łożkiem, a Merlinek jak zwylke z nami przytulony.
Ale rano do pracy. niunię musieliśmy wyeksmitować z pod łożka, ... i się zaczęło.
Natychmiast rozłożyliśmy łóżko, żeby miała gdzie się chować.
A wieczorkiem, Merlinek jak zwykle powąchał trochę miseczkę, wtulił się w kolana, poopowiadał jak mu minął dzień; standartowy rytuał codzienny trwający ok godziny
No i jak zobaczył, że co prawda drugi kot w domu, ale w misce pełno, kolana też jego a i miłości nie ubyło, to mu przeszło.
Chciał się z nią bawić; ale jej się zaczęło. Fukanie, syczenie ect.
nas też zbytnio nie akceptowała.
I trwało to prawie dwa tygodnie, ąz dostała rui. Total!!!
Ale od tej pory jest bardzo kochana, i jego też akceptuje.
Czasami się leją, ale tylko troszkę.