Witam. Mam 7- miesięczną koteczkę. Jeszcze nie jest wysterylizowana, ponieważ czekałam z tym do pierwszej ruji. I stało się nieszczęście. Wczoraj kotka uciekła z domu, na szczęście dosyć szybko ją znaleźliśmy (po około godzinie) ale kotka nie chciała dać się złapać i zachowywała się baaaardzo agresywnie. W domu również nie chciała dać się dotknąć, cały czas na nas syczała, gryzła i drapała. W okolicy kręci się sporo bezpańskich kotów, więc obawiałam się, że mogła "zaprzyjaźnić się" z jakimś dachowcem. Ale wieczorem ( po ok. 4 godzinach) zaczęła się przymilać, prężyć, zadzierać ogon do góry, nadstawiać pupcię do głaskania (wiem, że to oznaki ruji). Stąd moje pytania. Po pierwsze, jeżeli teoretycznie doszło do zapłodnienia po ucieczce kotki, to czy to normalne, że później zachowuje się jak kotka w ruji? A po drugie, czy weterynarz pomógłby "rozwiązać" ewentualny problem ciąży? Zaznaczam, że do weterynarza będę mogła dotrzeć dopiero jutro, czyli prawie 48 h po zapłodnieniu( o ile w ogóle do tego doszło).
Bardzo proszę o radę i pozdawiam.
Emilia