CO MAM ROBIĆ ?????????

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie sie 22, 2004 9:59

A co ja według was miałam zrobić ?? Czy nie próbowałam obronić ich przed taką śmiercią ? Owszem. Nie mieć kotów ? A co według was miałam zrobić z kotką , którą znalazłam w lesie wychudzoną i chorą ? Zostawić ją tam żeby znalazł ją ktoś inny tylko dlatego , że mieszkam blisko ulicy ? A u weterynarza uśpić ją bo u mnie i tak zginie ?? A już gdy ją wyleczyli i ją oddałam komuś a ona po kilku dniach wróciła to czy miałam ją oddać z powrotem ? Czy gdy urodziła kociaki miałam ich nie chować w różnych miejscach kiedy inni chcieli je utopić bo i tak zginą ? Czy miałam odpychać pełne miłaości i wdzięczności spojrzenia , bronić się przed miłością ? Odpowiedź brzmi : NIE . NIE POTRAFIĘ . Nie moja więc wina , że mam koty . Nie potrafie bez nich żyć . I nie wińcie mnie już więcej za śmierć kotów.

Ewelina

 
Posty: 63
Od: Sob sie 21, 2004 13:23
Lokalizacja: Mielec

Post » Nie sie 22, 2004 10:02

Ewelina, nikt Cię nie wini!
Ja nawet widzę w postach wyżej słowa uznania dla Ciebie.
Jak ktoiś napisał: jesteś elitą w swoim środowisku - może teraz mało możesz zrobić, ale z czasem będziesz mogła więcej i więcej.
Mam nadzieję, że uda Ci się rozwiązać ten problem.

eBuszka

 
Posty: 688
Od: Czw lip 01, 2004 19:42
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie sie 22, 2004 10:11

Ewelina pisze:Czy nie próbowałam obronić ich przed taką śmiercią ? Owszem.
Ewelinko, trzeba bronić i chronić, nie tylko próbować. Zauważ, ile dzieci ginie, a w najlepszym przypadku są okaleczane przez maszyny rolnicze na wsi, co nie znaczy, że rodzice ich nie kochają i nie próbują chronić. Sama widzisz, że to nie wystarcza... :? :(
Spróbuj trochę z siebie dać tym, co mają gorszy świat...
Obrazek ->tu nasz wątek-> a tu album :)

Fraszka

 
Posty: 5746
Od: Wto lip 27, 2004 9:04
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Nie sie 22, 2004 10:22

Ewelina pisze: I nie wińcie mnie już więcej za śmierć kotów.

Nie winię Ciebie, ale sytuację, środowisko, w którym żyjesz. Jak napisano powyżej, plusem wielkim jest, że zwracasz na to uwagę i może z czasem zdłasz zaprowadzić inne porządki, przynajmniej we własnym domu, gdy będziesz go miała.

Jednak teraz - żadnego cudownego sposobu, który uchroniłby zwierzaki bez poważnych zmian w podejściu do nich po prostu nie ma :(

Estraven

 
Posty: 31460
Od: Pon lut 04, 2002 15:30
Lokalizacja: Poznań

Post » Nie sie 22, 2004 10:27

Ewelina nikt Cię nie wini.
Rodzina mojego męża mieszka na wsi i na moje koty reagują ... wiadomo jak. A to że są kastrowane i szczepione i leczone uważają za fanaberię.
Ale coś zrobić trzeba. Dobrze że to zauważasz i coś chcesz zrobić.

aguś

 
Posty: 2594
Od: Czw sty 29, 2004 20:51
Lokalizacja: Cz-wa

Post » Nie sie 22, 2004 12:50

Chyba mojemu kotu już przeszło z tą ulicą bo ciągle siedzi w domu . Wciąż nie wypuszczam go jednak z domu bez mojej opieki . Zakomunikowałam to już pozostałym członkom rodziny . Byli rozbawieni , ale się zgodzili . Kot dobrze na razie to znosi , i bardzo dobrze , bo musi się przyzwyczaić .

Ewelina

 
Posty: 63
Od: Sob sie 21, 2004 13:23
Lokalizacja: Mielec

Post » Nie sie 22, 2004 13:04

Jeżeli zapewnisz kotu codzienne głaskanie, jedzonko i wodę i wstawisz mu do domu kuwetę, odwdzięczy Ci się i przyzwyczai do siedzenia w domu. Z czasem kastracja okaże się konieczna, trzeby by też pomyśleć o sterylizaji Twojej kotki. Możesz wyprowadzać kota na spacery na bezpieczny teren na smyczy albo bez i nagradzać go smakołykami za przychodzenie. W ten sposób nauczyłam kota mieszkającego w bloku pilnowania się terenu na wyjazdach pod namiot. Ale on był wykastrowany i nie miał potrzeby się włóczyć.
Jeżeli Twoje koty są wychodzące, dla Waszego i ich bezpieczeństwa należałoby je zaszczepić, szczególnie przeciwko wściekliźnie i choroby zakaźne - szczepionka Quadricat nie jest droga.

I nie dziw się, że malutkie kocięta łatwo oddać - jeżeli giną masowo na drogach. To jest samonapędzający się mechanizm - im więcej kotów zginie, tym więcej ich się bierze.

Kocurro

 
Posty: 11393
Od: Nie sty 11, 2004 20:31
Lokalizacja: Warszawa-Bemowo

Post » Nie sie 22, 2004 14:34

A ja mam taki pomysł (do rozważenia). Piszesz, że kotek jest mały, więc do ewentualnej kastracji jest jeszcze czas, może zacznij zbierać sobie pieniążki już teraz, w małych miejscowościach kastracja nie jest chyba bardzo droga (u mnie kosztuje w zależności od lecznicy od 40 do 50 zł więc u Ciebie pewnie mniej). Jak przyjcie czas kota wykastrujesz a rodzice nawet nie muszą wiedzieć (np. powiesz, że zabierasz go do koleżanki). Myślę, że w Twoim wypadku kastracja jest jedynym wyjściem inaczej jego śmierć to tylko kwestia czasu :(
Obrazek Obrazek

sabianka

Avatar użytkownika
 
Posty: 4668
Od: Śro lis 26, 2003 18:34
Lokalizacja: Rybnik

Post » Nie sie 22, 2004 14:57

Ewelina pisze:A co do kotków urodzonych przez moją kociczkę to nie martwcie się o to bo wszystkie trafiają w dobre ręce , zresztą kicia zawsze rodzi po dwa kociaki o które ludzie aż się biją i z niecierpliwością czekają na kolejny miot :)


W jakie dobre ręce? Czy w takie, że za 2 - 3 - 4 miesiące po oddaniu, trafiają pod koła samochodu?
Ewelino, ja rozumiem że Ci trudno, bo ten problem na wsiach jest ogromny. Ale nie pisz z taką radością, że ludzie biją się o kociaki Twojej kotki - bo to nie jest żaden powód do dumy. W schroniskach jest mnóstwo niechcianych kociaków i chętni mogliby wziąć kotki stamtąd.
Obrazek

Koty łączą ludzi, którzy w innym przypadku nigdy by się nie spotkali.

Katy

 
Posty: 16034
Od: Pon sie 05, 2002 18:57
Lokalizacja: Kocia Mafia Tarchomińska

Post » Nie sie 22, 2004 15:14

Ewelina pisze:Rodzice mnie wyśmiali że chcę wykastrować kota . U nas na wsi po prostu się tego nie robi :roll:


Ewelina, moze im powiedz, ze chcialabys, zeby kastracja kota byla Twoim prezentem urodzinowym lub swiatecznym. Popros , zeby Ci nie kupowli innych prezentow a oplacili kastracje. Najlepiej, zeby prezentem urodzinowym byla kastracja kota, a bozonarodzeniowym kastracja kotki :wink:

AlkaM

Avatar użytkownika
 
Posty: 3566
Od: Nie sty 04, 2004 6:14
Lokalizacja: Toronto

Post » Nie sie 22, 2004 15:15

Dawniej koty u mnie w domu pojawiały się na tej zasadzie, że kiedy brakowało stałego lokatora, pod drzwiami (oknem) pojawiał się pewnego dnia kolejny chętny na lokatora, albo też wpadał komuś pod nogi. To tyle jeśli chodzi o osoby odpowiedzialne za to, że w domu pojawił się kot (kolejny czasami).
WIELKIE BRAWA DLA EWELINY ZA CAŁOKSZTAŁT.
Vivaldi[/b]

vivaldi

 
Posty: 1194
Od: Czw cze 06, 2002 17:50
Lokalizacja: Buk k. Poznania

Post » Nie sie 22, 2004 16:15

moś pisze:Ludzie, nie szkalujcie tak tej dziewczyny! Na wsi jest inaczej, koty są tu zawsze wychodzące, a ludzie tam mieszkający nie zwracają uwagi, gzie chodzą małe kociaki/psy też często chodzą samopas, już ktoś napisał, że dobrze sie stało bo ta dziewczyna napisała o czymś takim. Doradzcie jej to będzie miało jakiś efekt. Myśle, że dobrze by było gdybyś do pewnego wieku/ aż kociak podrośnie/ trzymała kotka w jakimś pokoju i wychodziła z nim na spacer po ogródku. Kiedy podrośnie będzie przyzwyczajony do ogrodu a nie będzie sie szwedał. Najlepiej by było gdybyś go póżniej wykastrowała/ ale wiem że rodzice ci mogą na to nie pozwolić/ na wsi sie tego nigdy nie robiło. tyeraz go musisz gdzieś trzymać/ może kogoś poprosić aby mu zrobił wybieg ogrodzony na ogródku.


No i o to mi8 chodziło z tym fanatyzmem. Dziekuje!!!
Bez sprawdzenia sytuacji od razu najazd na beidna dziewczyne ktora ma zerowy wplyw na zakladanie wolierr czy siatek w domu. Troche spokojniej do ludzi podchodzcie, wtedy moze da sie cos wytlumaczyc.
Dlaczego czasem zmuszani jestesmy do robienia rzeczy których nie chcemy robić. :(

Siebaska

 
Posty: 310
Od: Pt lip 09, 2004 23:45
Lokalizacja: Zabrze

Post » Nie sie 22, 2004 16:20

Katy pisze:
Ewelina pisze:A co do kotków urodzonych przez moją kociczkę to nie martwcie się o to bo wszystkie trafiają w dobre ręce , zresztą kicia zawsze rodzi po dwa kociaki o które ludzie aż się biją i z niecierpliwością czekają na kolejny miot :)


W jakie dobre ręce? Czy w takie, że za 2 - 3 - 4 miesiące po oddaniu, trafiają pod koła samochodu?
Ewelino, ja rozumiem że Ci trudno, bo ten problem na wsiach jest ogromny. Ale nie pisz z taką radością, że ludzie biją się o kociaki Twojej kotki - bo to nie jest żaden powód do dumy. W schroniskach jest mnóstwo niechcianych kociaków i chętni mogliby wziąć kotki stamtąd.


A co ona ma zrobić? Jak pisze rodzice ja wysmiali jezeli chodzi o kastracje.
Ja proponuje przokonac rodzicow zeby po prostu kota w domu nie bylo wcale. Nie mowie ze tego co maja maja wyrzucic, ale po prostu zeby nie brac wiecej, ami nastepnego jezeli nie daj Boze temu cos sie stanie. Ewelinie pozostaje poczekac na wlasny dom i tam juz zapewnic kociakom wszystko co trzeba, jezeli faktycznie madrze kocha koty.
Teraz nie widze rzadnego wyjscia.
Dlaczego czasem zmuszani jestesmy do robienia rzeczy których nie chcemy robić. :(

Siebaska

 
Posty: 310
Od: Pt lip 09, 2004 23:45
Lokalizacja: Zabrze

Post » Nie sie 22, 2004 19:50

100?@@ smiem watpic, na wsi to moze bedzie ze 30. 30 kosztuje w miescie nie takim znowu malym w ktorym chodzilam do ogolniaka. sterylizacja kotki owszem ze 120 ale kocurki po 30, bo prostszy zabieg:}

co do jezy i innych zwierzatek[a tak sie sklada ze mialam kiedys jeza], to problem nie polega na tym ze one gwaltownie wybiegaja na ulice bynajmniej, tylko na tym ze co poniektorzy wola przejechac po zwierzaku niz przyhamowac..albo chociaz zwolnic

loeb

 
Posty: 791
Od: Pon lip 05, 2004 17:45
Lokalizacja: wrocław

[poprzednia]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Majestic-12 [Bot] i 284 gości