Bardzo Was proszę o pomoc. Sprawa wygląda tak:
Przedwczoraj byłam z Lilką u weterynarza na szczepieniu (wścieklizna) i po papier, żeby mogła lecieć samolotem (nareszcie wracamy do domku). Kotka została zbadana - zdrowa. Zważona i zaszczepiona. Papiery wydano. Możemy lecieć. A tu coś jest nie tak. Wczoraj bardzo dużo piła. Nienormalnie dużo jak na nią. Ale zachowywala się zwyczajnie. A dzisiaj? Cały dzień leży. Zmuszona przejdzie kawałek i kładzie się. Nie chce jeść (zjadła maciupeńki kęsek - chyba tylko dlatego że pozwoliłam jej ze swojego talerza, jeszcze się smarkata rozpuści). Wzięta na ręce -syczy złoszcząc sie (nigdy nie syczala) i piszczy. Myślicie, że boli ją mięsień w który dostała szczepionkę? A może przedawkowali(można przedawkować?)? Martwie się okrutnie. Zwłaszcza, że wyjazd w sobotę. To jej drugie szczepienie. Pierwsze (jeszcze w kraju) - bylo ok, jakby go nie bylo.
Byłoby miło gdybyście coś doradzili. Jutro nie ma tej lekarki. Zresztą nie mówię zbyt swobodnie po angielsku, a mąż nie może ze mną iść. Nie będę ukrywała też, że pewno skasują mnie na kolejne 50$. Toteż liczę na Was może powiecie, że tak ma być? Że można przeczekać. Jak nie, to pójdziemy z "reklamacjami". Ale do jutra będę musiała oglądać takie smutniaste jej oczka. A może jakieś okłady jak dziecku?
Pozdrowienia - Jola