Szukam kotka

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt sie 20, 2004 17:06

Tak w skrócie - historia jednego miotu.
W ruinkach takiej posesji wypatrzyliśmy kotkę w ciąży. Obserwowaliśmy, pilnowaliśmy, karmiliśmy. Jak się zdażyło tak, ze kociaki zostały same, odłowione. Ta koteczka była najbardziej tchórzliwa. Poszła do ludzi z braciszkiem, którego zawsze się trzymała, chowając się przed wszystkim za jego szarym tyłeczkiem. Świetne warunki - ogromny teren, szklarnie, wszystko ogrodzone. Któregos dnia koty zniknęły. Szukali i znaleźli, po 4 dniach. W jednej ze szklarni. Kota ze zdjęcia nadziała się na pręt i wykrwawiła. Szary braciszek siedział nad nią... Po jakimś czasie, po tym zdarzeniu zniknął.
Największy kocurek z tego miotu poszdł do domu z pieknym ogrodem. Ktoś go ukradł. Był wielki, naprawdę, jak no kota. Grube łapy, potężny korpus i łepek.
Czawraty - miejscowość działkowo typowa. Dom koło lasu, pusto, na uboczu. Piekny, rudy kocurek. Wziął go człowiek, który nie chciał mieć kotów. Przy okazji był w lecznicy z kimś z rodziny. Poprosiłem go na moment żeby Rudzielca przytrzymał, bo coś chciałem znaleźć na zapleczu dla Ewy. Jak go wziął, tak już zostali. Już go nie wypuścił z rąk, przypadli sobie idealnie do gustu.
Dzieciaki się włóczyły po lesie z wiatrówką. Zastzrelili z wiatrówki Rudzielca.

To już cała historia. Krótka. Dłużej były jako płody i niemowlaki u nas, niż miały życia potem

Nie oddamy żadnego kota na kota wychodzącego i już. Mam takich historyjek zbyt wiele i nie mam ochoty "dopisywać" następnych.

Odławiając koty na odchuchanie i do adopcji - bierzemy odpowiedzialność za ich los. Jeśli ktoś jest innego zdania na temat "dopisywania" tragicznych historyjek, to może odłowić sobie malucha - dzikuska. Wykarmić butelką. Patrzeć jak rośnie. Jak się robi dorosły kot z kociaka. Potem patrzeć, gdzie się podział i czasem znajdować... a czasem nie, jak w tej historyjce.

Dasza, Siebaska - proszę bardzo, jeśli to jest zgodne z Waszym sumieniem i wiedzą - oddajcie swoje koty, martwiąc się później czy już wpadły pod samochód lub je ktoś z wiatrówki ustrzelił, lub nadziały się na coś, lub zjadł je bezpański, biedny, głodny psiak.
Yerzys - bardzo proszę, weź sobie kota i żałuj potem jego losu, bo to przecież tragiczne historyjki są wzruszające.

My mamy dosyć takich historyjek i chcemy patrzeć na koty, które się zestarzeją w domu, bez wzruszeń, spokojnie i bezpiecznie. A argumenty, że to fanatyczne podejście - jasne, że jest fanatyczne. A czego byście się chcieli spodziewać po adopcji z lecznicy weterynaryjnej? Podjście jest zawodowo fanatyczne i tyle. Nie mówiąc już o tym, że to jak oddajemy i komu koty to nasza sprawa i nie podlega dyskusji.

zosia&ziemowit

 
Posty: 10553
Od: Wto maja 04, 2004 18:30
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt sie 20, 2004 20:04

Miliony ludzi ma koty jako "wychodzące", jak wy to określacie. Ja też taki jestem i nie zmienię zdania z powodu forum :) Jak nie od was to jakoś inaczej znajdę sobie kotka.
----
Koniec dyskusji, pozdrawiam.

Yerzys

 
Posty: 17
Od: Czw sie 19, 2004 13:35

Post » Pt sie 20, 2004 20:37

Przemysl to jeszcze i nie upieraj sie. Nikt tu nie chce zrobic nikomu na zlosc "bo tak". Ci ludzie wiedza co mowia. Poczytaj forum - ile w ostatnich dniach bylo dramatycznych watkow o tym, ze kot zginal i nie wrocil? Nie zycze Ci, zebys sie musial przekonac o tym jak to jest na wlasnej skorze. Ucz sie na cudzych bledach, nie na swoich.
Roode koty :mrgreen:

Ivcia

 
Posty: 5926
Od: Wto wrz 17, 2002 12:56
Lokalizacja: Wejherowo

Post » Pt sie 20, 2004 20:42

Ivciu, on sie przekonal. Na poczatku watku pisze, ze stracil dwa koty wychodzace, i wlasciwie nie wiadomo co sie z nimi stalo, po prostu nie wrocily.
Pozdrawiam,
Nuśka & Romeros

Nuśka

 
Posty: 1957
Od: Wto gru 16, 2003 0:23
Lokalizacja: Krakow

Post » Pt sie 20, 2004 20:45

I jeszcze jedno: kiedy wzielismy Guzika mieszkalismy w wynajmowanym mieszkaniu, w bloku na piatym pietrze. Zakladanie porzadnej konstrukcji na balkonie mijalo sie z celem, bo to nie bylo nasze mieszkanie. Nie bylo nas wtedy stac na wlasne.
Przez cale lato meczylismy sie w upale (okna balkonowe od zachodniej strony, od 14-tej dzien w dzien slonce prosto w galy, wyobrazcie sobie ten upal) bo balkon byl niezabezpieczony a nasze kocisko probowalo wczesniej biegac po balkonach sasiadow. Ale kot zyje, ma sie dobrze i nie wypadl. Mysle, ze mimo wszystko wzgledem kota to bylo dosc odpowiedzialne.
Roode koty :mrgreen:

Ivcia

 
Posty: 5926
Od: Wto wrz 17, 2002 12:56
Lokalizacja: Wejherowo

Post » Pt sie 20, 2004 20:46

Nuśka pisze:Ivciu, on sie przekonal. Na poczatku watku pisze, ze stracil dwa koty wychodzace, i wlasciwie nie wiadomo co sie z nimi stalo, po prostu nie wrocily.


Chyba nie do konca :roll: zobacz co napisal w swoim ostatnim poscie w tym watku :roll:
Roode koty :mrgreen:

Ivcia

 
Posty: 5926
Od: Wto wrz 17, 2002 12:56
Lokalizacja: Wejherowo

Post » Pt sie 20, 2004 20:49

Yerzys pisze:Miliony ludzi ma koty jako "wychodzące", jak wy to określacie. Ja też taki jestem i nie zmienię zdania z powodu forum :) Jak nie od was to jakoś inaczej znajdę sobie kotka.
----
Koniec dyskusji, pozdrawiam.

Zdarzaja sie do adopcji koty "na wychodzace". Czasami. Wystarczy poszukac. I nie dziwic sie, ze nie kazdy kota na wychodzacego odda. Wyadoptowujacy musi byc co do adopcji przekonany, inaczej bedzie mial wyrzuty sumienia przeciez...


Ja bym sie nigdy nie zdecydowala. Pytanie co koty by powiedzialy... bywaja moze i takie, ktore ponad wszystko cenia ciekawe zycie, zwykle niestety krotkie... Moje wiem co wola.
aktualny wątek viewtopic.php?f=46&t=213932
***** ***

zuza

Avatar użytkownika
 
Posty: 84866
Od: Sob lut 02, 2002 22:11
Lokalizacja: Warszawa Nowodwory

Post » Pt sie 20, 2004 21:04

Ha, pewnie ze sie zdarzaja ludzie, co oddaja koty na wychodzace. Jak szukalam pierwszego kota przez ogloszenia w Wyborczej, to dwie osoby mi odmowily, poniewaz liczyly na kogos mieszkajacego w domu z ogrodkiem. To byly zreszta koty urodzone w domu, i bardzo sie ciesze ze dzieki temu trafil do mnie Koci, ktory o wiele bardziej potrzebowal domu, jakiegokolwiek.
I od poczatku wiedzialam, ze bedzie niewychodzacy, bo mieszkamy na drugim pietrze. Chociaz moj blok stoi w samym srodku osiedla, daleko dosyc od ulic, i ludzie z parteru przewaznie wypuszczaja swoje koty.
Ivcia, mnie sie zdaje, ze jak komus zginely dwa WLASNE koty i nie wyciagnal z tego zadnego wniosku, to radzenie mu, aby sie uczyl na cudzych bledach jest bezcelowe.
Pozdrawiam,
Nuśka & Romeros

Nuśka

 
Posty: 1957
Od: Wto gru 16, 2003 0:23
Lokalizacja: Krakow

Post » Pt sie 20, 2004 21:11

Człowiek ma swoje racje.........i z tego co widać nie zmieni swojej postawy - na to co zrobi nikt nie ma wpływu - nie przemawiają do niego racjonalne argumenty..........nic i nikt nie zmieni jego postanowień.

Prawda zawsze leży po środku - zostaje jeszcze kwestia tego, czy o te koty się naprawdę dba i przejmuje ich losem..........ze słów "właściciela" wątku raczej to nie wynika......
Dyskusja moim zdaniem nie ma sensu :?
Jak człowiek jest świadomy zagrożeń to im przeciwdziała, jak mu zwisa......to co zrobić???
Nie mówię, żeby budować twierdze i fortece w domu, ale podstawowa troska o to, żeby kot nie zagubił się i nie zrobił sobie krzywdy jest niezbędna.
Reszta leży w samoświadomości poszukującego kotka......
Obrazek
Obrazek

dorotek6

 
Posty: 1350
Od: Pon maja 24, 2004 10:57
Lokalizacja: Praha

Post » Pt sie 20, 2004 23:59

zosia&ziemowit pisze:Tak w skrócie - historia jednego miotu.
W ruinkach takiej posesji wypatrzyliśmy kotkę w ciąży. Obserwowaliśmy, pilnowaliśmy, karmiliśmy. Jak się zdażyło tak, ze kociaki zostały same, odłowione. Ta koteczka była najbardziej tchórzliwa. Poszła do ludzi z braciszkiem, którego zawsze się trzymała, chowając się przed wszystkim za jego szarym tyłeczkiem. Świetne warunki - ogromny teren, szklarnie, wszystko ogrodzone. Któregos dnia koty zniknęły. Szukali i znaleźli, po 4 dniach. W jednej ze szklarni. Kota ze zdjęcia nadziała się na pręt i wykrwawiła. Szary braciszek siedział nad nią... Po jakimś czasie, po tym zdarzeniu zniknął.
Największy kocurek z tego miotu poszdł do domu z pieknym ogrodem. Ktoś go ukradł. Był wielki, naprawdę, jak no kota. Grube łapy, potężny korpus i łepek.
Czawraty - miejscowość działkowo typowa. Dom koło lasu, pusto, na uboczu. Piekny, rudy kocurek. Wziął go człowiek, który nie chciał mieć kotów. Przy okazji był w lecznicy z kimś z rodziny. Poprosiłem go na moment żeby Rudzielca przytrzymał, bo coś chciałem znaleźć na zapleczu dla Ewy. Jak go wziął, tak już zostali. Już go nie wypuścił z rąk, przypadli sobie idealnie do gustu.
Dzieciaki się włóczyły po lesie z wiatrówką. Zastzrelili z wiatrówki Rudzielca.

To już cała historia. Krótka. Dłużej były jako płody i niemowlaki u nas, niż miały życia potem

Nie oddamy żadnego kota na kota wychodzącego i już. Mam takich historyjek zbyt wiele i nie mam ochoty "dopisywać" następnych.

Odławiając koty na odchuchanie i do adopcji - bierzemy odpowiedzialność za ich los. Jeśli ktoś jest innego zdania na temat "dopisywania" tragicznych historyjek, to może odłowić sobie malucha - dzikuska. Wykarmić butelką. Patrzeć jak rośnie. Jak się robi dorosły kot z kociaka. Potem patrzeć, gdzie się podział i czasem znajdować... a czasem nie, jak w tej historyjce.

Dasza, Siebaska - proszę bardzo, jeśli to jest zgodne z Waszym sumieniem i wiedzą - oddajcie swoje koty, martwiąc się później czy już wpadły pod samochód lub je ktoś z wiatrówki ustrzelił, lub nadziały się na coś, lub zjadł je bezpański, biedny, głodny psiak.
Yerzys - bardzo proszę, weź sobie kota i żałuj potem jego losu, bo to przecież tragiczne historyjki są wzruszające.

My mamy dosyć takich historyjek i chcemy patrzeć na koty, które się zestarzeją w domu, bez wzruszeń, spokojnie i bezpiecznie. A argumenty, że to fanatyczne podejście - jasne, że jest fanatyczne. A czego byście się chcieli spodziewać po adopcji z lecznicy weterynaryjnej? Podjście jest zawodowo fanatyczne i tyle. Nie mówiąc już o tym, że to jak oddajemy i komu koty to nasza sprawa i nie podlega dyskusji.


Podpisujemy się pod tym wszystkimi szesnastoma łapami 8)
Anna i tylko cztery koty :(

anna57

Avatar użytkownika
 
Posty: 13052
Od: Wto kwi 27, 2004 10:24
Lokalizacja: Poznań

Post » Sob sie 21, 2004 0:16

Siebaska, ja wiem, że Tobie chodziło o pomoc kociakom z Twoich wakacji.. Tylko nie bardzo rozumiem czego oczekiwałaś od forum. To nie jest jakaś organizacja, tylko każdy z nas pojedyńczo stara się pomagać kotom , jak może i na ile kogo stać. Byłaś tam na wakacjach, więc mogłaś porozmawiać z tą panią i parę rzeczy jej wytłumaczyć.. ale Ty piszesz, że nie byłaś z "kocią misją", tylko na wakacjach....skoro tak, to dlaczego od innych oczekujesz zachowań, na które Ciebie nie stać...
Ja nie oceniam Ciebie, wiele razy na wakacjach widziałam koty, ale nie wszystkim stworzeniom można pomóc w sposób konkretny i to wiemy, niestety... :cry:
Czego w tym momencie i od kogo oczekiwałaś, bo nie rozumiem, proszę wytłumacz mi..
Anna i tylko cztery koty :(

anna57

Avatar użytkownika
 
Posty: 13052
Od: Wto kwi 27, 2004 10:24
Lokalizacja: Poznań

Post » Sob sie 21, 2004 0:22

Yerzys pisze:Miliony ludzi ma koty jako "wychodzące", jak wy to określacie. Ja też taki jestem i nie zmienię zdania z powodu forum :) Jak nie od was to jakoś inaczej znajdę sobie kotka.
----
Koniec dyskusji, pozdrawiam.



Wiesz ja tez mam kota wychodzacego i moj kot ma obecnie siedem lat.
Mojej szwagierki kot wychodzacy, pierwszy, dozyl 19 lat i umarl w domu.
Drugi jej kot ma obenie 10lat tez jest wychodzacy.

Tobie zginely dwa koty-nie zastanawiasz sie dlaczego, jaki moglby byc powod, jak temu zaradzic i...na dodatek nie przyjmujsze rad w dobrej wierze.
-czy przyczyna bylo to, ze koty niekastrowane i z tego powodu mogly chodzic zbyt daleko gdzie bylo dla nich niebezpiecznie.
-czy tez masz moze wrogow w sasiadach i 'likwiduja'koty-nie lubia kotow i juz. np. maja golebie.
Moze masz sasiada mysliwego a zgodnie z ustawa i przekonaniem mysliwych kazdy kot pojawiajcy sie poza zabudowaniami, ponad 200m jest odstrzelony! Dla mysliwego kot jest drapieznikem do odstrzalu! Czy nie masz wlasnie pod domem terenow lowieckich tez?
Moze na Twoim terenie jest np. tez sporo lisow i to one moga polowac na koty :(
Moze naprawde jest cos co zagraza kazdemu kotu ktory sie pojawi u Ciebie, wychodzacemu kotu, nwet moze jestes nie swiadomy tego, i naprawde masz wtedy tylko trzy mozliwosci:
-kot tylko w domu
-kot wychodzacy tylko do zabezpieczonego ogrodu
-nie miec kota, moze krolik?

Dodam jeszcze-moj kot zaczal wychodzic do ogrodu a pozniej wkolo domu, niedaleko-ogrod sasiadow, na łake ale nie dalej jak 20 m, jak juz byl po kastracji, w wieku 6 m-c, pierwsze wyjscia do ogrodu.
Teraz nawet juz na laki nie chodzi bo tam zacznie sie budowa domu, chodzi tylko do ogrodow najblizszych sasiadow lub siedzi u nas w ogrodzie w swoje budce :lol:

Kastracja to jest ograniczenie lazegostwa kotow aby nie tracily 'glowy' i czujnosci w pogoni za kotkami.

Nie sztuka jest miec kota ale sztuka jest aby ten kot zyl z nami do naturalnej swoje smierci czy to w bloku z siatkami w oknach czy tez na wolnosci.
Sa wady i zalety, dla kota, mieszkanie czy dom z ogrodem ale to nie miejsce, ten watek, na taka dyskuje :roll:
Marzec; Ogólnopolski Miesiąc Sterylizacji Zwierząt,niższe ceny zabiegów

ARKA

 
Posty: 4415
Od: Sob lut 16, 2002 21:27
Lokalizacja: Janinów k/Grodziska Mazowieckiego

Post » Sob sie 21, 2004 0:56

ARKA pisze:Nie sztuka jest miec kota ale sztuka jest aby ten kot zyl z nami do naturalnej swoje smierci czy to w bloku z siatkami w oknach czy tez na wolnosci.
Sa wady i zalety, dla kota, mieszkanie czy dom z ogrodem ale to nie miejsce, ten watek, na taka dyskuje :roll:
Mam takiego, do Twojego ogrodu pasowałby w sam raz... :wink: Jeśli zechcesz tylko, to bez wahania Ci go przywiozę... :wink:

zosia&ziemowit

 
Posty: 10553
Od: Wto maja 04, 2004 18:30
Lokalizacja: Łódź

Post » Sob sie 21, 2004 1:57

ARKA pisze:Tobie zginely dwa koty-nie zastanawiasz sie dlaczego, jaki moglby byc powod, jak temu zaradzic

W życiu też spotykam takich ludzi - nie potrafiących i w dobrej sprawie wyjść ponad to, co było "zawsze" i poza to, co robią "wszyscy" (czyli te "miliony ludzi"). Smutne...

Estraven

 
Posty: 31460
Od: Pon lut 04, 2002 15:30
Lokalizacja: Poznań

[poprzednia]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 330 gości