witam
jestem nowa na tym forum i chcialam sie pochwalic ze od 5 dni mam mala kotke:) wczesniej w moim zyciu bylo kilka kiciakow ale niestety przeszly juz na druga strone teczowego mostu. dwa lata nie mialam kiciaka ale wyjazd nad jezioro wszystko zmienil:) pojechalam na wies nad jezioro-kotow tam mnostwo-dokarmiam je a one(kotki) biedne same prawie nic nie jedza tylko wynosza gdzies na pola-domyslam sie ze tam maja małe. juz od jakiegos czasu planowalam przygarniecie kota ale moja mama sie nie godzila bo twierdzila ze mamy juz za duzo zwierzat, a mieszkamy w bloku. jednak kiedy pewnego dnia zobaczylam ze maly biedny kociak blaka sie i szuka jedzenia wiedzialam ze pojedzie z nami do domu. biedakowi ciekla ropa z nosa i z oczu,wychudzony i oslabiony chodzil i prosil o jedzenie-nie moglam go tak zostawic. kiedy przynioslam go pokazac mamie i zobaczyla go w takim oplakanym stanienie musialam jje dlugo namawiac zebysmy go przygarneli. i tak wlasnie Buffy mieszka z nami. okazalo sie ze ma katar koci dostawala zastrzyki,antybiotyki a teraz musze podawac jej tabletki ale juz widac poprawe Buffy jest troche chuda jak na swoj wiek(prawdopodobnie urodzila sie w polowie maja), ale apetyt ma duzy wiec powinna nabrac niedlugo troche cialka. mam w domu jeszcze dwa psiaki ktore od razu polubily kotka i fretke ktora ciegle ja wacha bo nie wie co to jest ciesze sie ze uratowalam chociaz tego jednego kiciaka ale szkoda mi tez tamtych co zostaly. na poczatku myslalam zeby przygarnac doroslego kota ale stwierdzilam ze jezeli one ciagle zyly na wolnosci to nie przyzwyczaja sie do zycia w ciasnym mieszkanku i beda sie meczyc. wlasnie zaraz wyjezdzam tam nad jeziorko i biore ze soba duuzo mieska zeby nakarmic tamte mruczusie chociaz tak im pomoge. pozdrawiam i sorry ze sie tak rozpisalam