Witajcie, mam problem, może pomożecie
Mam dwie kotki, które w sierpniu skończą 3 lata, najprawdopodobniej siostry, ale widać, ze ojcowie różni. Adoptowałam je poprzez gabinet weterynaryjny, dzięki temu miały darmowe pierwsze zastrzyki i sterylizacje (wiadomo sterylizacja droga a tu jeszcze razy 2). Pech chciał, ze Nunuś, nasz kotek specjalnej troski (jak coś złego ma się przydarzyć to na pewno jej
) dostała rui.
Jedną przetrzymałam i chciałam sprawdzić co dalej, po trzech dniach dostała następnej, wiec biegiem do weta, a ten zastrzyk z "depogestonu" o ile dobrze odszyfrowałam. Dziś byliśmy u innego weta, bo nasz nie przyjmował, a jutro święto, po co mam się męczyć ja i ona (jest bardzo mała i taki koci niejadek, a jak ma ruje to jeszcze mniej je). Oczywiście bardzo się zdziwił ze kotka sterylizowana, a ma ruje, dał nam provere 5mg i zaproponował w przyszłym tygodniu usg, aby sprawdzić czy na pewno wszystko wycięto, czy tylko jajniki. Ja dwa razy pytałam się tamtej weterynarz czy wszystko usunęła, mówiła ze tak. Poza tym jej siostra nie ma problemów z ruja.
W internecie jak się pisze o wyciszaniu rui to oczywiście odrazu kłótnie o sterylizacje, a takimi problemami jak ruia u sterylizowanej to mało kto się zajmuje. Otóż mój problem, przechodząc do meritum, to to,że kicie męczyła się po sterylizacji, że miało być pięknie, a teraz muszę ją faszerować hormonami. Nie martwię się narazie ropomaciczem (mam nadzieje, ze usg okaże się ze miała pecha i to tylko mały skrawek, a z drugiej strony chyba bym wolała, żeby nie miała wszystkiego wyciętego, wtedy rachu ciachu i po strachu), martwią mnie natomiast guzy gruczołu mlekowego, które są zależne od hormonów i nie wiem czy nie bardziej śmiertelne niż ropomacicze. I tu moje pytanie, czy ktoś z was wie możne co lepiej stosować tabletki czy zastrzyki, czy to wszystko jedno i to samo. a może któraś mestoda jest łagodniejsza? zastrzyk podaje się raz na kilka miesięcy. Pierwszy wytrzymał 10 miesięcy, drugi 6. Podobno zależy to czy podawany jest na zimę czy na lato. Z tabletkami jeszcze nie wiem na jak długo starczą, dziś podłam pierwszą.
Jeśli ktoś wytrwał do końca tej opowieści będę wdzięczna za odpowiedzi. Weta tez zapytam, ale nie wiem czy zauważyliście ile weterynarzy tyle opinii. Jak pytałam o szczepienia czy odrobaczanie to każdy swoje, a czasami miałam wrażenie ze lepsze info miałam z neta