Kastracja dorosłego kota

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro maja 31, 2017 12:05 Kastracja dorosłego kota

Cześć. Mam pewien problem i chciałabym Was prosić o pomoc.

Mieszkam na działce na zadupiu pewnego dużego miasta. Kilka lat temu przypałętał się do nas kotek. Udomówiliśmy go, niestety totalnie zaniedbaliśmy jego zdrowie (ja byłam nastolatką, nie miałam pieniędzy na szczepienia czy odrobaczanie kota, a mój ojciec niestety należy do kategorii ludzi, którym na zwierzę pieniędzy żal). Od niedawna jednak pracuję i postanowiłam w końcu zająć się zdrowiem kota. Zabrałam go do weterynarza, zaszczepiłam i odrobaczyłam, będę się też starać robić to regularnie.
Pani weterynarz poradziła mi, żebym kota również wykastrowała. Kot jest wychodzący, często bije się z innymi kotami, wraca poraniony - no, wiadomo, testosteron działa. Weterynarz powiedziała, że wykastrowany kot będzie spokojniejszy i uchroni się go przed wieloma chorobami.
Ja chętnie bym to zrobiła, jednak niestety przy rozmowie był też mój ojciec (wspomniałam, że mieszkam na zadupiu - muszę jeździć do weta z ojcem samochodem, bo jest bardzo daleko i słaby dojazd MPK). On stanowczo sprzeciwia się kastracji. Nie wiem, może to jakaś głupia "solidarność jąder", ale ojciec nawet nie chce o tym słyszeć.
Jakby tego było mało, przy innej wizycie u weta, gdy pani weterynarz znów wspomniała o kastracji, wtrącił się inny wet - mężczyzna. Powiedział on, że nie ma sensu kastrować dorosłego kota, że on tam na działkach ma jakieś swoje miejsce w hierarchii kotów i jak go wykastrujemy to stanie się "workiem do bicia" i będzie wracać jeszcze bardziej poraniony.
W związku z tym mam do Was kilka pytań. Po pierwsze i najważniejsze - czy ten drugi weterynarz ma jakąkolwiek rację? Czy wykastrowanie kota w takim wieku faktycznie mogłoby mu przynieść jakąś krzywdę?
Po drugie, jeśli jednak zdecyduję się na kastrację, to czy mogę to jakoś ukryć przed ojcem? Nie piszcie, proszę, o próbie przekonania go, że kastracja jest dobra - jest on typem "ja mam zawsze rację". Może jeszcze jakoś by mi się udało go przekonać, gdyby nie wtrącił się tamten weterynarz, może moja pani weterynarz by podała jakieś argumenty, które by dotarły do pustego łba... ale niestety jak inny wet "poparł" ojca, to teraz już nic go nie przekona. Czy jeżeli pojechałabym jednak jakoś sama to będzie bardzo widać, że coś kotu brakuje? Czy jak będę jeździć na inne badania, szczepienia itp. to wet będzie przy ojcu mówił, że kocur jest kastrowany?
Z góry dziękuję za wszystkie odpowiedzi. I przepraszam za ewentualne błędy, ale piszę z telefonu.
Ostatnio edytowano Śro maja 31, 2017 13:30 przez BananaJuice, łącznie edytowano 1 raz

BananaJuice

 
Posty: 1
Od: Śro maja 31, 2017 11:41

Post » Śro maja 31, 2017 13:08 Re: Kastracja dorosłego kota

Jak będzie wykastrowany to się nie będzie szwendał. Doradzam kastrację.
Oto jeden z kotów wystraszony wielką liczbą cisnacych się do klatki widzów, wyrwał się z niej i skoczył na otwarte okno. Rozszalałe zwierzę udało się jednak niebawem ułaskawić i sprowadzić z powrotem do klatki, zanim pomyślało o dalszej ucieczce. (z wystawy kotów - Bruksela styczeń 1894 r.)

tomek_k

 
Posty: 427
Od: Wto wrz 27, 2011 15:38
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro maja 31, 2017 15:49 Re: Kastracja dorosłego kota

Jest szansa, że ojciec nie zauważy czy kotu czegoś brakuje. Teraz nawet nie zakłada się szwów a ranka goi się bardzo szybko. Jednak kot może być pewien czas trochę jak "pijany" po lekkiej narkozie, chyba, że wet ma możliwość zastosować narkozę wziewną

Alija

 
Posty: 2190
Od: Czw maja 19, 2016 6:12
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro maja 31, 2017 16:31 Re: Kastracja dorosłego kota

Jeśli ojciec choć czasami spogląda na kota to ciężko będzie nie zauważyć braku "pomponów" Osobiście uważam, że taka kastracja bardziej by mu się przydała niż te szczepienia które mu zafundowałaś. Szczepienia dorosłych kotów które żyły jako wolnożyjące nie jest konieczne one z czym się miały zetknąć to się w większości zetknęły i są dobrze uodpornione. No ale wet tego raczej nie powie. A kastracja może go właśnie uchronić przed bijatykami, ranami ewentualną chorobą przenoszoną przez krew, ślinę. Przed samochodem pod który może wpaść w amoku idąc za kotką itp. itd. Jak będzie bezjajeczny to też będzie się trzymał bliżej domu i nie będzie tak się widywał z innymi kocurami. Koty które są wychodzące/podwórkowe już na tyle mają ten swój instynkt terytorialny rozwinięty, że nawet jak się je wykastruje będą tego terenu bronić. Jednak pewnie przestanie znaczyć i fakt inne koty mogą wchodzić na jego teren znaczyć mu pod nosem, choć nie koniecznie go lać. Aczkolwiek istnieje taka możliwość choć znaczniej mniejsza gdyby chodziło o młodego kociaka. Ewentualnie trzeba przypilnować czy obce koty przyłażą i go atakują i je przeganiać. Jak osobiście bym wykastrował.
Kota to się raczej nie poddaje narkozie tylko premedykacji i znieczuleniu.

Martinnn

Avatar użytkownika
 
Posty: 864
Od: Czw sty 01, 2015 22:16

Post » Śro maja 31, 2017 16:55 Re: Kastracja dorosłego kota

Argument, że niekastrowany kocur przyczynia się do cierpień i śmierci bezdomnych kociąt, które spłodzi - też nie przemawia do sumienia Twojego ojca?

Po premedykacji kot także przez pewien czas jest mało przytomny

Alija

 
Posty: 2190
Od: Czw maja 19, 2016 6:12
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro maja 31, 2017 17:48 Re: Kastracja dorosłego kota

Alija Serio ? Myślisz, że to dla niego argument ? Bo nawet dla mnie raczej nie jest. Jak nie ten to inny wystarczy jeden na okolice, kastracja jednego kota w okolicy raczej nic nie zmieni.
Co do premedyjacji to koty i tak odbieramy wybudzone a po takiej premedykacji to się szybko wybudza i prędko dochodzi do siebie niż kocica po narkozie.

Martinnn

Avatar użytkownika
 
Posty: 864
Od: Czw sty 01, 2015 22:16

Post » Śro maja 31, 2017 17:54 Re: Kastracja dorosłego kota

BananaJuice pisze:ja byłam nastolatką, nie miałam pieniędzy na (...)


ale to nadal jesteś nastolatką, że nie masz prawa podejmować samodzielnych decyzji ?

brak samochodu jakoś do mnie nie przemawia...
skoro kot jest wychodzący i obecnie wraca poraniony to kastracja nie pogorszy tego stanu rzeczy, za to może pomóc, bo kot będzie się trzymał domu i przestanie rywalizować i walczyć o terytorium. skoro nie możesz liczyć na ojca to poproś o pomoc jakiegoś sąsiada co cię po drodze do miasta zabierze razem z kotem.
kot też człowiek...
04.06.2018 Myszunia [*]
13.08.2013 Lesio [*]

color1

Avatar użytkownika
 
Posty: 1592
Od: Czw cze 27, 2013 11:52
Lokalizacja: wawa

Post » Śro maja 31, 2017 20:16 Re: Kastracja dorosłego kota

Na pewno kastracja nie zrobi mu krzywdy i kot nie straci w hierarchii. Kocury wolno żyjące są kastrowane jako dorosłe i świetnie sobie radzą.
Ale ponieważ był wychodzącym, niekastrowanym kotem, to przed kastracją powinien mieć zrobione badania. Na pewno testy w kierunki FIV i FeLV i podstawowe badanie krwi, żeby zobaczyć stan jego zdrowia.

Ojciec niczego nie zauważy, ale z wetem, to trzeba by się było dogadać, żeby o tym nie mówił, bo przypadkiem może się zawsze wydać.
Obrazek

mimbla64

Avatar użytkownika
 
Posty: 14233
Od: Pon lis 12, 2007 9:29
Lokalizacja: Warszawa Wola

Post » Pt cze 02, 2017 0:37 Re: Kastracja dorosłego kota

To, czy będzie widać brak jąder, zależy od metody kastracji. Są weci (coraz mniej liczni), którzy jądra wycinają wraz z moszną. Wówczas zdecydowanie widać ich brak, bo kocur jest płaski jak kotka. Popularniejsze jest jednak pozostawienie pustej moszny i wtedy "coś" kotu dynda pod ogonem, i można to "coś" wziąć za jądra, jeśli się człowiek nie zna, nie przyjrzy i nie będzie macał. Z tym że pusta moszna zdecydowanie mniej sterczy, więc pewną różnicę będzie widać i tak.
Jednak najbardziej charakterystyczne będzie to otumanienie kota. Niby kastracja jest prostym zabiegiem, niby większość samców szybko się wybudza, ale w praktyce różnie bywa. Ja mam kocurka, który był tak odporny na znieczulenie, że musiał dostać dużo silniejsze, w związku z tym wybudzał się też dłużej i do końca dnia był jak dętka (i jeszcze oddał mocz, leżąc w transporterze i dochodząc do siebie, więc był mokry i śmierdzący od tego kocurzego zapachu). Tak więc to musiałabyś wziąć pod uwagę przed planowaniem wszystkiego. Awaryjne wyjście na wypadek, gdyby kot miał być śnięty.

Standardowo w trakcie rozmowy weterynarz nie ma powodu wspominać o tym, czy kot był kastrowany, czy nie. Ale może się zdarzyć, że będzie chciał do czegoś nawiązać, więc dobrze jest zawczasu uzgodnić, aby starał się o tym nie mówić. Tak jak radzi mimbla64.
Obrazek*Obrazek*Obrazek*

Stomachari

 
Posty: 10685
Od: Sob kwi 16, 2016 21:29
Lokalizacja: Nieopodal Sochaczewa.

Post » Pt cze 02, 2017 7:38 Re: Kastracja dorosłego kota

Alija pisze:Argument, że niekastrowany kocur przyczynia się do cierpień i śmierci bezdomnych kociąt, które spłodzi - też nie przemawia do sumienia Twojego ojca?


wszak to nie jego sprawa - cudze kocięta. Taki argument przemawia chyba tylko do osób siedzących w adopcjach. Uprzedzając ewentualne czyjeś zapowietrzenie- nie mówię, że to nie jest wazne, tylko, że nie trafia.

Moja kuzynka kastrowała kocura w wieku lat 6- sprawa zawiła, bo kocur nie był jej, tylko sasiadów, przychodził na podwieczorki, potem również na śniadania- az się całkiem przeprowadził. Zalety takie, że przestał znaczyć, przestał raptownie chudnąć na wiosnę, wraca w jednym kawałku a nie w formie jednego wielkiego, cuchnącego kocurzym sikiem strupa ze zwisającym kawałkiem ucha, oszczędzają, bo już nie jeżdżą go zszywać ;)wychodzi ale szwęda się mniej. Coś tam dynda pod ogonem, osoba nie w temacie nie wpadnie na to, że kastrat.

Tylko dostawał wciry od burasa sąsiadki- Ramziu już nie znaczył, więc tamten uważa, że objął Ramzesowy teren w posiadanie i przychodził mu wlać w jego ogródku. Juz były plany potajemnej łapanki burasa z sąsiedztwa i załatwienia mu kastracji, aby i ten się uspokoił :roll: ale zniknął.
Trzy koty moje. Czwarty tylko ze mną mieszka.

Fatka

Avatar użytkownika
 
Posty: 6048
Od: Pt sty 01, 2016 19:36




Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 529 gości