Witam,
Jestem zdesperowana i liczę na to że może ktoś miał podobny problem z kotem co ja i pomoże mi sobie z nim poradzić.
Mojego kota wzięłam od babci ze wsi niecały rok temu. Mały czarny dachowiec ale niestety z perskim przodkami. Mieszkam na mieszkaniu bardzo dużym, kot ma gdzie biegać, gdzie wchodzić bo szafek też mam dużo nic do szczęścia mu nie brakuje. Spędza jedynie dużo czasu sam gdy oboje z mężem jesteśmy w pracy.
Ale do rzeczy. Wiele w moim życiu kotów poznałam oraz miałam ale takiego wrednego dziada jeszcze jak żyje to nie widziałam. Kot jest złośliwy, on wie że nie może ale on to i tak zrobi byle by tylko zrobić mi na złość. Gryzie, drapie i dewastuje wszystko co tylko stanie mu na drodze. Nie można go normalnie pogłaskać bo od razu rzuca się z zębami a kiedy powiem "ej nie gryź" i się odwroce to on mnie zaatakuje. Potrafi mi skoczyć na twarz i dotkliwie podrapac. Moje ręce, nogi, ramiona są całe w bliznach. Jest mega agresywny a my już nie wiemy co z nim robić... boją się go wszyscy moi znajomi a ja sie boje o to że on im kiedyś zrobi poważna krzywdę (myślę tu raczej o dzieciach) myślałam żeby moze oddać go gdzieś na wieś ale mimo że jest jaki jest to kocham go. Przywiazalam się do niego.
Próbowałam już wszystkich super, hiper porad z Internetu i innych właścicieli kotów. Zasiegnelam też porady weterynarza i nic kompletnie to nie zmieniło.
Czy ktoś z Was spotkał się kiedyś z takim problemem? Czy dla mojego małego szatana jest jeszcze jakiś ratunek?