Ja to wszystko wiem, poprzednie dokonanie rodziców pomimo trudnego początku kiedy rezydent napadł na nowego kota przebiegło szybko, Maniuś zadekował się w łóżeczku i szybko dotarł z rezydentem. Niestety Maniuś umarł
a rodzice bardzo by chcieli drugiego Maniusia. Kotka którą dziś poznali okazała się zbyt strachliwa, weszła za lodówkę i bardzo płakała, podobno była już raz zwracana z adopcji ze względu na strachliwość i to że nie mogła odnaleźć się w nowym domu. Rodzice się wystraszyli i zrezygnowali z jej adopcji. Ja staram się im wytłumaczyć, że to jest normalne, że jak my adoptowaliśmy Marcelinkę to też się chowała kilka dni za łóżkiem córki, że płakała, a teraz jest cudowną wręcz namolną kotką. Niby rodzice rozumieją że potrzeba czasu, ale może za względu na żałobę po poprzednim kocie , może dlatego że poprzednie koty nie chowały się i nie były strachliwe nie byli w stanie zaakceptować takiego stanu rzeczy. Obawiam się że kupią kolejnego Miałkuna, bo bardzo odpowiada im charakter i otwartość tych kotów, a szkoda bo taka mała bieda miałaby tam jak w raju.