Nie radzę sobie z nowym kotem

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie kwi 02, 2017 8:05 Nie radzę sobie z nowym kotem

Dwa tygodnie temu odeszła moja ukochana kotka Centka. Pierwszy tydzień był koszmarny. Gdyby nie moja rodzina, to bym chyba nie wyszła z łóżka. Po tygodniu jakoś się ogarnełam. Ale zaczęło brakować mi kota. Wszyscy mówili, że najlepszym lekarstwem jest adoptowanie futrzaka. Na początku mówiłam, że nie, nie chcę żadnego nowego. Ale wiedziałam, że od 3 miesięcy czeka u naszego weterynarza kotka. Biłam się z myślami, ale wczoraj ostatecznie przywiozłam ją do domu.
Na początku była ogromna radość, w sumie wszyscy domownicy się cieszyli. Ale nagle coś się stało, zobaczyłam, że nowa kotka leży w tym samym miejscu co Centka. Pękłam. Dwie godziny przepłakałam, bo wrócił cały żal po stracie Centki. Jestem teraz cała zestresowana bo nowa kotka nie daje się jeszcze głaskać, a ja boję się dotknąć. Chodzę na palcach, bo boję się wystraszyć. Dzisiaj rano doszłam do wniosku, że zabranie tej kotki było błędem, bo mogła poczekać na jakiś odpowiedzialniejszy dom. Nie wiem jak poradzić sobie z własnym stresem.

Agata1505

 
Posty: 42
Od: Wto paź 15, 2013 19:33

Post » Nie kwi 02, 2017 8:12 Re: Nie radzę sobie z nowym kotem

Agata serdecznie współczuję straty Centki.

Ale myślę tak, że nawet jeśli się pośpieszyłaś, to może jednak coś dobrego z tego wyjdzie, dobry dom dla kotki, a dla Ciebie koci przyjaciel.

Daj kotce czas i spokój. Skoro nie daje się głaskać, to trzeba ją zostawić, niech się powoli i na swoich warunkach przyzwyczaja do nowego domu, a Ty też będziesz miała czas, żeby do niej przywyknąć.
Obrazek

mimbla64

Avatar użytkownika
 
Posty: 14236
Od: Pon lis 12, 2007 9:29
Lokalizacja: Warszawa Wola

Post » Nie kwi 02, 2017 8:43 Re: Nie radzę sobie z nowym kotem

daj czas sobie i kotce.
Ty jesteś pogrążona w rozpaczy i pełna obaw i tęsknoty.
Kota jest pełna obaw i stresu bo wiele, wiele dni spędziła w klatce lub wśród ludzi co nie czasu dla niej nie mieli.
Obie macie ciężkie przeżycia za sobą. Obie macie zranione dusze. Traumę w sobie.
Jej powrót do tego co było może ją załamać. Nawet zabić. Dajcie sobie czas.
Jesteś odpowiedzialnym domem. Twoje obawy i przemyślenia świadczą ,że tak jest.
Przytulam i współczuję straty. Znam to uczucie. Wielu nas zna.
Nie robisz krzywdy nowej kotce. Nie zdradzasz zmarłej kotki.
Ona by pewnie była "za" pomocą dla biedaka.

Może to znak od niej, to spanie na jej miejscu? Pochwała i akceptacja.
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 55379
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 11 >>

Post » Nie kwi 02, 2017 14:00 Re: Nie radzę sobie z nowym kotem

i nie chodzić na palcach, zachowywać się normalnie by kot oswajał się z naturalnymi i codziennymi dźwiękami, nauczy się że nic jej nie grozi z tego powodu.
kot też człowiek...
04.06.2018 Myszunia [*]
13.08.2013 Lesio [*]

color1

Avatar użytkownika
 
Posty: 1592
Od: Czw cze 27, 2013 11:52
Lokalizacja: wawa

Post » Nie kwi 02, 2017 15:52 Re: Nie radzę sobie z nowym kotem

Miłość nie zawsze przychodzi od razu, tak na gwizdek, na zawołanie. Czasem trzeba trochę poczekać, zanim wieź pojawi się z czasem sama. Centka już nie wróci: nie tu i nie teraz. To straszne, ale śmierci nie da się ani odwołać, ani cofnąć. A dom bez kota poszerza dziurę we wszechświecie powstałą po stracie poprzedniego zwierzęcia. I pogłębia rozpacz. Miej litość dla swojej nowej kotki, pamiętaj, że ona też dużo w życiu wycierpiała. Nie wiesz, przez co przeszła. Ale to, że dałaś jej dom, to zapewne najlepsze, co ją mogło spotkać. Nawet, jeśli ona tego jeszcze nie rozumie. Powoli poczujecie się razem bezpiecznie. I nie będziesz wyobrażała sobie życia bez niej. A póki co musisz uzbroić się w cierpliwość i czekać. Najczęściej jest tak, że dorosły kot potrzebuje więcej czasu na adaptację, niż kociątko. Wszystko będzie dobrze.
Trzymam kciuki i życzę Wam szczęścia. :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:
Światełko dla Centki (*)

lilianaj

Avatar użytkownika
 
Posty: 5228
Od: Sob kwi 26, 2014 19:14
Lokalizacja: Warszawa Białołęka

Post » Nie kwi 02, 2017 19:25 Re: Nie radzę sobie z nowym kotem

O oddaniu nie ma mowy. Nie zrobiłabym jej tego. Wszyscy w domu ją lubią i widać, że ona się też powoli otwiera. Tylko ja nie potrafię się otworzyć na nią. Nie potrafię powiedzieć skąd mój strach, ani też określić czego się boję. Po prostu jak wchodzę do do domu i ją widzę, zaraz mnie wszystko w środku skręca. Może to jakiś wewnętrzny strach i blokada, że znowu za bardzo się przywiąże. Nie wiem. Mam tylko nadzieję, że z czasem będzie lepiej.

Agata1505

 
Posty: 42
Od: Wto paź 15, 2013 19:33

Post » Nie kwi 02, 2017 22:25 Re: Nie radzę sobie z nowym kotem

Z czasem będzie lepiej i pokochasz tę kotkę. Przechodziłam przez podobną sytuację kilka lat temu. Kiedy umarł moj ukochany kot, ze względu na drugiego kota, który bardzo tęsknił, adoptowałam nowego zanim byłam na to gotowa (trzy tygodnie po stracie). Ja, która zwykle zakochuje się w każdym kocie błyskawicznie (jestem domem tymczasowym), miałam problem z pokochaniem tego własnego nowego kota. Za każdym razem kiedy na niego patrzyłam pojawiała sie w głowie myśl o tym, dlaczego on tutaj jest, co musiało sie stać, aby on był z nami, a ból i tęsknota za utraconym kotem powracała z ogromną siłą. Powoli jednak zmieniał się moj stosunek do niego i po jakimś czasie pojawiła się miłość. Inna niż w stosunku do utraconego kota, bo każdy kot jest inny, ale równie silna.

Daj sobie i kotce czas. Obie przychodzicie trudne chwile, ale wszystko się ułoży.
Baksiu ['] 17.01.2010, Ginuś ['] 14.01.2019.
Bardzo za Wami tęsknię i czekam na tę chwilę, kiedy się znów spotkamy po drugiej stronie...

anna09

Avatar użytkownika
 
Posty: 3983
Od: Pon maja 28, 2007 11:37
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon kwi 03, 2017 7:11 Re: Nie radzę sobie z nowym kotem

Walczyłaś o Centkę, tęsknisz do niej, to normalne... Pewnie nie będę oryginalna pisząc, że po chorobie i śmierci kotki u mnie też po 3 tyg. pojawiła się następna. Znajda, nie można było jej nie wziąć do domu. Też bardzo bałam się czy będę umiała pokochać ją tak samo mocno. Pokochałam zupełnie inaczej, ale pokochałam. I u Was też tak będzie :ok: :ok: :ok:
https://zrzutka.pl/bpfeke dla wojowniczki Fisi walczącej z FIP

kwiryna

Avatar użytkownika
 
Posty: 4234
Od: Sob lip 23, 2016 9:36
Lokalizacja: Warszawa mokotów

Post » Pon kwi 03, 2017 19:41 Re: Nie radzę sobie z nowym kotem

6 lat temu przygarnęłam kotkę, która miała być towarzystwem dla mojej drugiej. Nasze wspólne poznawanie, zdobywanie zaufania trwało prawie rok. Nastąpił ten moment kiedy traciłam już nadzieję, ale powolutku i małymi kroczkami obydwie zdobyłyśmy swoje zaufanie (po czym je straciłyśmy, ale to inna historia) i przyzwyczaiłyśmy się do swoich nawyków. Na początku płoszył ją każdy gwałtowny ruch, głośniejszy dżwięk czy szalejąca Chikita. Bąbel w końcu zaufała nam, zrozumiała, że u nas nie zabraknie jej jedzenia, czystej kuwety i miejsca na łóżku i teraz trzeba siłą ją zwalać z łóżka bądź z kolan :) Pół roku temu rodzice stracili psa po 11 latach wspólnego pożycia i Bąbel kładzie się w tych samych miejscach co Atos. To samo miejsce na kanapie, na podłodze, przywłaszczony ten sam fotel. Smutno jest na sercu kiedy widzi się taką kruszynkę na jego miejscach, bo chciałoby się tam widzieć jednak Atosa, ale jeśli ona uważa te miejsca za bezpieczne i "godne" wypoczynku- należy jej na to pozwolić, a cisnące się łzy powstrzymać (wiem, nie jest łatwo).

Agresor-ka

 
Posty: 40
Od: Czw mar 09, 2017 19:51




Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 181 gości