Z racji mojego licznego zwierzyńca mam różne doświadczenia, z którymi chciałam się podzielić.
Kotka nr 1 lat 16.Od wielu lat na antybiotykach, z powodu nawracającego, pogarszającego się stanu ropnego w zatokach. Kotka charczy, śmierdzi jej z noska, najpierw ma wyciek, charczenie, które mija po przepłukaniu nosa wodą ze strzykawki. Wlewam stopniowo około 5 ml wody. Kotka wtedy kicha po takim płukaniu i nosek się oczyszcza. Niestety, z czasem dochodzi do opuchnięcia błon śluzowych, nos się zatyka i trzeba wówczas włączyć antybiotyk Najlepiej działa kuracja 3 tygodniowa unidoxem. Ostatnio eksperymentalnie wypróbowałam inhalacje jodyną , ale bez skutku. Wprowadziłam po leczeniu antybiotykiem inhalacje olejkiem inhalol. Dobry stan się utrzymuje już ponad miesiąc. Inhalacje robię w kontenerze, Dostawiam miskę w gorącą wodą przed kontenerkiem i przykrywam go kocem. Kotka siedzi w takich oparach nieraz i półgodziny. Najważniejsze, że nie charczy i nie cierpi. Nie muszę też podawać antybiotyku. Będę to kontynuowała cały czas.
Kotka nr 2. przeziębioną, bezdomną zabrałam z ulicy. Miała lekki katar, ale dosyć mocno charczała. Po unidoxie było dobrze, potem katar i charczenie wróciło. Kotka miała wyciek wodny z noska. Inhalol pomógł. Chyba duży wpływ miała też sanacja pyszczka. Kotka jest zdrowa, nie ma wycieku z noska. Inhalacje odstawiłam.