Druga strona medalu (jak ludzie widzą proces adopcji)

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw mar 23, 2017 10:05 Re: Druga strona medalu (jak ludzie widzą proces adopcji)

Koniczynka47 pisze:
OKI pisze:Choć niektórzy, a znam też takie dt, na siłę to porównanie usiłują przeprowadzić. I z prawdziwie marketingowym podejściem dodają do kotka kuwety, drapaki i insze żarcie :roll:
Byle zrobić obrót i poprawić sobie statystyki adopcyjne.
Mnie osobiście mierzi takie podejście :?
.

Nie przesadzaj. Nikt nie zaadoptuje np trudnego czy niepełnosprawnego kota bo dostanie do niego wyprawkę, natomiast miziak znajdzie dom, bez względu na to, czy w ogóle i ile rzeczy będzie do niego dodanych "w prezencie".

Nie przesadzam. I nie mówię tu o kotach niepełnosprawnych czy chorych, mówię o zwykłych, zdrowych dachowcach.
Nie mówię też o sytuacjach losowych, kiedy ktoś oddaje swojego kota z jego wyposażeniem (np. po osobie zmarłej).
Nie mówię także o skuteczności takiego podejścia do adopcji.
Najzwyczajniej w świecie spotkałam się z taką postawą, a wręcz miałam wątpliwą przyjemność uciąć sobie z jednym dt pogawędkę właśnie nt. "marketingu adopcyjnego" i "wartości dodanej do kota".
Mierzi mnie to.

Koniczynka47 pisze:Problem jest w czym innym.
Niektóre wątki składają się w większości opisów "głupków, którzy zgłaszają się po psa czy kota". Czy naprawdę osoba wypisująca takie rzeczy nie zdaje sobie sprawy, że nikt normalny od niej psa czy kota nie weźmie?
Nikt nie lubi protekcjonalnego tonu i traktowania "z góry". Ani zaglądania pod dywan.
Już treść niektórych ogłoszeń zniechęca do kontaktu.

Nie dziwne, że zwierzaki tkwią latami w przepełnionych dt, a ludzie kierują swe kroki do hodowli.

W dt tkwią latami koty bure, czarne i przewlekle chore.
Jak się ma zdrowe rude i długowłose lub w zielone ciapki i w typie rasy, to można sobie wypisywać, co się chce, a koty i tak znajdą domy.
Zresztą właśnie wtedy dzwoni największa ilość "głupków".
I nawet nie trzeba pisać o tym na miau - wystarczy zajrzeć na dowolną grupę zwierząt znalezionych na FB, co się dzieje w przypadku znalezienia ładniejszego kota. Natychmiast zjawia się tłum ludzi chętnych do dania dt/ds, ale nie rozumiejących prostego komunikatu "poszukiwany właściciel".

OKI

Avatar użytkownika
 
Posty: 42584
Od: Śro gru 23, 2009 19:05
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw mar 23, 2017 10:06 Re: Druga strona medalu (jak ludzie widzą proces adopcji)

OKI pisze:
Femka pisze:OKI, nie bierz tego o biznesie czy sklepie tak dosłownie.

Tego się nie da brać nijak - tu po prostu, z mojego punktu widzenia, nie ma porównania.
Choć niektórzy, a znam też takie dt, na siłę to porównanie usiłują przeprowadzić. I z prawdziwie marketingowym podejściem dodają do kotka kuwety, drapaki i insze żarcie :roll:
Byle zrobić obrót i poprawić sobie statystyki adopcyjne.
Mnie osobiście mierzi takie podejście :?
(...)

czy oprócz "drapaka w promocji" tzw. marketingowe podejście nie kojarzy Ci się z negocjacjami, słuchaniem ze zrozumieniem, otwartością na inność wszelkiego rodzaju, szacunkiem dla rozmówcy/partnera, koncyliacją?
Pewnie by Ci się kojarzyło czysto intuicyjnie, gdybyś była w stosunku do adoptujących chociaż emocjonalnie neutralna. Zadeklarowałaś, że ludzi nie lubisz. To właściwie kończy rozmowę, bo przy braku tej neutralności zupełnie nie widać środka. Nie skrajności (rozmowa z adoptującymi z wysokości Himalajów albo wciskanie na siłę zwierzęcia każdemu, kto choćby tylko o nie zapyta).
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 89662
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Czw mar 23, 2017 10:10 Re: Druga strona medalu (jak ludzie widzą proces adopcji)

Femka pisze:
OKI pisze:
Femka pisze:OKI, nie bierz tego o biznesie czy sklepie tak dosłownie.

Tego się nie da brać nijak - tu po prostu, z mojego punktu widzenia, nie ma porównania.
Choć niektórzy, a znam też takie dt, na siłę to porównanie usiłują przeprowadzić. I z prawdziwie marketingowym podejściem dodają do kotka kuwety, drapaki i insze żarcie :roll:
Byle zrobić obrót i poprawić sobie statystyki adopcyjne.
Mnie osobiście mierzi takie podejście :?
(...)

czy oprócz "drapaka w promocji" tzw. marketingowe podejście nie kojarzy Ci się z negocjacjami, słuchaniem ze zrozumieniem, otwartością na inność wszelkiego rodzaju, szacunkiem dla rozmówcy/partnera, koncyliacją?
Pewnie by Ci się kojarzyło czysto intuicyjnie, gdybyś była w stosunku do adoptujących chociaż emocjonalnie neutralna. Zadeklarowałaś, że ludzi nie lubisz. To właściwie kończy rozmowę, bo przy braku tej neutralności zupełnie nie widać środka. Nie skrajności (rozmowa z adoptującymi z wysokości Himalajów albo wciskanie na siłę zwierzęcia każdemu, kto choćby tylko o nie zapyta).

Nie.
Marketingowe podejście nie kojarzy mi się zupełnie ze słuchaniem ze zrozumieniem itd.
Wręcz przeciwnie - kojarzy mi się z chęcią pozbycia się "towaru" za wszelką cenę, niezależnie od potrzeb odbiorcy.

OKI

Avatar użytkownika
 
Posty: 42584
Od: Śro gru 23, 2009 19:05
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw mar 23, 2017 10:32 Re: Druga strona medalu (jak ludzie widzą proces adopcji)

OKI pisze:(...)
Żeby nie było - też spotykam się z przypadkami nadmiernie wyśrubowanych wymogów czy z czapki wziętych warunków adopcyjnych.
Ale jak się pogrzebie w temacie i pomyśli z ciut większym zaangażowaniem, niż zrobiła to autorka tytułowego artykułu, to okazuje się, że albo są to faktycznie pojedyncze przypadki wśród organizacji/dt, albo są to organizacje wyspecjalizowane w takim zakresie, że (przywołując nieszczęsny handel) popyt przewyższa podaż - jak choćby jedyna chyba wymieniona z nazwy, czyli Mikropsy, które mają gros zwierzaków w typie modnych, malutkich ras i po prostu muszą robić silny odsiew chętnych na ciułałę. Jeszcze inną sytuacją jest wtedy, kiedy ktoś (fundacja/dt) ma raptem cykl kiepskich doświadczeń adopcyjnych z jakimś typem adoptujących i po prostu zaostrza rygory na zasadzie swojego doświadczenia.
Niestety ludzie działają w ten sposób, że najbardziej widać i słychać te zupełnie skrajne przypadki.
A krzyczą najgłośniej ci, którzy niekoniecznie się popisali w tych nieszczęsnych ankietach - jeszcze nie widziałam, żeby ktoś się chwalił, co tam wysmarował i poddał to pod publiczną weryfikację. Krzyk ogranicza się do stwierdzenia, że na pewno jestem dobrym domem.

(podkreślenie moje)

OKI, a nie działa ta zasada w obie strony? :wink:
Akurat to, co piszesz o swoich zasadach przeprowadzania adopcji, rozmawiania z ludźmi którzy wykazują jakiś potencjał do rozmów, brzmi sensownie.
Nie wierzysz, że może być inaczej?
A ja o tym wiem. Wiem od strony adopcji psów, w którą jakiś czas temu byłam zaangażowana i mogę domyślać się czytając miau od długiego już czasu, a byłam od czasu do czasu świadkiem rozmów które spowodowały u mnie takie myślenie, że choć wiem, że jest tu całe mnóstwo osób bardzo sensownie zaangażowanych w adopcje, mających duże doświadczenie, to miau nie jest miejscem, gdzie odesłałabym kogoś kto poszukuje kota do adopcji, żeby założył wątek, bo chce adoptować kota.
Wiem o niektórych osobach z miau, że są sensowne w kontaktach, ale tak ogólnie, nie polecam forum jako miejsca przez które można adoptować kota.
Bez rozpisywania się, osoby które prowadzą DT albo są w inny sposób zaangażowane w pomoc kotom, wystarczająco dużo razy rozjechały na tym forum walcem osoby które przyszły tu z wątpliwościami, pytaniami, oczekiwaniami. Co z tego, że są tu też sensowne osoby, jak tak wyglądało sporo wątków? Czasem, jak tak czytam, zastanawiam się, czy na pierwszej stronie wątku padnie sakramentalne - nie dziw się, że ludzie na ciebie naskoczyli, oni pomagają kotom i mają prawo się zdenerwować, a ty jesteś głupi/głupia, zadajesz durne pytania, masz idiotyczne wątpliwości i ja bym tobie kota nie dała. :wink:
I nie, nie zgadzam, że niezrozumiały jest proces adopcyjny tylko dla tych najgorszych i bez potencjału, znam sporą grupę osób które przeczą temu uogólnieniu.

PS mimbla64, generalizacja działa w dwie strony, dostrzegasz to? :wink:
Po 8 latach pobłażliwego ignorowania ZŁA z życzeniami:

Obrazek

Feebee

Avatar użytkownika
 
Posty: 24138
Od: Pon paź 05, 2015 13:22

Post » Czw mar 23, 2017 10:35 Re: Druga strona medalu (jak ludzie widzą proces adopcji)

Feebee, oczywiście, że działa to w obie strony.
Pierwsze podkreślone przez Ciebie zdanie jak najbardziej obu stron dotyczy.

OKI

Avatar użytkownika
 
Posty: 42584
Od: Śro gru 23, 2009 19:05
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw mar 23, 2017 10:36 Re: Druga strona medalu (jak ludzie widzą proces adopcji)

OKI pisze:
Najzwyczajniej w świecie spotkałam się z taką postawą, a wręcz miałam wątpliwą przyjemność uciąć sobie z jednym dt pogawędkę właśnie nt. "marketingu adopcyjnego" i "wartości dodanej do kota".
Mierzi mnie to.


Ale co? Najczęściej takie osoby mają możliwość dodawania "gratisów" bo je łatwiej pozyskują np na kocich wystawach. Nie widzę w tym nic złego, że dodają je do jakiegoś potrzebującego kota.

Ja miałam do wydania dwa burasy i też dodałam do nich parę drobiazgów o wartości 100zł. Ale podstawowe akcesoria właściciel sam sobie kupił.
Jakbym nic nie dała koty i tak znalazłyby domy.


Nie zgodzę się, że długowłose znajdują domy bez względu na wymagania bo lektura wątków na tym forum temu przeczy.
Poza tym są gusta i guściki.
Mnie np bardziej podobają się koty czarne niż rude. Wiele osób (ja :wink: ) patrzy na charakter, docenia łatwość obsługi i miziastość kota, niż jego wygląd.
Trudno znaleźć dom dla kota dzikiego, nieobsługiwalnego nawet w zakresie zapakowania do transportera.

Zaś co do ofert ds dt dla znalezionego kota, któremu szuka się właściciela , cóż tak w Polsce podchodzi się do pojęcia własności.
Wiele osób znajdujących zwierzaka na ulicy w ogóle nigdzie nie zgłasza tego faktu, zawłaszcza psa czy kota i nie widzi w tym nic złego.

Koniczynka47

 
Posty: 2746
Od: Wto lut 23, 2016 9:21

Post » Czw mar 23, 2017 10:38 Re: Druga strona medalu (jak ludzie widzą proces adopcji)

Zawsze dawałam wyprawkę dla kota. Dobra karma przekazana przez DT zwiększa szansę, że dom przy tej właśnie karmie pozostanie. Ale co ja tam o marketingu... :wink:
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 89662
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Czw mar 23, 2017 10:49 Re: Druga strona medalu (jak ludzie widzą proces adopcji)

Koniczynka47 pisze:
OKI pisze:
Najzwyczajniej w świecie spotkałam się z taką postawą, a wręcz miałam wątpliwą przyjemność uciąć sobie z jednym dt pogawędkę właśnie nt. "marketingu adopcyjnego" i "wartości dodanej do kota".
Mierzi mnie to.


Ale co? Najczęściej takie osoby mają możliwość dodawania "gratisów" bo je łatwiej pozyskują np na kocich wystawach. Nie widzę w tym nic złego, że dodają je do jakiegoś potrzebującego kota.

Ja miałam do wydania dwa burasy i też dodałam do nich parę drobiazgów o wartości 100zł. Ale podstawowe akcesoria właściciel sam sobie kupił.
Jakbym nic nie dała koty i tak znalazłyby domy.

Mierzi mnie to niezależnie od sposobu pozyskiwania gratisów.
I nie chodzi o dodanie wyprawki, którą czasami też mi się zdarza zrobić, jeśli akurat sytuacja na to pozwala, ale o rozpisywanie się na ten temat w ogłoszeniach i traktowanie tego faktu jak chwytu marketingowego, a kota jak towar, którego wartość trzeba w ten sposób podnieść, żeby go "zbyć" :?
Mierzi mnie to i mierzić będzie.



Koniczynka47 pisze:Nie zgodzę się, że długowłose znajdują domy bez względu na wymagania bo lektura wątków na tym forum temu przeczy.
Poza tym są gusta i guściki.
Mnie np bardziej podobają się koty czarne niż rude. Wiele osób (ja :wink: ) patrzy na charakter, docenia łatwość obsługi i miziastość kota, niż jego wygląd.
Trudno znaleźć dom dla kota dzikiego, nieobsługiwalnego nawet w zakresie zapakowania do transportera.

Tak, nieobsługiwalne i źle zsocjalizowane również trudniej znajdują domy. Jednak w dalszym ciągu łatwiej będzie znaleźć dom niezsocjalizowanemu długowłosemu rudzielcowi niż czarnemu dachowcowi.
I nie zmienia tego fakt, że zdarzają się wielbiciele dachowych burasów i czarnych. Jest ich po prostu znacznie mniej.


Koniczynka47 pisze:Zaś co do ofert ds dt dla znalezionego kota, któremu szuka się właściciela , cóż tak w Polsce podchodzi się do pojęcia własności.
Wiele osób znajdujących zwierzaka na ulicy w ogóle nigdzie nie zgłasza tego faktu, zawłaszcza psa czy kota i nie widzi w tym nic złego.

Jakoś przy dziesiątkach ogłoszeń o znalezionych czarnych czy burych nie ma tłumu chętnych na takie "zawłaszczanie".

Femka pisze:Zawsze dawałam wyprawkę dla kota. Dobra karma przekazana przez DT zwiększa szansę, że dom przy tej właśnie karmie pozostanie. Ale co ja tam o marketingu... :wink:

Pisałaś o tym w ogłoszeniach jako o wartości dodanej do kota?

OKI

Avatar użytkownika
 
Posty: 42584
Od: Śro gru 23, 2009 19:05
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw mar 23, 2017 11:34 Re: Druga strona medalu (jak ludzie widzą proces adopcji)

OKI pisze:W dt tkwią latami koty bure, czarne i przewlekle chore.
Jak się ma zdrowe rude i długowłose lub w zielone ciapki i w typie rasy, to można sobie wypisywać, co się chce, a koty i tak znajdą domy.
Zresztą właśnie wtedy dzwoni największa ilość "głupków".
I nawet nie trzeba pisać o tym na miau - wystarczy zajrzeć na dowolną grupę zwierząt znalezionych na FB, co się dzieje w przypadku znalezienia ładniejszego kota. Natychmiast zjawia się tłum ludzi chętnych do dania dt/ds, ale nie rozumiejących prostego komunikatu "poszukiwany właściciel".


Rozumiem jednak, że nadal jest sztuką znaleźć dobry dom dla takiego kota, dom z którego kot nie wyleci, jak straci zdrowie, zestarzeje się choć pozostanie rudy?
Po co jeździć po ludziach którzy zaczynają przygodę z kotami i deklarują się, że chcą długowłosego kota? Albo marzą o rudym? I nie chcą przewlekle chorego, starszego dziadziusia?
Podziwiam podejście naszej forumowej zuzy, imponuje mi, jak nie wiem co, że decyduje się na koty starsze, chore, pomimo, że w stosunkowo krótkim czasie żegnała swoje koty, ale nie wymagałabym takiej postawy od wszystkich, a poza tym różnie to się ludziom zmienia myślenie, jak już mają zwierzaki, zmienia się, w sensie pozytywnym, jak człowiek ma ten potencjał w sobie na dobrego opiekuna.
To nie do Ciebie uwaga w sensie personalnym, tylko w związku z tym, co piszesz.
Po 8 latach pobłażliwego ignorowania ZŁA z życzeniami:

Obrazek

Feebee

Avatar użytkownika
 
Posty: 24138
Od: Pon paź 05, 2015 13:22

Post » Czw mar 23, 2017 12:13 Re: Druga strona medalu (jak ludzie widzą proces adopcji)

1969ak pisze:
Olat pisze:Tak sobie rozważam...
Mam jedną starszą (16 lat) kotkę i świadomość, że za jakiś czas będę szukać nowych kotów. Dla siebie. Pewnie dwóch.
I mocne wątpliwości, czy będę ich szukać przez miau.
Paradoks taki, bo jestem jedną z osób, które miau zakładały, która była DT i która odbyła wiele wizyt PA
I jestem pewna, że kota za pośrednictwem np. boniedydy i osób podobnie myślących bym nie zaadoptowała. Jaki by ów kot nie był, nie i tyle. Są DT i wolontariusze, którzy skutecznie zniechęcają do adopcji.
Osobiście jestem domem, z którego żaden kot nigdy nie zaginął, każdy (miałam to szczęście, bo to przecież nie reguła, mimo najlepszych starań) dożył sędziwego wieku, a jeśli nie sędziwego (mój najkochańszy Borys umarł, mając lat 12, na chłoniaka)- to odszedł, na nieuleczalną chorobę, na którą nie miałam wpływu. Mam zasiatkowane okna i drzwi balkonowe, karmię głównie mięsem, w domu są 3 drapaki i ileś legowisk, plus pierdylion zabawek).
I jak czytam absurdalne zarzuty (jak te wobec a.m. ) to mi wszystko opada.
I nie, nie chciałabym adoptować kota od takich osób. Mimo że mam warunki, ze koty mi nie giną, mają doskonałą opiekę wet, zarzygane i zasr..e miejsca po prostu się sprząta i robi się tak od lat i na rzęsach się staje, żeby zapewnić własnym zwierzakom najlepsze warunki.
Przy całym moim szacunku dla DT i założeniu, że mają prawo mieć swoje warunki i że zawsze jest to kwestia umowy pomiędzy adoptującym i DT.
Nie wiadomo czy zostałabyś uznana za dobry DS, za bardzo udzielasz się na miau. :wink:
a.m pisze: (...) Oberwało mi się m.in za moja aktywnosc na tym forum.

Taaaa, w dodatku kupę lat bylam moderatorem. Porażka :twisted:

Olat

Avatar użytkownika
 
Posty: 39231
Od: Sob mar 30, 2002 21:41
Lokalizacja: Myslowice

Post » Czw mar 23, 2017 12:37 Re: Druga strona medalu (jak ludzie widzą proces adopcji)

OKI pisze:Pisałaś o tym w ogłoszeniach jako o wartości dodanej do kota?

szczerze mówiąc nie pamiętam
dawno nie miałam tymczasa (ostatni to chyba Menel prawie 2 lata temu), a i w ogóle miewałam ich mało.
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 89662
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Czw mar 23, 2017 12:39 Re: Druga strona medalu (jak ludzie widzą proces adopcji)

Olat pisze:(...)
Taaaa, w dodatku kupę lat bylam moderatorem. Porażka :twisted:

a w stosunku do niektórych użytkowników posługujesz się daleko posuniętą arogancją :twisted:
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 89662
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Czw mar 23, 2017 13:58 Re: Druga strona medalu (jak ludzie widzą proces adopcji)

Dla pokrzepienia serc, w sprawie modelowych adopcji:

to wątek, w którym sygnalizowałam, że pewien dom szuka kota. Warunki życia i okoliczności opisane w tym wątku sprzed 4 lat:
viewtopic.php?f=13&t=152200&start=30

Wtedy Fundacja zdecydowała, że takie warunki są beee i że kotek zostanie w przytulisku. I że będzie szukał nowego, super domku.
I szuka aż do dzisiaj:

https://www.olx.pl/oferta/pan-malinowsk ... b01cab4c18

Według mnie taka polityka adopcyjna powinna być karana za znęcanie się nad kotem.
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 89662
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Czw mar 23, 2017 14:24 Re: Druga strona medalu (jak ludzie widzą proces adopcji)

Femka - ale jeśli w tamtym potencjalnym, odrzuconym przez fundację domu faktycznie jest spora rotacja kotów (nie wierzę w "wybieranie wolności" przez koty wychodzące, mające dom i opiekuna - zazwyczaj jest to historia z tragicznym dla kota zakończeniem, szczególnie gdy kilka kotów po kolei znika a pod synonimem "wolności" kryje się wcale nie przez kota wybrany los pod postacią samochodu, gołębiarza, lisa albo łownego psa sąsiada) to całkiem możliwe że kocurek też by się już w międzyczasie spotkał z tą symboliczną "wolnością".
Trudno przewidzieć jak potoczy się historia adopcyjna danego kota - ale to nie powód by oddawać go do domu do którego nie jesteśmy przekonani.
Ja też nie oddałabym kota do domu w którym opiekunem byłby ktoś kto od razu deklaruje że jego koty co i rusz "wybierają wolność" - nawet nie ma w sobie na tyle pokory czy diabli wiedzą czego by dopuścić świadomość że te koty giną, zazwyczaj w niemiłych okolicznościach. Z drugiej strony - skoro wierzą w tą wolność bo im tak wygodniej - dlaczego nie zastanowią się co w nich takiego kiepskiego że te koty wybierają bezdomność zamiast domu i swobody w jednym.

A oddawałam koty do domów wychodzących i były to naprawdę udane adopcje więc nie mam awersji do domów wychodzących.

Blue

 
Posty: 23414
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Czw mar 23, 2017 14:34 Re: Druga strona medalu (jak ludzie widzą proces adopcji)

Oczywiście pojawia się w takim przypadku odwieczne pytanie, czy ważna jest jakość życia czy jego długość*. Natomiast po lekturze postów na temat stosunku do adoptujących, po wątku a.m., która kota nie dostała bo nie oraz zważywszy na fakt, że informacja o lekkim traktowaniu "wyborów wolności" przez kota nie dotarła do nas bezpośrednio od zainteresowanych adopcją, tylko od przedstawicieli Fundacji, którzy w dodatku, jak się na końcu okazało, zachowali się skandalicznie (mam na myśli sposób zakończenia procedury), nie mam najmniejszych podstaw, żeby poważnie traktować "zarzuty" postawione adoptującym. Przeciwnie nawet, bo ja znam historię kotów, które się przewinęły przez ten dom, opowiedzianą zupełnie inaczej.

No i faktem jest, że piękny kot spędza przynajmniej czwarty rok w przytulisku. Piszę "przynajmniej", bo nie wiem/nie pamiętam, ile tam siedział zanim zainteresował się nim ów domek z wątku.

EDIT: *pytanie, jak się wydaje, na które nie ma jednoznacznej i dobrej odpowiedzi.


EDIT2: natomiast co do wyborów wolności przez koty, to zapewniam Cię, że się zdarzają i to mimo iż obiektywnie niczego domowi nie można zarzucić.
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 89662
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, Google [Bot] i 61 gości