Druga strona medalu (jak ludzie widzą proces adopcji)

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt mar 24, 2017 16:48 Re: Druga strona medalu (jak ludzie widzą proces adopcji)

Femka pisze:Blue, gdzie według Ciebie napisałam, że należy oddawać każdemu?


Skoro wymagamy by DT i fundacje oddawały koty potencjalnym chętnym którzy nie spełniają ich oczekiwań - tylko dlatego że w innym wypadku ryzykują że jakiś kot długo domu będzie szukał - to jest to pewnego rodzaju presja.


Czytałaś ten wątek od początku? Zauważyłaś, że przez chwilę była rozmowa o tym, że oprócz skrajności jest też wielki środek? Sorry, możemy rozmawiać o zagadnieniu, ale nie stereotypami.


Ale ja teraz wypowiadam się odnośnie tego konkretnego przypadku.

Możesz odpowiedzieć na moje pytania z poprzedniego posta?


W następnym poście, przepraszam, bo teraz jestem tu tylko na chwilę.

EDIT: jeszcze do wytłuszczonego: skąd wiesz, że w tym domu koty wybierają wolność? Z relacji fundacji, prawda? A ja twierdzę, że w tym domu koty dożywają starości, ale zdarzyło się, że kot nie wrócił. Widzisz różnicę?



No, momencik, sama w tamtym wątku napisałaś że to się zdarzało - kotom.
Nie że był to incydentalny przypadek.
Na tym się opieram.
Powodem było to, adoptująca poinformowała Fundację, iż zdarzyło się, że koty mieszkające u niej wybierały wolność, czyli uciekały.

Ja sama bałabym się oddać kota komuś kto koty wypuszcza i jednocześnie deklaruje (uczciwie lub bez refleksji - nie wiem jak to było) że zdarza się iż jego koty czasem wybierają wolność i uciekają. Dlaczego Fundacja nie ma mieć takiego prawa do obaw?
A rozmowa toczyła się między kimś z fundacji a Twoimi znajomymi.
Tylko te obie strony wiedzą jak ona przebiegała.
Ostatnio edytowano Pt mar 24, 2017 20:21 przez Blue, łącznie edytowano 1 raz

Blue

 
Posty: 23494
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Pt mar 24, 2017 17:35 Re: Druga strona medalu (jak ludzie widzą proces adopcji)

Hańka pisze:Może jednostkowe przypadki ("anegdotyczne") nic nie znaczą, ale tysiąc takich przypadków to już statystyka :wink:
[..]

a to już należy zdefiniować "przypadek" - czy urażenie się tym, że DS kota nie dostał zalicza się do "przypadku", bo tych to faktycznie może być i dziesiątki tysięcy.
Na FB są wielotysięczne grupy, których członkowie nie widzą problemu w niekastrowaniu, wypuszczaniu kota w mieście itp. tam zadziwiająco często pojawiają się posty w tonie "wredny DT nie dał mi kota".


Hańka pisze:[..]Tak więc, jak już tu wspomniano, problem należy do gatunku nierozwiązywalnych.

i to jest święta prawda.
Obrazek Obrazek
PRZEPRASZAM ZA BRAK POLSKICH ZNAKOW.

Rakea

Avatar użytkownika
 
Posty: 4915
Od: Śro lis 14, 2007 23:56
Lokalizacja: Praga nad Wisłą

Post » Pt mar 24, 2017 20:42 Re: Druga strona medalu (jak ludzie widzą proces adopcji)

To jest trudny temat.
Mam kota, który u mnie czuje sie nie-komfortowo. Ogłaszam go i owszem są chętni na odebranie kota, ale akurat w przypadku tego kota, nie wiem dlaczego, ale powtórzył sie ten schemat kilkanasce razy -zgłasza sie jako chętny jakis facet, kot sie podoba, chętne go weźmie. Może go wziąć na mieście/możemy sie gdzie umówić :idea: albo przyjedzie do mnie po kota. Wizyta u niego absolutnie nie -bo to narusza jego prywatność.
I teraz -może kot miały u ktoregos z tych facetow lepszy dom niz u mnie.
Nie wiem tego.
I nie wiem wcale, czy w przypadku tego kota dobrze robię, że każdemu kolejnemu facetowi odmawiam, bo musi być pa.
Może kot by źle trafił, ale miałby jakąś szansę. U mnie akurat ten kot źe się czuje.

Patmol

Avatar użytkownika
 
Posty: 27168
Od: Śro gru 30, 2009 14:03
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Post » Pt mar 24, 2017 21:50 Re: Druga strona medalu (jak ludzie widzą proces adopcji)

niechęć do wizyt pa w pełni rozumiem. Bo w zasadzie nie jest jasne na jakiej zasadzie należy się zgadzać na wizyty obcych osób w domu.

No, znalazłam ankietę adopcyjną dotyczącą gryzonia. cudo, po prostu cudo. Należało mianowicie podać m.in. następujące informacje:
- wykształcenie
- branżę zatrudnienia
- rodzaj umowy i wymiar zatrudnienia
- dane dotyczące zatrudnienia małżonka
Kolejne smaczki:
- wymagane jest podanie nr dowodu osobistego i PESEL, dokładnego adresu, szczegółowych danych.
- forma własności mieszkania
- rodzaj mieszkania
- ilość dorosłych domowników w mieszkaniu
- ilość dzieci w mieszkaniu i ich wiek
W ankiecie nakazano również opisanie historii wszystkich zwierząt, które kiedykolwiek były w domu z określeniem miejsca pochodzenia, gatunku, rasy, przyczyny śmierci
podanie danych weterynarza, który dotąd leczył zwierzęta, określenie sposobu transportu zwierzęcia do domu. Z ciekawych rzeczy to należało szczegółowo odpowiedzieć na pytanie o zainteresowania: jeżeli wybrało się opcja moda należało opisać jaka moda, jeżeli podkreślono opcję film podać szczegóły itp
No jak dla mnie to nie dość, ze nieuprawnione zbieranie danych wrażliwych to jeszcze działania średnio mądre i bezpieczne.

Jeżeli ludzie chcący adoptować zwierzę częściej dostają takie papiery i częściej odpytywani są z intymnych spraw, które nikogo nie powinny obchodzić, to nie należy się dziwić, że sporo osób nie chce o adopcjach słyszeć
Ostatnio edytowano Pt mar 24, 2017 21:51 przez Ewaa6, łącznie edytowano 1 raz
Obrazek

"Nigdy nie jesteśmy tak bardzo bezbronni wobec cierpienia jak wtedy, gdy kochamy, nigdy nie jesteśmy bardziej narażeni na nieszczęście niż wtedy, gdy utraciliśmy ukochany obiekt"
Teodor 1997 (?) - 02.03.2013

Ewaa6

 
Posty: 11202
Od: Sob paź 30, 2004 14:37
Lokalizacja: Śląsk

Post » Pt mar 24, 2017 21:51 Re: Druga strona medalu (jak ludzie widzą proces adopcji)

Rakea pisze:(...)
A znajomi i moje fikcyjne emo były jedynie zabiegiem retorycznym, który niniejszym udowodnił, że na wnioski drugiej strony nie mamy żadnego wpływu i to nawet najbardziej cierpliwym i obrazowym tłumaczeniem.
taką samą szansę ma DT na przekonanie do swojego punktu widzenia DS, gdy informuje dlaczego akurat temu DS nie odda swojego podopiecznego.
yhm, i pewnie często słyszy dokładnie to co ja od Ciebie: "ja pozostanę przy swoich wnioskach" (i ew. poszukam upustu swojego żalu w gazecie, FB itd, bo przecież jestem takim dobrym potencjalnym DS)(...)


Istnieje jakiś powód dla którego "zabiegu retorycznego" nie można spuentować żartem? Nie, prawda?
To właśnie zrobiłam i jeszcze oznaczyłam to dla lepszej komunikacji "uśmieszkiem". Mogłabym rozwinąć myśl i wyciągnąć wnioski, nawiązując do DT, ale po co? :wink:

Skąd takie wnioski kierowane do mnie, zupełnie nie rozumiem: "każde DT powinno znać zaawansowane techniki komunikacji interpersonalnej", "zarzucanie z klucza wszystkim DT, że to one mają muchy w nosie i lubią "jechać walcem po potencjalnie dobrych opiekunach"", "już nie szkoda robić czarny PR "walcem" wszystkim DT i fund (zwłaszcza tym mającym dobre opinie)". Mam wrażenie, że wymagając precyzji przy formułowaniu wniosków przez rozmówcę, folgujesz sobie nadużywając określeń "każde", "wszystkim", co nie znajduje, moim zdaniem, zupełnie pokrycia w tym o czym pisałam w tym wątku.
Zostawiam to jednak tylko sygnalizując, bo zaczynamy uprawiać forumowy ping-pong.
Po 8 latach pobłażliwego ignorowania ZŁA z życzeniami:

Obrazek

Feebee

Avatar użytkownika
 
Posty: 24293
Od: Pon paź 05, 2015 13:22

Post » Pt mar 24, 2017 23:46 Re: Druga strona medalu (jak ludzie widzą proces adopcji)

Ewaa6 pisze:niechęć do wizyt pa w pełni rozumiem. Bo w zasadzie nie jest jasne na jakiej zasadzie należy się zgadzać na wizyty obcych osób w domu.

Na takiej zasadzie, że tak samo, jak nikt nie ma obowiązku adoptować kota, tak nikt nie ma obowiązku wpuszczać obcych do domu.
A często największe opory przed wyrażeniem zgody na PA mają ci, którzy zupełnie bezpardonowo wpraszają się, żeby "obejrzeć kotka".
Dla mnie to działa na zasadzie wzajemności - tak najzwyczajniej w świecie.
Zapraszam do domu tylko tych, którzy wyrażą zgodę na wizytę PA.
Mało tego - zapraszam ich do siebie najpierw, tj. po wyrażeniu zgody, nie po PA.
Do PA może w ogóle nie dojść, jeśli wizyta u mnie wypadnie niepomyślnie.
I jak najbardziej - ja też rozumiem w pełni niechęć do wizyt PA.
W zamian oczekuję pełnego zrozumienia mojej niechęci do oddawania kota w kompletnie nieznane warunki.
Proste jak konstrukcja bata ;)

Do ankiety się nie odniosę, bo - jak pisałam wcześniej - sama ich nie stosuję z wielu powodów.

OKI

Avatar użytkownika
 
Posty: 42584
Od: Śro gru 23, 2009 19:05
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob mar 25, 2017 0:30 Re: Druga strona medalu (jak ludzie widzą proces adopcji)

Ewaa6 pisze:niechęć do wizyt pa w pełni rozumiem. Bo w zasadzie nie jest jasne na jakiej zasadzie należy się zgadzać na wizyty obcych osób w domu.

No, znalazłam ankietę adopcyjną dotyczącą gryzonia. cudo, po prostu cudo. Należało mianowicie podać m.in. następujące informacje:
- wykształcenie
- branżę zatrudnienia
- rodzaj umowy i wymiar zatrudnienia
- dane dotyczące zatrudnienia małżonka

Kolejne smaczki:
- wymagane jest podanie nr dowodu osobistego i PESEL, dokładnego adresu, szczegółowych danych.
- forma własności mieszkania
- rodzaj mieszkania
- ilość dorosłych domowników w mieszkaniu
- ilość dzieci w mieszkaniu i ich wiek
W ankiecie nakazano również opisanie historii wszystkich zwierząt, które kiedykolwiek były w domu z określeniem miejsca pochodzenia, gatunku, rasy, przyczyny śmierci
podanie danych weterynarza, który dotąd leczył zwierzęta, określenie sposobu transportu zwierzęcia do domu. Z ciekawych rzeczy to należało szczegółowo odpowiedzieć na pytanie o zainteresowania: jeżeli wybrało się opcja moda należało opisać jaka moda, jeżeli podkreślono opcję film podać szczegóły itp
No jak dla mnie to nie dość, ze nieuprawnione zbieranie danych wrażliwych to jeszcze działania średnio mądre i bezpieczne.

Jeżeli ludzie chcący adoptować zwierzę częściej dostają takie papiery i częściej odpytywani są z intymnych spraw, które nikogo nie powinny obchodzić, to nie należy się dziwić, że sporo osób nie chce o adopcjach słyszeć


Odnośnie do ankiety: dowód osobisty jest moim zdaniem niezbędny do wypełnienia i podpisania umowy. Dokładny adres z informacją, czy ten z dowodu jest równocześnie adresem zamieszkania - dla mnie oczywista oczywistość. DT czy fundacja oddaje do adopcji zwierzę i ma prawo, a adoptujący musi podać adres przebywania zwierzęcia. Nie widzę w tym nic bulwersującego. Ilość dzieci i ich wiek - według mnie nie tyle do ankiety, co do rozmowy, bo to ma znaczenie przy wyborze konkretnego kota (z konkretnym charakterem i upodobaniami). Historia wszystkich zwierząt? - podstawa, bardzo ważne kryterium oceny domu. Nie wyobrażam sobie nie zapytać o to w sytuacji, kiedy oddaję kota.
Wytłuszczone to chyba jakieś nieporozumienie, żeby nie powiedzieć mocniej.
Natomiast odnośnie do wizyty przedadopcyjnej - jeśli nie znam domu, podstawa. Wizyty późniejsze (o niezapowiedzianych w ogóle nie wspominam, bo chyba się ktoś walną w łeb wymyślając taki wymóg) w żadnym wypadku.

EDIT: przy okazji adopcji mojej pierwszej suki zostałam wypytana na wszystkie strony właśnie o historię moich zwierzaków, nazwę i adres lecznicy, która się opiekuje Szczypiorkami, o moją sytuację zawodową (bez szczegółów) w kontekście stanu zdrowia Fionki (wymagała intensywnych wizyt u weta). Potem podałam dowód do wypełnienia ankiety. Fionka adoptowania była z Fundacji Canis, została do mnie przywieziona z Warszawy z informacją, że jeśli nie spełnię wymogów, nie zostanie u mnie. W ostatnich dniach adoptowałam sukę ze schroniska i przeszłam łagodniejszą procedurę adopcyjną (zamiast pa musiałam przedstawić rekomendacje organizacji lokalnej organizacji prozwierzęcej co do warunków domowych i jakości opieki nad dotychczasowymi zwierzętami), ale również miało miejsce podpisanie umowy (z dowodem osobistym) i przekazanie dokumentów suni. Odbyła się też długa rozmowa.
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 89662
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Sob mar 25, 2017 5:50 Re: Druga strona medalu (jak ludzie widzą proces adopcji)

"Forma własności mieszkania" - głupio sformułowane, powinno być "tytuł prawny do mieszkania". Bo jeśli ktoś jest najemcą, to często zgodnie z umową najmu powinien mieć zgodę właściciela na trzymanie zwierząt. Jak słyszę "no nie pytałam się, ale przecież się nie dowie, ha ha ha", to od razu rezygnuję z dalszej rozmowy. Co więcej, w przypadku niektórych kategorii adoptujących (np. studenci z mieszkaniem wynajętym tylko do końca roku akademickiego) pojawia się od razu pytanie: co zrobisz z kotem, jak się najem skończy?

"Liczba dorosłych domowników" - jak najbardziej zasadne pytanie i też zawsze o to pytam jeszcze w czasie rozmowy telefonicznej. Nie życzę sobie sytuacji, kiedy okazuje się, że jeden domownik sobie sprawia kota bez wiedzy albo wręcz przy sprzeciwie pozostałych. I w czasie PA staram się, żeby wszyscy domownicy byli obecni, żebym mogła z każdym porozmawiać.

Kwestia "branży zatrudnienia" i zarobków wychodzi pośrednio jak pytam o tryb życia, ile godzin spędza się poza domem, czy ma się pracę wyjazdową, kto się wtedy kotem zajmie, czy ma się świadomość tego, jakiego rzędu kwota jest potrzebna na bieżące utrzymanie kota i na ewentualną opiekę weterynaryjną, czy jest się w stanie tyle wydać na zwierzaka.

myamya

Avatar użytkownika
 
Posty: 3085
Od: Czw cze 23, 2011 12:16
Lokalizacja: Wild West

Post » Sob mar 25, 2017 7:36 Re: Druga strona medalu (jak ludzie widzą proces adopcji)

A we mnie zbieranie beztroskie takich danych budzi opór. Bo to są dane wrażliwe a część tych danych może być różnie wykorzystana. Poza tym taka ankieta jest wysyłana przez kandydata do adopcji dane są zbierane na zupełnie wstępnym etapie. W ogóle nie wiadomo kto tak dużą ilość danych przechowuje, jak je przetwarza i co z nimi robi, kto ma do nich dostęp. Przy okazji pracy byłam na szkoleniu z inspektorem GIODO i była jasna informacja, że to nie jest tak, że każdy może sobie gromadzić nasze dane, mieć do nich dostęp. I dlatego moja Mama będzie stwarzać najlepszy dom dla szczurów z ogłoszenia a jak przyjdzie czas na kolejnego psa to z hodowli
Obrazek

"Nigdy nie jesteśmy tak bardzo bezbronni wobec cierpienia jak wtedy, gdy kochamy, nigdy nie jesteśmy bardziej narażeni na nieszczęście niż wtedy, gdy utraciliśmy ukochany obiekt"
Teodor 1997 (?) - 02.03.2013

Ewaa6

 
Posty: 11202
Od: Sob paź 30, 2004 14:37
Lokalizacja: Śląsk

Post » Sob mar 25, 2017 8:18 Re: Druga strona medalu (jak ludzie widzą proces adopcji)

Szczerze mówiąc też jestem bardzo ciekawa, co z obowiązkami nałożonymi w przypadku zbierania danych osobowych. Ktoś kto zbiera takie dane, odpowie?

Podejrzewam, że nie wypełniłabym żadnej ankiety zawierającej 50, 60, czy 70 pytań. Nie podałabym też żadnych danych typu dokładny adres, miejsce zatrudnienia, numer dowodu, do ankiety, przy selekcji wstępnej.
Dla osoby która szuka opiekuna dla futrzaka jestem obcą osobą, ale ona dla mnie też, niby dlaczego miałabym jej zaufać przekazując na wstępie swoje najważniejsze dane osobowe?
Po 8 latach pobłażliwego ignorowania ZŁA z życzeniami:

Obrazek

Feebee

Avatar użytkownika
 
Posty: 24293
Od: Pon paź 05, 2015 13:22

Post » Sob mar 25, 2017 12:19 Re: Druga strona medalu (jak ludzie widzą proces adopcji)

Feebee pisze:Podejrzewam, że nie wypełniłabym żadnej ankiety zawierającej 50, 60, czy 70 pytań. Nie podałabym też żadnych danych typu dokładny adres, miejsce zatrudnienia, numer dowodu, do ankiety, przy selekcji wstępnej.


Wielu ludzi sobie sprawy nie zdaje z procederu handlu danymi.
Już pominę kwestię, że pytania są wyjątkowo kiepsko sformułowane (jak w tym artykule).
Nie podpisałabym też żadnej umowy z niezapowiedzianymi wizytami, obowiązkiem co mięsięcznych zdjęć oraz informowania o każdym wyjeździe czy innych wytworów wyobraźni.
Nie przesadzajmy.




Patmol pisze:To jest trudny temat.
Mam kota, który u mnie czuje sie nie-komfortowo. Ogłaszam go i owszem są chętni na odebranie kota, ale akurat w przypadku tego kota, nie wiem dlaczego, ale powtórzył sie ten schemat kilkanasce razy -zgłasza sie jako chętny jakis facet, kot sie podoba, chętne go weźmie. Może go wziąć na mieście/możemy sie gdzie umówić :idea: albo przyjedzie do mnie po kota. Wizyta u niego absolutnie nie -bo to narusza jego prywatność.
I teraz -może kot miały u ktoregos z tych facetow lepszy dom niz u mnie.
Nie wiem tego.
I nie wiem wcale, czy w przypadku tego kota dobrze robię, że każdemu kolejnemu facetowi odmawiam, bo musi być pa.
Może kot by źle trafił, ale miałby jakąś szansę. U mnie akurat ten kot źe się czuje.


To o Alego chodzi?
Cóż, ja bym ograniczyła się do rozmowy w trakcie której obserwowałabym potencjalnego kandydata w tym jego podejście do kota. I reakcję kota, czasem zwierzaki same sobie wybierają człowieka.
Oczywiście wstępnie odsiałabym przez telefon nawiedzeńców by uniknąć tabunów przewijających się przez dom.
Jeśli spotkanie wypadłoby pomyślnie, to wtedy spisałabym umowę oczywiście z danymi z dokumentu tożsamości. I numerem chipa. Oraz zastrzeżeniem, że w razie "w" kot wraca do Ciebie.

Nie wiem czy znajdziesz wymarzony wzorcowy dom dla tego kota tzn taki z osiatkowaniem, barfem itd.

Lata kotu lecą a to zdeklarowany jedynak. Trudno mu się egzystuje w stadzie.

Każda adopcja niesie ryzyko, nie wymagaj od siebie cudów.
I tak sporo dla tego kota zrobiłaś, gdyby nie Ty, to padłby na tej klatce.
Pomyśl, że wiele schronisk nie robi żadnych pa a zwierzaki trafiają też do dobrych domów.
Hodowle sprzedając zwierzęta też niezwykle rzadko robią wizyty.

Temat ciężki bo nigdy nie wiadomo na kogo się trafi po obu stronach.

I zarówno opowieści o nalotach nawiedzonych bab celem odbioru kota, co to im raz było za mało przesłanych zdjęć, a innym razem za dużo, nie należą wcale do rzadkości. Podobnie jak historie wyrzuconych na ulicę zwierząt świeżo po adopcji.

Koniczynka47

 
Posty: 2746
Od: Wto lut 23, 2016 9:21

Post » Sob mar 25, 2017 12:34 Re: Druga strona medalu (jak ludzie widzą proces adopcji)

Feebee pisze:Szczerze mówiąc też jestem bardzo ciekawa, co z obowiązkami nałożonymi w przypadku zbierania danych osobowych. Ktoś kto zbiera takie dane, odpowie?

Podejrzewam, że nie wypełniłabym żadnej ankiety zawierającej 50, 60, czy 70 pytań. Nie podałabym też żadnych danych typu dokładny adres, miejsce zatrudnienia, numer dowodu, do ankiety, przy selekcji wstępnej.
Dla osoby która szuka opiekuna dla futrzaka jestem obcą osobą, ale ona dla mnie też, niby dlaczego miałabym jej zaufać przekazując na wstępie swoje najważniejsze dane osobowe?

Te dane potrzebne są dopiero przy podpisaniu umowy, a nie na etapie wstępnej rozmowy (tak było w przypadku adoptowania przeze mnie zwierzaków). Jeśli jest inaczej, to podzielam pogląd Feebee i raczej ankietera posłałabym na drzewo.
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 89662
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Sob mar 25, 2017 12:36 Re: Druga strona medalu (jak ludzie widzą proces adopcji)

myamya pisze:"Forma własności mieszkania" - głupio sformułowane, powinno być "tytuł prawny do mieszkania". Bo jeśli ktoś jest najemcą, to często zgodnie z umową najmu powinien mieć zgodę właściciela na trzymanie zwierząt. Jak słyszę "no nie pytałam się, ale przecież się nie dowie, ha ha ha", to od razu rezygnuję z dalszej rozmowy. Co więcej, w przypadku niektórych kategorii adoptujących (np. studenci z mieszkaniem wynajętym tylko do końca roku akademickiego) pojawia się od razu pytanie: co zrobisz z kotem, jak się najem skończy?

"Liczba dorosłych domowników" - jak najbardziej zasadne pytanie i też zawsze o to pytam jeszcze w czasie rozmowy telefonicznej. Nie życzę sobie sytuacji, kiedy okazuje się, że jeden domownik sobie sprawia kota bez wiedzy albo wręcz przy sprzeciwie pozostałych. I w czasie PA staram się, żeby wszyscy domownicy byli obecni, żebym mogła z każdym porozmawiać.

Kwestia "branży zatrudnienia" i zarobków wychodzi pośrednio jak pytam o tryb życia, ile godzin spędza się poza domem, czy ma się pracę wyjazdową, kto się wtedy kotem zajmie, czy ma się świadomość tego, jakiego rzędu kwota jest potrzebna na bieżące utrzymanie kota i na ewentualną opiekę weterynaryjną, czy jest się w stanie tyle wydać na zwierzaka.

o tym nie pomyślałam, bo w procedurach moich nielicznych adopcji zwierząt do domów zawsze była cała rodzina.
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 89662
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Sob mar 25, 2017 12:55 Re: Druga strona medalu (jak ludzie widzą proces adopcji)

Koniczynka47 pisze:
Feebee pisze:Podejrzewam, że nie wypełniłabym żadnej ankiety zawierającej 50, 60, czy 70 pytań. Nie podałabym też żadnych danych typu dokładny adres, miejsce zatrudnienia, numer dowodu, do ankiety, przy selekcji wstępnej.


Wielu ludzi sobie sprawy nie zdaje z procederu handlu danymi.
Już pominę kwestię, że pytania są wyjątkowo kiepsko sformułowane (jak w tym artykule).
Nie podpisałabym też żadnej umowy z niezapowiedzianymi wizytami, obowiązkiem co mięsięcznych zdjęć oraz informowania o każdym wyjeździe czy innych wytworów wyobraźni.
Nie przesadzajmy.


Zgadzam się. Nie wyobrażam sobie sytuacji w której mam takie relacje z opiekunami futrzaka z DT, że mają mnie nawiedzać bez zapowiedzi. Dla mnie to kosmos i nie usprawiedliwia tego troska o kota/psa/szczura. 8) Rozumiem niepokój i że za każdym razem adopcja to jednak do pewnego stopnia ryzyko, no, ale cóż i tak bym się nie zgodziła, więc zwierzaka bym z niektórych DT nie dostała.
Po 8 latach pobłażliwego ignorowania ZŁA z życzeniami:

Obrazek

Feebee

Avatar użytkownika
 
Posty: 24293
Od: Pon paź 05, 2015 13:22

Post » Sob mar 25, 2017 13:15 Re: Druga strona medalu (jak ludzie widzą proces adopcji)

Ewaa6 pisze:Artykuł słuszny. Sama zetknelam się z dość podobnym zjawiskie moja Mama przepada za szczurami i od lat ma je w domu. Jeden czy dwa razy myśleliśmy by wzięła szczury z fundacji zajmującej się pomocą..Ale sposób jej potraktowania, poziom ingerencji w prywatność były nie do zaakceptowania. Z tego względu szczęśliwym życiem cieszy się kolejny ogon z portalu ogloszeniowego

Mozesz napisac co dokladnie?

Doczytalam, no niezapowiedziane wizity rzeczywiscie budza groze, nigdy sie z tym nie spotkalam.

Sama wizyta przed i poadopcyjna to dla mnie norma.
aktualny wątek viewtopic.php?f=46&t=213932
***** ***

zuza

Avatar użytkownika
 
Posty: 84866
Od: Sob lut 02, 2002 22:11
Lokalizacja: Warszawa Nowodwory

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: kasiek1510 i 308 gości