Wracam do tematu.
W skrócie co się działo przez ostatnie 2 lata.
Udało się kota ustabilizować i zbliżyć do jakiejs sensownej diagnozy. Problemem jest brak sensownych wetów w promieniu ponad 100km, więc wiekszosć roboty odwaliła moja wetka "zdalnie", bo jest 400km od kota
Zlecała kolejne badania, zlecała podawanie kolejnych leków, w końcu w marcu 2019 udało się opiekunce dotrzeć z kotem do Poznania i wetka miała okazję osobiscie kota przebadać.Wcześniej po wynikach stawiała na problem z trzustką i tak kot był leczony. Antybiotyk podawany 2 tygodnie dawał poprawę na kilka miesięcy, po czym znów wymioty wracały. W końcu gdy wetka osobiscie zrobiła USG i przeanalizowała wyniki, uściśliła diagnozę - podejrzenie IBD i w tym kierunku ustawiła leczenie. Dodatkowo wyszedł bardzo niski poziom B12. Od kwietnia 2019 B12 było suplementowane (za miesiac ostatni zastrzyk), poza tym kot był przez ponad pół roku na Encortolonie (i Mirtorze na apetyt). Leczenie przyniosło dobre efekty - steryd i Mirtor już odstawione, kot je sam (nie jadł, trzeba było karmić). Zachowuje się normalnie, wymioty sporadyczne.
Badanie kontrolne sprzed tygodnia - kwas foliowy i B12 w normie, lipaza (swoista) w normie, mocznik i kreatynina w normie.
Podwyższona amylaza - 1421 U/l przy normie do 1248 (ale chyba nie ma co sie przejmować, skoro lipaza ok) i AST 138 U/l przy normie do 44, wiec mocno przekroczone.
Jak wspomniałam, kot je sam, ale naprawdę mało. Waży 3,4 kg (przez 2 lata schudł kilogram - to chyba może być przyczyna podwyższonego AST) - powinien ważyć 5-6kg, to kot syberyjski.
Podchodzi do miski, ale skubnie kilka (dosłownie!) chrupek kilka razy dziennie. Niestety widać to w wadze.
Ponieważ wymioty są już sporadyczne i kot sam podchodzi do jedzenia, podsunęłam pomysł dawania mokrej karmy (z niższą zawartoscią tłuszczu). Na początek Animonda Integra Diabetic (sprawdzona na moich trzustkowych działkowcach). Dostał płaską łyżeczkę od herbaty - zjadł z tego połowę - i po 15 minutach zwymiotował.
Po kilku dniach test z gerberkiem - wymioty po 10 minutach. Zmiksowany kurczak - to samo.
Toleruje jedynie chrupki.
Mam cały czas w głowie, co Blue pisała wcześniej - ze chrupki pochłaniają kwas w żołądku, a mokre zwieksza jego wydzielanie. OK, kot będzie już teraz tylko na suchej karmie, jednak je za mało, a karmienie go na siłę wywołuje też wymioty.
Oczywiście nadal problemem jest to, że kot mieszka 400km od mojej wetki, a na miejscu są tylko "wiejscy" weci, którzy wszystkie choroby leczą sterydem i kroplówkami z glukozą
(i liczą x2 bo kot rasowy).
Idąc tropem Blue - czy tą ewentualną nadkwasotę można zbadać laboratoryjnie? I skoro nadkwasota - czy karmienie często małymi porcjami nie pogorszy sytuacji? No bo jednak te kwasy z racji często dostarczanego jedzenia, są wciąż produkowane. Może lepiej byłoby go karmic np 2 x dziennie? Pytanie, czy podanie (na siłę zapewne) wiekszej ilości chrupek na jeden posiłek nie sprowokuje wymiotów.
Ma problem tylko z wymiotami - nie ma i nie miał żadnej biegunki (co też niekoniecznie charakterystyczne dla IBD). Może to jednak jeszcze coś innego? Nie zap.trzustki, nie IBD, gdzie jeszcze szukać? (tarczyca ok)
Pomysły?