» Czw mar 16, 2017 1:13
Złamana szczeka
Cześć, mam nadzieję że w dobrym miejscu pisze, jesli nie to przepraszam. Mój diego regularnie chodził na swoje wiosenne "manewry", lecz nie było go już 2.5 dnia, co mnie specjalnie nie martwiło by dłużej go już nie bywało w poprzednicha latach, jednak wrocił dzisiaj tzn wczoraj o 16 bo teraz to pisze juz po polnocy. A wiec wrócił, nie miauczał w ogole jak to miał w zwyczaju, tylko siedział z otwartą buzią pod drzwiami. Dałem go do domu to ledwo ale szedł w miare prosto (grzbietu nie miał raczej przetraconego ) ale był mega słaby i wyglądał na wycieńczonego z otwartą osliniona buzia ( innych widocznych uszkodzen brak) no i tak ledwo co miauczał jak już sie mu to zdazylo raz czy dwa zrobic. Pojechalismy odrazu do Pani weterynarz, stwierdziła że jest strasznie odwodniony, dała mu wody przez strzykawke, cos do jedzenia i srodki przeciwbolowe, a złamania szczeki nie stwierdziła oficjalnie ale mówiła ze chyba poczuła lekkie chrupanie jak mu to sprawdzała. Dostalismy strzykawke z jedzeniem do domu ( bo raczej nie da rady przezuwac, choc pij wode w domu z miski sam). Problem polega na tym że jak spi teraz cały czas to w ogole nie zamyka tej buzi, spi cały czas z otwarta w ogole jej nie zamknal od kad przyszedł i nie wiem czy jechac z nim dzisiaj do jakiegos zaawansowanego weterynarz zeby mu to poprześwietlał czy cos takiego, bo ta Pani weterynarz nie ma takiego zaawansowanego sprzetu. Co to moze byc? Ma złamana szczeka i go boli temu nie zamyka? Czy moze go cos potrubowało i przestawiło tak całkiem ze mu tak to zostało? W sumie tez nie widziałem zeby całkiem zamknał oczy, ale moze temu ze jak sie na niego patrze to nie domyka ich, sam nie wiem. Co myslicie? prosze o pomoc