Dzień dobry,
to moja pierwsza próba edycji wątku, ciekawe, co schrzaniłam
Jutro sterylizacja mojej około półrocznej kotki - istnieje spore prawdopodobieństwo, że miała rujkę (obrzęk wokół sutków, uciekanie w obrębie domu, większa "skłoność" do mojego chłopaka, niż do mnie. Bez śpiewów nocnych i szczególnego tarzania się), wobec czego trochę na hurra został ustalony termin sterylizacji - jak najszybciej, dla zdrowotności.
Tu wchodzi kwestia odrobaczania - mała dostała Milprazon 30.01, kolejną porcję miała dostać bez spiny (takie wrażenie odniosłam w przychodni) "gdzieś pod koniec tego (lutego) miesiąca". Nie wiem, czy to ma znaczenie, ale od maleńkości (ok. 7 tygodni), od kiedy została przygarnięta, przechorowała sporo pasożytów - kokcydia, lamblie, rzęsistek bydlęcy, wobec czego kał był badany wiele razy (chociaż po zakończeniu leczenia chyba nie, nie jestem pewna. Wet jest bardzo kompetentny i myślę, że wszystko było zrobione dobrze - ja byłam wtedy zbyt rozemocjonowana, by pamiętać każdą zaniesioną do labu kupkę
)
Rozmawiając z lekarzem na temat sterylizacji nie słyszałam nic o odrobaczaniu - być może zajrzeli po prostu do karty i było w porządku. Czy zatem to odrobaczanie z końcówki grudnia jest "aktualne"? Wszystkie szczepienia mamy, kotka jest niewychodząca (dwa razy na smyczce, nikłe zainteresowanie, 5 minut na zewnątrz), nie ma też bezpośredniego kontaktu z innymi kotami (czasem biega po domu chłopaka pod nieobecność jego kota).