milva b pisze:Martinnn pisze: Więc dlatego też mówię, że niektórym kotom się w dupach przewraca od tego dobrobytu i jakby tak na dwa tygodnie trafiły na ulicę to by się szybko przeprosiły z "niesmaczną" karmą.
A przeszkadza Ci, że niektóre koty żyją w dobrobycie i są rozpieszczane na maksa? Ja mam rozwydrzone koty jak dziadowskie bicze pod względem jedzenia, dostępne tylko dla ludzkich niewolników, którzy dalej będą je tak rozwydrzać Co więcej, nie narzekam na brak chętnych.
Z tym przepraszaniem się z niesmaczną karmą muszę się nie zgodzić, znam koty całkowicie domowe, które z jakiegoś powodu przypadkiem uciekłya po powrocie/ znalezieniu ich wcale nie rzucały się na byle co, byle się najeść.
Wiesz, tu nie chodzi chyba o czepianie się tego, że ktoś kota rozpuszcza, bo taką ma fantazję, tylko o nadmierne schizowanie się tym, że kotek ma rozmaite fantazje kulinarne i kurczaka zje tylko, jak był 7 minut parzony we wrzątku i jest pokrojony w trójkąciki, a takiego, co był parzony minut 9 i pocięty jest na kwadraty, nie tknie. W sensie - jak ktoś ma chęć, to niech się w takie cyrki z kotem bawi, ale nie ma powodów, żeby z takich praktyk robić jakiś wzór dbania o kota.
Chociażby dlatego, że kot z dziwacznymi nawykami żywieniowymi, może mieć problem, kiedy z jakiegoś powodu straci opiekuna, albo kiedy opiekunowi się sytuacja życiowo - finansowa zmieni i nie będzie go stać na pewne rzeczy.
Ja sama mam kota z bardzo sprecyzowanymi upodobaniami - surowe mięsko, w żadnym wypadku nie mrożone, sparzone wrzątkiem. Inne jedzonka są, zdaniem koty, zupełnie do bani, ale pomimo fochów nad miską, jak danego dnia nie mam w planach biegania po masarniach, to kot dostaje chrupki i puszkę. I zazwyczaj, jak się upewni, że nie wyjojczy nic innego, w końcu się z gotową karmą przeprasza.