Czarnulek Stefan dzis sie przeprowadza do nowego domu :)

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie sie 15, 2004 16:40 Czarnulek Stefan dzis sie przeprowadza do nowego domu :)

Problem jest czarny, ma okolo 2 miesiecy i mieszka pod przychodnia na Teligi. Ktos go tam musial podrzucic w ostatnich dniach, bo jeszcze w ubiegly wtorek, idac do lekarza z Robaczkiem, go nie widzialam, a w piatek po poludniu, jak szlismy zmienic antybiotyk, juz byl. Ewidentnie domowy, nawet dziecku pozwolil podejsc do siebie na dwa-trzy kroki, i tak sie jakos garnie do ludzi.
Panie rejestratorki go karmia, i wyszykowaly mu bardzo profesjonalne schronienie pod takim zadaszeniem niziutkim przy wejsciu (najbardziej mnie wzruszyl duzy okragly kamien polozony pod poslaniem, pewnie po to, zeby sie kociak mial do czego przytulic...). Ale kociak ma katar, cieknie mu z oczu, i nie wiem, czy one wiedza ze trzeba to leczyc.
Wczoraj poszlam tam zaniesc mu jedzenie, bo przychodnia jest nieczynna w weekend, i nie widzialam go, wiec sie ucieszylam, ze go ktos zabral do domu, ale jedzenie zniklo, no i dzisiaj byl, kiedy zaszlismy go nakarmic wracajac ze spaceru.
Nie wiem co robic.... Tak czy owak, nie moge malucha wziac do siebie ze wzgledu na katar, poniewaz Tycka dopiero po szczepieniu jest, a mimo stosunkowo duzego metrazu (48 m) izolacja jest niemozliwa ze wzgledu na wszedobylskiego trzylatka. Poza tym musze porozmawiac z tymi kobietami, ktore sie o niego troszcza. No i ten katar: jak to leczyc, skoro kociak pozostaje na zewnatrz?
Ostatnio edytowano Pon wrz 13, 2004 9:17 przez Nuśka, łącznie edytowano 4 razy
Pozdrawiam,
Nuśka & Romeros

Nuśka

 
Posty: 1957
Od: Wto gru 16, 2003 0:23
Lokalizacja: Krakow

Post » Nie sie 15, 2004 17:58

Nuśka, ja wiem, że to może być trudne, ale wzięłąbym go na Twoim miejscu do domu - on nie przeżyje tam samiutki :( Jest maleńki, ufny, przyjdą jakieś niedobre dzieci i po prostu go wyniosą, zamęczą.
Może choć w wc mogłabyś go izolować początkowo? A wszystkim kotom podawać coś na podniesienie odporności - duuuza jest szansa, że nic nie złapią, a koci katar leczony jest stosunkowo niegroźną chorobą.
Obrazek

ryśka

Avatar użytkownika
 
Posty: 33138
Od: Sob wrz 07, 2002 11:34
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Post » Nie sie 15, 2004 19:35

Rysia, sama nie wiem co zrobic. Na pewno pojde tam jutro porozmawiac z tymi facetkami - skoro sie o niego troszcza, to moze zrozumieja, ze te oczka trzeba wyleczyc? Moge oplacic jego leczenie i wozic go do weta, ale wolalabym nie zabierac go do domu - raz ze wzgledu na moje koty (Tycia byla szczepiona cztery dni temu), dwa ze wzgledu na remont gigant, ktory mi sie zaczyna za dwa tygodnie, a trzy .... wstyd mi sie przyznac do tego, ale po prostu sie boje, ze on mi zostanie :( A dwa koty to jest akurat na wytrzymalosc mojego TZ....
Pozdrawiam,
Nuśka & Romeros

Nuśka

 
Posty: 1957
Od: Wto gru 16, 2003 0:23
Lokalizacja: Krakow

Post » Śro wrz 01, 2004 21:01

Podnosze, bo ostatnio pojawia sie troche ludzi szukajacych kotow. Problemik dalej koczuje pod przychodnia, jest dokarmiany i wyglada dobrze, ale strasznie samotny jest biedaczek, i bardzo chcialby znalezc sie w domu swojego czlowieka. Juz miesiac jest tam sam.
Oczki sa juz ladne. Przez jakis czas mnie nie bylo, ale wczesniej zostawilam w rejestracji przychodni troche jedzenia oraz Gentamycyne w kropelkach. Wydaje mi sie, ze mu zakraplaly, bo po tygodniu kiedy wrocilam oczy byly juz OK. Boje sie zapytac, bo tych facetek jest tam kilka, a ja nie wiem, ktore go karmia, a ktorym - byc moze - sie to nie podoba. Wiec zostawiam tam czasem karme w tygodniu, one biora, dziekuja i tyle. Ja przychodze go dokarmic w weekendy, kiedy jest zamkniete.
Nie wiem, jakiej jest plci, i nie wiem czy potrafilabym nawet to rozroznic, bo on jest jeszcze dosc maly, oceniam go na jakies 3 miesiace.
Jezeli ktos by go zechcial, to moge go zaszczepic, odrobaczyc i dowiezc gdzies w rozsadnej odleglosci od Krakowa.
Kto chcialby slicznego czarnulka na zime? Przez weekend postaram sie zrobic zdjecia i jakos tu wrzucic. Na razie moge tylko powiedziec, ze jest czarny calutenki i ma cytrynowozolte oczy.
Pozdrawiam,
Nuśka & Romeros

Nuśka

 
Posty: 1957
Od: Wto gru 16, 2003 0:23
Lokalizacja: Krakow

Post » Śro wrz 01, 2004 21:24

Trzymam kciuki za czarnuszka :ok:
Mam nadzieję, że domek się znajdzie, bo zaczyna być zimno :(

Sigrid

 
Posty: 5241
Od: Śro lip 30, 2003 16:54
Lokalizacja: Praga (Południe, nie czeska niestety)

Post » Śro wrz 01, 2004 22:01

nie chce zapeszyc ale jest nadzieja na domek dla czarnulka. Jutro lobuza zlapie i zabiore do weta. No i musze tym paniom powiedziec - a jak sie nie zgodzą? :?
Pozdrawiam,
Nuśka & Romeros

Nuśka

 
Posty: 1957
Od: Wto gru 16, 2003 0:23
Lokalizacja: Krakow

Post » Śro wrz 01, 2004 22:43

To moooocno trzymam kciuki :ok:
Swego czasu myślałam, żeby czarnuszka przygarnąć, ale zaraz potem okazało się, że Alienik przybywa ;)
W każdym razie czarnuszek jest mi duchowo bardzo bliski i bardzo chcę, żeby miał cudowny domek :D

Sigrid

 
Posty: 5241
Od: Śro lip 30, 2003 16:54
Lokalizacja: Praga (Południe, nie czeska niestety)

Post » Śro wrz 01, 2004 22:47

:D trzymaj trzymaj! Napisze jutro, jak mi poszla akcja z odlawianiem czarnulka i wizyta u weta.
A moj TZ kracze: "a jak sie rozmysli?" :(
Pozdrawiam,
Nuśka & Romeros

Nuśka

 
Posty: 1957
Od: Wto gru 16, 2003 0:23
Lokalizacja: Krakow

Post » Śro wrz 01, 2004 23:16

Nuśka pisze:A moj TZ kracze: "a jak sie rozmysli?" :(


A to dopiero kruk czarny ;) Sera mu dać do dzioba ;)

Sigrid

 
Posty: 5241
Od: Śro lip 30, 2003 16:54
Lokalizacja: Praga (Południe, nie czeska niestety)

Post » Czw wrz 02, 2004 10:14

Ha! Nie udalo sie go zlapac. Kocio byl najedzony i na widok niecnych zakusow moich i pani rejestratorki nawial i obserwowal nas z bezpieczenej odleglosci.
Jest jeszcze mniejszy niz myslalam, i bardzo sliczny.
Zostawilam tam transporter, bo nie chce mi sie go nosic. Pani, ktorej najbardziej ufa sprobuje go zlapac i zadzwoni, a ja tam jeszcze bede wracac.
Trzymajcie kciuki, bo dobry domek czeka (choc musialabym go przechowac przez jakis tydzien)
Pozdrawiam,
Nuśka & Romeros

Nuśka

 
Posty: 1957
Od: Wto gru 16, 2003 0:23
Lokalizacja: Krakow

Post » Czw wrz 02, 2004 10:51

Kciuki mocno zaciśnięte! :D
Mysza, Felinka, Zenuś, Malutek i Pipi

www.empatia.pl/futro

Trop

 
Posty: 618
Od: Czw sie 28, 2003 12:26
Lokalizacja: Kraków

Post » Czw wrz 02, 2004 11:09

Trzymam 8)
Proszę nie cytować moich postów.
Dziękuję.

Agni

 
Posty: 22294
Od: Wto mar 19, 2002 15:13
Lokalizacja: Kraków-Krowodrza

Post » Czw wrz 02, 2004 11:18

:ok:
Obrazek
Obrazek

Keskese

 
Posty: 16010
Od: Pon lut 04, 2002 15:34
Lokalizacja: Toruń

Post » Pt wrz 03, 2004 16:48

Nuśka pisze:Trzymajcie kciuki, bo dobry domek czeka (choc musialabym go przechowac przez jakis tydzien)


No ja właśnie trzymam te kciuki i trzymam... co się dzieje z kotkiem? Bo ja mieszkam niedaleko tej przychodni, ale go tam nie widziałam.

Czekamy na wieści! Oby jak najbardziej pozytywne...


Obrazek
Obrazek
Obrazek

maijka

 
Posty: 1141
Od: Śro wrz 01, 2004 20:41
Lokalizacja: Kraków

Post » Pt wrz 03, 2004 21:06

Juz nadrabiam. Dzisiaj byly problemy z siecia osiedlowa, a ja tez miedzy tym kotem a synkiem debiutujacym w przedszkolu nie mam duzo czasu.
Kocik jest u nas od rana - dzis zwloklam sie z lozka o 6 rano, i przeprowadzilysmy akcje lapania wspolnie z pania sprzataczka, ktora otwiera przychodnie i kota karmila zawsze rano.
Kocina bardzo sie sfrustrowala i zamknieta w lazience zalosnie plakala. Potem dostal dodatkowa porcje stresu w Arce, ale podczas czekania na nasza kolej w trasnporterku sie uspokoil i wlaczyl traktor.
Zostal odrobaczony Vetminthem i bardzo gruntownie spryskany frontlinem. Okazalo sie ze kocio ma juz okolo 4 miesiecy - czyli ten s....yn co go wystawil w pudelku pod przychodnie trzy tygodnie temu musial go miec dosyc dlugo w domu :evil:
Nie ma swierzba, oczy OK. Nie ma tez bialaczki. W przyszlym tygodniu zostanie zaszczepiony i mniej wiecej w nastepna niedziele pojdzie do nowego domu, bardzo dobrego, gdzie bedzie towarzyszem dla osmioletniej spokojnej koty. Bedzie do niej pasowal, bo on tez jest bardzo slodki i spokojny. Nigdy nie widzialam kota, ktory by sie tak grzecznie zachowywal u weta - nie wyrywa sie, nie drapie, nie gryzie - zero agresji, zadnej samoobrony, tylko sie trzesie.
Po wecie tak sie zestresowal, ze pare godzin nie wychodzil z transporterka w naszej lazience, ale wieczorem, kiedy wlozylam reke do niego, nagle wywalil sie kolami do gory. Wlaczyl traktor i zaczal wystawiac rozne czesci brzusia do glaskania. Wtedy upewnilam sie, ze dobrze zrobilam zabierajac go stamtad, bo rano, jak tak sie bal i plakal, to myslalam, ze moze zdziczal juz na tyle, ze bylby szczesliwszy zostajac na zewnatrz.
Koci na niego mocno fuczal ("trąbil", jak mawia Nene), ale juz sie uspokoil. Za to Tycia strasznie go nie lubi, moze dlatego ze myslala, ze jest jedynym czarnym kotem na swiecie? :)
Uff, ale sie rozpisalam :) W kazdym razie kocio jest cudny, calutenki czarny, oprocz jednego jedynego z wasow, ktory jest bialy i bardzo dlugi :) Moj synek nazywa go Stefan, ale oczywiscie nowy wlasciciel zdecyduje ostatecznie o jego imieniu.
Pozdrawiam,
Nuśka & Romeros

Nuśka

 
Posty: 1957
Od: Wto gru 16, 2003 0:23
Lokalizacja: Krakow

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: florka i 467 gości