witam.
stałem się właścicielem 9 miesięcznego kota brytyjskiego. wprowadził się w czwartek wieczorem i po opuszczeniu transportera od razu wskoczył za biurko, gdzie mimo wszelkich zabiegów spędził pierwszą dobę, głową do ściany... postanowiłem wyjąć go stamtąd i przenieść do osobnego pokoju razem z kuwetą i miskami z jedzeniem i piciem.
oczywiście od razu schował się do kąta.
postanowiłem spróbować się z nim zaprzyjaźnić i okazało się, że to pieszczoch jakich mało. uwielbia głaskania, kręci się, obraca brzuchem do góry - niby wszystko super. następnego dnia rano okazało się, że znikł. w nocy troszkę skubnął jedzenia, ale abrdzo niewiele. po długich poszukiwaniach znalazł się pod wanną, czego się najbardziej obawiałem. szparę pod wanną wcześniej zablokowałem, ale zapomniałem o dziurze w rogu, bo myślałem, że się nie zmieści - jak się okazało myliłem się
udało mi się wyjąć go spod tej wanny i umieścić spowrotem w "jego" pokoju. myślałem, że wszystko zmierza w dobrym kierunku, bo dawał się miziać, nawet wyskoczył ze swojej kryjówki, zaczął bawić się piłeczkami... zaczął zwiedzać dom, ale w zasadzie po to, żeby znajdować coraz to nowe kryjówki, w których spędza 90 % czasu.
niby podczas głaskania odwraca się brzuchem, mruczy, nawet zaczął mnie lizać, ale wystarczy jakiś dźwięk, nawet chrząknięcie i od razu zmyka do kryjówki przestraszony.
następny problem jest taki, że od momentu przeprowadzki bardzo mało je. cośtam skubnie, ale karma prawie nie znika. smakołyków z ręki nie chce jeść, dopiero jak mu się je zostawi w misce...
dzisiaj znowu odnalazł się pod wanną - wyciągnął blokadę i jest tam do tej pory. wygląda na to, że śpi. wolałbym, żeby mimo wszystko miał inne kryjówki, bo pod wanną jest straszny syf i ciężko go dostać.
czy mam się pogodzić, że on zawsze się tak będzie zachowywał? czy przejdzie mu z czasem? ( jest dopiero u mnie od czwartku wieczorem)