Całkiem możliwe, że część miotu hodowca sprzedał jako koty norweskie, a część jako syberyjskie.
Tak to już jest z kotami bez rodowodu.
W sumie to hodowca/handlarz cosik "plącze się w zeznaniach".
Jesteście trzecim domem? W ciągu trzech miesięcy życia kota?
Idźcie do weta by oszacował wiek kota.
Opisz dokładnie co masz wpisane w książeczce. Jest nazwisko i adres hodowcy?
Poprzednich właścicieli?
Pieczątki wraz z podpisem weta i "wklejki" z nazwą szczepionki, nazwą środka odrobaczającego?
Można ustalić adres lecznicy w której zaszczepiono i odrobaczono kota?
Pokrywa się z adresem hodowcy?
Bo ja to widzę tak, że to pierwsi właściciele mogli zaszczepić kota ale stracili cierpliwość do wypłosza/bądź kapneli się, że mało rasowo wygląda i zwrócili.
Drudzy właściciele mogli faktycznie mieć jakiegoś kota i doszło do walki, przecież ludzie nie myślą.
A tak na marginesie: zamiast rad z forum idź do uznanego behawiorysty i pracuj nad kotem pod jego kierunkiem.
On ci wskaże i wytłumaczy różne techniki pracy z takimi przypadkami.
Polecam dr Iracką.
mimbla64 pisze:Rodowód to udokumentowane pochodzenie kota, który należy do danej rasy.
Gwarancja, że kot będzie miał cechy tej rasy.
Przynależność hodowcy do dobrego związku hodowców jest natomiast rodzajem gwarancji, że hodowca spełnia pewne standardy hodując swoje koty.
Jaka gwarancja? Rodowód niczego nie gwarantuje.
To jedynie informacja, jak każda inna. I to taka, którą również można zafałszować.
Związek hodowców daje gwarancję? Na co?