» Czw sty 05, 2017 11:33
Re: Mały kotek panicznie się boi
Dziękuję za odzew i liczne rady. Powiedzenie mądry polak po szkodzie idealnie pasuje do Nas. Zanim kot zjawił się u Nas w domu, miałam zerową wiedzę na temat kotów rasowych i ich hodowli, zaczeliśmy dopiero zgłębiać temat jak już kot u Nas był i okazało się, że coś jest nie tak. Podjeliśmy decyzję o nowym członku rodziny gdyż opiekowaliśmy się kilka dni małym kotkiem znajomej, która była w szpitalu. Decyzja... kot. Zaczełam przeglądać ogłoszenia lokalne. Wpadło w oko zdjęcie, opis jaka rasa, ale bez rodowodu więc taniej, ale jak chcemy możemy go sami zarejestrować w stowarzyszeniu tylko trzeba będzie na wystawy jeździć. My chcemy kotka do domu aby dzieciaki wychowywały się ze zwierzakiem, takiego miziaka do kochania, to po co Nam dokumenty, wystawy itp. Jako laik interesowało mnie tylko czy jest odrobaczony, szczepiony. Tak, dostaliśmy jego książeczkę. To Nam wtedy wystarczyło. Pan sam przywiózł kota bo często bywa w Naszej miejscowości. Nic nie przyszło do głowy, że może być coś nie tak. Wszedł z nim w transporterze, kotek leżał sobie tam spokojnie. Wziął go na ręce dał mi, chwilkę go potrzymałam widać było, że kocie spięte, wieć go puściłam na podłoge i wtedy zaczeła się szaleńcza ucieczka po drzwiach, które nie ustąpiły następnie w pierwsza lepsza dziurę. Pan mówił, że nowe miejsce stres, więc do łazienki, tam ma małą przestrzeń itp. Tak zrobiliśmy, wpuściliśmy go a tam czekało pudełko, schował się od razu. Po kolejnym wejściu złego ludzia czmychnął pod prysznic i tyle go widzieliśmy. Dwa dni nie jadł, jeden nie korzystał z kuwety. Potem zaczął powoli zwiedzać nocami dom, załatwiać swoje potrzeby, jeść. Ale tylko jak usłyszał bądź zobaczył jakiś ruch, uciekał jak błyskawica do kryjówki. Najpierw myśleliśmy, że potrzebuje czasu. Ale dni mijały a ja zaczęłam zgłębiać temat. Teraz wiem, że nie każda hodowla to hodowla, że są oszuści itp. Wcześniej myślałam, że ludzie trzymajacy rasowe koty dbają o nie nad wyraz sumiennie, że kot będzie wychuchany, wymuskany, bo przecież dostają za takie zwierze pieniądze. Teraz za późno, czasu nie cofnę. Kot to istota, nie rzecz. Jedynym pocieszeniem jest to, że kot widocznie do tej pory miał bardzo smutne życie, a u Nas może dostać ciepły dom i miłość. Tylko potrzebujemy wsparcia aby to kocię nieszczęście zaczęło normalnie żyć. Wczoraj wieczorem kupiliśmy klatkę, i mały domek legowisko. Na noc został już złapany. Na szczęście uciekł z kryjówki wprost do klatki także obyło się bez szaleńczego pościgu, który pewnie też by mocno przeżył. Ale... serce mi się kraje na jego widok. Szaleńczo walczył z klatka, niemalże całą noc. Jak tylko robiło się cicho szalał. Trochę pomogło jak nakryliśmy klatkę kocem. Teraz siedzi w domku, dostał wodę, karmę (w nocy wszystko zostało zdemolowane) i ma lekko odsłonięty koc. Jak mamy z nim postępować, ile czasu to ma trwać?