
Trafiły do mnie małe 3 dziczki z działek na oswajanie, ogromnie dużo pracy wymagały ale się oswoiły, jeden już nawet ma nowy dom, więc piszę o pozostałej dwójce, dwie dziewczyny mam, około półroczne.
W tej chwili są na etapie, że jak są głodne to przychodzą się obetrzeć o nogi, miauczą na mnie żeby je nakarmić, dają się głaskać i mruczą okropnie głośno. Jak śpią albo drzemią też można je głaskać i tez mruczą, jedna z nich daje brzuszek i paszki, druga nie lubi udostępniać tych rejonów. Ale też jak się bawią i się wystawia do nich rękę to jeszcze potrafią się odsunąć, nie przyjdą same na kolana oczywiście, boją się obcych (znają tylko mnie i męża tak naprawdę) i jak ktoś obcy jest w domu to kocięta przerażone siedzą w kącie.
W tych warunkach to dość zaskakujące, ale mam 2 domy zdecydowane na dwójkę kociąt

I pytanie co zrobić?
Mam taki pomysł żeby je rozdzielić, ale wtedy każda z nich trafi oddzielnie do nowego domu, znajdziemy każdej z nich w pełni oswojone rodzeństwo, takiego miśka, który mógłby nie schodzić z człowieka.
Oczywiście serce mi pęka na myśl o ich rozdzieleniu, bo to siostry, całe życie razem itd ale też wydaje mi się to dobrym pomysłem, moje kocięta miałyby dobre wzorce a nie tylko złe od siebie.
One już tak robią, że jak jedna daje się głaskać i mruczy to druga zazdrośnica przychodzi

Dodatkowo w obu tych domach są dzieci, to znaczy po 1 dziecku w każdym domu, a moje kocięta dzieci nie znają i nie lubią, to będą się znów nakręcać w strachu.
Co myślicie?