Witam pisałam wcześniej na wątku nerkowym ( bo podobno kot miał chore nerki...) żeby tam nie zaśmiecać wątku piszę nowy bo....zgłupiałam już do reszty.
Kota ma 11 lat z haczykiem:) od kwietnia przerobiliśmy górę antybiotykow bo ciągle sie przeziębiała w czerwcu była morfologia i od tego czasu zaczęły sie szopki... W morf. wyszły bardzo niskie leukocyty 2.9G/L albuminy 23.8 g/l ASPAT 58.1 U/l fosfotaza alkaliczna 15 U/l kreatynina 2.25mg/dl potas 3.86 mmol/l to są parametry odbiegające od normy reszta czynników jest ok. Diagnoza niewydolnośc nerek (bez moczu i bez usg) ...ok...dostałyśmy karme renal i pronefrę.....po około 3 tyg kot znów coś złapał, wet nieczynny jedziemy do całodobówki....diagnoza kot przeziebiony...nerki ok na podstawie tych badań krwi nie można stwierdzić niewydolności....ok.....robimy mocz....prawdobodobne zapalenie pecherza...dostajemy lespewet, antybiotyk. Renala odstawiamy, pronefre również. Po 2 tyg kontrolne badanie moczu, znów bakterie... każą dawać furaginę....w dawce1 tabletka co 8 godzin!! (piszę z pamieci od tamtej pory tyle sie wydażyło zę mogę sie mylić i było to 1/2 tabl.). Kot waży niecałe 4 kilo....trochę duzo tego leku...ok daje....kot w stanie prawie agonalnym....jedziemy do starego weta....furaginy nie podaje sie w takiej ilości!!... Ok wyzucamy wszystkie leki zostajemy tylko na karsivecie lotensinie....przez jakiś czas spokój...Kot zaczyna miec zachwiania równowagi...idzie sobie spokojnie i nagle jakby traciła władzę w tylnych łapkach i cały tył kota przewraca sie na bok.....szok w te pedy do weta.... po "macanym" badaniu wszystko ok....kot dostaje antybiotyk (na co??), przeciwbolowe przeciwzapalne na wzmocnienie.....2 tyg. spokoju... znow się dzieje tym razem kot przybiera postawe jak do wymiotów kuper w gorze łapki szeroko rozstawione, dyszy boczki brzusia chodzą szybko i chwieje sie na boki jakby była pijana....do weta....wet nie wie co jest kotu!!! dostajemy standardowy zestaw tolfine catosal i kompleks witamin + tolfine w tab.do domu.....Sytuacja sie uspokaja a ja szukam weta....(stary dalej jest awaryjny...) 1.5 tyg. temu znów epizod z chwianiem sie na boki...tym razem widac ze kota cos naprawde boli jedziemy do całodobowki (sob.wieczór) pan gadał prze póltorej godziny i nic z tej przemowy nie zapamietałam....była nie na temat....kot dostał melo....coś (przeciwbołowe) nie zadzaiłało na nią wogole.....czekamy do pon. kot dostaje ostatnią tolfine (nie szalałam z tym lekiem) troche puszcza....kot po raz pierwszy dostaje tik na pyszczku ( wygląda jakby pyskowała na ptaki) u starego weta dostajemy steryd i przeciwbol. po moich naleganiach i stwierdzeniu że objawy są jak dla mmnie neurologiczne dostajemy skierowanie na rtg....klatki piersiowej i brzusia......ręce opadają....kilka dni jest ok....znalazłam weta .....polecany w necie....jedziemy.....Facet konkretny.....nie dał sie zastraszyć kotu:) wstepna diagnoza wg wyników krwi z czerwca i ostatnich wynikow moczu ( w moczu bakterie i baiłko) kot ma chore nerki.....hahaha wracamy do punktu wyjścia...? Dostajemy chitofos i Enroxil 50 mg...Za 3 tyg. ponowna krew i rtg (kota czeba znieczulić na żywca się nie da. Ogólnie jet NAPRAWDĘ problematyczna do badań...) mówimy o objawach...te ataki bolowe i chwianie się na boki....być może padaczka.... nie ok....ale jedziemy do domu....niedziela 18.09 kot pod łożkiem wiec coś jest bardzo nie halo.....wyciągamy....i tak jak postawiłam ją na podłodze tak została jakby ją ktoś zatrzymał w czasie...zero ruchu....Dobra nie jest fajnie daje tolfine.....kota przenosze na posłanko....i tam spi cały dzień, nie je nie pije, nie zmienia pozycji.....znow tiki na pyszczku....brzusio twrdy jak deska.....Mąż dzwoni do nowego weta....( i tu mi podpadł juz....wet nie maż) w pon proszę przyjechac po recepte kot ma atak padaczki....WTF....Nie ma drgawek, zadnego slinienia się, zadnego siooo.....jaka padaczka....??? Maż pojechał do całodobówki (ja nie maiłam siły...) kot dostał sterydy i został nawodniony...(Glukoza i sód w stosunku 1;1 250ml) podskórnie....wyjechała "szmatka" wrociła zaczepa:) wiem ze to po sterydzie.... Dziś pojechałam do weta (sama) po recepte dostałam Luminal.....15mg....1/2 dwa razy dziennie....nie wiem czy podam.... Na karcie informacyjnej z całodobowej kliniki była sugestja że kot może mieć nietypową postac padaczki lub problem z CUN zasugerowano test na FIV/FELV...(kot jest niewychodzący).. nie ma biegunki ani wymiotów.. Dziś jak pan wet. zobaczył tą sugestie na karcie informacyjnej to był tekst: a widzi Pani miałem rację....i mam wrazenie ze na tym poprzestanie...może błedne...oby...w sobote jedziemy na rtg i pobranie krwi mam nadzieje, że po narkozie nie bedzie problemów....Mam nadzieje że coś sie wyjaśni bo:
1 nie wyobrazam sobie jezdic co drugi dzień na steryd i przeciwból. siądą jej w końcu nerki...
2 nie wyobrażam sobie że można postawić diagnoze PADACZKA bez uprzdnich badan.....i do tego zapisać taki lek jak Luminal.....
Boże gdzie oni się kształcą....???
Do starej wetki raczej nie wrócimy (chyba ze zachwalany pan wet coś odtawi jeszcze czego nie zdzierże, może nie jestem wetem ani lekarzem ale k...głupia też nie jestem..), ostatnio czułyśmy się tam niechciane....no i to stwierdzenie wprost że ona nie wie co kotu dolega...
Czy ktoś sie zetknął z podobnymi objawami?? Czytałam wątek o Brucku ale on miał niedobory wapnia a u nas wapn jest ok...
Czy takie objawy jak opisałam wyżej mogą być spowodowane niedoborami wit. z grupy B i potasu???
Prosze o wszelkie sugestie...bo chyba tylko mnie zależy na wyleczeniu koty i ustaleniu DOKŁADNYM co jej dolega a wetom to raczej na wyciągnięciu kasy....ehhh życie...
Pozdrawiam A.