Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
Ewa.KM pisze:W stajniach wcale nie jest tak różowo. Koniarze zazwyczaj nie maja serca dla kotów. Duży teren, trudno koty kontrolować, ludzie tj. kursanci często podrzucaja kolejne uważając, że jak kilka się uchowa to i kolejny też. A złapac i wykastrowac takiego podrzuctka jest bardzo trudno. Zimą w zabudowaniach jest zimniej niż w piwnicach w bloku, koty się nie socjalizuja i nie maja odwagi przyjśc tam gdzie są ludzie i gdzie jest ciepło
Mała1 pisze:ja tez zostałam tu skierowana
chyba nie rozmawiałyśmy telefonicznie
a jeśli tak to przepraszam że nie kojarzę, ale takich telefonów mam kilka dziennie
pracuję w katowickim schronisku, działam też w fundacji przy-schroniskowej
przede wszystkim jestem pod wrażeniem ogromu pracy który Pani włożyła w ten temat
niewielu takich ludzi jest
i bardzo, bardzo przepraszam, ale nie mam jak pomóc
Pomoc , która jest Pani potrzebna jest tak samo potrzebna mnie, mimo tego ,ze mamy fundację
Domów tymczasowych z wolną miejscówka jest w tej chwili całkowity brak
sama takich potrzebuje jak powietrza, bo mam w schronisku koty po operacjach, po amputacjach, przed amputacjami, odmawiające jedzenia domowe koty po zmarłych i masę kotów chorych na caliciwirus, który wikła się zapaleniami płuc i koty umierają. i jeszcze codziennie przychodzą nowe koty, często niesamodzielne
nie możemy przyjąć w tej chwili piątki dzikich podrostków, bo po pierwsze jest to dla nich tez zagrożenie zdrowia
a po drugie są to koty długo nieadopcyjne ze względu na dzikość i nie możemy sobie pozwolić na zajęcie na długi czas klatek w szczycie sezonu.
w naszym każdym tymczasowym domu są już jakieś bidy ze schronu
szukamy innych DT w necie i czasem owszem ktoś się zgłosi
ale niestety najczęściej ktoś kto chciałby zdrowego i miłego kota bez problemów wziąć na tymczas
Nie potrafię pomóc, choć jest Pani osobą , której taka pomoc się należy
mogę pożyczyć klatkę pułapkę, mogę pożyczyć klatkę kenelową
ale w temacie miejsca dla kotów mogę napisać jedynie, że jeśli znajdzie Pani więcej takich miejsc to tez potrzebujemy takiej pomocy
Ewa.KM pisze:Z domami jest najtrudniej. A takie 5 miesięczne, które nigdy nie były głaskane i nie podchodzą do człowieka to już chyba za późno na udomowienie
Romi85 pisze: Powoli trzeba by sie przymierzyc do zlapania podrostkow na zabiegi, wczesna jesien to drugi rzut rujek.
Romi85 pisze:zrozumialam ze skonczyly juz 5. niektorzy weci tna juz od 5 miesiaca, ale 6 jest bezpieczniejsze
Alienor pisze:W kwestii "mieszkam w bloku i mam już 2 swoje koty" - mieszkam w bloku, mam psa (tymczas) i 4 własne koty plus tymczasy. Też pracuję zawodowo, też dojeżdżam i nie ma mnie czasem dłużej niż 10 h. Większość osób na forum ma (wliczając tymczasy) więcej niż 2 koty i - kombinując jak koń pod górkę - dają radę ogarnąć i pracę, i swoje koty i tymczasy (w tym ogłoszenia i odpowiedzi na nie). Nie jest różowo, ale można.
W kwestii fundacji - fundacja nie dostaje żadnych pieniędzy z budżetu miasta/gminy. Ma tylko to, co wolontariusze (a więc osoby, które pracują zawodowo, mają zwykle własne zwierzęta, plus odwalają dyżury w schronisku/przytulisku/przy łapankach/interwencjach) mówiąc brutalnie wyżebrają u firm i na fb, na wydarzeniach zwierząt, które prowadzą. W większości przypadków (bo pomijam "czarne owce" typu Kocia Mama) nie mają pracowników etatowych. Codziennie wolontariusze odbierają dziesiątki zgłoszeń o kotach/psach/etc. wymagających zaopiekowania. Nie mają ani lokali, ani pieniędzy, ani rąk by ogarnąć wszystkie zgłaszane zwierzaki, zwłaszcza że zdarzają się nie raz zgłoszenia pt " zabierzcie mojego kota/psa bo jest stary, śmierdzi i nie mam już możliwości zajęcia się nim/kotka mi się puściła, małe już widzą i jedzą więc zabierzcie je natychmiast bo utopię/wywalę etc.". Dlatego niestety jeśli koty w miarę sobie radzą (tzn nie są ciężko chore/ciężko ranne) to często z żalem, ale odmawiają zabrania. Bo nie jest rozwiązaniem zapchanie wszystkich dostępnych miejscówek kotami, które jakoś tam sobie radzą (dzięki pomocy karmicielek), bo miejscówki szybko się kończą a musi być rezerwa na np. kota po wypadku/psa po ciężkiej operacji/świnek morskich odebranych po dramatycznej interwencji, na wpół zagłodzonych.
Mam nadzieję, że to zrozumiesz i pozbędziesz się podejścia "ja już mam 2 koty, a wy jak macie 20 to 15 dodatkowych macie zabrać jutro". Bo wolontariusze tworzący fundacje to też ludzie. I też mają swoje granice możliwości.
AleksandraZebrowata pisze:To ja stwierdzę tylko, że w momencie kiedy ja potrzebowałam ulokować gdzieś kota odstałam informacje, ze fundacje do których się zgłaszam działają głównie na zasadzie DT, gdzie nie mogą upchnąć więcej kociaków niż dom deklaruje. Więc jak taka pańcia pod szyldem fundacji opiekuje się chorymi czy zdrowymi dwoma kotami jest ok.
Jak prywatny człowiek stwierdza, że w jego mieszkaniu pomieszczą się tylko dwa koty to jest złem wcielonym?
po za tym jeśli ktoś nie oczekuje od fundacji pieniędzy tylko pomocy logistycznej to takie złe? Nie wszyscy mają doświadczenie w tym jak się to robi (socjalizuje, kiedy, jak, ogłasza, szuka domów). Dla dobra ogólnego nie można poświęcić pół godziny rozmowy, żeby komuś pomóc pomagać?
Może wtedy dziewczyna by wiedziała, że jest za pożno już. Ze wcześniej powinna je ogłaskiwać, chociażby zaklatkować w jednej z piwnic i również ci mieszkancy mogliby to robić. Jak latają luzem i zwiewają to nie socjalizuje kotów.
Romi85 pisze:OK. nie upieram sie. kazdy robi jak uwaza. moze je wzmocnic jakimis uodparniaczami skoro do piwnicy beda wracac w polowie lub pod koniec pazdziernika.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 474 gości