Czy mogłam zrobić coś innego? (*) Milton

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt sie 19, 2016 16:22 Czy mogłam zrobić coś innego? (*) Milton

Witajcie. To mój pierwszy post na tym Forum.

W niedzielę straciłam jednego z moich dwóch Kotów.

Nie było nas w domu przez większość dnia. Wróciliśmy około 8 wieczorem, i natychmiast usłyszałam żałośnie śpiewającego Kota. Milton miał przydomek Pavarotti, bo zawsze śpiewał nam Serenady, tym razem jednak brzmiał niepokojąco.
Znalazłam Kota na podłodze, ze sparaliżowanymi tylnimi łapkami, oddychające w tempie około 100 oddechów na minutę.
Zapakowałam Kota do transportera, i na sygnale pojechałam do dwudziestoczterogodzinnej kliniki.
Zabrano Go natychmiast, w ciągu 5 min wyszła do mnie lekarka mówiąc, że jego kondycja pogarsza się zbyt szybko, aby mogli go zdiagnozować. Powiedziała, że jest to najprawdopodobniej niewydolność serca i zakrzep. Spytała czy mają Kota reanimować.
Milton był już starszym kotkiem, nigdy nie znaliśmy dokładnie jego wieku, mógł mieć zarowno 12 jak i 16 lat. Próbowałam pytać jakie są szanse na to, żeby był znów zdrowy. Wystarczyło mi jej spojrzenie w odpowiedzi.
Odpowiedziałam proszę nie reanimować i proszę nie pozwolić Mu cierpieć.
Po następnych dwóch może 3 min trzymałam mojego Kota, nic nie widząc przez łzy, a lekarka pomagała mu przejść przez Tęczowy Most.

Milton zawsze było okazem kociego zdrowia. Czy niewydolność serca mogła rozwinąć się tak szybko i niezauważalnie? Czy dobrze zrobiłam? Czy może należało go reanimować? Czy mogłam coś jeszcze zrobić???

Miltusiu, mój Pavarotti, tak strasznie za tobą tęsknię. Wybacz mi jeżeli zrobiłam coś źle.
Sally (*) 12/2009
Milton (*) 8/2016

Obrazek
Amy

Obrazek
Sam i Frodo

CatnipAnia

 
Posty: 121
Od: Pt sie 19, 2016 15:25

Post » Pt sie 19, 2016 17:56 Re: Czy mogłam zrobić coś innego? (*) Milton

:cry:
Obrazek
Misia [*] u mnie 28.04.2017-14.06.2018

Meteorolog1

Avatar użytkownika
 
Posty: 4003
Od: Sob lis 23, 2013 0:42
Lokalizacja: Olesno (opolskie)

Post » Pt sie 19, 2016 18:29 Re: Czy mogłam zrobić coś innego? (*) Milton

Niestety tez mieliśmy w stowarzyszeniu kota któremu nagle nozki sparalizowalo, pedem do weta, - diagnoza zator. Wet powiedzial że w takiej sytuacji decydujace sa 12-24godziny. Niestety kot umarl :(
Bardzo ciezko jest uratowac kota kiedy pojawia sie skrzep ktory się odrywa i zaczyna krążyć w ciałku kota i się zatrzymuje powodując zator :( jezeli by wam sie udalo to tylko na jakis czas bo znow by sie pojawil kolejny skrzep i nie wiadomo co następnym razem by sie stalo :(

I napewno nie miej j do siebie żadnych pretensji. Nie zawsze jestesmy w stanie pomoc naszym zwierzakom :(



poważną komplikacją zaawansowanej niewydolności serca może być powstawanie skrzepów krwi, które są przyczyną zatorów w naczyniach krwionośnych. Najczęściej ma to miejsce w końcowym odcinku aorty, w miejscu gdzie rozwidla się ona w dwie tętnice biodrowe zewnętrzne. Skrzep powoduje całkowite lub częściowe zahamowanie przepływu krwi do tych tętnic, co objawia się nagłym paraliżem obu tylnych kończyn. W takiej sytuacji rokowanie jest najczęściej niekorzystne.
Moja Tusia ma chore serce bierze leki, ale mimo to codziennie siw o nią boje :(

Tutaj możesz troszke poczytac
http://www.vetcardia.pl/blog/?p=213

CatAngel

Avatar użytkownika
 
Posty: 16425
Od: Pt cze 04, 2010 10:22
Lokalizacja: Śląsk

Post » Pt sie 19, 2016 18:51 Re: Czy mogłam zrobić coś innego? (*) Milton

Współczuję.
To była jedyna słuszna decyzja.

MaryLux

 
Posty: 163930
Od: Pon paź 16, 2006 14:21
Lokalizacja: Wrocław

Post » Sob sie 20, 2016 2:37 Re: Czy mogłam zrobić coś innego? (*) Milton

Dziękuje Wam

Żal po stracie plus poczucie winy to bardzo ciężkostrawny koktail.

Widocznie nadszedł koniec naszego wspólnego czasu.

Choć wciąż wraca mysl, ze moze powinnam była próbować, ze moze ukradlabym od losu choć kilka tygodni dłużej ...
Ale on bidulek tak sie męczył.... Serce pękało patrząc na niego.

Tylko tak cicho w domu... Nikt nie śpiewa...


CatAngel - dziękuje za linka. I trzymam kciuki za Tusie.

Zostanę tu z Wami, dobrze? Choć już tylko z jednym kotkiem.
Sally (*) 12/2009
Milton (*) 8/2016

Obrazek
Amy

Obrazek
Sam i Frodo

CatnipAnia

 
Posty: 121
Od: Pt sie 19, 2016 15:25

Post » Sob sie 20, 2016 6:06 Re: Czy mogłam zrobić coś innego? (*) Milton

Trzeba umieć pomóc przejść za TM. Trzymaj się jakoś.

bea3

 
Posty: 4159
Od: Śro cze 26, 2013 12:23
Lokalizacja: opolskie

Post » Sob sie 20, 2016 6:10 Re: Czy mogłam zrobić coś innego? (*) Milton

Myślę, że podjęłaś słuszną decyzję.
Zresztą nie miałaś wyjścia.
Zostań. Oczywiście, że zostań.

lilianaj

Avatar użytkownika
 
Posty: 5228
Od: Sob kwi 26, 2014 19:14
Lokalizacja: Warszawa Białołęka

Post » Sob sie 20, 2016 10:02 Re: Czy mogłam zrobić coś innego? (*) Milton

Postępowanie u kota z zatorem w takim przebiegu jak u Twojego kocurka zazwyczaj wiąże się z jego dużym cierpieniem i samo w sobie jest bardzo ryzykowne. Szanse uratowania nie są zbyt wielkie :(
I gdy stan kota jest bardzo zły a pogarsza się jeszcze szybciej (to dodatkowo pogarsza rokowania) - to trzeba rozważyć czy jest sens narazić zwierzę na takie cierpienie :(
Zakładam że w chwili gdy wetka z Tobą rozmawiała kocurek jeszcze nie potrzebował reanimacji ale szybko się do tego stanu zbliżał :(
Cokolwiek mu było, był to stan bardzo poważny, szybko pogarszający się.
Myślę że decyzja o eutanazji była najlepsza z możliwych :(
Szanse na to by przywrócić kocurkowi zdrowie były minimalne, szanse na to że umierałby w ogromnych cierpieniach i stresie - ogromne :(

Niewydolność serca u starszych kotów jak najbardziej może rozwijać sie podstępnie, powoli, bezobjawowo.

Blue

 
Posty: 23920
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Sob sie 20, 2016 10:29 Re: Czy mogłam zrobić coś innego? (*) Milton

Nic sobie nie zarzucaj. Nic już by się nie dało zrobić. Mój 17-letni kocurek też odszedł na zator tętnicy nerkowo lędźwiowej. Objawy miał takie same jak Twój. Paraliż tylnych łapek i przeraźliwie miałczał z bólu :( Pomoc miał natychmiastową. Od razu bylo robione USG i konsultacja telefoniczna z kardiologiem. To on podjął decyzję za nas, że w tym wypadku nic nie da się zrobić. Musieliśmy go uśpić. Kot by się bardzo męczył, nawet przy podjęciu próby ratowania życia. Jeszcze lekarz nam powiedział, ze jak kot jest młody, to można podjąć się zabiegu udrażniającego tętnicę, ale też nie ma pewności, że kot przeżyje. U starszych kotów nie ma szans.

Miłka_L

 
Posty: 438
Od: Wto cze 02, 2015 17:50

Post » Sob sie 20, 2016 13:42 Re: Czy mogłam zrobić coś innego? (*) Milton

Mój Drabik miał zator żyły płucnej, jemu sparaliżowało przednią łapkę. Też podjęłam taką decyzję, nie chciałam, żeby cierpiał. Drabik miał wcześniej niezdiagnozowaną kardiomiopatię i tylko 9 lat.
Obrazek

miszelina

Avatar użytkownika
 
Posty: 13549
Od: Nie maja 06, 2007 13:31
Lokalizacja: Krakow

Post » Sob sie 20, 2016 16:09 Re: Czy mogłam zrobić coś innego? (*) Milton

Blue - było dokładnie jak mówisz, Milton jeszcze żył ale jego kondycja pogarszała sie bardzo szybko. Podali mu tlen , cos p/bólowego, a On wciąż tak bardzo cierpiał.
Próbuje już nie zadręczać sie pytaniami. Same łzy wystarcza

A moja druga kotka, Amy, od tamtego wieczoru nie odstępuje ode mnie ma krok, kiedy tylko jestem w domu. Chodzi za mną jak cień.
Tez na pewno tęskni. Żyli razem 7 lat.

Pozdrawiam i dziękuje Wam wszystkim.

----------------
Miltusiu - tęsknimy.
Sally (*) 12/2009
Milton (*) 8/2016

Obrazek
Amy

Obrazek
Sam i Frodo

CatnipAnia

 
Posty: 121
Od: Pt sie 19, 2016 15:25

Post » Sob sie 20, 2016 19:20 Re: Czy mogłam zrobić coś innego? (*) Milton

Wiemy, jak to rozstanie boli.
Zostań z nami, pisz o Amy, pokaż jej zdjęcia...

MaryLux

 
Posty: 163930
Od: Pon paź 16, 2006 14:21
Lokalizacja: Wrocław

Post » Sob sie 20, 2016 21:32 Re: Czy mogłam zrobić coś innego? (*) Milton

Nie zadręczaj się.
Nic więcej nie mogłaś zrobić. To był kilkunastoletni kot z poważnym zatorem, z porażeniem tylnych łapek, prawdopodobnie z uszkodzonym sercem, bardzo cierpiący.
Gdybyś zdecydowała inaczej niż zdecydowałaś - prawdopodobnie nacierpiałby się więcej a i tak by umarł :(
Oszczędziłaś mu tego.

Choć to strasznie boli i będzie bolało :(
Twoja koteczka szuka swojego przyjaciela, czuje też Twoje cierpienie.
Ale to naturalne, tu najlepszym lekarstwem będzie czas :(

Blue

 
Posty: 23920
Od: Pt lut 08, 2002 19:26




Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 39 gości