Dzień dobry dzisiaj
U nas jak na razie wszystko stanęło w miejscu. Wisio nie chce się poznać bliżej. Owszem, z góry obserwuje wszystko co się dzieje na dole, ale na tym koniec. Staram się wchodzić wtedy, kiedy nie zaszywa się w pudle, wtedy podjudzam go jakimiś zabawkami. Czasem zdarzy się, że rzeczywiście zeskoczy na podłogę, ale usadawia się pod kanapą i stamtąd obserwuje wędrówki piórek. Raz na jakiś czas usłyszę syknięcie po tym, jak zapomni się i zabawi ale nie ucieka. Myślę, że jeszcze nawet boi się wrócić na górę. Kiedy wyjdę i wrócę za chwilę właśnie w tym momencie wraca w swoje "rewiry".
Bardzo podoba mu się laserek i łąpką próbuje złapać światełko, ale jest potem zawiedziony że nic nie ma.
Wyciągam go na pokój rozrzucając po parę chrupek w różnych miejscach. Obserwuje co robię i kiedy wyjdę wszystko dokładnie wyzbiera. Ale podobnie jak wszystko inne dopiero, kiedy jest sam.
Najważniejsze, że je. Nie bardzo mu mokre odpowiada i nie zawsze je zje, ale chrupy już mieszam z lepszą suchą. Szukam jeszcze jego smaku coby dosmaczyć tą mokrą.
Moje kotuchy bardzo pchają się do pokoju, czasem je wpuszczę na rekonesans ale tylko po parterze, żeby nie doszło przypadkiem do konfrontacji. Wisio widział już je parę razy, ale w ciszy obserwował tylko. Zamieniam kocyki i zabawki, nie wiem jednak, czy sprawdza. Ogólnie jeszcze jest jedną wielką kulką strachu. Bardzo boi się mojego męża, widzę to po jego oczach. Przy mnie potrafi mieć spokojne oczka i nawet je mróży. Długa droga jeszcze przed nami...