Nie wiem co mam już robić,
moja kotka (całkowicie wykastrowana) w piątek (22.07) wieczorem wymknęła się z domu. Mieszkałam z nią w bloku w mieście, była nie wychodząca. Po 3 tygodniach mieszkania u moich rodziców na wsi zniknęła. Codziennie całe dnie spędzała na dworze ( z przerwami na jedzenie i drzemki w dzien), łapała i przynosiła pod drzwi myszy i ptaki, na prawie wszystkie noce wracała do domu - około 23 zawsze była pod drzwiami, wychodziłam po nią i ją wpuszczałam. Zdażyła się przed jej zniknięciem jedna noc kiedy nie wróciła, jednak o 4 rano dobijała się już do domu.
Tymczasem, mija 5 doba kiedy jej nie ma. Szukam jej nad ranem, tj. 4-5 (wyczytałam, że wówczas najlepiej), nawołuje wieczorami. Z latarką (licząc, że oczyska się odbiją) sprawdzam schowki, garaże, stodoły sąsiadów. Zabudowa tutaj jest gęsta, dom na domie, podwórko koło podwórka, pełno zabudowy, pola.
Czy mogę mieć jeszcze nadzieje że wróci?Szukałam czy nie leży gdzieś przejechana przez samochód, czy nie jest gdzieś zamknięta, zero. Ona jest bardzo zadbana, "wyżarta" (w przeciwienstwie do miejscowych kotów) i łowna - myślałam, że może ktoś ją zabrał sobie, jednak myślę, że była na tyle przywiązana do mnie, że wypuszczona na podwórko by wróciła, a w zmaknięciu w domu by nie wytrzymała, a raczej domownicy takiego koncertu jaki potrafi dać nie wypuszczona.
Pojawiła się teoria, że została "przepędzona" przez miejscowego "dzikiego" agresywnego kota. Faktycznie, już wcześniej potrafili wdać się w bójkę i wrzaski niosły się po okolicy. Sama już nie wiem co robić. Ludzie tutaj podchodzą do tych zwierzaków z lekceważeniem, jest to jest, nie ma to nie ma. Zginął i tyle. Więc nie mogę znaleźć zrozumienia i pomocy w poszukiwaniach.
Czy zdarzyło się komuś, że kastrowana kotka zniknęła na kilka dni i wróciła?