» Pt lip 22, 2016 16:40
Re: Nagle odwodnienie 4 miesięcznego "niby kota"
W szpitalu w ktorym byl, pracuja weterynarze, a jakze, ale oni wykonuja tylko czynnosci ratowania zycia, nie robia nic ponadto, co nie zleci lekarz prowadzacy. Mam wydruk ze szpitala, wiem, ze po przybyciu otrzymal antybiotyk i lek przeciwbolowy. Temperatura 35,4, lekko odwodniony.Brzuch bolesny. Zrobilio bichemie: Na (plus) 144, K(plus) 2,5, Cl (minus) 105.
Podlozyli kocyk elektryczny.Dostal dozylnie SYNOLUX, FLUMIL I BUPREX.
Nastepnego dnia:stan oslabienia, temp. 35.8 i 36.5, wciaz lezy na kocyku, odrobine odwodniony. W ciagu dnia: oslabiony al juz je sam a/d Hills, temperatura 36,5, pisza: KONTYNUUJEMY LECZENIA I NAWADNIANIE. Po kilku godzinach przerywaja nawadnianie i leki. Mocz opisany jako "w normie".
22.07. temperatura 37,5, bardzo ozywiony, brzuch gladki, bez bolu, biochemia Na (plus) 148, K (plus) 3,6, Cl (minus) 112. Mocz w normie, je Z APETYTEM.
No i...od 6 rano stanowcze pogorszenie, temperatura 36,9. I tyle co mam ze szpitala.
W klinice jak przywiezlismy kotka, od razu krzyk ze PIF, ze nie ma co. Pobral plyn z brzucha i mi pokazal-plyn slomkowy jak pisalam, nie ciagnacy sie, nie bylo zadnej piany ani nic co czytalam tutaj na temat plynow pobranych. Powiedzial, ze oczekuje wynikow z Barcelony (nie wiem czemu tam wyslali), i po przebadaniu plynu na miejscu jeszcze raz, stwierdza czy podadza go terapii. Moze ja jakos zle zrozumialam, ale tak wylam, ze masakra, nie moglam sie uspokoic, ze podadza mu jakies "anty-ciala", moze to pomoze. Poniewaz jednak jak nie dadza mu szans, postanowilam go odebrac (jak juz zadzwonia) i zabieram go do domu i bede kombinowac. Moze to nie najlepszy pomysl, no ale kot od poniedzialku ma problem, a nikt nic nie wie, no to co?
Cchialabym jeszcze raz powtorzyc to co zaobserwowalam od poczatku rozwiniecia sie choroby:
-dzien wczesniej kot je, zalatwia sie, biega, bawi sie
-znajdujemy go bez zycia (rano), oddal stolec, przy podnoszeniu do gory miauczy
-w klinice podano witamine B i kroplowke nawadniajaca
-podgrzano kota
-ten natychmiast sie ozywil
-w domu zjadl bardzo duzo, siku bylo w kuwecie, kupki nie
-rano nastepnego dnia powtorka z rozrywki, kot bez "czucia"
-biegiem do kliniki
-podajemy kroplowke (skora na karku wskazuje na odwonienie)
-brzuch miekki, byc moze zalega plyn
-kot ozywia sie po 10 minutach
-dostaje witaminy (nie wiem jakie niestety)
-wieczorem spadek energi, wracam na kroplowke
-kot nie pobudza sie za bardzo, ale widac ze jest lepiej, je
-podaje wode do pyszczka
-Dzien kolejny-powtorka
-kot bez zycia, podaje slodzona wode w strzykawce, biegiem do kliniki
-wlewamy dwie porcje kroplowki, w miedzy czasie dzwonie do drugiej kliniki
-zabieram kota do innego weta-tam zabieraja go i obiecuja, ze beda dzwonic
-weterynarz pobiera krew, mowi ze cukier jest wysoki (no, nie wiem czy po wlewie, czy po tym jak mu podalam troche wody z cukrem), zrobil test "domowy" na FIP (ten z octem), i mowi ze wyszedl pozytywny, jednoczesnie wyniki na inmuno i bialaczke negatywne. WIEM ZE KOT DOSTAL ANTYBIOTYK (NIE WIEM JAKI-MA TO W KARCIE-KARTA U WETA), poprawilo sie, wiec wioza mi go do domu. No i po wyjeciu go z samochodu, juz jest "szmatka". Reszte znacie-bieg do szpitala.
Dostalam sms od dziewczyny, ktora sponsoruje leczenie Killera: za godzine beda wyniki kwasow zolciowych. Nie wiem o co chodzi. Killer zyje jak na razie, jest przytomny.