Zaginęła kotka Pamela - znaleźliśmy podobną kicię

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt lip 15, 2016 0:17 Zaginęła kotka Pamela - znaleźliśmy podobną kicię

Dnia 13 czerwca zaginęła moja ukochana kotka Pamela. Mieszkam w Krakowie (os. Nowy Bieżanów). Około godziny 11-12.00 w południe uciekła z domu. Ma na imię Pamela, wiek 10 miesięcy, umaszczenie czarne, oczy złoto-zielone, żadnych znaków szczególnych. Pamela była niewychodząca, domowa. Kilka razy była na smyczy koło domu i bez smyczy koło domu. Ale bez smyczy zawsze pod kontrolą, nigdy sama. Pamela nie była jeszcze wysterylizowana. Nie wiem co mi się pomieszało, że sterylizować można dopiero po ukończeniu 12 miesięcy. Teraz wiem, że można już od 6 miesiąca. Czy miała rujkę nie wiem, prawdopodobnie tak. U nas na tym samym podwórku stoi jeszcze jeden dom (mojego brata). Ma on kota (wykastrowany) ma 10 lat i kotkę (wysterylizowana) ma 5 lat. Koty są wychodzące. Boję się, że koty brata mogły wystraszyć Pamelę i dlatego uciekła spod domu. Ogłoszenia rozklejone na osiedlu kilka godzin po jej zniknięciu. Najbliżsi sąsiedzi powiadomieni. Do skrzynek pocztowych wszystkich na naszej ulicy powrzucane specjalnie wydrukowane ogłoszenia z prośbą o sprawdzenie piwnic i zakamarków na posesjach. Chodziliśmy popołudniami po osiedlu, po krzakach, zakamarkach, kicialiśmy. Wieczorami, nocą i o 4.00 nad ranem to samo. Ogłoszenia po lecznicach weterynaryjnych. W schronisku byłam kilka razy. Nie ma jej od miesiąca.

Link do ogłoszenia na facebook-u: https://www.facebook.com/groups/Zaginio ... 564709949/

Pamela.
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek


Szukając naszej czarnej kotki Pameli znaleźliśmy inną kotkę bardzo podobną do niej (ale to niestety nie ona). Dnia 7 lipca 2016 nad ranem o 5:00 miauczała do pani na balkonie na ul. Bieżanowskiej. Pani znalazła ogłoszenie i dała mi znać. Złapała się do klatki-łapki na drugi dzień rano. Przywieźliśmy ją do domu i wypuściliśmy, a ona zaszyła się w kąt. Próby podejścia do niej kończyły się ucieczką. Teraz siedzi na szafie od kilku dni. Daje się głaskać i coraz mniej się boi, jednak cały czas trzyma się szafy.

Chciałam ją zatrzymać niestety nie mogę. Jutro rozklejam ogłoszenia o znalezieniu Tosi. Jeżeli nie znajdzie się jej właściciel, to szukam jej nowego domku.
Przemyślałam to bardzo intensywnie i z bólem serca, ale niestety nie mogę sobie pozwolić na trzy kotki. :( Wciąż szukam Pameli i wierzę, że ona się odnajdzie. To byłoby nieuczciwe, gdyby odnalazła się Pamela i wtedy miałabym Tosię komuś oddać. Tosia może u nas zostać tymczasowo tyle ile będzie trzeba. Nie oddam jej do schroniska. Jednak liczę, że Tosia skradnie komuś serce. Chciałabym znaleźć jej jak najszybciej wspaniały dom, żeby się do nas za bardzo nie przyzwyczaiła, tylko, żeby mogła poznawać dobrze już ten dom, w którym zamieszka na całe życie.

A może Tosia miała dom? Może komuś zginęła? Jutro rozwieszam plakaty w okolicy, gdzie ją znalazłam.

Kontakt telefoniczny ze mną: 607 332 553 i wątek Tosi: viewtopic.php?f=1&t=175969



Historia Tosi, gdy jeszcze nie byliśmy pewni, czy to Pamela, czy nie.

--------------------------------------------------------------------------------
Dnia 7 czerwca w czwartek (tydzień temu) zadzwoniła do mnie pani, że o 5.00 rano na jej balkonie na parterze w domu miauczał kotek i chciał wejść do domu. Pani ma 3 swoje kotki i nie wpuściła jej do środka. W dzień zobaczyła moje ogłoszenie i powiadomiła mnie. Pani mieszka około kilometra od nas. Byłam u niej tego dnia po południu, kiciałam w ogródku, kici nie było. Postanowiłam postawić u niej pod domem pod balkonem klatkę-łapkę. Na drugi dzień w piątek o 6.00 rano złapała się do klatki kicia. Na pierwszy rzut oka jak Pamela, a przynajmniej bardzo podobna. Zabraliśmy kicię w klatce do domu i wypuściliśmy na jej ulubionym poddaszu. Czmychnęła pod dach, skuliła się i tak została. Na poddaszu jest jej kuweta, ma tam jedzenie i picie. Po kilku godzinach schowała się za szafę. Próba podejścia do niej, pomalutku i spokojnie skończyła się jej ucieczką w inny kąt poddasza. Daliśmy jej spokój. Chciałam jechać z nią w piątek do weterynarza. Ale nie było szans, żeby ją włożyć do transporterka. Sprawdzałam tylko gdzie się chowa i zostawiałam ją w spokoju. Po piątku przyszła sobota i ona nic nie zjadła. W miseczkach suche jedzenie, jedzenie z konserwy, surowe mięso - nic nie tknięte. Zmieniła miejsce pobytu tym razem pod inną szafą. Przystawiłyśmy z córką transporterek do szafy i jakimś cudem udało się, że ona do niego weszła, chociaż łatwo nie było. Pojechaliśmy do lekarza, niestety nie do naszego, bo to sobota była. Opowiadam mu co to za kicia, że to może nasza Pamela, ale pewni nie jesteśmy. Mówię, jak ciężko było, żeby do transporterka weszła. A on otworzył transporterek i ona czmychła. Skakała po całym gabinecie. Nie było łatwo, ale ją złapał. Sprawdził, że to kotka, że bardzo młoda i nie ma czipa. Nic więcej się nie dało zrobić, bo bardzo się wyrywała. Powiedział, że jemu wygląda to na kotka dzikiego. Pojechaliśmy do domu. Myślę co robić. Jak ją wypuszczę z transporterka, to znowu czmychnie. Pożyczyłam bardzo dużą klatkę, mieści się w niej kuwetka, jedzenie i picie i ma jeszcze sporo miejsca na kocyk. Na razie to jej schronienie. Najważniejsze to, że zaczęła jeść i pić. Głaskaliśmy ją nawet z mężem. Ale żeby ją wziąć na ręce na razie nie ma szans. W poniedziałek zabrałam ją do naszego weterynarza. Bardzo ciężko było mu ją utrzymać, bardzo się wyrywała i znowu czmychnęła w gabinecie. Udało mu się ją złapać i przytrzymać, ale bardzo ciężko było ją badać. Ma na pyszczku po jednej i drugiej stronie noska pod oczami ślady. Lekarz powiedział, że mogą to też być ślady po kocim katarze. Ciężko powiedzieć co to jest, ale mnie przychodzi na myśl, że mogą to być rany po walce z innymi zwierzętami. Jak się jej teraz w domu przyglądam, to mam wrażenie, że schodzą jej z tego strupki. Na pewno zatem były to jakieś ranki. Lekarz wyjął jej kilka kleszczy, dał w zastrzyku antybiotyk, preparat na odrobaczenie i przeciw pchłom. Do tego dostaje preparat na uspokojenie w żelu (raz dziennie do jedzenia). Syczała, warczała na lekarza i pokazywała kły jak puma. Ale lekarz powiedział, że nie próbowała go ugryźć, straszyła tylko. Powiedział, że antybiotyk jest na dwa tygodnie, po tym czasie kolejna wizyta. Powiedział też, żeby dać jej co najmniej tydzień spokoju. To ma kruszyna spokój. Jest w pokoju, który został zamknięty dla domowników. Wchodzę do niego, siedzę i rozmawiam z nią. Patrzy na mnie i mruży oczka. Dzisiaj czwartek, mija 4 dzień od pobytu u lekarza. Co noc około 3-4.00 miauczy w nocy. Nie jest to takie typowe wyraźne miau. Na początku takie cichutkie "mi, mi, mi...". A potem wyraźniejsze "miau", ale bardziej jak skomlenie psa. Teraz jest godzina 23.56 i przed chwilą słyszałam to cichutkie "mi, mi" ale na tym koniec, teraz cisza.

Cały czas zastanawiam się, czy to Pamela? Pamela czarna, ale nie była kruczoczarna. Kolor sierści miała czarny, na niektórych zdjęciach wychodziła czarniusieńka, ale w słońcu na przykład odnosiło się wrażenie, jakby sierść miała odcień bardzo ciemnego brązu. Ta kicia ma dokładnie to samo. Pamela była drobna, szczupła. Ta kicia jest jakby ciut większa, ale tez drobna i szczupła. Poza tym mija 4 tydzień od jej zaginięcia, mogła przecież trochę urosnąć. Ta kicia jest niesamowicie zwinna, skoczna i sprytna, bardzo wysoko skacze. Ale Pamela też taka była. A jeśli to ona - to po 3,5 tygodniowym pobycie na wolności, gdzie musiała się na pewno spotykać z różnymi niebezpieczeństwami nabrała jeszcze większej sprawności. Pamela nie bardzo reagowała na imię, miałam wrażenie, że jej się nie chciało, co jej po tym że ją ktoś wołał. Na zbliżającą się ucztę (czyli odgłosy miseczki z jedzeniem), czy swojej ulubionej zabawki (bacika) - jak najbardziej. Kicia jest wciąż wystraszona. Dzisiaj mija 6 dzień od jej złapania.

Czy to Pamela? Raz wydaje mi się, że tak. Innym razem mam wątpliwości. Jeżeli to ona, to nie musimy już szukać. Ale jeżeli to nie Pamela? To gdzie jest ona?

Jeżeli to nie Pamela, to co mam robić z tą kicią? Dalej przeglądam ogłoszenia w internecie, na facebooku, w schronisku. Nie widzę, żeby ktoś szukał czarnej koteczki podobnej do Pameli. Jeśli jest dzika, to najlepiej byłoby ją wysterylizować i wypuścić na wolność. Ale ja nie mam pewności, czy ona jest dzika. Pamela po 4 tygodniach poza domem pewnie byłaby właśnie tak śmiertelnie wystraszona i w szoku.

Moja przyjaciółka ma mamę i brata Pameli. Gdyby była możliwość zrobić badania na pokrewieństwo. Mam też jej ulubioną rękawiczkę (kuchenną) - uwielbiała jak się z nią bawiliśmy. Na rękawiczce jest jej sierść. Ale pewnie nie da się tego zbadać. A jeśli nawet, to pewnie te badania są strasznie drogie. Miałam zapytać o to lekarza, ale tyle było stresu podczas wizyty, że zapomniałam.

Oglądając wczoraj zdjęcia Pameli, gdy śpi na swojej ulubionej walizce i kocyku na parapecie okna w domu zauważyłam, że światło słoneczne sprawiło, że jej lewe ucho było dosłownie prześwietlone przez słońce. Mam kilkanaście tych zdjęć. I widzę na tym zdjęciu żyłkę w jej uchu, jedną dużą żyłkę. Jak będę mogła kicię dobrze obejrzeć pod światło, to mogę sprawdzić, czy ona też ma taką żyłkę w uchu. Póki co- to jedyny znak szczególny, jeśli w ogóle można to znakiem szczególnym nazwać.

Na razie nie wypuszczam jej z klatki. Tam ma spokój. Mam dwoje dzieci (syn 8 lat i córka 13 lat). Wiadomo jak to dzieci kłócą się, czasem w dzień jest głośno. Kicia ma swój pokój, a w nim trochę spokoju. Chyba lepiej będzie jeśli na razie będzie w klatce, tam jest najbezpieczniejsza.

Szukając Pameli trafiliśmy na panią, która pozwoliła nam przeszukać swoją posesję krzaczek po krzaczku. Okazało się, że w piwnicy u pani okociły się cztery kociaki. Kociaki były jednak same bez mamy. Na szczęście już większe, same jadły. Pani ma kota i kotkę (oba po sterylizacji), a zatem nie mogą to być dzieci jej kotki. Mam kociaków nie wróciła. Pani powiedziała, że nie będzie ich mogła zatrzymać. Jak nie znajdzie dla nic domów, to będzie je musiała oddać do schroniska. Poprosiłam ją żeby jeszcze ich nie oddawała, że ja jej pomogę znaleźć dla nich domy. Wzięliśmy od niej jednego kociaka, a pozostałym zrobiłam zdjęcia i po około tygodniu, dwóch udało się znaleźć im domy. Chcieliśmy dla Pameli drugiego kotka, zawsze dwóm to raźniej, jak nie mogą się bawić z nami, to pobawią się oboje. Nie wiem tylko czy to dobry pomysł był, żeby brać kocinkę zanim się odnalazła. Ale to już po fakcie, więc teraz nie ma odwrotu. Mały kociak jest odizolowany od kici, nie wchodzi do jej pokoju.

Co mam dalej robić? Na razie mam w planach przystosować jeden z pokoi, żeby ją wypuścić z klatki. Muszę dobrze to zaplanować i wykonać, żeby nie wcisnęła się pod szafę i nie przesiedziała tam znowu kilku dni bez jedzenia i picia. Słyszałam opowieść, że jedna z pań zacytuję:

"Proszę spróbować rozpylić krople FELIVAY, może to kicię uspokoi. Nam kiedyś pomogły. Kilka lat temu nasza kilkumiesięczna Puma , od małego domowy niewychodzący kociak, próbowała wydostać się przez uchylone okno. No i prawie jej sie to udało tylko na parapecie została zaatakowana przez podwórkowego kota . Najpierw się zaklinowała w oknie (uchylone nie znaczy uchylne, po prostu ograniczone łańcuszkiem) potem udało się jej wcisnąć z powrotem do środka ale zaczęła zachowywać się jak dziki kot. Ssyczała swoją starszą domowa koleżankę , nie pozwoliła się nikomu dotknąć i uciekła na szafkę pod sufitem w kuchni. Syczała i warczała na każdego kto wchodził do kuchni , warczała na drugiego kota , na psy , z którymi się wychowywała od początku. Tak było przez cały weekend , w poniedziałek kupiłam krople , rozpyliłam i po pół godzinie Puma zeszła z szafki :) Powarkiwała tak jeszcze do wieczora ,troszkę chowała się po kątach ale skorzystała z kuwety i miski. Przez te 2 dni nie schodziła z szafki , nie jadła , nie piła i nie załatwiała się. Zdjąć się ja nie dało bo zachowywała się jak dziki wściekły kot".

Kicia wystraszyła się tak bardzo tylko po jednym zdarzeniu, gdzie prawie uciekła z domu. Pamela po spędzeniu 3 tygodni poza domem mogła chyba jak najbardziej tyle przeżyć, żeby teraz zachowywać się jakby nas nie poznawała. Nie wiem nie znam się, nerwy moje są na wyczerpaniu. Ale próbuje opiekować się kociakiem, który może być naszą Pamelą, ale czy jest pewności nie mam.

Pamela podczas zabawy w rurze. Mina na atak. Nie mam zdjęcia Pameli wystraszonej. Tylko to tak troszeczkę przypomina wystraszonego kota.
Obrazek

Tosia, wystraszona to widać.
Obrazek
Ostatnio edytowano Czw lip 21, 2016 22:14 przez ulayetta, łącznie edytowano 5 razy

ulayetta

 
Posty: 144
Od: Czw lip 14, 2016 21:19

Post » Pt lip 15, 2016 6:35 Re: Zaginęła kotka Pamela

Wygląda bardzo podobnie do Pameli. Długość noska, rozstaw oczu. Ale czy to możliwe, żeby wogóle Was nie poznała? Ani domu? Koty mają dobrą pamięć

Alija

 
Posty: 2189
Od: Czw maja 19, 2016 6:12
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt lip 15, 2016 6:50 Re: Zaginęła kotka Pamela

Kot przez miesiąc pobytu poza domem nie zdziczałby tak bardzo.
Owszem na dworze może zachowywać się jak dziki, ale złapany i przyniesiony do domu jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki przeistacza się z powrotem w domowca.
Jeśli Pamela nie zachowywała się tak u weta i w domu, to na bank nie ona.

Co do tej koteczki, to Twoja decyzja.
Nawet jeśli jest wolno żyjąca, to wykazuje zadatki na oswojenie i jest dość łagodna, skoro możecie ją głaskać.
Myślę, że najważniejsze teraz to ją podleczyć i jak najszybciej wykastrować.
A potem w zależności od jej zachowania podjąć decyzję.
Obrazek

mimbla64

Avatar użytkownika
 
Posty: 14225
Od: Pon lis 12, 2007 9:29
Lokalizacja: Warszawa Wola

Post » Pt lip 15, 2016 6:59 Re: Zaginęła kotka Pamela

Koteczka zaznała już dobrobytu, ciepła, dachu nad głową, pełnej michy. Mnie osobiście żal byłoby ją wywalać "na wolność". Ale nie wiadomo, czego ona by chciała. Oczywiście decyzja należy do Was...

Alija

 
Posty: 2189
Od: Czw maja 19, 2016 6:12
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt lip 15, 2016 12:29 Re: Zaginęła kotka Pamela

Pamela u weterynarza zawsze była przerażona. W domu pełno jej było wszędzie. Uwielbiała zabawy i znała każdy kąt. Czyli to może nie być ona. Chyba że na zewnątrz przeszła taką traumę, że potrzebuje więcej czasu? A jeśli to nie ona, to ile czasu może zabrać jej oswojenie?

ulayetta

 
Posty: 144
Od: Czw lip 14, 2016 21:19

Post » Pt lip 15, 2016 14:38 Re: Zaginęła kotka Pamela

zostaw "Pamelę", szukaj dalej Pameli. nic do stracenia nie masz, jedynie zyskasz. :)
o ile warunki pozwalają, i się zdecydujesz. to jasne.
w pierwszej chwili pomyślałem, jak można nie odróżnić ukochanego kotka?? w następnej sekundzie złapałem się na tym, że przecież ja nieraz muszę z bliska się przyjrzeć, komu buziaka sprzedaję, też mam dwa podobne koty. :D
a te twoje "dwie" na fotkach, to jakby jedna...ciężka sprawa po zdjeciach poznać, skoro ty na żywo masz z tym problem. ;)
Emil[*], Rysiu[*], Fidel, Kicia[*], Reksiu.

dziki

Avatar użytkownika
 
Posty: 108
Od: Nie lis 26, 2006 0:30

Post » Pt lip 15, 2016 23:21 Re: Zaginęła kotka Pamela

Tak zrobię, będę dalej szukać. Dzisiaj dostałam telefon o małej czarnej kici na ul. Bieżanowskiej niedaleko nas na posesji. Byłam ale nikogo nie było w domu. Jutro pójdę tam jeszcze raz.
Zaczęłam przygotowywać pokój na wypuszczenie kici z klatki. Usunięte rzeczy z szaf i na szafach którymi mogłaby sobie coś zrobić. W szafach kocyki, żeby mogła spać sobie w ukryciu, na szafach też kocyki. Kicia obserwowała z zaciekawieniem każdy nasz ruch. Wstała dzisiaj i zrobiła dwa garbiki na moich oczach. Piła i jadła w mojej obecności. Wpuściłam puchate serduszko na sznureczku i ona łapką się nim pobawiła. :)

ulayetta

 
Posty: 144
Od: Czw lip 14, 2016 21:19

Post » Nie lip 17, 2016 0:15 Re: Zaginęła kotka Pamela - znalazła się, ale chyba to nie o

Kici apetyt dopisuje. Jak dostaje pachnące jedzenie od razu podchodzi i je. Bawiła się sercem i sznureczkami na baciku, przeciągnęła się i na grzbiet położyła- gryzła, łapała zabawkę. Głaskana i drapana zabawką za uchem mrużyła oczka i zaczęła mruczeć.

Obrazek
Ostatnio edytowano Pon lip 18, 2016 0:06 przez ulayetta, łącznie edytowano 1 raz

ulayetta

 
Posty: 144
Od: Czw lip 14, 2016 21:19

Post » Nie lip 17, 2016 1:28 Re: Zaginęła kotka Pamela - znalazła się, ale chyba to nie o

no i teraz posty widać. :D

edit: no właśnie że było powiadomienie o poście na maila, a żadnego nowego posta nie widziałem.
Emil[*], Rysiu[*], Fidel, Kicia[*], Reksiu.

dziki

Avatar użytkownika
 
Posty: 108
Od: Nie lis 26, 2006 0:30

Post » Nie lip 17, 2016 2:04 Re: Zaginęła kotka Pamela - znalazła się, ale chyba to nie o

Uff, to dobrze, że widać. ;)

Nurtuje mnie pewna sprawa dotycząca moich kotów. Nie wiem, czy zakładać nowy wątek, czy może tu podpytam. Chodzi mi o koty niewychodzące i wychodzące (z domu).

Miałam jednego kota wychodzącego - Ryszarda. Przez 3 lata codziennie wracał do domu, nie zdarzyło mu się, ani raz, żeby nie wrócił do domu na noc. Od 3 miesięcy go nie ma. :(

Pamela roczna kotka była kotkiem wyłącznie domowym. Przez rok tylko w domu. Jeżeli koło domu, to tylko pod moim okiem. Gdy wracałam do domu, to ona zawsze ze mną. Niestety uciekła. Cóż winna jestem ja. Nie zabezpieczyłam odpowiednio domu. Mam do siebie ogromny żal. No ale cóż czasu nie cofnę, mogę tylko wyciągać wnioski.

Róża - kicia 3 miesięczna. Uratowana przed schroniskiem.

Jeżeli chodzi o wychodzenie kotów, to ja już decyzje podjęłam. Chce mieć koty niewychodzące. Po stracie Ryśka po prostu boję się je wypuszczać. Po zaginięciu Pameli wiem, że dom nie był do tej pory odpowiednio zabezpieczony. A zatem zabezpieczam. Drzwi na klatkę schodową (którą uciekła Pamela) już wstawione.
Na balkon nie wypuszczam. Najpierw zamontujemy siatkę na balkonie i wtedy będą miały balkon do dyspozycji. Koty mają jeszcze poddasze do dyspozycji, na którym ja lubię przesiadywać i otwierać okno. Przestałam tam przesiadywać i otwierać okno. W tym oknie też najpierw siatka i dopiero będzie mogło być otwarte. Do tego jeszcze okna w pokojach. Dwa plastikowe mają moskitiery. Te moskitiery są mocne i nie ma szans żeby wypadły. Zastanawia mnie jednak siatka w tych moskitierach. Czy kot nie zrobi w niej dziury? Osiatkować dodatkowo te okna pomimo, że są moskitiery?

I moja ostatnia niepewność. Barierka łącząca nasze piętro z klatką schodową prowadzącą na piętro niżej (do rodziców) została osiatkowana siatką na krety (z OBI). Jest zamocowana tak, że nie ma szans, żeby kot wyszedł. Zastanawiam się tylko nad samą siatką. Róża jest za mała, ona tego teraz nie przegryzie. Ale jak będzie większa? Do tego obecna "Pamela nie Pamela" (córka na nią mówi Pamela-Tosia). Planuję ją wypuścić z klatki lada dzień. Na razie tylko w zamkniętym pokoju. W tym pokoju się o nią nie martwię, z niego nie ucieknie. Ale przyjdzie dzień (i to pewnie też szybko nastąpi), że otworzymy przed nią pokój i będzie miała dostęp do całego naszego mieszkania na piętrze. Czy ta siatka na krety jest pewna? Martwię się. Do balkonu i okien chcę kupić specjalną najmocniejszą siatkę. Boję się na okna tej siatki na krety. Ale też w domu przy barierkach, gdzie jest zejście piętro niżej też się boję tej siatki na krety. I zastanawiam się, czy jej nie wymienić na taką samą siatkę, jaką chcę dać na balkon. Macie jakieś doświadczenia z siatką na krety? Czy koty mogą ją przegryźć?

I druga sprawa. Rodzice i mąż nie są za tym, żeby kotów nie wypuszczać. Jak przychodzi do rozmowy o tym, to mówią, że kot w domu się męczy, że kot nie może nie wychodzić z domu. Ja już wiem, że może. I wiem, że tego chcę. Dlatego teraz zabezpieczam nasze piętro, żeby było bezpiecznie i żeby nie było już ucieczek. Jednak oni jak mi o tym mówią, to tak jakby mnie oskarżają, że chcę z kotów zrobić więźniów. A ja po prostu tak bardzo się o nie boję. Bałam się o Pamelę i jej nie upilnowałam. A teraz tak za nią tęsknię. :( Nie wyobrażam sobie wypuszczać moje ukochane kupki sierści na dwór. Po prostu się o nie boję.

ulayetta

 
Posty: 144
Od: Czw lip 14, 2016 21:19

Post » Nie lip 17, 2016 2:24 Re: Zaginęła kotka Pamela - znalazła się, ale chyba to nie o

Większość osób na tym forum ma koty niewychodzące i każda z nich wie, że koty są szczęśliwe i nie męczą się żyjąc tylko w domu. To tak oczywiste, że nie trzeba o tym mówić. A jakie nieszczęścia spowodowała cudowna "wolność"., to widać gołym okiem.

Alija

 
Posty: 2189
Od: Czw maja 19, 2016 6:12
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie lip 17, 2016 2:44 Re: Zaginęła kotka Pamela - znalazła się, ale chyba to nie o

opiekuję się moimi od 12 lat bez mała. przez całe swoje życie nie przeszły poza próg**. pod tym względem jestem paranoikiem.
ktokolwiek przychodzi, zaznaczam na wstępie, że mam koty, i by uważać podczas wejścia. to jest cała operacja, najpierw rekonesans, czy są wszystkie z dala od drzwi, potem szybki manewr wejscia gościa do domu. na koniec liczenie, czy są wszystkie koty. :D
dziwnie ludzie czasem patrzą, ale cóz.
do tej pory ciekawie noski próbują wścibiać na korytarz, co też tam się dzieje ciekawego. dostają wtedy "umownego" buciora, z krzykiem odpowiednim, by odgonić. to jedyna sytuacja, w której im czegoś kategorycznie zabraniam. choć w sumie mam podwórko, i ogródek...ale nie wypuszczę ich nigdy, ulica zbyt blisko.
okien nie otwierałem na oścież od lat, w sumie nawet nie wiem, jak to jest. :D
tylko je uchylam. na szczęście przerobiłem je tak, ze są we wnękach, więc nie ma mowy o powieszeniu przypadkowym.
czasem to wszystko przeklinam, bo w domu wszystko jest "pod" koty urządzane.
bo również nie wyobrażam sobie, bym któregoś mógł stracić. i też wiem, że nie mogą mieć lepszego domu niż mój.

**-rysiu i fidel zostały przygarnięte jako dzieciaki, więc świata w sumie też nie znają. były znalezione pod drzewem, i krzakiem.
emil natomiast tylko w piwnicy pierwsze tygodnie przeżył, potem u nas już tylko, w domu.
Emil[*], Rysiu[*], Fidel, Kicia[*], Reksiu.

dziki

Avatar użytkownika
 
Posty: 108
Od: Nie lis 26, 2006 0:30

Post » Nie lip 17, 2016 2:53 Re: Zaginęła kotka Pamela - znalazła się, ale chyba to nie o

Jak to możliwe, że nic nie jest w stanie przekonać ludzi, że pozwalanie kotom na nieograniczoną wolność w mieście jest złem, jest okrucieństwem. To tak, jakby pozwalać małemu dziecku biegać samopas. Nieważne, że może kota potrącić samochód, zagryźć pies, torturować zwyrodnialec. Ważna jest "wolność".
Jeszcze mogę dodać śmierć w męczarniach po zjedzeniu trutki na szczury lub zatrutego gryzonia. Czy można tego chcieć dla ukochanego kotka, ulubieńca rodziny :?:
Chyba, że kot nie jest ukochany, bo to "tylko kot" i jest tylko nieważnym dodatkiem . Nie będzie ten, to będzie inny..
Naraziliście na poniewierkę już dwa koty i to też nie dało Twojej rodzinie do myślenia :?:

Alija

 
Posty: 2189
Od: Czw maja 19, 2016 6:12
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie lip 17, 2016 7:22 Re: Zaginęła kotka Pamela - znalazła się, ale chyba to nie o

Mam obawy, że Twoja nowa Pamela to nie Pamela. Kot po miesiącu zapomina wiele, zapachy, człowieka, przerażony kot nie podejdzie do swojego człowieka nawet jeśli chwilę temu miział się o niego i ufnie wtulał. Mimo to ona po jakimś czasie powinna rozpoznać otoczenie, swój zapach, nabrać ufności. Kot oswojony i udomowiony nawet po traumatycznych przeżyciach po chwili zaczyna lgnąć do człowieka. Twoja nowa Pamela zachowuj się jak kot nie oswojony. Nie poznaje Was ani otoczenia. Miałam kiedyś kota, wyjechał razem z rodzicami w nowe miejsce, tam został wypuszczony na dwór (to był wiejski kot wychodzący) Ja do rodziców przyjeżdżałam raz na miesiąc. Kot musiał wiele przejść aby oswoić się z nowym domem, otoczeniem i gdy przyjechałam tam pierwszy raz bał się mnie, nie pamiętał. Byłam załamana, że mój kot mnie zapomniał :( ale dałam mu przysmak i jak dał się pogłaskać, zaczął ocierać jakby pamięć mu wróciła. Jego zapach zostawiony na mnie przypomniał mu kim jestem bo szybko zaczął mruczeć i się przymilać. Gdyby to była Wasza Pamela po jakimś czasie poznałaby otoczenie i Was a z opisu widać, że ona wciąż jest przerażona.
Najlepsze karmy dla kota w jednym miejscu. Na sztuki i w pakietach.
Obrazek
Zapraszam także na blog z poradami i ciekawostkami http://www.blog.kocimietka.pl
Obrazek Obrazek

boguska_t

Avatar użytkownika
 
Posty: 933
Od: Wto lip 22, 2014 6:44
Lokalizacja: Galowice k/Wrocławia

Post » Nie lip 17, 2016 8:03 Re: Zaginęła kotka Pamela - znalazła się, ale chyba to nie o

Mnie też się wydaję, że to nie Pamela- każdy czarny kot ma w sumie inny wyraz pyszczka, porównuj ze starymi zdjęciami.
Tosia się udomowi, zobaczysz, a Pamelę dalej szukaj. Na forum były przypadki odnajdywania kotów po kilku miesiącach.
Doświadczeni forumowicze podkreślają, że kot nigdy nie oddala się od miejsca, którędy uciekł.Chyba, że w poszukiwaniu jedzenia.
Wystawiaj przy tych drzwiach którymi uciekła jedzenie dla niej, to które kiedyś jadła. Ona gdzieś tam krąży w pobliżu.

Co do szczęścia kotów wychodzących. Moja mama tak uważa. A z moimi kotami było różnie.
Miałam kocura,który był nie do utrzymania bez wychodzenia, choć głównie przebywał w domu.
Miałam innego przygarniętego wiejskiego kocurka, który wcale nie chciał wychodzić, ale jak szłam do pracy, moja mama wywalała go na podwórko. "Żeby kot nie był w więzieniu". Wracał do domu razem ze mną i wolność go nie interesowała.
Od kilku lat mama wróciła do siebie i jest tak: Stary blokowy wyrzucony kocur Baltazar, który nigdy wcześniej nie wychodził ( a potem zaznał "wolności" którą prawie przypłacił śmiercią głodową i ze stresu), został przez nią nauczony wychodzenia na podwórko. Na dalsze trasy nie chodzi, najwyżej obserwuje ulicę, wystawiając tylko głowę pod furtką. A i mojej mamie zajęło sporo czasu, zanim udało się jej przekonać go do wyjścia na taras.
Logiś, który jeździł ze swoją Panią na działkę na wieś i poznał zapachy świata zewnętrznego - wypuszczamy go niechętnie i na trochę, bo chce się wściec, ale nigdy na noc i jak gdzieś jedziemy (do pracy czy do sklepu)- wtedy musi być w domu.
Bianka- przygarnięta przez Panią Logisia zimą z czyjegoś podwórka, dzikuska, uciekinierka, trzy nieudane adopcje zanim trafił do nas. Moja mama też próbowała ją nauczyć wychodzenia, było kilka prób rok temu, ale ona wpada na dworze w panikę i nie zawsze potrafiła wrócić do domu. Teraz nawet się nie zbliża do żadnych drzwi, tylko do tych tarasowych z siatką - lubi tam leżeć i wąchać. A moja mama (jak przyjedzie) cały czas ją komplementuje, że głupi kot bo nie wie co traci, a do nas- że więzimy kota i znęcamy się 8O

Czyli i z kotami i z komentarzami ludzkimi jest różnie :wink:

Nasi goście i koledzy syna wiedzą, że zanim się otworzy drzwi do mieszkania, trzeba zamknąć drzwi z ganku na dwór. Nie zastanawiam się, co o tym myślą.
Raczej się przyzwyczaili.

Baltimoore

Avatar użytkownika
 
Posty: 5504
Od: Sob sty 03, 2015 18:44

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 173 gości