Przepraszam wszystkich zainteresowanych za długie milczenie i brak bieżących informacji, ale ostatnie ostatnie miesiące były dość intensywne.
Dziewczyny mają się dobrze, teraz nawet bardzo dobrze, choć pod względem weterynaryjnym mieliśmy parę emocjonujących wydarzeń.
Najwięcej trudnych momentów, a raczej tygodni, dostarczyła nam Malaga.
Po sterylizacji wydawało się, że mała jest ogarnięta zdrowotnie, czego jak się okazuje nie można z góry zakładać...
Pewnego dnia jej prawe oczko, to na które miała zachowane szczątkowe widzenie, nagle spuchło. Po szybkiej wizycie u veta i parodniowym intensywnych zakraplaniu różnymi lekami, gałka oczna nie zmalała, a ciśnienie nie spadło, co doprowadziło do gwałtownego pęknięcia. To był koszmar bólu i przerażenia Malagi
. Pani dr Buczek przyjęła nas interwencyjnie. Po badaniu i wywiadzie stwierdziła, że doszło do urazu mechanicznego - na skutek uderzenia w gałce ocznej utworzył się rosnący ropień, który pękając spowodował wyciek rogówki i zniszczenie oka. Ponieważ Malaga reagowała bólowo i lękowo, źle znosiła doraźne leczenie, a psychicznie bardzo się wycofała, zdecydowaliśmy się usunięcie gałki ocznej (enukleację). Mala, mimo swoich gabarytów, bo to duże kocica, jest najwrażliwsza z rodzeństwa, a nagle przyszło jej żyć w nagłej ciemności i stresie. Trzeba było działać szybko. Na szczęście z pomocą przyszła Fundacja JoKot - zgodziła się pokryć niemałe koszta operacji, którą przeprowadził znakomity chirurg dr Maciej Czajka z lecznicy Przychodnia Weterynaryjna „Boliłapka”. Choć po zabiegu dziewczyna wyglądała jak narzeczona Frankensteina, a przez parę dni przez prawą dziurkę nosową psikała krwawą wydzieliną (wewnętrzna rana się wygajała i znajdując ujście w naturalny sposób oczyszczała), to już po paru dniach zauważyliśmy kocią ulgę. Po dwóch tygodniach cały dyskomfort minął, a Malaga zaczęła odzyskiwać równowagę psychiczną. Teraz jest już w pełni "sobą"
Zastanawialiśmy się jak doszło do urazu i jedynym wytłumaczeniem były zabawy i szaleństwa "pijanych zajęcy", w czasie których nie raz któraś z dziewczyn lądowała na ścianie. Kocie harce i jak widać czasem ryzyko.
Marsala teraz Stevie, dwa tygodnie temu przeszła zabieg sterylizacji. Pięknie się wygoiła, choć wygolone brazylijskie bikini będzie jeszcze trochę czasu odrastać
Madara teraz Jagódka, jest świeżo po piątkowej sterylce i jeszcze trochę się boczy. Mała rana ładnie wygląda, więc i foszek szybko minie