Strona 74 z 101

Re: Oddam Kałasznikowa.

PostNapisane: Śro sty 04, 2017 11:26
przez Alienor
Z tego co pamiętam, to milimetr albo dwa. I nie łączyć z jedzeniem, bo zaburza (przejściowo) wchłanianie.

Re: Oddam Kałasznikowa.

PostNapisane: Śro sty 04, 2017 11:35
przez Patmol
to kropelkę 8)

Re: Oddam Kałasznikowa.

PostNapisane: Śro sty 04, 2017 13:25
przez ana
Dorosłemu kotu to 2-3 mililitry (cm sześcienne), a nie mm.

Re: Oddam Kałasznikowa.

PostNapisane: Śro sty 04, 2017 13:36
przez Patmol
czyli całą łyżeczkę?

Re: Oddam Kałasznikowa.

PostNapisane: Śro sty 04, 2017 13:41
przez Alienor
Patmol pisze:czyli całą łyżeczkę?

1/4 łyżeczki. Albo po prostu użyj strzykawki do zmierzenia...

Re: Oddam Kałasznikowa.

PostNapisane: Śro sty 04, 2017 13:46
przez Patmol
łyżeczka ma 2 i pól

Re: Oddam Kałasznikowa.

PostNapisane: Śro sty 04, 2017 13:57
przez ana
Patmol pisze:łyżeczka ma 2 i pól

NIe. Klasyczna łyżeczka do herbaty ma 5 ml. Na bank.
Patmol, trzymaj w domu kilka strzykawek do takich celów. Możesz (po przepłukaniu) używać ich wielokrotnie, a i ze strzykawki podać płyn jest bezpieczniej, bo mniejsze ryzyko zachłyśnięcia.

Re: Oddam Kałasznikowa.

PostNapisane: Śro sty 04, 2017 14:00
przez Patmol
Dobrze. Dziękuje za informację.

Re: Oddam Kałasznikowa.

PostNapisane: Śro sty 04, 2017 15:08
przez Koniczynka47
Patmol pisze:Góry sa fajne 8) Jak mieszkałam w Warszawie, to wyjazd w Tatry czy Pieniny to była wyprawa wielka, no i drogo za przejazd strasznie, bo jeździłam super hiper ekspresem jakoś 3-4 godziny w jedną stronę.
A teraz mam w Karkonosze ok 70 km, w Kaczawskie bliżej -ale góry Kaczawskie to takie oszukane góry.


A ja, jak ten psychopata z tamtego wątku, żadnej empatii nie wykazuję -tylko ciągle się czepiam o robienie czegoś. Zupełnie nie mam natury pielęgniarki i nie jestem opiekuńcza - w sensie, że jak chory, to moim zdaniem powinien iśc do lekarza, żeby mu leki ustawili inaczej, a jak zdrowy to by się za robotę wziął -bo ja czasowo nie wyrabiam ze wszystkim. Czyli Patmol potwór bez empatii.

Tylko, że wykazujesz naturę pielęgniarki w stosunku do kotów. Mąż może być o to zazdrosny. :wink:
Musisz jakoś jego też potraktować tak, by poczuł się "zaopiekowany". Mężczyźni tacy są, lubią jak wszechświat (i kobiety) się kręcą wokół nich. I przejmują, doceniają, zwracają uwagę... Jak dzieci. Z drugiej strony trzeba ich tak wychować by nie uważali się za pępek świata.

My od lat jeździmy do Białki Tatrzańskiej na tydzień w ferie, na narty, ale ja to tak średnio lubię bo nie jeżdżę zbyt dobrze na nartach.

Re: Oddam Kałasznikowa.

PostNapisane: Śro sty 04, 2017 16:42
przez Patmol
Jedziecie zjeżdżać czy na biegowki?.
Mnie sie marzą biegowki w sensie pojechac na biegówki, bo same narty mozna pozyczyc na miejscu. Ale juz nie mam gdzie upchac takiego wyjazdu. Ani czasowo ani finansowo.

Ale innej pielęgniarki do kotow nie ma. Przy takiej ilosci zwierzaków to albo sie czlowiek spręża albo szybko jest masakra. Maz tez koty przynosił, i to takie badziewne _ w sensie jednego kulawego, jednego z rozszapana szyja, no i alibabe _ to niech sie tez troche poczuje odpowiedzialny.

Re: Oddam Kałasznikowa.

PostNapisane: Czw sty 05, 2017 7:28
przez Patmol
Nie chcę zaśmiecać tamtego wątku pytaniami nie na temat (o tym kotku, co się boi), ale jestem ciekawe jakie psy mają twardą psychikę i co to znaczy wtedy. Czy pomimo braku socjalizacji/marnej socjalizacji trzymają standardy rasy, jeśli maja twarda psychiką?
Koniczynka47 pisze:
Lidka pisze:To były akity inu. Matka z córką musiały być zamknięte osobno bo by się pozagryzały.

Niestety Akity mają miękką psychikę, ta rasa "jedzie" na legendzie, ale tak naprawdę wymaga baaardzo solidnej socjalizacji w szczenięcym wieku.
Niestety agresja jest mylnie brana za odwagę, a tak naprawdę pies atakuje by się bronić.
Matka z córką jak najbardziej mogły walczyć "o miejsce w hierarchii", takie rzeczy się zdarzają. Psy nie mają rodzicielskich uczuć, syn pokryje matkę np.


Ten jeden/jedyny akita, którego znam -bardzo miły i sympatyczny, i Caillou go lubi, tez jest tchórz.

Zadziwiło mnie też, że na miau jest tyle zwolenników/zwolenniczek karania własnych dzieci klapsami, cokolwiek te klapsy znaczą. Jakoś nie wierzę w to , że można nauczyć szacunku do zwierząt, w takim rozumieniu zwierząt jako oddzielnych, czujących bytów, a nie dobra gospodarskiego, poprzez klapsy, czyli zamierzoną przemoc fizyczną.
Może są różne dzieci. I na jakieś dzieci to działa.
Tak jak sa psy, które biciem można wyuczyć wykonywania poleceń. Ale to takie straszne jest.

Re: Oddam Kałasznikowa.

PostNapisane: Czw sty 05, 2017 8:26
przez Patmol
Caillou w Karkonoszach (31 grudnia)
Obrazek
Caillou i ja (autoportret 8) )

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Re: Oddam Kałasznikowa.

PostNapisane: Czw sty 05, 2017 8:51
przez Patmol
Śnieżka i Caillou
Obrazek

Obrazek

Lubię taki niebieski śnieg na zdjęciach 8)

Obrazek

Sweetie trochę wystraszona. Ona w górach jest czasem taka wystraszona
Obrazek
Uwielbiam takie pomosty. Duźo ich jest w Sudetach. One są przeważnie nad roślinnością, która jest pod ochroną.

Sweetie w górach ma problem na wąskich ścieżkach -gdzie trzeba iść pojedynczo.
Nie może iść z przodu, bo bo przecież idzie na wprost NIEWIADOMEGO Niebezpieczeństwa, który gdzieś tam się czai na malutką Sweetie. Więc wciąż schodzi ze ścieżki, wącha i sika po sto razy, żeby się zatrzymać i się ogląda co chwila czy na pewno idziemy z tyłu, bo może nas coś już zjadło i została sama na świecie.

Nie może tez iść z tyłu, bo przecież coś może ją capnąć od tyłu -bardzo niebezpiecznie jest iść na samym końcu. Chociaż wcale przecież nie idzie ostatnia -bo mąż, który ma ją na pasie idzie za nią .
Ale Caillou idzie przed nią , ze mną, i wciąż się oddala -wiec Sweetie przyspiesza,żeby dociągnąć mojego męża tuż za mną -bo nie wolno się rozdzielać.

Ale jak jedziemy na wycieczkę, to Sweetie pilnuje pod drzwiami, żeby na pewno ją zabrać. Jak kiedyś mąź poszedł bez niej do samochodu, juz z plecakiem i menelami wycieczkowymi, to normalnie prawie zaczęła płakać pod drzwiami. Bardzo się cieszy w samochodzie i na wycieczce też się cieszy, ale ma takie momenty, że się strasznie boi NIEBEZPIECZEŃSTWA

Re: Oddam Kałasznikowa.

PostNapisane: Czw sty 05, 2017 13:25
przez Koniczynka47
Patmol pisze:Jedziecie zjeżdżać czy na biegowki?.
Mnie sie marzą biegowki w sensie pojechac na biegówki, bo same narty mozna pozyczyc na miejscu. Ale juz nie mam gdzie upchac takiego wyjazdu. Ani czasowo ani finansowo.

Ale innej pielęgniarki do kotow nie ma. Przy takiej ilosci zwierzaków to albo sie czlowiek spręża albo szybko jest masakra. Maz tez koty przynosił, i to takie badziewne _ w sensie jednego kulawego, jednego z rozszapana szyja, no i alibabe _ to niech sie tez troche poczuje odpowiedzialny.


Będziemy zjeżdżać. Wypożyczamy narty, swoich nie mamy.
U mnie śnieg spadł, super, lubię śnieg, szkoda, że na Święta go nie było.
Wyjazd jest w części sponsorowany przez firmę w której mąż pracuje, więc korzystamy.

Z tą pielęgniarką to mi chodziło o to, że mąż może być zazdrosny (nie napisałam że jest) o to, że przejmujesz się każdym symptomem u kota, zamiast u niego. Nie dopatruj się w tym logiki, zazdrość czy choćby poczucie wyłączności rządzi się innymi prawami :wink:
Oczywiście, że powinien ponieść odpowiedzialność i również uczestniczyć w opiece nad zwierzętami, które przyniósł.
Bo najłatwiej to "pomagać" cudzymi rękoma. I sumienie czyste i się człowiek nie spoci.
Najlepiej się w tej kwestii szczerze rozmówić, ale bez kłótni, same rzeczowe argumenty i podzielić obowiązki.
Mąż i córka muszą mieć świadomość, że nie może wszystko spoczywać na Twojej głowie, tym bardziej, że zwierzęta, które Ci zwalili nie są zbyt adopcyjne.

Re: Oddam Kałasznikowa.

PostNapisane: Czw sty 05, 2017 14:09
przez Patmol
Może to się wydaje nieprawdopodobne (mnie się kiedyś tak wydawało, że to niemożliwe), ale do bardzo wielu ludzi całkiem nie trafiają rzeczowe argumenty. Rzeczowe w sensie, że oparte na obiektywnych faktach, które się wydają przecież logiczne. I samo w sobie wydawałoby się, że takie fakty wystarczą do udowodnienia, przedstawienia czegoś.

Bardzo, bardzo wielu ludzi fakty całkiem nie interesują, nie interesuje ich racjonalizm, ale interesuje ich własna wizja świata oparta na własnych przekonaniach i na emocjach, przede wszystkim na emocjach. No i na własnych doświadczeniach. Uczucia są ważne, a nie jakieś tam rzeczowe argumenty ludzi bez uczuć (czyli prawników i podobnych bezuczuciowych ludzi).
Jakieś rzeczowe wywody oparte na faktach, na logice matematycznej są często odbierane jako diabelskie (czytaj prawnicze ) próby oszukania ludzi -którzy przecież wiedzą i czują i nie dadzą sie oszukać jakiejś tam logice matematycznej.

Tak więc mój mąż uważa, że przecież gdybym chciała wydać te koty, to na pewno bym je juz dawno wydała, a skoro ich do tej pory nie wydalam, to znaczy że nie chcę po prostu. Czyż nie proste i logiczne? I całkowicie uwalniające od odpowiedzialności. A on jest bardzo tolerancyjny, że to znosi, to znaczy ten nadmiar kotów. Jego zdaniem na pewno znam kogoś, i to niejednego, komu mogłabym oddać jeszcze dzisiaj wszystkie te koty - i na pewno ma większy dom, więcej pieniedzy i lepiej by się tymi kotami zajął, ale nie robię tego bo jestem zupełnie nieodpowiedzialna i nieobliczalna i cos tam jeszcze zależnie od dnia. I działam na szkodę tych kotów, których mu szkoda. 8)

Gdybym płakała po kątach, może wrzeszczała i tłukła talerze ze złości, nie kupowała jedzenia dla kotów, miała depresje . nie wiem co jeszcze -to by może uznał, że sobie nie radzę i naprawdę te koty mnie przekraczają, i może rzeczywiscie jest jakiś problem z ich wydaniem. Gdyby emocje były duże i widoczne.

Może powinnam zrobić więc coś widowiskowego. :mrgreen: Tylko, że nawet jakbym coś wymyśliła -to mój mąź i tak nie zajmie się kotami, w sensie takiego zajęcia się jak się rozumie na forum, 8) tak więc szkoda mojej energii.