Chyba mnie grypa łapie
Wczoraj sobie odpuściłam spacer z psem, tylko rundka była wokoło zamku. U nas nie ma bloków, wiec się nie da robić blokowych spacerów , ale jest zamek blisko z trawą i skwerkiem/drzewami wokół -o, taki
https://www.google.pl/search?q=zamek+pi ... BBBc8JM%3A.
Pies nie był zadowolony. No, bo jednak za krótki ten spacer
https://www.google.pl/search?q=zamek+pi ... n7AwUYM%3ASweetie sobie otarła łapę/ albo wylizała. Odrobinę. Otarcie wielkości 5 zł.
Zawijamy jej bandażem, miny robi, ale bandaża nie rusza. Jak miała odkrytą ranę - to ciągle sobie lizała, a w bandazu czasem tylko nosem dotknie. Nie ma ropy ani niczego takiego, no ale skóra zdarta, wiec lepiej zabezpieczyć.
Sweetie bardzo grzecznie znosi zawijanie i odwijanie bandaż, bo po każdym spacerze/wyjściu na zewnątrz trzeba opatrunek zmienić. Ale Caillou, jak Sweetie ma zmieniany opatrunek chowa sie szybciutko pod łózko.
Powinnam zacząć Caillou coś owijać i zawijać, żeby przywykła. Dwa pazury jej przycięliśmy ostatnio, te boczne, odrobinę, bo długie miała - to też od razu poszła się schować pod łózko. Musze z nią chyba częściej jakieś takie zabiegi robić.
Caillou zawsze najbardziej sie bała nakapywania fronlinem na kark - pewnie to kwestia zapachu była, bo po nakapywaniu 4 godziny leżała pod łóżkiem, i minę miała jakby straszną krzywdę ktoś jej zrobił.
Ćwiczę z Caillou szukanie w domu słoiczka. Wkładam jakiś smaczek do słoiczka, pokazuję jej, każe zostać, a potem odnoszę słoiczek w takim miejscu, że go nie widzi, ale nie chowam jakoś szczególnie, wracam do niej i mówię szukaj słoiczek.
Jak znajdzie słoiczek, chwalę i daję smaczka ze środka. Bardzo jej się to podoba.
Ćwiczę z kotami wchodzenie do transporterów. Transportery dwa stoją cały czas otwarte w kuchni. I koty chętnie w nich spią. Włożyłam tam białe powłoczki, żeby miękko było, no i koty lubią spać na białym.
Zorra można włoźyć do transportera i zamknąć transporter i on uważa, że to zabawa jest taka fajna i sie cieszy.
Tymoteusz wcale nie wchodzi, nawet jak smaczka wrzucę do środka, to tylko głowę wsadzi i się zaraz wycofuje. Można go włożyć siłą, że tak powiem, ale boi się i smaczków nie chce, tylko wyjść. Tak samo Tymoteusz się czuje na rękach niekomfortowo, można go podnieść i nosić , bardzo jest ciężki, nie wyrywa się się,ale nie jest zadowolony. Lubi głaskanie i sam się dopomina głaskania, zawsze mnie wita wylewnie jak przyjdę,ale żeby wszystkie łapy mieć na podłodze -tak lubi.
Elbert wejdzie do transportera za wrzuconym smaczkiem. Na razie go nie zamykam. Nie chce go straszyć.
Elberta staram sie codziennie przenieść z miejsca jednego w drugie miejsce, ale tak żeby to docelowe miejsce było korzystne -czyli np biorę go z lodówki i stawiam przed miską z jedzeniem w pokoju. On się bardzo boi noszenia. Ale nie wyrywa się tylko zastyga jakby.
Jak Elberta samego zamknąć w pokoju którymkolwiek, samego w sensie że bez innych kotów, to zaraz koty woła bardzo intensywnie. NIjak go na jedynaka oddać. Ryjek tez tak robi.
I to nawet nie to, że go specyjalnie zamykam, ale czasem drzwi zamknę, a Elbert się zagapi i sam w pokoju zostanie. I od razu koty woła. Tymoteusz czy Patmol to się rozłożą wygodnie i sobie śpią i tyle, ale Elbert czy Ryjek to krzyczą od razu tak piskliwie, że sami zostali. I to nie ma znaczenia w którym pokoju sa zamknięci.
Patmolowi to wszystko jedno czy koty są czy ich nie ma, byleby człowiek był. Całą noc przesypia z nami i psami w pokoju, bez innych kotów. I sam sie wpycha podstępem.