Oddam Kałasznikowa. Koty i psy Patmola - kolejny wątek :)

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto sty 24, 2017 18:07 Re: Oddam Kałasznikowa.

Ja tez uważam, że grodzenie blokowisk to głupota epoki kapitalizmu utrudniajaca poruszanie się po mieście.

Grodzenia placów zabaw by ograniczyć dostęp dzieciom z okolic też nie skomentuję, cóż nic dziwnego, że rośnie pokolenie socjopatów, jak to określiła Dorota Zawadzka, zanim jej poszło w beznadziejny celebrytyzm.
Kiedyś dzieci bawiły się wspólnie między blokami wybierając sobie place zabaw. Była większa integracja.


Stomachari pisze:Pewnie, że decydują ludzie a nie lokalizacja, ale jakoś z moich doświadczeń zazwyczaj osoby z małych miast są w większości... e... "nie na poziomie".

A co dla Ciebie oznacza "człowiek nie na poziomie"?
Bo u mnie wyznacznikiem "poziomu" nie jest ani adres zamieszkania, ani stopień naukowy, ani miejsce zatrudnienia.
Poza tym...większość ludzi w Wawie to ludność napływowa z innych miast, a właściwie miasteczek, nie rdzenni Warszawiacy z dziada pradziada :wink:
I starają się szybko nabyć tego, ich zdaniem, "światowego" obycia.
Czasem to komicznie wygląda



Stomachari pisze:Co do spacerów z psem. W sumie dużo zależy od dzielnicy. Na przykład Bielany (nie wiem, czy to obrzeża?) są jedną z najlepiej zaopatrzonych w kosze na śmieci dzielnic. Nigdzie indziej nie miałam kosza co kilkanaście metrów, a przy obowiązku sprzątania po psie to jest nieodzowne.

Tak, Bielany czy Białołęka to obrzeża :wink:
Poza tym nie mówię o koszach na śmieci, a o miejscach, gdzie można swobodnie wyjść z psem bez nadmiernego zagęszczenia ludzi i zwierząt :wink:

Koniczynka47

 
Posty: 2746
Od: Wto lut 23, 2016 9:21

Post » Wto sty 24, 2017 23:43 Re: Oddam Kałasznikowa.

Koniczynka47 pisze:A co dla Ciebie oznacza "człowiek nie na poziomie"?

Nie na poziomie zachowała się wspomniana przeze mnie lekarka z Białegostoku. A miała przecież tytuł doktora.
Nie na pziomie jest moim zdaniem jazgotanie na człowieka, że "powinien psa zaszczepić i puszczać a nie chodzić z nim na smyczy", "powinien przywiązać psa do palika, ten się wybiega i wypróżni i nie trzeba będzie z nim chodzić na spacery"; że "kocur wykastrowany nie będzie łapał myszy, więc taki żyjący na wolności musi mieć jajka"; że "każdy opał jest taki sam, nie ma znaczneia, który się wybierze" (a mówił to sprzedawca w sklepie, nie przechodzień) i inne tego typu kwiatki. Nie ma dla mnie znaczenia, skąd pochodzi osoba, która mówi tego typu rzeczy, jeśli jest to Warszawiak, to też jest nie na poziomie.
Ale zauważam znacznie większy procent takich osób w stosunku do całej poznanej populacji w danym regionie jeśli jest to mała miejscowość, podczas gdy Warszawiaków "nierozgarniętych" na tle wszystkich, których poznałam, jest mniejszy odsetek.

Koniczynka47 pisze:Poza tym...większość ludzi w Wawie to ludność napływowa z innych miast, a właściwie miasteczek, nie rdzenni Warszawiacy z dziada pradziada :wink:

Nie odważyłabym się robić takich statystyk. Bo jak nazwiesz rodzinę, która mieszkała w Warszawie, w czasie wojny z niej uciekła, zamieszkała w małej miejscowości, tam wydała na świat nowe pokolenie i to nowe pokolenie przyjechało do Warszawy?
Moim zdaniem kolosalną różnicę w zachowaniu czy nawet mentalności widać zazwyczaj w porównaniu osoby, która w Warszawie się urodziła i wychowała, a osoby, która do Warszawy przyjechała dla satysfakcji bycia "światowcem" (a więc nie wrzucam tu do jednego worka poszukujących pracy z tymi, którzy szpanują "kim to oni teraz nie są". Wbrew pozorom między tymi grupami osób też bywają różnice).

Koniczynka47 pisze:Poza tym nie mówię o koszach na śmieci, a o miejscach, gdzie można swobodnie wyjść z psem bez nadmiernego zagęszczenia ludzi i zwierząt :wink:

Bez nadmiernego zagęszczenia ludzi i zwierząt, powiadasz. Niektóre przestrzenie na Bielanach pozwalają na spacer godzinny i napotkanie średnio 2 osób w trakcie. Czy to by wystaczyło?
Obrazek*Obrazek*Obrazek*

Stomachari

 
Posty: 10637
Od: Sob kwi 16, 2016 21:29
Lokalizacja: Nieopodal Sochaczewa.

Post » Śro sty 25, 2017 8:03 Re: Oddam Kałasznikowa.

Na starej Pradze w Warszawie byli odjazdowi ludzie, pewnie Warszawiacy z dziada pradziada. Nie wiem czy mieli poziom odpowiedni, ale w czasach gdy w Polsce jeszcze był socjalizm, a na Pradze kwitło życie na bazarze Różyckiego i wokoło bazaru, i grano w trzy karty i takie tam- fajnie było się włóczyć po Pradze i w dzień i w nocy i obserwować tych ludzi i ich słuchać. Czasem może nie było to bezpieczne, ale trudno sie było powstrzymać.
Ludzie na starej Pradze wyglądali odjazdowo i mówili odjazdowo, taką gwarą praską pewnie.
Albo te slumsy na Targówku, i ludzie z siekierami/ nożami i włoczace się bezdomne psy całymi takimi grupami - klimat był niepowtarzalny. Na swój sposób pewnie byli rozgarnięci. I cwani raczej tez byli.

Lubiłam tez słuchać i ogladać ludzi przy północno-wschodniej granicy, w okolicach Białegostoku, tak te 12 km w las. Tam kobiety chodziły w takich fajnych strojach kolorowych, konie miały niesamowite homonta, i ludzie byli chętni do rozmawiania i podwożenia do Białegostoku.

Muszę przyznać, raczej bez żalu, ale w pełni świadomie, że chociaż pojechałam do Warszawy po wykształcenie czyli na studia, i mieszkałam tam jakieś 16 lat, dużo sie ukulturalniałam, bo był czas że mnie to bawiło, no to jednak jestem , jak to się mówi, zwykła prosta kobieta, i lepiej się czuję jednak w lesie, czy wśród takich zwykłych ludzi, bo to i pogadać można niezobowiązująco i w pewnym sensie żadnego poziomu nie trzeba trzymać.
W Warszawie jest dużo miejsc gdzie jest bardzo kulturalnie, i wielu ludzi się tam odnajduje. I ja bywałam tu i tam, w niektórych miejscach nawet regularnie bywałam, ale wielkie sale, kryształowe lustra i te bramki przy wejściu no to zupełnie nie mój świat.

Na Bielanach nie bywałam.
Jakiś czas (ze dwa lata) mieszkałam prawie na tyłach Sejmu/ na Powiślu, blisko ambasad, Łazienek i Placu Trzech Krzyży. Wychodziłam wtedy odpłatnie z psem takiej jednej starszej pani codziennie.
To bardzo blisko było centrum, a były wtedy świetne tam tereny do chodzenia z psem, bo i Wisła blisko i parkowe przestrzenie przestronne, ale strasznie dużo było obnażających się . Tyle że mieli stałe miejsca, wiec dało rade ich omijać.

A co jest na tych przestrzeniach na Bielanach, że nie ma ludzi? nieużytki? pola jeszcze są? łąki?

Patmol

Avatar użytkownika
 
Posty: 27100
Od: Śro gru 30, 2009 14:03
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Post » Śro sty 25, 2017 8:47 Re: Oddam Kałasznikowa.

Młody powiedział mi wczoraj (odpowiednim głosem z horroru), że u niego w szkole jest epidemia grypy .
noo i nie ma wielu uczniów i nauczycieli
i czy wobec takiego zagrożenia on tez nie powinien zostać w domu 8)

nie był wcale zdziwiony jak odmówiłam
i nie był wcale zdziwiony jak wmusiłam w niego szklankę bukwicy i szklankę czarciego żebra 8)

Patmol

Avatar użytkownika
 
Posty: 27100
Od: Śro gru 30, 2009 14:03
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Post » Śro sty 25, 2017 11:37 Re: Oddam Kałasznikowa.

Czyżby chciał się mamusinych ziółek napić a nie chciał się przyznać? :wink:
“To co robimy dla nas, umiera wraz z nami. To co robimy dla innych i dla świata zostaje po nas i jest nieśmiertelne.” -A. Pine
nasz wątek: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=159694

Alienor

Avatar użytkownika
 
Posty: 24225
Od: Pt mar 19, 2010 14:48

Post » Śro sty 25, 2017 11:58 Re: Oddam Kałasznikowa.

Raczej obawiał sie, że jak wyjdzie z taką propozycją, to naraża się na picie ziółek. Epidemia zobowiązuje przecież.

Tez piję codziennie bukwice i czarcie żebro, smaczne są. Czarcie żebro smaczniejsze.

Patmol

Avatar użytkownika
 
Posty: 27100
Od: Śro gru 30, 2009 14:03
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Post » Śro sty 25, 2017 17:37 Re: Oddam Kałasznikowa.

Patmol pisze:A co jest na tych przestrzeniach na Bielanach, że nie ma ludzi? nieużytki? pola jeszcze są? łąki?

Na Bielanach jest między innymi Lasek Bielański, który nie jest szczególnie oblegany (a przynajmniej swego czasu nie był), opodal niego jest szkółka lotnicza no i dróżki prowadzące w stronę osiedli ale mało popularne na spacery. To głównie na nich mało kogo spotykałam.
Obrazek*Obrazek*Obrazek*

Stomachari

 
Posty: 10637
Od: Sob kwi 16, 2016 21:29
Lokalizacja: Nieopodal Sochaczewa.

Post » Śro sty 25, 2017 17:57 Re: Oddam Kałasznikowa.

Nie jest oblegany bo tam znajduje się rezerwat i stoją tablice zakazujące wstępu z psami.


Stomachari pisze:Nie na pziomie jest moim zdaniem jazgotanie na człowieka, że "powinien psa zaszczepić i puszczać a nie chodzić z nim na smyczy",


Szczerze mówiąc to na pewno im pies ma więcej swobody/bodźców, tym lepiej dla jego psychiki.
Kiedyś, jak świat nie był tak zurbanizowany i panowało mniejsze zagęszczenie niż obecnie, to była norma: psy ganiające luzem. Paradoksalnie miały lepszą psychikę bo dobór też był bardziej naturalny. Lękliwy, niezrównoważony pies do suki się nie dopchał.
Obecnie jednak, ze względów prawnych oraz bezpieczeństwa psy muszą być pod większą kontrolą, co nie musi jednak oznaczać spędzania całego życia na smyczy, po to się psa szkoli by mógł zażywać więcej swobody.
Ja ze swojej strony powiem, że dla mnie nie na poziomie jest skazywanie psa na kilka krótkich spacerków wokół blokowiska, skazywanie go na samotne siedzenie ponad 10 godzin w mieszkaniu, niekiedy jeszcze w elektrycznej obroży antyszczekowej.
A taka jest norma życia wielu miejskich psów niestety.


Stomachari pisze: że "kocur wykastrowany nie będzie łapał myszy, więc taki żyjący na wolności musi mieć jajka";


To kwestia braku wiedzy.


Stomachari pisze:że "każdy opał jest taki sam, nie ma znaczneia, który się wybierze" (a mówił to sprzedawca w sklepie, nie przechodzień) i inne tego typu kwiatki.


A to jest zwykły kit, wciskany nieświadomym nabywcom przez nieuczciwych sprzedawców :wink:




Stomachari pisze:Bo jak nazwiesz rodzinę, która mieszkała w Warszawie, w czasie wojny z niej uciekła, zamieszkała w małej miejscowości, tam wydała na świat nowe pokolenie i to nowe pokolenie przyjechało do Warszawy?

To nowe pokolenie ma co najwyżej korzenie warszawskie, ale Warszawiakami to oni nie są albowiem urodzili się i wychowali w innej miejscowości.

Koniczynka47

 
Posty: 2746
Od: Wto lut 23, 2016 9:21

Post » Czw sty 26, 2017 0:48 Re: Oddam Kałasznikowa.

Koniczynka47 pisze:Nie jest oblegany bo tam znajduje się rezerwat i stoją tablice zakazujące wstępu z psami.

Tak, ale dzięki temu wokół samego lasu też jest mało ludzi, więc z psem można się przejść bez tłoku wokół lasu.

Koniczynka47 pisze:Szczerze mówiąc to na pewno im pies ma więcej swobody/bodźców, tym lepiej dla jego psychiki.

Tak, ale powodem, dla którego mój pies jest na smyczy nie są szczepienia, jak się komuś wydaje bo pozjadał wszystkie rozumy, tylko brak możliwości spuszczenia go. Przy tej drodze, przy której to zdanie padło, nie polecałabym nikomu chodzić z psem bez smyczy.

Koniczynka47 pisze:
Stomachari pisze: że "kocur wykastrowany nie będzie łapał myszy, więc taki żyjący na wolności musi mieć jajka";

To kwestia braku wiedzy.

Nie, to kwestia upierania się, że wie się najlepiej, bo próbowałam tłumaczyć 8) A upieranie się, że wie się zawsze wszystko jest domeną "baby najmądrzejszej w całej wsi". Czyli jest nie na poziomie. Człowiek na poziomie otwiera się na to, że może nie mieć pełnej wiedzy. To między innymi sprawia, że jest na poziomie.

Koniczynka47 pisze:
Stomachari pisze:że "każdy opał jest taki sam, nie ma znaczneia, który się wybierze" (a mówił to sprzedawca w sklepie, nie przechodzień) i inne tego typu kwiatki.

A to jest zwykły kit, wciskany nieświadomym nabywcom przez nieuczciwych sprzedawców :wink:

Nie do końca, bo opał był w tym samym sklepie i wiem, jak zachowywał się ten sprzedawca przy okazji innych moich zakupów. A przy tych konkretnych wyglądało to tak: ładowałam do wózka różne rodzaje opałów, cicho, bez zawracania głowy komukolwiek. Facet na mnie łypał ale się nie odzywał. Po którejś paczce w końcu podszedł i spytał, po co mi te różne opały. Ja na to, że szukam najlepszego. Odparł, że wszystkie są takie same. I mogły mu się takimi wydawać, bo jestem pewna, że nigdy nie podjął próby sprawdzenia różnych opałów z tego sklepu, bo sam pali śmieciami jak 90% ludzi wokół. Opały w moim wózku należały w zasadzie do 3 grup, z czego w obrębie jednej było kilka różnych wariantów od różnych producentów, wyglądającyh podobnie (więc z automatu uznanych za takie same).
Tak więc znając tego pana z wcześniejszych zakupów, słysząc jego przemądrzały ton (bo to kolejny najmądrzejszy w całej wsi) mogę śmiało powiedzieć, że zachował się jak typowy wieśniak, który wie najlpiej, co jest dla mnie dobre. I to go upoważnia do udzielania mi rad.

Swoją drogą sprzedawcy, którzy specjalnie wciskają mi kit (kiedy udaje mi się ich na tym przyłapać), też mnie wkurzają. Nawet jeżeli są przy tym uprzejmi. Z kolei uprzejmości zazwyczaj zaczyna im brakować po moim 10-ym pytaniu :twisted: Jak mam zbyt precyzyjne pytania, to zaczynają się niecierpliwić, i zazwyczaj wtedy wychodzi również ich niewiedza. I dlatego się irytują, bo wychodzą na coraz większych błaznów :twisted:
Obrazek*Obrazek*Obrazek*

Stomachari

 
Posty: 10637
Od: Sob kwi 16, 2016 21:29
Lokalizacja: Nieopodal Sochaczewa.

Post » Czw sty 26, 2017 9:15 Re: Oddam Kałasznikowa.

Chyba mnie grypa łapie :roll: Wczoraj sobie odpuściłam spacer z psem, tylko rundka była wokoło zamku. U nas nie ma bloków, wiec się nie da robić blokowych spacerów , ale jest zamek blisko z trawą i skwerkiem/drzewami wokół -o, taki https://www.google.pl/search?q=zamek+pi ... BBBc8JM%3A.
Pies nie był zadowolony. No, bo jednak za krótki ten spacer https://www.google.pl/search?q=zamek+pi ... n7AwUYM%3A

Sweetie sobie otarła łapę/ albo wylizała. Odrobinę. Otarcie wielkości 5 zł.
Zawijamy jej bandażem, miny robi, ale bandaża nie rusza. Jak miała odkrytą ranę - to ciągle sobie lizała, a w bandazu czasem tylko nosem dotknie. Nie ma ropy ani niczego takiego, no ale skóra zdarta, wiec lepiej zabezpieczyć.

Sweetie bardzo grzecznie znosi zawijanie i odwijanie bandaż, bo po każdym spacerze/wyjściu na zewnątrz trzeba opatrunek zmienić. Ale Caillou, jak Sweetie ma zmieniany opatrunek chowa sie szybciutko pod łózko.
Powinnam zacząć Caillou coś owijać i zawijać, żeby przywykła. Dwa pazury jej przycięliśmy ostatnio, te boczne, odrobinę, bo długie miała - to też od razu poszła się schować pod łózko. Musze z nią chyba częściej jakieś takie zabiegi robić.
Caillou zawsze najbardziej sie bała nakapywania fronlinem na kark - pewnie to kwestia zapachu była, bo po nakapywaniu 4 godziny leżała pod łóżkiem, i minę miała jakby straszną krzywdę ktoś jej zrobił.

Ćwiczę z Caillou szukanie w domu słoiczka. Wkładam jakiś smaczek do słoiczka, pokazuję jej, każe zostać, a potem odnoszę słoiczek w takim miejscu, że go nie widzi, ale nie chowam jakoś szczególnie, wracam do niej i mówię szukaj słoiczek.
Jak znajdzie słoiczek, chwalę i daję smaczka ze środka. Bardzo jej się to podoba.

Ćwiczę z kotami wchodzenie do transporterów. Transportery dwa stoją cały czas otwarte w kuchni. I koty chętnie w nich spią. Włożyłam tam białe powłoczki, żeby miękko było, no i koty lubią spać na białym.
Zorra można włoźyć do transportera i zamknąć transporter i on uważa, że to zabawa jest taka fajna i sie cieszy.
Tymoteusz wcale nie wchodzi, nawet jak smaczka wrzucę do środka, to tylko głowę wsadzi i się zaraz wycofuje. Można go włożyć siłą, że tak powiem, ale boi się i smaczków nie chce, tylko wyjść. Tak samo Tymoteusz się czuje na rękach niekomfortowo, można go podnieść i nosić , bardzo jest ciężki, nie wyrywa się się,ale nie jest zadowolony. Lubi głaskanie i sam się dopomina głaskania, zawsze mnie wita wylewnie jak przyjdę,ale żeby wszystkie łapy mieć na podłodze -tak lubi.

Elbert wejdzie do transportera za wrzuconym smaczkiem. Na razie go nie zamykam. Nie chce go straszyć.
Elberta staram sie codziennie przenieść z miejsca jednego w drugie miejsce, ale tak żeby to docelowe miejsce było korzystne -czyli np biorę go z lodówki i stawiam przed miską z jedzeniem w pokoju. On się bardzo boi noszenia. Ale nie wyrywa się tylko zastyga jakby.
Jak Elberta samego zamknąć w pokoju którymkolwiek, samego w sensie że bez innych kotów, to zaraz koty woła bardzo intensywnie. NIjak go na jedynaka oddać. Ryjek tez tak robi.
I to nawet nie to, że go specyjalnie zamykam, ale czasem drzwi zamknę, a Elbert się zagapi i sam w pokoju zostanie. I od razu koty woła. Tymoteusz czy Patmol to się rozłożą wygodnie i sobie śpią i tyle, ale Elbert czy Ryjek to krzyczą od razu tak piskliwie, że sami zostali. I to nie ma znaczenia w którym pokoju sa zamknięci.

Patmolowi to wszystko jedno czy koty są czy ich nie ma, byleby człowiek był. Całą noc przesypia z nami i psami w pokoju, bez innych kotów. I sam sie wpycha podstępem.

Patmol

Avatar użytkownika
 
Posty: 27100
Od: Śro gru 30, 2009 14:03
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Post » Pt sty 27, 2017 7:45 Re: Oddam Kałasznikowa.

Wczoraj dzielnie poszłam do parku z psem :roll: Wcale mi się nie chciało, ale pies miał minę taką, że poszłam. W parku ciemno,zimno i ślisko. No, ale pies był zadowolony, trochę poskakał przez barierki, poćwiczył zostań, pojadł parówki.

Wróciłam i usiłowałam schować się w pokoju i spokojnie poczytać sobie ksiązkę. Pożyczyłam Zaginięcie Mroza http://remigiuszmroz.pl/zaginiecie/.
Głowna bohaterka nie ma ani dzieci, ani psów, ani kotów -dosłownie NIKOGO kto jej głowę zawraca, bo chce jeść, pic albo siku :roll:
No, ale to nie ja jestem główną bohaterką. Nie dało się czytać, bo jeśc chciał i Młody i psy i koty. Uczę Młodego podstaw gotowania :roll: ale i tak nie da się tego zorganizować na razie bez mojego udziału. Może w dalekiej przyszłości .

Dla zwierzaków był udziec z indyka, no to też trzeba pokroić i porozdzielać -bo nie rzucę im przecież udźca w całości, żeby się same podzieliły. Alibaba juz długie przemowy wygłaszał na temat jedzenia, a Sweetie zaganiała koty do właściwego pokoju. Jeszcze jakby miski sobie zabrały przy okazji -to by fajnie było.

Patmol

Avatar użytkownika
 
Posty: 27100
Od: Śro gru 30, 2009 14:03
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Post » Pt sty 27, 2017 9:29 Re: Oddam Kałasznikowa.

Znalazłam cytat. który dokładnie definiuje Elberta

Chcesz uniknąć krytyki – nic nie rób, nic nie mów i bądź nikim.

Elbert na wszelki wypadek właśnie nic nie robi. Nie robi absolutnie nic, co można by skrytykować. W przeciwieństwie do Zorra, o którym można by grubą ksiązke jego głupich pomysłów napisać. Zorro powinien sie może nazywać Emil ze Smalandii. Chociaz filmowy Zorro tez nie był zbyt rozsądny i spokojny.
Obrazek

cytat jest Elberta HUbbarda
naprawdę był ktoś :strach: taki; i był filozofem

Patmol

Avatar użytkownika
 
Posty: 27100
Od: Śro gru 30, 2009 14:03
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Post » Pt sty 27, 2017 10:01 Re: Oddam Kałasznikowa.

Twój Elbert też jest filozofem :smokin:
Obrazek

violet

Avatar użytkownika
 
Posty: 4565
Od: Pon sty 07, 2013 17:17
Lokalizacja: koło Torunia

Post » Pt sty 27, 2017 15:41 Re: Oddam Kałasznikowa.

Nawet mina tego kota pasuje do cytatu :)

Koniczynka47

 
Posty: 2746
Od: Wto lut 23, 2016 9:21

Post » Pt sty 27, 2017 18:07 Re: Oddam Kałasznikowa.

Patmol, chociaż Tobie nie jest do śmiechu, to ja się uśmiałam :D

U siebie zauważam taką zależność: jak koty są głodne, to zaczynają wdrapywać się tam, gdzie nie powinny, sięgać po rzeczy, które nie są dla nich i zasadniczo w innych okolicznościach nie budzą zainteresowania, podgryzać różne przedmioty, które zazwyczaj dla nich nie istnieją. Czyli, krótko mówiąc, działać mi na nerwy. To jest znak, że brzuszki są puste i należy coś z tym zrobić 8)
Ale oddam sprawiedliwość kotom, nie robią tego, gdy mają taką fantazję, tylko autentycznie wtedy, kiedy mają prawo być głodne.
Obrazek*Obrazek*Obrazek*

Stomachari

 
Posty: 10637
Od: Sob kwi 16, 2016 21:29
Lokalizacja: Nieopodal Sochaczewa.

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 96 gości