Oddam Kałasznikowa. Koty i psy Patmola - kolejny wątek :)

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro sie 24, 2016 22:56 Re: koty Patmola

izka53 pisze:Dla papuga - owoce, warzywa, ziarna, orzechy - w skorupce. Porozum się może z jej hodowcą, może coś doradzi. Granulaty też mnie nie przekonują, pomijając cenę.
:mrgreen:

Myślę nad karmami Prestige Premium Australian Parrot firmy Versele Laga. Plus dodatkowo owoce i orzechy tej samej firmy. Plus świeże owoce i warzywa, jakiś suplement od czasu do czasu wg wskazań papuziego weta.


Patmol pisze: łapie za skóre na karku i ściąga ze stołu, bo na stół nie wolno jak już są talerzyki

A koty się nie wkurzają i nie atakują psa wtedy?

Patmol pisze:do tego konia i kota i papugi to by pasował dog kanaryjski 8)
ewentualnie dog argentyński lub dog z majorki
Koniczynko a ten pies cie wcześniej znał, że cie zaakceptował?

Gdyby to były powyższe rasy to nie miałabym problemu bo przeciętny Kowalski nie wie, że są na sławetnej liście. Powiedziałabym, że to duży cielaczek.

Tymczasem w Polsce dzieci, zamiast wilkiem, straszy się poczciwym rottweilerem.
Nawet artykuły w mediach o agresywnych psach opatrzone są zawsze zdjęciami rottweilerów, chociaż z treści wynika, że jakieś mieszańce kogoś pogryzły.

Rotek jest młody, ma niespełna 1,5 roku, wiosną miał ze mną przyjemność się spotkać, tłumaczyłam mu, że to w bardzo złym guście jest wyrywać człowiekowi rękę ze stawu wlokąc go na smyczy oraz warto zwracać na niego uwagę bo to przynosi same korzyści.
Pamiętał mnie (a może wątróbkowe ciasteczka).
W sumie gdyby nie ten pies nie angażowałabym się w tę historię.
Niestety córka tego Pana to chyba większa panikara od tej mojej rehabilitantki. Bała się wejść do mieszkania w którym jest pies tej rasy i chciała wezwać służby schroniskowe by go z niego zabrały. :201422 Ale dostała namiar na mnie od sąsiadów, że znam psa i zadzwoniła żebym "w trybie pilnym coś z nim zrobiła". Po wejściu do mieszkania okazało się, że "coś zrobić" trzeba też z kotem: "na pewno drapie i gryzie bo z kotami to nigdy nic nie wiadomo i sikają gdzie popadnie" oraz papugą: " zapewne dziobie bo tak wygląda i pewnie sra wszędzie". Papuga w rzeczy samej się nastroszyła ze zdziwienia, postawiła czuba, ale dziobać nie zamierzała.
Córka nie utrzymywała z ojcem kontaktu przez ostatnie cztery lata, byli skonfliktowani. Nie miała pojęcia o zwierzętach i nic ją nie obchodzą "nie ma czasu i warunków".

Stomachari - idę o zakład, że "sama" ta papuga się tego nie nauczyła. Pewnie krótkowzroczny człowiek ją tego nauczył. Swoją drogą takich sztuczek uczyć nie polecam, kakadu mają bardzo silne charaktery skłonne do dominacji, wymagają konsekwentnego, zdecydowanego prowadzenia jak również dużego zaangażowania i ciepła ze strony człowieka inaczej mogą stać wręcz niebezpieczne. Silnym dziobem, jeśli zechcą są w stanie odgryźć człowiekowi palec. Ogólnie wg mnie to nie powinny być hodowane jako zwierzęta domowe, ale cóż, są modne.
W materiałach, z którymi do tej pory się zapoznałam, są opisane przypadki agresji, zwłaszcza starszych osobników nawet w stosunku do hodowców.

Koniczynka47

 
Posty: 2746
Od: Wto lut 23, 2016 9:21

Post » Czw sie 25, 2016 6:30 Re: koty Patmola

to ona zwykłego rottweilera się bała :lol:
ten rottek ma szczęście,, że wcześniej poznał Ciebie (i wątróbkowe ciasteczka)

z córkami to czasami trudno się porozumieć 8) mam jedną to coś o tym wiem

Koniczynka47 pisze: Patmol pisze:
łapie za skóre na karku i ściąga ze stołu, bo na stół nie wolno jak już są talerzyki

A koty się nie wkurzają i nie atakują psa wtedy?

wkurzają się, pewnie, klną pod nosem jakieś straszne rzeczy i wyzwiska lecą, ale to sekunda jest i kot już na podłodze, zamiast na stole
to inteligentne koty, nie atakują Sweetie, bo wtedy to Sweetie mogłaby się wkurzyć
przecież
ona je delikatnie w sumie zdejmuje, jak na siebie,
normalnie sobie koty wchodzą na stół, i nikt się nie czepia, ale jak stół jest wytarty, są podkładki, talerzyki i jedzenie -to one same wiedzą, że nie wolno wchodzić
więc Sweetie in tylko przypomina, to co same wiedzą 8)

tylko Alibaba, który kiepsko łapie co psy czy koty mówią, wyskakuje czasem z takim jakby atakiem do Sweetie
tak bez sensu i bez związku, bo Sweetie za blisko podeszła czy przeszła
ryzykant
8) Sweetie się wkurza naprawdę (bo jest całkowicie niewinna, Alibaby nawet nosem nie dotknęła, a on z pazurami do niej --Alibaba tylko pozoruje atak, ale na wkurzenie się Sweetie nie odpuszcza, tylko się nakręca )

i wtedy muśże interweniować, czyli wydać polecenie Sweetie, żeby odpuściła
no i ona odpuszcza na szczęście ( mam posłuch w domu, co prawda tylko u psów 8) ale zawsze coś)

Patmol

Avatar użytkownika
 
Posty: 27102
Od: Śro gru 30, 2009 14:03
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Post » Czw sie 25, 2016 8:13 Re: koty Patmola

afrykański pomór świń
http://www.polityka.pl/tygodnikpolityka ... darke.read

http://www.modr.mazowsze.pl/porady-dla- ... n-w-polsce
Dla świń jest to choroba zabójcza. Praktycznie nie ma na nią lekarstwa, ani szczepionek. Gdy zaatakuje, śmiertelność wynosi 100%. W przypadku wykrycia ogniska ASF wszystkie świnie muszą zostać uśmiercone i zutylizowane, materiały biologiczne, mięso oraz pasza zniszczone, zaś sprzęt, pomieszczenia oraz środki transportu odkażone.

Wirus może być przenoszony na odzieży, obuwiu, skórze
i włosach. Może być także roznoszony poprzez lisy, lub psy mające kontakt z padłym dzikiem.

ale psy na to chorują? czy tylko przenoszą?

a tutaj napisane że psy się nie zarażają http://opinie.news/kat-rozmowy-opinii/1 ... rzewidziec
Czy wirus jest groźny dla innych zwierząt?

Na zakażenie wirusem afrykańskiego pomoru świń wrażliwe są wyłącznie świnie, dziki oraz świniodziki. Wszystkie inne gatunki zwierząt nie zakażają się tym wirusem i nie chorują.

Patmol

Avatar użytkownika
 
Posty: 27102
Od: Śro gru 30, 2009 14:03
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Post » Czw sie 25, 2016 11:08 Re: koty Patmola

Zorro uważa, że to właśnie on jest przywódcą wszystkich kotów w domu 8) (jest najmniejszy i najszczuplejszy, wygląda jak kociak, a nie jak kot –ale ma już 3 lata)
Obrazek

i najlepsze jest to że chyba koty tez tak myślą
Obrazek

Zorro codziennie rano i czasem po spacerze wita się z psami, wita się wylewnie z Caillou, ociera się o Sweetie i daje jej buziaczki –co zawsze Sweetie zadziwia.Ale jest miła dla niego.

Alibaba się go boi.

Patmol

Avatar użytkownika
 
Posty: 27102
Od: Śro gru 30, 2009 14:03
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Post » Czw sie 25, 2016 13:32 Re: koty Patmola

Patmol

Avatar użytkownika
 
Posty: 27102
Od: Śro gru 30, 2009 14:03
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Post » Czw sie 25, 2016 15:10 Re: koty Patmola

moja 3 kilogramowa Zuzia [*] taka była
ona w chałupie i na posesji rządziła niepodzielnie
nawet wielki haski/malamut Homer, który wyprowadzać potrafił uciążliwych ludzkich gości przez zamkniętą 2 metrowej wysokości bramkę, Zuzię obchodził ponad metrowym łukiem
:mrgreen:
Obrazek

Kinnia

 
Posty: 8804
Od: Nie sie 19, 2012 21:12

Post » Czw sie 25, 2016 15:44 Re: koty Patmola

A skąd masz Alibabę? On chyba w kocięctwie miał braki socjalizacyjne i dlatego taki jest.
Właśnie takie mniejsze koty, jak Zorro mi się podobają. Są takie poręczne, zwłaszcza w noszeniu. Nigdy nie chciałam mieć dużego kota, moim niespełnionym marzeniem jest biały Pers (persiaki nie są duże), nawet nawiązałam kontakt z całkiem sensownym hodowcą.
Okazuje się jednak że "przyciągam" czarne kocury, poprzedni mój kot też taki był.
Nie kupię już Persa, żałuję, ale to byłaby przesada, no i nie wiem czy zostałby zaakceptowany przez tego czarnego mutanta, a słomek ciągać potem nie zamierzam, którego kota zostawić, w razie konfliktu.
Wczoraj zjeździłam z psem największe sklepy zoologiczne, z próbką żwirku ale nie było identycznego. Może to faktycznie to ten czeski. To nawet by miało sens.
Najbliższa wystawa kotów w Wawie we wrześniu dopiero, trzeba będzie się wybrać, popytać.
W każdym sklepie kupowałam smakołyki i prosiłam o nakarmienie nimi rotka. Sprzedawcy chętnie głaskali czworonożnego klienta.

Koniczynka47

 
Posty: 2746
Od: Wto lut 23, 2016 9:21

Post » Czw sie 25, 2016 17:12 Re: koty Patmola

Patmol pisze:izka53 - aja cie mam w znajomych?


ofc - od dawna , chyba zaraz po tym , jak założyłaś konto. Staram się na FB identyfikować miauowiczów, w Twoim przypadku było to nader łatwe. :mrgreen:

Ja się ogólnie boję psów zwłaszcza małych, jazgoczących. Byłam jako dziecko ugryziona przez takiego małego kundelka, trauma została. Ale rotków się nie boję - chyba, że idą w towarzystwie pana o podobnym wyglądzie. Tak samo z astami - cudowne, kochające psy - przy odpowiednim właścicielu. Pity....właśnie dawno temu, kiedy ta rasa w ogóle nie była u nas znana, poznałam takiego osobnika , przytulasa, taką świnkę. Właściciel był kolegą moich dzieci. I pokazał mi możliwości psa. Uprzedził, żebym się nie wystraszyła, trzymał psa mocno.....Pies był tresowany na słowo - komendę do ataku. W sekundzie - od przytulaka zmienił się w bestię, która zagryzła by mnie w momencie. Pan szepnął drugie słowo - pies znów był przytulakiem. Pochodził z holenderskiej hodowli, tam przeszedł specjalistyczne szkolenie.
I wlaśnie w przypadku ras potencjalnie agresywnych - przeraża mnie łatwość rozmnażania takich psów , byle jak, byle z kim. Taki pies jest jak broń. Kilka lat po spotkaniu pierwszego pita - poznałam drugiego - też z Holandii. Tyle, że ten tam mieszkał, a do Polski przyjechał w odwiedziny. Nie wiem, jak jest tam teraz. Ale w latach dziewięćdziesiątych ub wieku, na posiadanie takiego psa , właściciele musieli mieć pozwolenie. A w nim - badanie psychiczne (własne), zgodę wspólnoty mieszkaniowej - czyli sąsiadów, wykupione specjalne ubezpieczenie. Pies obowiązkowo musiał mieć szkolenia, trójstopniowe. Jeśli wykazywał nadmierny poziom agresji - był eksterminowany. Podobnie było z rozrodem - jeśli w miocie było szczenię agresywne - bylo usypiane. Jeśli w kolejnym miocie suki powtarzały się szczenięta o wysokim poziomie agresji - suka była eliminowana z planów hodowlanych i sterylizowana.
Znajomi mieli mastiffa - nie pamiętam już którego. Kupionego hmmm....po taniości. Został uśpiony w wieku dwóch lat. Z powodu agresji. Wlaściciele nie byli w stanie podać mu nawet jedzenia.......Po kilku latach kupili następnego - tym razem z prawdziwej hodowli, cudowne toto było.....

izka53

Avatar użytkownika
 
Posty: 15037
Od: Śro wrz 29, 2010 13:54
Lokalizacja: Poznań

Post » Czw sie 25, 2016 22:21 Re: koty Patmola

Nigdy nie bałam się tzw. agresywnych psów i ogólnie uważałam, że pies ma tzw. prawa i powinnam się dostosować. Kiedyś jechałam tramwajem, jechał młody mężczyzna z rotkiem.Pies nie był na smyczy i bez kagańca (pomijam, że kaganiec w tramwaju jest obowiązkowy), ale siedział grzecznie. Jakaś pani się oburzyła, że nie jest zabezpieczony, więc byłam na tę panią zła, wszak pies nic nie robił. Wysiadając z tramwaju ze swoim panem, rzucił się na wsiadającą starszą kobietę, przewrócił ją i ugryzł.
Tak, że ten... lekko mi się zmieniła tolerancja.
Obrazek
Obrazek

MalgWroclaw

Avatar użytkownika
 
Posty: 46709
Od: Czw paź 15, 2009 17:39
Lokalizacja: Wrocław, stolica Śląska :)

Post » Pt sie 26, 2016 1:51 Re: koty Patmola

Obowiązek kagańców w komunikacji miejskiej uważam za bardzo sensowny. Nawet najłagodniejszy pies na świecie może w odruchu paniki ugryźć lub złapać zębami kogoś, kto na niego niechcący nadepnie.
Ale co do listy niebepiecznych psów to bywa ona niekiedy na wyrost... Na przykład amstafy z założenia mają kochać ludzi. To były psy hodowane do walk, więc musiały być agresywne wobec innych psów, ale sędzia - człowiek - musiał móc wejść między nie na ring i nie zostać pogryzionym. Pomimo ferworu walki. Więc wystarczy, że amstafa przygarnie osoba świadoma, która chce mieć przylepę do ludzi, ale nigdy nie spuści psa ze smyczy w parku i problemu nie ma. No ok, musi być w stanie utrzymać te kilkadziesiąt kilogramów czystych mięśni, gdy pies rzuci się na innego (niekiedy rzecz nie do zmienienia), ale to tyle.
Napisałam "przygarnie" bo od razu miałam w głowie obraz uroczej amstafki z Palucha, która przez kilka lat nie była wyadoptowana właśnie z powodu istnienia listy psów agresywnych. I regularnie kaleczyła sobie ogon o kraty, tak nim machała z uciechy na odwiedziny.

Co do papugi: wiem, że tamta kakadu biała była uczona różnych rzeczy oraz że ma skłonności do dominacji (np. potrafi podbić oko właścicielce), ale akurat ten manewr wydaje mi się być jej własną inwencją ;) Albo pół na pół, jak z moim psem, który wąchał sobie kwiat maku, po czym płatki zaczęły drażnić nos, więc pies je zerwał. Ja w śmiech. Potem droczyłam się z psem innymi kwiatkami, znów zerwanie płatków i ja znów w śmiech. "Aha, czyli pańci się podoba". I od tej pory piesa często obrywa różne płatki z kwiatków, no bo skoro ja się śmieję, to znaczy, że to fajne, ale inicjatywa wyszła na początku od psa ;) I myślę, że analogicznie z papugą - kogoś dziabnęła, właścicielka się zaśmiała, papuga podchwyciła, zaczęła naśladować śmiech, bo wtedy budziła jeszcze większy zachwyt no i wyszło jak wyszło.
Obrazek*Obrazek*Obrazek*

Stomachari

 
Posty: 10637
Od: Sob kwi 16, 2016 21:29
Lokalizacja: Nieopodal Sochaczewa.

Post » Pt sie 26, 2016 7:29 Re: koty Patmola

Alibabe przyniósł mój mąż.
Sąsiad wywalił go z mieszkania, tak wynikało z rożnych informacji, i on sobie siedział na klatce schodowej, na srodku schodów, ale nie na moim piętrze, w naszej kamienicy :roll:
Obrazek
czy już nie ma innych kamienic?

z tydzień go mijałam, albo i dużej
najtrudniej było jak się szło z psami, ale on udawał że psów nie widzi, nawet jak go dotykały nosami

miałam wtedy ponad 10 kotów w mieszkaniu i silne postanowienie, żeby żadnego więcej nie brać
uznałam, że skoro ktoś go karmi przecież, no to w końcu ktoś go weźmie :roll:
i w końcu mój mąż go przyniósł, bo stwierdził że już nie może na to patrzeć itd :roll: i będzie się z nim zajmował itd

Alibaba traktował koty i psy jako postacie z horroru
Dziwne, bo przecież te same psy mijały go wcześniej na schodach i nie było żadnej reakcji (pewniej udawał, że jego wcale nie ma tych schodach, a i tych psów nie ma -to takie wyparcie chyba czy coś w tym stylu).

Jak koty podchodziły grzecznie do niego, naprawdę grzecznie, powoli i tak bokiem żeby się uprzejmie przywitać -to reagował paniką i pozorowanym atakiem. Bo rzucał się z pazurami, wrzaskiem, i zębami -ale nieskutecznie.
Więc jeszcze tego samego dnia wsadziłam go do klatki dla królika. Mam taką dużą, używam czasem do kotów.

W klatce tez poczatkowo się rzucał, jak koty pochodziły. Ale się zorientował po paru dniach, że ta klatka go oddziela od kotów i zaczął je obserwować. Jak się bawią, jak gadają, jak się zachowują. Były dla niego jak drapieżniki w zoo. Jak podchodziły za blisko to się bał, chociaz to duży kot. To nie jest inteligentny kot. Powoli wszystko rozumie. Potrzebuje czasu.
Cześć klatki zasłoniłam. Mógł być niewidoczny i obserwować. Wyglądało jakby w kinie siedział i film oglądał.

Po jakimś czasie zaczęłam go wyciagac z klatki , najpierw na krótko. Potem na coraz dłużej. Koty go ignorowały. Traktowały jak mebel w pewnym sensie. Z czasem złożyłam klatkę, ale on nie kontaktuje się z kotami.
Toleruje czasem jak Łapa sie w niego wtuli. Ona go lubi.
Toleruje Tymoteusza, bo Tymoteusz to bardzo inteligentny kot, i przy Alibabie porusza się bardzo powoli. W tempie Alibaby.
Zorra się boi, bo Zorro się porusza jak błysk światła dla Alibaby. Zorro mu nic nie robi. Gapi się na niego czasem i tyle.

Zrobiłam mu dużo ogłoszeń i zdjęć.
To jest bardzo ładny kot. Stara sie nawiązać kontakt z człowiekiem. Gada, grucha. Uwielbia mojego męża. mnie toleruje, bo to ja mu daje jeść , i ja mu podtykam pod pupę różne kocyki, gadam do niego,ale to nie jest kot pewny swojej pozycji. To kot przyczajony.
Obrazek

Dużo ludzi go chciało, ale niestety nie trafi się żaden człowiek który miałaby i mózg i troszkę empatii jednocześnie. Wszyscy chętni chcieli odebrać kota "gdzieś na mieście", "przejazdem będą pod Castorama o 14.15, to mogę przynieść kota"/ :roll:
Obrazek
Na propozycję spotkania u nich w domu, czyli tam gdzie będzie mieszkał kot, reagowali oburzeniem i zerwaniem kontaktów. Na jakiekolwiek pytania tak samo.

A Alibaba to nie jest prosty kot w obsłudze. To kot, który wymaga pracy i zrozumienia. łatwo go wystraszyć i wtedy warczy albo wali łapą. Boi się gwałtownego podnoszenia i głaskanie znienacka.
Nigdy mnie nie drapnął ani nie ugryzł, ale zawsze najpierw do niego gadam, jak muszę go przenieść, a potem niosę go bardzo delikatnie.
Nie lubi czesania, a trzeba go czesać. Nie mogę go karmić smaczkami podczas czesania, bo zaraz przybiegają wszystkie koty i psy :roll: i tylko jest zamieszanie. Więc czesze go i obserwuję czy jeszcze można.

Ja się bardzo boję agresywnych psów.
Jak byłam mała kila razy psy mnie ugryzły, ale takie małe wiejskie burki. Z czasem nauczyłam sie wyczuwać, który pies ugryzie, a który tylko szczeka. Ale kiedy widzę ze lecą dwa psy przodem, a za nimi reszta wiejskich burków, i wszystkie z zębami na wierzchu (zdarzyło mi się parę razy) to uciekam bez namysłu i to szybko i sprawnie.

Odkąd chodzę z psem na włoczenie się to dodatkowo czuję się odpowiedzialna za psa. a zdarzają się i w górach i w łąkach duże, czasem agresywne psy. Boję się zawsze jak cholera,jak leci na mnie takie coś wielkości owczarka niemieckiego z zębami na wierzchu, a ja mam za plecami Caillou (zawsze jej każe trzymać się za moimi plecami w takiej sytuacji) a obok Młodego. Młody ma sie nie ruszać i nie ponosić rąk i nie gadać. Mam swoje techniki,żeby wyjść z tego cało, ale ze dwa następne dni przeżywam cała sytuację.

Boję się też amstafów trzymanych na smyczy, bo ludzie przeważnie je kiepsko trzymają. Raz jeden się wyrwał takiej panci :roll: i skoczył na Sweetie. Wtedy byłam na spacerze tylko ze Sweetie. Byłam szybsza, u mnie to odruch,czyli Sweetie, która była na smyczy przede mną, znalazła się natychmiast dokładnie za mną, a zęby amstafa przy moich nogach :roll: miałam krótkie spodenki i sandałki.Amstaf się zdziwił, ale nie ugryzł mnie.
Chwilę trwało zanim pańcia, zamiast wołać psa, który wściekle kłapał zębami przy moich nogach (chciał dopaść Sweetie), podeszła i go zapięła.
Powinnam była coś zrobić mądrego czy powiedzieć, ale tak się wystraszyłam, ze mi szczęka zdrętwiała. :oops: A Sweetie się tak wystraszyła, ze jej zęby szczękały, chociaz nawet jej nie dotknął. Mnie tez nie .

Muszę sobie poczytać kodeks wykroczeń i jeszcze przepisy w tym zakresie, przypomnieć te wcześniejsze rozmowy i wykuć na blachę jak powinnam zareagował. : Zdjęcie zrobić, zgłosić itd. Bo niektórzy niestety są niereformowalni.

Patmol

Avatar użytkownika
 
Posty: 27102
Od: Śro gru 30, 2009 14:03
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Post » Pt sie 26, 2016 15:26 Re: koty Patmola

izka53 pisze:Pity....właśnie dawno temu, kiedy ta rasa w ogóle nie była u nas znana, poznałam takiego osobnika , przytulasa, taką świnkę. Właściciel był kolegą moich dzieci. I pokazał mi możliwości psa. Uprzedził, żebym się nie wystraszyła, trzymał psa mocno.....Pies był tresowany na słowo - komendę do ataku. W sekundzie - od przytulaka zmienił się w bestię, która zagryzła by mnie w momencie. Pan szepnął drugie słowo - pies znów był przytulakiem. Pochodził z holenderskiej hodowli, tam przeszedł specjalistyczne szkolenie.

Podejrzewam, że agresja tego psa była markowana, taki rodzaj show. :wink: Często widać to w filmach. Mój znajomy ułożył tak ONka, który nader widowiskowo "zagryza" krzewy.

Żaden szanujący się szkoleniowiec psów nie uczy psa atakowania spokojnie stojącej osoby. To niedopuszczalne.
Nawet psy służbowe, nauczone gryźć "na poważnie", nie znające komendy "puść" (są odciąganie przez przewodnika) nie są tego uczone. Przestępcy też mają swoje prawa a pies jest rodzajem broni, której użycie musi przebiegać w określony sposób.

izka53 pisze:Znajomi mieli mastiffa - nie pamiętam już którego. Kupionego hmmm....po taniości. Został uśpiony w wieku dwóch lat. Z powodu agresji. Wlaściciele nie byli w stanie podać mu nawet jedzenia.......Po kilku latach kupili następnego - tym razem z prawdziwej hodowli, cudowne toto było.....

Znając życie, ci właściciele oprócz zakupu psa o kiepskiej psychice i niezsocjalizowanego popełnili tez masę błędów wychowawczych, co skutkowało opisanym problemem.
Po kilku latach zapewne dokształcili się w temacie i na wiele rzeczy zwracali uwagę o których przy wcześniejszym psie nie mieli pojęcia.
Owszem to co szczenię ma w genach i jaki socjal "wynosi" z hodowli jest kluczowe. Nic tego nie zastąpi.
Ale nieodpowiedzialnym wychowem można to zaprzepaścić. Dlatego renomowani hodowcy bardzo dbają w jakie ręce trafi szczeniak, nie sprzedadzą "pierwszemu lepszemu" kto tylko się nawinie. Takich hodowców jest bardzo mało i zazwyczaj prowadzą zapisy na szczeniaki, które selekcjonują. Ja na jednego z moich wcześniejszych psów z linii pracującej czekałam dwa lata.

MalgWroclaw pisze:Nigdy nie bałam się tzw. agresywnych psów i ogólnie uważałam, że pies ma tzw. prawa i powinnam się dostosować.

Do czego dostosować? Do widoku psa?
Pies ma prawo przebywać w przestrzeni publicznej o ile nie atakuje nikogo i niczego.



MalgWroclaw pisze:Kiedyś jechałam tramwajem, jechał młody mężczyzna z rotkiem.Pies nie był na smyczy i bez kagańca (pomijam, że kaganiec w tramwaju jest obowiązkowy), ale siedział grzecznie. Jakaś pani się oburzyła, że nie jest zabezpieczony, więc byłam na tę panią zła, wszak pies nic nie robił. Wysiadając z tramwaju ze swoim panem, rzucił się na wsiadającą starszą kobietę, przewrócił ją i ugryzł.
Tak, że ten... lekko mi się zmieniła tolerancja.

Oto przykład nieodpowiedzialności, która powinna zostać surowo ukarana nie tylko w postępowaniu karnym, ale przede wszystkim niefrasobliwy właściciel powinien wypłacić odszkodowanie i zadośćuczynienie staruszce. Minimum kilkanaście tysięcy.
To, że pies wyglądał jak rottweiler, nie znaczy, że nim był. :wink: Mógł to być mieszaniec o bliżej niezidentyfikowanym potencjale genetycznym.
Ale ja z wystaw psów rasowych też mogę przytoczyć sytuacje pogryzień nie tylko w ringu rasowych rottweilerów, ale i ONków, Yorków i innych ras.
Dlatego wprowadzono przepisy o dyskwalifikacji takich zwierząt z oceny i niemożności uzyskania przez nie uprawnień hodowlanych.
Tylko... taki właściciel zawsze może przerejestrować się do jednego z licznych nowopowstałych organizacji i pod ich szyldem mnożyć niezrównoważone psy.
Nie w rasach bowiem tkwi problem, ale w ludziach. Nie tylko hodowcach, przede wszystkim nabywcach. Mało kto przychodzi do szkoły psiej z zamiarem nauki posłuszeństwa, przeważnie przychodzi i od razu pyta o kurs obrony. Jest informowany, że nawet do sportowej obrony pies musi być zrównoważony, zsocjalizowany oraz zdać egzamin z posłuszeństwa i dodatkowo zaliczyć testy psychiczne. Wielu ludziom to nie odpowiada i "szkolą" na własną rękę. Lubią "widowiskowe" akcje z psem wczepionym w rękaw, podoba się pies na spacerze atakujący przechodniów "ale broni pani/a mówią". Tymczasem pies broni sam siebie bo się boi lub też wie, że takie zachowanie ma akceptację przewodnika.
Dlatego trzeba wyciągać wobec właścicieli konsekwencje.
Ale nie histerycznie reagując na każdego dużego psa w tramwaju czy na ulicy. Nie da się prawidłowo zsocjalizować z otoczeniem zwierzęcia trzymanego w izolacji, tak jak nie da się nauczyć jazdy samochodem na placu manewrowym, nigdy nie wyjeżdżając na miasto.

Stomachari pisze:Obowiązek kagańców w komunikacji miejskiej uważam za bardzo sensowny. Nawet najłagodniejszy pies na świecie może w odruchu paniki ugryźć lub złapać zębami kogoś, kto na niego niechcący nadepnie.

Niezupełnie :wink: Są psy, które nie mają prawnego obowiązku noszenia kagańca w środkach komunikacji. To psy asystujące osobom niepełnosprawnym wyszkolone przez certyfikowanych przez Ministerstwo szkoleniowców. Takiemu psu, jak nadepniesz na łapę to nie wpadnie w panikę, najwyżej zapiszczy i odsunie się. Został bowiem odpowiednio wyselekcjonowany i ułożony.
Jednak owszem odpowiedzialny człowiek zakłada swojemu psu kaganiec. Dla spokoju swojego i innych.

Stomachari pisze:Ale co do listy niebepiecznych psów to bywa ona niekiedy na wyrost... Na przykład amstafy z założenia mają kochać ludzi.

American Staffordshire Terrier (Amstaf) nie widnieje na liście 11 ras uznawanych za agresywne.
Znajduje się tam American Pit bull terrier rasa nieuznana przez FCI i tym samym nie zarejestrowana w Związku Kynologicznym, takich psów nie ma na wystawach psów.


Stomachari pisze:To były psy hodowane do walk, więc musiały być agresywne wobec innych psów, ale sędzia - człowiek - musiał móc wejść między nie na ring i nie zostać pogryzionym. Pomimo ferworu walki.

Tylko...człowiek nie wchodził pomiędzy nie bo z założenia pity walczą na śmierć i życie.
Nie rozdziela się ich gdy któryś przegrywa, zostaje zagryzany nawet gdy instynkt samozachowawczy bierze górę nad popędem walki i usiłuje uciec przed przeciwnikiem. Psy z linii walczących nie przejawiają zachowań socjalnych, nie respektują sygnałów poddańczych. Popęd walki góruje nawet nad popędem seksualnym i instynktem macierzyńskim. Mówię tu tylko o psach hodowanych stricte do walk. Nie o wszystkich przedstawicielach tej rasy z biegiem czasu adoptowanej do innych zadań i wyciszanej.


Stomachari pisze:Więc wystarczy, że amstafa przygarnie osoba świadoma, która chce mieć przylepę do ludzi, ale nigdy nie spuści psa ze smyczy w parku i problemu nie ma. No ok, musi być w stanie utrzymać te kilkadziesiąt kilogramów czystych mięśni, gdy pies rzuci się na innego (niekiedy rzecz nie do zmienienia), ale to tyle.
Napisałam "przygarnie" bo od razu miałam w głowie obraz uroczej amstafki z Palucha, która przez kilka lat nie była wyadoptowana właśnie z powodu istnienia listy psów agresywnych. I regularnie kaleczyła sobie ogon o kraty, tak nim machała z uciechy na odwiedziny.

Jeśli nie da się zresocjalizować psa tak, by móc panować nad jego agresją, tak, by nie stanowił zagrożenia dla otoczenia to taki pies powinien być poddany eutanazji. To najbardziej humanitarne i najbezpieczniejsze rozwiązanie.
Jedna z moich znajomych, hodowczyni bulterierów, miała w swojej hodowli psa urodzonego z zaburzeniami na tle agresji mimo prawidłowego odchowu.

Pies w wieku niespełna roku ciężko poranił swoją matkę, rzucał się na wszystkie zwierzęta. Ludzi kochał. Owszem na smyczy do opanowania, ale luzem mordowałby wszystkie napotkane zwierzęta. Na szczęście nie był zbyt inteligentny. To był eksterierowo nader piękny okaz, nawet zdobywał medale na wystawach.
Pies ten został poddany eutanazji bo trzymanie takiego zwierzęcia w dzisiejszych zurbanizowanym świecie obarczone jest zbyt dużym ryzykiem.

Koniczynka47

 
Posty: 2746
Od: Wto lut 23, 2016 9:21

Post » Sob sie 27, 2016 21:03 Re: koty Patmola

Dlatego z jednej strony trzeba pracować nad psem, którego się ma 8) a z drugiej strony nie oceniać od razu negatywnie właściciela jak pies niezupełnie ułożony jak należy -szczególnie w przypadku mieszańców czyli kundli,
bo różnie można trafić biorąc szczeniaka, z którego całkiem nie wiadomo co wyrośnie 8) ani geny nieznane ani przeszłość nieznana.

Mnie się udało z Caillou -może dlatego że miała niewielki kontakt z ludźmi, zanim do mnie trafiła. Prawie do 3 miesięcy była ze swoją mamą i bratem. Jest bardzo zrównoważona, chętna do współpracy, a jednocześnie samodzielna. Idealnie pasuje do mojego trybu życia i moich potrzeb. Jednocześnie jest bardzo komunikatywna. Łatwo się z nią porozumieć. Ale w wielu sprawach ma swoje zdanie.
Na pewno nie dałoby się jej nauczyć show jak sie przemienia w bestię. Ona nawet siad, jak deszcz pada i jesteśmy na dworze, wykonuje tak, żeby było widać że siada, ale żeby naprawdę nie usiąść -bo przecież sobie sierść pobrudzi.
I wymiotuje w autobusie :roll: Ale może podróżować samochodem i pociągiem.t t

Sweetie to już zupełnie inny pies. Łatwo sie nakręca, wielu rzeczy sie boi, jest bardzo nieufna w stosunku do ludzi. Ale Sweetie jest niesłychanie posłuszna. Zawołana reaguje natychmiast, cały czas jest skupiona na człowieku. Ją by można nauczyć każdego show. Wykonałaby każde polecenie, które by rozumiała.
.Ale jednocześnie w tłumie ludzi musi absolutnie mieć kaganiec, albo wymijać ludzi z dużym odstępem -bo na pewno zareaguje na popchniecie czy nadepnięcie.

Caillou zakładam kaganiec tylko w środkach komunikacji, bo to obowiązkowe. W innych przypadkach sobie odpuszczam. Ludzie się jej nie boją. Niechcący nadepnięta czy popchnięta po prostu się odsunie. Czasem dzieci dotykają ją znienacka, szczególnie w schroniskach górskich, jak czekamy w kolejce do zamówienia jedzenia, czy siedzimy i jemy, jakoś tam upchani. Tam jest często ciasno. Ale i gorąco. Ludzie przechodzą i trzeba się przesuwać, albo przechodzić czasem nad ludami którzy śpią. Pies w kagańcu jest odbierany jako groźny, Caillou najwyżej ktoś poklepie,czasem dzieci ja obejmują za szyję, ona zamacha ogonem i tyle.

Czasami, jak rodzice chcą, pozwalam się jej przywitać z małymi dziećmi. Ona bardzo lubi małe dzieci. Takie co mają twarz na wysokości jej pyska.
Podchodzi powoli i uśmiecha sie do dziecka. Nie skacze, nie liże i nie szczeka. Stoi spokojnie przez chwilę. a potem sie wycofuje bardzo z siebie zadowolona.
Lubi tez się witać ze szczeniakami. 8)

Patmol

Avatar użytkownika
 
Posty: 27102
Od: Śro gru 30, 2009 14:03
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Post » Sob sie 27, 2016 22:56 Re: koty Patmola

uwielbiam, Basiu, jak piszesz o tych swoich piesach :ok: :ok: :ok:

izka53

Avatar użytkownika
 
Posty: 15037
Od: Śro wrz 29, 2010 13:54
Lokalizacja: Poznań

Post » Sob sie 27, 2016 23:28 Re: koty Patmola

Patmol pisze:Dlatego z jednej strony trzeba pracować nad psem, którego się ma 8) a z drugiej strony nie oceniać od razu negatywnie właściciela jak pies niezupełnie ułożony jak należy -szczególnie w przypadku mieszańców czyli kundli,
bo różnie można trafić biorąc szczeniaka, z którego całkiem nie wiadomo co wyrośnie 8) ani geny nieznane ani przeszłość nieznana.

Mnie się udało z Caillou -może dlatego że miała niewielki kontakt z ludźmi, zanim do mnie trafiła. Prawie do 3 miesięcy była ze swoją mamą i bratem. Jest bardzo zrównoważona, chętna do współpracy, a jednocześnie samodzielna. Idealnie pasuje do mojego trybu życia i moich potrzeb. Jednocześnie jest bardzo komunikatywna. Łatwo się z nią porozumieć. Ale w wielu sprawach ma swoje zdanie.


Zapewniam Cię, że gdyby więcej włożono pracy w jej socjalizację w ciągu tych pierwszych 12 tygodni to by była idealna.
U psów bowiem jest inaczej, niż u kociąt jeśli chodzi o odłączenie od suki i rodzeństwa. zabiera się szczeniaka po ukończeniu 7 tygodni. Oczywiście ważne by u hodowcy szczeniak miał pozytywny kontakt z ludźmi, w tym obcymi tak samo, jak ważne jest, by u nabywcy miał kontakt z innymi psami, zrównoważonymi oczywiście. Bo negatywne kontakty mogą spowodować traumę.
Powtarzam też, że kluczowe są geny. Geny w sensie cech osobowości, odporności nerwowej, temperamentu itd. Kundle też mogą mieć dobre geny wszak każda rasa powstała z kundli :wink:
Dla przykładu: nie da się żadnym szkoleniem, socjalem uodpornić psa na strzał. Można tylko oswoić go z tym, zmniejszyć obawę itd.
Odporność na strzał się dziedziczy.
Szczenięta w miocie są różne tak charakterowo, jak i eksterierowo. Nigdy nie ma tak, że wszystkie urodzone w miocie owczarki jednakowo nadają się do określonego celu. Jeśli hodowca tak twierdzi, to kłamie. A najczęściej niestety tak sprawę przedstawia.

A czym czeszesz Alibabę? Może nie lubi metalowych szczotek?

Koniczynka47

 
Posty: 2746
Od: Wto lut 23, 2016 9:21

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: ewar, Nul, puszatek i 108 gości