Oddam Kałasznikowa. Koty i psy Patmola - kolejny wątek :)

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie sty 15, 2017 16:02 Re: Oddam Kałasznikowa.

Coca cola na nim nie robi wrażenia. :wink:

Koniczynka47

 
Posty: 2746
Od: Wto lut 23, 2016 9:21

Post » Nie sty 15, 2017 17:58 Re: Oddam Kałasznikowa.

Odporne stworzenie. Cola ma paskudny smak.

Patmol

Avatar użytkownika
 
Posty: 27100
Od: Śro gru 30, 2009 14:03
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Post » Nie sty 15, 2017 18:46 Re: Oddam Kałasznikowa.

No. Twardy z niego zawodnik. :lol:

A Coca colę lubimy :oops: Z plasterkiem limonki i lodem.

Koniczynka47

 
Posty: 2746
Od: Wto lut 23, 2016 9:21

Post » Pon sty 16, 2017 7:29 Re: Oddam Kałasznikowa.

Mnóstwo ludzi lubi 8) Mnie nie smakuje zupełnie.

Wczoraj psy szalały na śniegu, a potem padły w domu i spały prawie cały dzień.
Obrazek

Patmol

Avatar użytkownika
 
Posty: 27100
Od: Śro gru 30, 2009 14:03
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Post » Pon sty 16, 2017 18:00 Re: Oddam Kałasznikowa.

Ja nie lubię Coli Zero oraz Light, nie znoszę słodzików, zawsze wyczuję ich "metaliczny" posmak.
Nie lubię też smakowych: cherry, lemon...
Wolę sobie sama dosmaczyć limonką.

Psy jak dzieci uwielbiają śnieg, no może poza tymi małymi pinczerkami.
Chociaż jak znajomi podrzucali mi tego swojego szczura to też ganiał z moimi robiąc hałasu co niemiara.

Koniczynka47

 
Posty: 2746
Od: Wto lut 23, 2016 9:21

Post » Wto sty 17, 2017 16:44 Re: Oddam Kałasznikowa.

Patmol pisze:o muszę go izolować na czas jedzenia, żeby mu nie wyjedli i 100 razy wystawiać Zorra i 56 razy Patmola, i inne koty i psy, które dostają amoku, że Szapo je, a one nie jedzą

Wsadzaj go do łazienki na czas karmienia czy chociaż transportera.
Wtedy reszta mu nie zabierze.

Co u Alego Kałacha?

Koniczynka47

 
Posty: 2746
Od: Wto lut 23, 2016 9:21

Post » Śro sty 18, 2017 20:11 Re: Oddam Kałasznikowa.

Do łazienki nie moge, bo koty mają absolutny zakaz wchodzenia do łazienki, bo rury do instalacji przy/ pod wanną czyli rury odplywowe nie sa do konca pewne. Czesc wymienilismy, ale pewnie by trzeba cala wanne zdemontować i jeszcze raz zrobic.
Wiec pokazywanie kotom, ze warto wbijac do łazienki calkiem odpada. No i szapo tez by mogl wlezc pod wanne i naruszyc te rury.
W transporterze nie chce jeść.

Dzisiaj kupilam serca z indyka,fajnie wygladaly. Alemu bardzo smakowaly. Wszystkim kotom smakowaly i caillou tez. Tylko sweetie sie brzydzila je zjeść.

Patmol

Avatar użytkownika
 
Posty: 27100
Od: Śro gru 30, 2009 14:03
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Post » Czw sty 19, 2017 0:11 Re: Oddam Kałasznikowa.

Jak w ramach urozmaicenia kupiłam serca kurze, to koty miały niezły zgryz, jak się do nich dobrać :lol: Najlepiej poradził sobie Bąbelek, był kotem wolnożyjącym i coś mu z tego zostało. Polował na serduszka, chował się z nimi, aż zjadł. Kota próbowała polować, ale tylko obtoczyła to w żwirku, więc jej poszarpałam na małe kawałeczki i wtedy zjadła. Amiś podchodził i odchodził po wiele razy, nawet do poszarpanych kawałków, brał do pyszczka i rezygnował, aż wreszcie zaryzykował i zjadł. I posmakowało.
Żadne nie grymasiło, ale nie wiedziały, jak jeść ;)
Obrazek*Obrazek*Obrazek*

Stomachari

 
Posty: 10637
Od: Sob kwi 16, 2016 21:29
Lokalizacja: Nieopodal Sochaczewa.

Post » Pt sty 20, 2017 20:36 Re: Oddam Kałasznikowa.

Patmol pisze:Do łazienki nie moge, bo koty mają absolutny zakaz wchodzenia do łazienki, bo rury do instalacji przy/ pod wanną czyli rury odplywowe nie sa do konca pewne. Czesc wymienilismy, ale pewnie by trzeba cala wanne zdemontować i jeszcze raz zrobic.
Wiec pokazywanie kotom, ze warto wbijac do łazienki calkiem odpada. No i szapo tez by mogl wlezc pod wanne i naruszyc te rury.

Współczuję z powodu łazienki.

Koniczynka47

 
Posty: 2746
Od: Wto lut 23, 2016 9:21

Post » Sob sty 21, 2017 17:19 Re: Oddam Kałasznikowa.

Dopoki koty nie wchodzą -to nie jesr problem. Jest wanna i ciepła/gorąca woda czyli luksus
. Gdzieś tam w planach mamy remont łazienki, bo i by sie ocieplic przydalo, i sufit brzydki jest . Nasze mieszkanie to taki troche loft, ktos je zaadoptowal, w ramach swoich możliwości. Potem mieszkal ktos jeden, potem pewnie ktos inny, a potem, w sumie to przypadkiem, któremu dużo pomogłam - mój mąż je dostał.

Mieliśmy je sprzedac, ale bylo niewiele warte. Mąż je dostał w 2007 r jesienia j
-wtedy w warszawie ceny mieszkań w blokowiskach na peryferiach byly.jakos 10 tys za metr i ludzie brali kredyty we frankach.

Kredytu w frankach nie chcialam, nie spodziewalam sie ze cena mieszkan w Warszawie spadnie, no to na próbę przenieslismy sie do Legnicy. Tez troche mieszkanie poprawilismy.

Teraz walczymy z podloga w kuchni, bo bejca brzydko wyglada, i malujemy po kawalku na bialo. Kuchnia jest otwarta, jest w srodku wszystkiego -wiec trudno jest malowac, bo musi nikogo nie byc chociaz ze 6 godzin i zwiezrzaki zamkniete.

Byliśmy w wąwozie myśliborskim. Pięknie. I pelno śladów zwierząt. Psy zafascynowane. Wkladaly nosy w ślady,w kazdy kolejny oddzielenie i najchetniej by poszly po tropie.
Ciekawe czy tam jest tak duzo zwierząt czy te zwierzęta tal sie przemieszczają. Na pewno są zające, dziki, muflony i sarny.

Przestali walić i znowu na spacerach cwicze z psami. Psy wszystko pamiętają, tak jakby nie bylo żadnej przerwy w ćwiczeniach

Mam oststnio chandre/depresje/kryzys wieku średniego :strach: . Pewnie musze przeczekać i przejdzie. Cokolwiek to jest. Moze po prostu przemeczenie zimowe.

Patmol

Avatar użytkownika
 
Posty: 27100
Od: Śro gru 30, 2009 14:03
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Post » Sob sty 21, 2017 21:16 Re: Oddam Kałasznikowa.

Zrób sobie jakąś przyjemność i zagoń resztę do roboty byś miała kiedy się zrelaksować.
Loft to brzmi ciekawie. Nowocześnie. Ja tylko nie chciałabym włazić po schodach, nie cierpię schodów. Gdyby ode mnie zależało, wybudowałabym bungalow.
Warszawa jest przereklamowana, nic tam nie ma. Ani morza, ani gór.

Koniczynka47

 
Posty: 2746
Od: Wto lut 23, 2016 9:21

Post » Pon sty 23, 2017 1:00 Re: Oddam Kałasznikowa.

Koniczynka47 pisze:Warszawa jest przereklamowana, nic tam nie ma. Ani morza, ani gór.

Za to są sklepy, w których spora część obsługi trzyma sensowny poziom :] Mam porównanie nawet w obrębie sieciówek, w tym budowlanych. A także w przypadku firm kurierskich. No i służby zdrowia.
W wielkim skrócie: w Warszawie jest sporo miejsc pracy, więc zazwyczaj obsługa giganta takiego jak Bricoman (właściciel ten sam co Leroy Merlin) podchodzi na luzie i nie robi problemów. Bo im nie zależy, problem sklepu. Najwyżej zmienią pracę, jeśli ktoś będzie chciał ich obciążyć odpowiedzialnością za spartolenie czegoś. Reklamacje przyjmowane są zazwyczaj bez większych ceregieli. Tymczasem obsługa sklepów w małych miejscowościach (zarówno sieciówek lokalnych, jak i gigantów typu Obi) jest tak przywiązana do swojego stołka, że trzęsie się nad każdą operacją inną niż nabijanie towaru na kasę. Zwrócenie uwagi o nienabitym towarze wywołuje podejrzenia, że to ja ukradłam, zaś próba reklamowania preparatu, który po 3 miesiącach pływania w wodzie wciąż się nie rozpuszcza owocuje bardzo długą debatą na temat tego, czy on w ogóle powinien się rozpuścić, czy może temperatury są nie takie, a może kierownik zmiany będzie wiedział co zrobić, albo dystrybutor przez telefon poratuje. Zamiast przyjąć reklamację od razu (co chyba nawet należy do obowiązków każdego pracownika), rozpoczyna dywagacje. W strachu o posadę. Cokolwiek dziwne.
Kurierzy w Warszawie częściej się zmieniają, więc obsuwa jednego nie oznacza problemów z drugim w tej samej firmie. W małej miejscowości też są zmiany, ale rzadsze, więc jeśli jakiś patałach utknie, to można co najwyżej zacząć mailową korespondencję z szefostwem w nadziei, że za którymś razem wypowiedzą mu umowę.
W przypadku służby zdrowia w Warszawie jest spory wybór placówek i specjalistów, dużo łatwiej wybrać kogoś - nawet metodą prób i błędów - kto w końcu rozpozna schorzenie. W mniejszych miejscowościach, a tym bardziej w małych z jednym szpitalem, jest się skazanym na ograniczoną ilość lekarzy i może się okazać, że w razie nagłego wypadku nie odratują człowieka.

Na starość polecam Warszawę.
Na remont polecam Warszawę.
Obrazek*Obrazek*Obrazek*

Stomachari

 
Posty: 10637
Od: Sob kwi 16, 2016 21:29
Lokalizacja: Nieopodal Sochaczewa.

Post » Wto sty 24, 2017 1:01 Re: Oddam Kałasznikowa.

Nie mam doświadczeń z remontem, przy budowie i urządzaniu domu praktycznie nic nie kupowaliśmy z sieciówek typu OBI , LM czy IKEA, a mamy je w zasięgu 15km od domu.
Wolę ściągać bezpośrednio od dystrybutorów, czy specjalistycznych hurtowni.

Czasem służba zdrowia w mniejszych miejscowościach potrafi zaskoczyć bo to zależy od ludzi, nie lokalizacji.

Swego czasu pamiętam jak załatwiałam w 2012r. operację zaćmy jednej osobie to jedyny szpital w kraju, jaki wszczepiał soczewki toryczne na nfz znajdował się w Wejherowie :lol: To taka mieścina za Gdynią.

Jak się okazało inne szpitale też by mogły (nfz nie precyzował rodzaju soczewki wewnątrzgałkowej) ale wolały iść po najtańszej opcji czyli soczewki sferyczne.
Cóż ja już tak mam, że wszystko dokładnie sprawdzam (niektórzy ludzie to nawet nie wiedzieli, że są specjalne soczewki dla astygmatyków, no cóż niewiedza szkodzi i zawsze ktoś ją wykorzysta :wink: )

A każdym razie nie wyobrażam sobie starości w Wawie. Tam nawet wyjść z psem za bardzo nie ma gdzie, trzeba na obrzeża jechać.

Koniczynka47

 
Posty: 2746
Od: Wto lut 23, 2016 9:21

Post » Wto sty 24, 2017 1:17 Re: Oddam Kałasznikowa.

Pewnie, że decydują ludzie a nie lokalizacja, ale jakoś z moich doświadczeń zazwyczaj osoby z małych miast są w większości... e... "nie na poziomie". Choćby dlatego, że mają znikomą szansę na pracę w jakiejś zachodnio-europejskiej firmie, na kontakty z Niemacmi, Belgami, Francuzami, czy delegacje do tychże krajów. To pierwsze ograniczenie, po którym bardzo wyraźnie widać różnice w mentalności Polaków i choćby Belgów.
Druga sprawa to wspomniane ograniczenie w możliwości wyboru. W Sochaczewie jest bodajże jeden szpital, w którym dawniej pracowała lekarka, która nie rozpoznała udaru. I koniec. Jest pilny przypadek i nic nie można zrobić. Podobnie z weterynarzami. Zazwyczaj mają słabiej wyposażone gabinety, no bo na wsi nikt nie wyda 5000 zł na operację psa, a badania krwi to raczej tylko ci z samego miasta a nie wieśniacy, dlatego część analizatorów/wirówek/itp. nie ma wszystkich opcji, ponadto gdy potrzeba fachowców, to potem okazuje się, że większość z nich i tak siedzi w Warszawie, bo mają większe zarobki (on Garncarz i ona Garncarz, Niziołek i paru innych).
Dlatego powiedziałabym, że Warszawa skupia w sobie największą różnorodność i daje największe prawdopodobnieństwo dobrania solidnej i fachowej opieki dla ludzi i zwierząt, ale że zdarzają się rodzynki na terenie całego kraju, do których warto pojechać i które przewyższają jakością usług obiekty w Warszawie (ja z kolei taką rodzynkę mam w Białystoku, ale tu w sumie kłania się mentalność. Być może w Warszawie też lekarz spóźniłby się 30 minut na prywatną wizytę i nawet "przepraszam" nie powiedział, po czym radośnie oznajmił, że nie wziął mojej karty bo pomylił z innym pacjentem o podobnym nazwisku, więc moja podróż 300 km pociągiem jest na marne, ale jakoś mam wątpliwości. Mimo jednak braków w kulturze lekarka jako jedyna dała radę wymyślić, co mi jest. Więc polecam jako lekarza, ale nie lubię jako człowieka).

Co do spacerów z psem. W sumie dużo zależy od dzielnicy. Na przykład Bielany (nie wiem, czy to obrzeża?) są jedną z najlepiej zaopatrzonych w kosze na śmieci dzielnic. Nigdzie indziej nie miałam kosza co kilkanaście metrów, a przy obowiązku sprzątania po psie to jest nieodzowne.
Obrazek*Obrazek*Obrazek*

Stomachari

 
Posty: 10637
Od: Sob kwi 16, 2016 21:29
Lokalizacja: Nieopodal Sochaczewa.

Post » Wto sty 24, 2017 10:52 Re: Oddam Kałasznikowa.

U nas ( w sumie całkiem małe miasto jednak w porównaniu z Warszawą) ludzie , tez ci w sklepach i usługach są w porządku, są milsi, spokojniejsi, wolniejsi, w pozytywnym sensie , niż to było w Warszawie. Pewnie jest tam większy dostęp do gabinetów i wszystkiego, ale jest tez większy pęd życia, pieniędzy, korki, i takie warszawskie szaleństwo. Zależy co kto lubi.
U nas życie jest wolniejsze. I tańsze. I jest wszędzie więcej przestrzeni. Nawet na chodnikach.
Chodniki w centrum były zapchane masakrycznie w Warszawie, i cześć ludzi zawsze biegła.

Mnie sie kilka razy zdarzyło w Warszawie, że lekarz porządnie sie spóźnił na prywatną wizytę, bo korki. Przepraszał, ale korków nie przeskoczy. Ciągle ktoś się spóźniał.

Ale w sklepach u nas jest dużo więcej Czechów, Niemców i Francuzów, niż spotykałam w sklepach w Warszawie. Tam oni kupowali w drogich sklepach pewnie, z super obsługą, tutaj kupują normalnie. Widac ich i słychać. Czesi są mili, Niemcy różnie.
W marketach budowlanych jest mnóstwo Czechów i Niemców, i na mieście często słychać niemiecki, czeski , rosyjski, i różne dziwne języki -bo do granicy blisko.

Bardzo lubiłam Warszawę, ale trudne było dla mnie to kratowanie wszystkiego, kraty w oknach na parterze i wyżej w 99 procentach mieszkań , zakratowane/osiatkowane całe osiedla, tak że trzeba robić dodatkowe 5 km żeby je obejść, zakratowane/ osiatkowane/ zagrodzone małe lasy pod Warszawą i wszędzie napisy przy wejściu do lasu teren prywatny , nawet place dla dzieci zamykane na noc -czyli o zmierzchu. Mnóstwo zamkniętych na stałe placów zabaw -tylko dla wybranych dzieci z konkretnego bloku.

Patmol

Avatar użytkownika
 
Posty: 27100
Od: Śro gru 30, 2009 14:03
Lokalizacja: Dolny Śląsk

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Silverblue, zuza i 119 gości