Oddam Kałasznikowa. Koty i psy Patmola - kolejny wątek :)

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt paź 21, 2016 9:02 Re: psy Patmola (i czasem koty)

U mnie słońca dziś nie ma. Mokro, zimno i wietrznie. Na szczęście dziś lenię się. Pies nie miał ochoty na spacer nawet, więc wróciliśmy do przytulnego domciu. Wszystko jakieś senne, nawet papuga mniej rozrabia, niż zwykle.

Ciasteczka wątróbkowe robię na oko czyli w blenderze rozdrabniam wątróbkę (cielęcą bądż wołową ewentualnie z dodatkiem drobiowej) dodaję oliwę, jajka oraz mąkę (aby uzyskać odpowiednią konsystencję) na końcu bazylię i oregano . Potem równomiernie wylewam to na blachę, wkładam do piekarnika i piekę w temp 180 st z termoobiegiem przez ok 30 min (ale to zależy od grubości warstwy bo jak zrobiłam paseczki to przez 20 minut). Trzeba pilnować by nie przypalić, potem ewentualnie można dosuszyć w niższej temp.
Przechowuję w woreczku w zamrażalniku bo robię większą ilość za jednym zamachem.

Koniczynka47

 
Posty: 2746
Od: Wto lut 23, 2016 9:21

Post » Pt paź 21, 2016 9:26 Re: psy Patmola (i czasem koty)

Fajny przepis. Dziękuje.

Nie widziałam nigdy w mięsnym wątróbki cielęcej ani wołowej. Zapytam czy miewają i po ile.
Najpierw spróbuję zrobić zwyczajnie z drobiowej. Bywa z kurczaka i z indyka.
Ale raczej najpierw puszcze przez maszynkę; łatwiej jest zmielić w maszynce niż w blenderze. A potem w blenderze mogę wymieszać z jajkami i mąką.
Pszennej używasz?

Kroisz od razu po upieczeniu w paseczki?

A jakby tak zmielić w maszynce gulasz wołowy, i tez dodać jajka , mąkę i oliwę i wodę dla płynnej konsystencji i upiec na 180 stopni.
Nie wyszłoby drożej niż te sklepowe ciasteczka dla psów, a skład lepszy zdecydowanie. I by smakowało wołowiną.

Na razie to po codziennych dwóch intensywnych spacerach z psami jestem wykończona.
Zajmują mi więcej czasu, bo przedtem wychodziłam popołudniami z psem tak na 1,5 godziny -a teraz wychodzi mi 1,5 z Caillou i 1 godzina ze Sweetie. Krócej nie dojdzie się ani do łąk/parku ani do barierek do skakania.
No i sama ja bardziej skupiam się na psach, myślę coby jeszcze wymyślać, jakie zadania, jakie sztuczki, jak trasę zmienić.

Po tych 2,5 godzinie spaceru wracam i jestem wykończona, i mięśnie mnie bolą i mózg mi paruje :strach:
Wymyślanie jakis ciasteczek i w ogóle robienie czegoś skomplikowanego wydaje mi się za trudne.

Pewnie z czasem przywyknę. Najgorsze pierwsze dwa tygodnie.

Patmol

Avatar użytkownika
 
Posty: 27168
Od: Śro gru 30, 2009 14:03
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Post » Pt paź 21, 2016 10:13 Re: psy Patmola (i czasem koty)

Ja mam blender kielichowy, mocny 1000W, maszynkę do mielenia ręczną też mam, ale odkąd mam ten robot to rzadko jej używam.
Z gulaszu to nigdy nie robiłam, z drobiowych wątróbek tak. Tu chodzi o zapach też :wink: a mięso tak nie pachnie
Mąki używam zwykłej pszennej, choć można poeksperymentować z lepszą dla psów np ryżową.

No niestety posiadanie psa jest praco i czasochłonne, aż dziwię się sobie samej, że swego czasu miałam aż trzy psy jednocześnie.

Staram się jak najbardziej socjalizować te dwa koty, musze wcisnąć je jakimś sensownym psiarzom. Na szczęście, widać, że były domowymi kotami, nawet psa się nie boją. Wynalazłam parę fajnych artykułów o behawiorze kotów w fachowych publikacjach weterynaryjnych.

Koniczynka47

 
Posty: 2746
Od: Wto lut 23, 2016 9:21

Post » Pt paź 21, 2016 10:42 Re: psy Patmola (i czasem koty)

Mój blender jest raczej słaby -mieliłam w nim kiedyś serca i wątróbkę, bardzo pracochłonne.
A maszynkę do mięsa mam elektryczną, porządną. Sama przyjemność w niej mielić.

O zapach tez chodzi. Wiem. Caillou wątróbki nie lubi , zje troszkę w mieszance, jak dołożę łososia z puszki i zapach wątróbki jest stłumiony.
Wołowinę uwielbia. Mąż kiedyś suszył sobie wołowinę w piekarniku, bo chciał na jakiś wyjazd wziąć i potem schował do pudełeczka i pudełeczko gdzieś ukrył w szafie. Przezornie, żebym zwierzakom nie dała wszystkiego.
Jak tylko wróciłam do domu to Caillou natychmiast mnie zaprowadziła prościutko do tego pudełeczka. Minę miała taką niesamowitą, wołowina to jej przysmak największy.
Ona mi też czasem pokazuje orzecha pod szafą, jak sam nie może sięgnąć i prosi o pomoc.

To że sie psa nie boją nie świadczy, że na pewno były domowe. Miewałam koty z ulicy, na pewno nie domowe, które tez się psów nie bały. Po prostu nigdy wcześniej nie spotkały się z psem jako z zagrożeniem. Młode kociaki na pewno z ulicy /bezdomne wcześniej - właziły psom do misek z jedzeniem, i odpychały psie pyski łapą -gdy psy tez sie chciały poczęstować z własnej miski. Traktowały psy jak takie dorosłe koty trochę, chociaż dla małego kociaka 20 kg pies to duże zwierzę.
Caillou je za ogony wyciągała z miski. Delikatnie.

Jak je socjalizujesz? Co konkretnie robisz?

Do tych stron trzeba być zarejestrowanym? Czy jakbyś dała linka tez bym mogła poczytać?

Ta książka medycyna behawioralna, o której pisałaś wcześniej, warta swojej ceny?

Powinnam coś więcej robić z Ryjkiem, Alibabą i Elbertem, bo inaczej zostaną u mnie na zawsze :roll: . Coś robię, ale mało i efekty mizerne.

Patmol

Avatar użytkownika
 
Posty: 27168
Od: Śro gru 30, 2009 14:03
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Post » Pt paź 21, 2016 10:56 Re: psy Patmola (i czasem koty)

Jak nie lubi wątróbki to nie wiem czy ciasteczka polubi, ale Sweetie na pewno.
Ja jednak z gulaszu bym nie robiła, za to może za przykładem męża po prostu ususz mięso wołowe (Twój mąż lubi survivalowe klimaty? - survivalowcy mają różne pomysły na mięso wzorują się na Indianach 8) ). Niektórzy dają w charakterze smaczków karmę Ziwi Peak (bo na karmę bytową jest za droga).

A i do tych ciasteczek nie dajesz wody.

Koniczynka47

 
Posty: 2746
Od: Wto lut 23, 2016 9:21

Post » Pt paź 21, 2016 11:04 Re: psy Patmola (i czasem koty)

Do wątróbki nie daję wody, ale gulasz jest bardziej suchy -bez wody nie wyjdzie płynna masa do wylania.

Caillou uwielbia ciasteczka dla ludzi i uwielbia wołowinę. Więc ciasteczka z wołowiny powinny być dobre. Najwyżej sama zjem. Albo Sweetie zje, Sweetie lubi wszystko, co się normalnie daje psom czyli psią karmę zje i smaczki dla psa tez chętnie zje.

Mąż lubi klimaty takie, ale pomysły na mięso i różne takie są moje -on tylko papuguje 8) a właściwie czasem eksperymentuje z tym o czym ja opowiadam.
Mnie bardziej zachwycają survivalowe pomysły roślinne czyli co w terenie można zjeść z tego co normalnie rośnie, ale on jest mięsożerny raczej i zawsze kombinuje jak zabrać mięso ze sobą. Jedzenie kwiatków i korzonków go nie fascynuje. Woli wołowinę.

Spróbuję z Ziwi Peak -na smaczki może być, gdyby Caillou podeszła.

Patmol

Avatar użytkownika
 
Posty: 27168
Od: Śro gru 30, 2009 14:03
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Post » Pt paź 21, 2016 11:22 Re: psy Patmola (i czasem koty)

Patmol pisze:Jak je socjalizujesz? Co konkretnie robisz?

Mam ułatwione zadanie bo koty widać, że były noszone, brane na ręce, ogólnie nie mają żadnych złych doświadczeń z człowiekiem bo nie wzbraniają się przed dotykiem.
Tak więc utrwalam te doświadczenia (jak trzeba było im coś niemiłego robić to zawsze tuż po tym dostawały mega dobre jedzonko), uczę skupiać uwagę na człowieku za pomocą klikera, reagować na zawołanie, wchodzić do transportera, bawię się takim szczurkiem z IKEA zamocowanym do sznurka albo laserkiem (w trakcie rzucam smaczki do jedzenia by imitować prawdziwe polowanie). Ogólnie wyrabiam potrzebę bliskiego trzymania się człowieka jako że zawsze ma coś kotu fajnego do zaproponowania. Na szczęście są łakomymi zwierzątkami.



Patmol pisze:Do tych stron trzeba być zarejestrowanym? Czy jakbyś dała linka tez bym mogła poczytać?

Trzeba zapłacić. https://www.magwet.pl/search_results?phrase=kot
Ale jeden z nich jest tu dostępny za darmo:
http://zoopsycholog.com/publikacje/zabu ... rynaryjnym
I ciekawe rzeczy są tu:
http://coape.pl/artykuly-o-kotach

Patmol pisze:Ta książka medycyna behawioralna, o której pisałaś wcześniej, warta swojej ceny?

Mogłaby być tańsza, jak do mnie wróci (bo ją pożyczyłam) to mogę Tobie zeskanować i w pdfie wysłać. Ale nie wiem kiedy mi oddadzą.

Patmol pisze:Powinnam coś więcej robić z Ryjkiem, Alibabą i Elbertem, bo inaczej zostaną u mnie na zawsze :roll: . Coś robię, ale mało i efekty mizerne.

Nie, żebym Cię dołowała, ale obawiam się, że cudów nie sprawisz, w przypadku Ryjka. A Alibabę to najlepiej by wziął jakiś mężczyzna - kiedyś pisałaś, że na widok mężczyzn ożywił się i nawet dał głaskać.

Koniczynka47

 
Posty: 2746
Od: Wto lut 23, 2016 9:21

Post » Pt paź 21, 2016 11:44 Re: psy Patmola (i czasem koty)

Koniczynka47 pisze:[jak do mnie wróci (bo ją pożyczyłam) to mogę Tobie zeskanować i w pdfie wysłać. Ale nie wiem kiedy mi oddadzą.

dziękuje


Cudów nie chcę, ale zawsze sobie myślę, że jak się podejmuje jakieś działanie, to tak jakby rusza taki proces domino/kuli śnieżnej. Cos się dzieje.
Bo na razie żadnej sensownej propozycji adopcji nie ma. Same oszołomy.

Jak w Alicji w krainie czarów
zawsze się dokądś dojdzie ,tylko trzeba iść dostatecznie długo
A ja właściwie nic konkretnego/zaplanowanego ani długo ani systematycznie z Ryjonkiem czy z Alibabą nie robię.
Ostatnio, z 20 dni, głaszcze Alibabe codziennie, w taki sposób jak się głaszcze takie pluszowe koty, żeby bateria zaskoczyła -mocno i równo. I Alibaba na to zaskakuje, wybija go to z letargu, mruczy, cieszy się.
Jak ostatnio Młoda, która rzadko bywa, podeszła go pogłaskać -i pogłaskała go tak delikatnie, to wcale nie zareagował -tak jakby nie czuł takiego głaskania. Wystraszyła, że może mu coś jest, ale jak ja podeszłam i pogłaskałam go po swojemu -to od razu zaczął mruczeć i gadać.
Ale jak mu się dotyka delikatnie łap -tez reaguje. Na mnie w ogóle reaguje, bo ja głaszcze, gadam, daje jedzenie. Ważna jestem dla niego.

Ryjek uwielbia moje towarzystwa i zawsze się trzyma blisko mnie. Jak koty biegną się witać, to tez biegnie i cały czas mnie obserwuje. Fascynuję go.

Koniczynka47 pisze:uczę skupiać uwagę na człowieku za pomocą klikera, reagować na zawołanie, wchodzić do transportera, bawię się takim szczurkiem z IKEA zamocowanym do sznurka albo laserkiem (w trakcie rzucam smaczki do jedzenia by imitować prawdziwe polowanie). Ogólnie wyrabiam potrzebę bliskiego trzymania się człowieka jako że zawsze ma coś kotu fajnego do zaproponowania. Na szczęście są łakomymi zwierzątkami.


Zacznę może od wołania Ryjka i żeby przychodził. On jest bardzo łakomy. Uwielbia żółty serek. Uwielbia tez polować na zabawki -mam jeszcze kilka myszy , schowanych przed Sweetie - tez mogę przywiązać sznurek i popróbować. Ryjek się nie oprze polowaniu na ruszająca się mysz. On tez lubi polować na plastikowe zabawki -takie imitujące prawdziwe myszy, pająki.
. Sztuczki, zabawa wzmacniają więź - a tego właśnie mi potrzeba z Ryjonkiem. żeby troszkę zaufał bardziej.

Na razie mam w głowie psy, i to przestawianie się. To znaczy i siebie i ich.
Wczoraj próbowałam sie bawić ze Sweetie piszczącymi zabawkami - i ona się ich po prostu boi.

Dziękuje za linki
są tez ciekawe rzeczy o psach

edit
Nie lubię dźwięków. Więc unikałam zawsze zabawek piszczących i hałasujących zarówno przy dzieciach jak i przy psach. Jako że to ja kupowałam zazwyczaj zabawki , więc piszczących/hałasujących prawie nie było.
Caillou lubi piszczące pluszaki - podoba jej się to, sama naciska i piszczy.
A Sweeie się boi, próbowałam kilku zabawek. I reakcja była taka sama.

Boję się tez petard :roll: i nie lubię jeździć autobusem/samochodem -to znaczy mam w autobusie/samochodzie straszne mdłości, kreci mi się w głowie. Więc powinnam jednocześnie wzmacniać/odczulać i Caillou i siebie.

Patmol

Avatar użytkownika
 
Posty: 27168
Od: Śro gru 30, 2009 14:03
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Post » Pt paź 21, 2016 13:47 Re: psy Patmola (i czasem koty)

Do veta noszę koty w torbie z materiału. Mam ok 2-3 km do veta, z torbą mnie jest wygodnie, z transporterem strasznie się idzie. Kotom pewnie wygodniej w transporterze.
Autobusem nijak dojechać, a mąż nie zawsze jest jak ja potrzebuję do veta. Przeważnie go nie ma,
Powinnam prawo jazdy zrobić :roll:

Mam na strychu stary, plastikowy, duzy transporter, ale nie mam do niego tej kratki z przodu.
Mogłabym go postawić w kuchni, jako koci domek -nosiłam w nim koty dawno temu, może Ryjek pamięta, a może nie.
Mogłabym do niego wkładać smaczki, zabawki, niech sobie stoi całkiem bez zamknięcia -bo zamknięcia i tak nie mam. Można dokupić jakoś tą kratkę podobno.

Mogłabym do środka włożyć kocyk i nakapać kozłkiem lekarskim. Koty uwielbiają zapach kozłka.

Byłby i domek dla Ryjka i może w razie awarii zaczątek nauczenia wchodzenia kotów do transportera.
Można by je uczyć na hasło i kliker wchodzenia do transportera - w środku nagroda. A z czasem może i nawet zamykania w transporterze. I nagroda.

Zrobiłaś ten domek/pałac z kartonów?

Patmol

Avatar użytkownika
 
Posty: 27168
Od: Śro gru 30, 2009 14:03
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Post » Pt paź 21, 2016 20:46 Re: psy Patmola (i czasem koty)

Zrobiłam tę piętrową budowlę z kartonów i bawełnianej liny (do środka wrzuciłam parę piłeczek ping pongowych), koty włażą i są zadowolone, tak więc polecam zabawę kartonami. To tania zabawka dla kotów, tylko trzeba zdobyć mocne kartony z Castoramy, tudzież innego marketu budowlanego najlepiej.
Kolejną tanią zabawką jest drapak z pnia drzewa (ładne pnie można wypatrzyć czasem po jakiejś ścince) wystarczy dodać do tego liny sizalowe oraz bawełniane można stworzyć coś ciekawego i interesującego.
Kasztany i żołędzie uzbierane z parku też przyciągają uwagę podobnie jak ususzone liście.
Tak więc mój garaż zamienił się w kocie miasteczko. Dobrze, że mam wiatę pod którą stoją samochody.

Patmol pisze:Nie lubię dźwięków. Więc unikałam zawsze zabawek piszczących i hałasujących zarówno przy dzieciach jak i przy psach. Jako że to ja kupowałam zazwyczaj zabawki , więc piszczących/hałasujących prawie nie było.
Caillou lubi piszczące pluszaki - podoba jej się to, sama naciska i piszczy.
A Sweeie się boi, próbowałam kilku zabawek. I reakcja była taka sama.

Boję się tez petard :roll: i nie lubię jeździć autobusem/samochodem -to znaczy mam w autobusie/samochodzie straszne mdłości, kreci mi się w głowie. Więc powinnam jednocześnie wzmacniać/odczulać i Caillou i siebie.

Jeśli Sweetie nie lubi piszczących to ich jej nie dawaj, ja szczeniakom odradzam kupowanie piszczących bo pisk powinien hamować gryzienie, a nie je wzmacniać..

Mam jednak kilka bo czasem skupiają uwagę na spacerach, no i kilka takich piszczących zabawek dostałam albo w ramach testów albo gratisów do jakiś zakupów (Kong oraz Trixie) więc zostały.
Obecny rottek ma swojego jeżyka Trixie, którego tak lubi, że trzyma na legowisku, jeśli ktoś mu zabierze i zapiszczy to zaraz przylatuje,odbiera i liże jakby mu ktoś krzywdę zrobił. O tego jeża jest też ciągła wojna z Bambo bo kotu też zabawka się podoba, z tym, że on lubi naskakiwać by właśnie jeż piszczał.
Kot ma swoich mnóstwo zabawek, więc mógłby odpuścić. Ale tak już jest: psu podobają się kocie, kotu psie.

Kratkę do transportera można czasem kupić, jakiej on jest firmy?

U mnie transporter służy właśnie jako domek/kryjówka Bambo. Jeśli jest w nim zamykany to wtedy gdy dostaje np skrzydełko a papuga jest na wolności więc trzeba go oddzielić by ptak nie przeszkadzał. Albo zamykam i wynoszę do woliery (mogę wypuszczać oknem, ale tak warunkuję miłe skojarzenie). Najgorszy błąd jaki można zrobić to używanie transportera tylko do wyjazdów do weta.

Koniczynka47

 
Posty: 2746
Od: Wto lut 23, 2016 9:21

Post » Pon paź 24, 2016 9:11 Re: psy Patmola (i czasem koty)

Kasztany są fajne, ale moje psy je rozgryzają -wiec trzymam tylko w miejscach niedostępnych.
Caillou uwielbia rozgryzać kasztany i żołędzie -nie zjada ich, ale właśnie rozgryza.

Caillou tez ma jeżyka Trixie -takiego białego z piszczałką. Ale ona piszczy jeżykiem do zapiszczenia,i od razu stara się rozgryźć i znaleźć to coś co piszczy - wiec jej tylko czasem daję do zabawy.

Kratkę do transportera można zamówić w zoologicznym, ale muszę wymierzyć jaka duża najpierw. Na razie dopiero zamierzam go wyciągnąć ze strychu i porządnie umyć, bo jest zakurzony. I na początku postawię go bez kratki -bo mogłaby się źle kojarzyć.

Z psami ćwiczę. Próbuję też wzmacniać te zachowania, które lubię -na razie bez komend. Tylko zachęta lub smaczek, reakcja i wzmocnienie.
Np chodzenie po murkach w parku. Murki są niskie i długie -fajne jest jak pies po nich idzie, a na końcu murku siada i czeka na polecenie zejścia.Psom tez się podoba.
Albo chodzenie Caillou na luźnej smyczy przy mojej lewej nodze i spoglądanie na mnie.
Albo podchodzenie, gdy pies całkiem jest bez smyczy, do mnie , w trakcie swojej zabawy.

Caillou na parówki czy żółty serek - chętniej skacze przez barierki. Nie pokazuje jej wcześniej smaczków, ale jak dostanie pierwszego i to jest serek/parówka chętnie skacze jeśli za kazdym razem tez jest serek/ parówka. Jak dostanie smaczka po prostu -to już nie ma siły więcej skakać. Traci jakoś siły.
Kupiłam wczoraj takie smaczki które Caillou bardzo lubi. Dzisiaj je wypróbuje.

Fakt, ze barierki są wysokie -i to skakanie jest wysiłkowe na pewno dla psów.
Sweetie skacze kilkanaście razy, Caillou tak do 5 razy. Nie chce ich przemęczyć, ale skakanie jest fajne.

Zmieniałam już jakiś czas temu/dawno temu komendę na zakończenie poleceń i teraz mówię koniec jednocześnie robiąc taki ruch ręką. weszło mi to w odruch i juz to robię bez konieczności myślenia o tym, czyli komenda sie sprawdza i dla mnie i mam nadzieję tez dla psów.

Wczoraj wieczorem, ciemno było, poszłyśmy z Caillou na spacer, do parku się bała, a nie chciałam na sile jej ciągnąć -wiec pochodziłyśmy po mieście, wokół zamku. Około 1 godziny pochodziłyśmy sobie. Wszędzie było strasznie dużo policji i straży pożarnej. A Caillou mnie bardzo nakierunkowywała na dom, czyli na wracanie.
No to sobie odpuściłam park i dłuższe chodzenie po mieście i poszłam do domu.

Jak tylko weszłyśmy do mieszkania rozpoczął sie pokaz ogni sztucznych/fajerwerków nad zamkiem. Dokładnie tam gdzie chodziłyśmy. I trwał jakieś 20-30 minut. Ładny był,jak ktoś lubi - ale i waliło porządnie i długo. Ja nie lubię. Mam wrażenie jakby wojna była i nalot bombowy. Caillou w domu się nie boi, ale i tak czuła się niepewnie.Ja tez się czuje niepewnie.
Dobrze, że zdążyłyśmy wrócić do domu.

Jeden znajmy pan z parku,który ma beagle, mówił mi ostatnio że jego pies dostaje ataków padaczki jak słyszy wystrzały petard. dostaje leki na uspokojenie i leki przeciwpadaczkowe, a i tak to niewiele pomaga.

Patmol

Avatar użytkownika
 
Posty: 27168
Od: Śro gru 30, 2009 14:03
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Post » Pon paź 24, 2016 11:20 Re: psy Patmola (i czasem koty)

Beagle i aż tak reaguje na huki? Bez rodowodu? To rasa myśliwska poza tym słynąca z odporności, wykorzystuje się ją również w hodowli laboratoryjnej, dlatego to dość nietypowe.
Patmol pisze:Bo na razie żadnej sensownej propozycji adopcji nie ma. Same oszołomy.

Dlatego ja nie ogłaszam tylko rozpuszczam wici, wśród znajomych sensownych psiarzy. Szukam ludzi, co to w razie problemów zamiast szukać na forach to zwrócą się do fachowców, albo poczytają to i owo.

Koniczynka47

 
Posty: 2746
Od: Wto lut 23, 2016 9:21

Post » Pon paź 24, 2016 11:39 Re: psy Patmola (i czasem koty)

Koniczynka47 pisze:Beagle i aż tak reaguje na huki? Bez rodowodu?

Raczej bez,nie pytałam o rodowód.
Ale kiedyś, kiedyś -kiedy Caillou była szczeniakiem, czyli jakieś 5 lat temu - i ludzie z psami mnie pytali jaka to rasa i ja odpowiadałam , że mieszaniec po prostu czyli kundel biszkoptowy. to większość ludzi z beaglami (bardzo duzo ich tutaj jest ) odpowiadali z dumą, że oni maja beagla rasowego. A jak pytałam z jakiej hodowli -no to przecież na targu kupili/ na giełdzie/ od takiej jednej pani. Chcieli przecież rasowego, a nie kundla -to zapłacili i mają. Z dumą tak mówili.

Niektórzy mówili, mając szczeniaczka, że kupili labradora/goldena/owczarka/spaniela rasowego. A potem im wyrastało z tego takie pokraczne stworzenie 8) wszystkie psy są ładne, ale nie wszystkie szczeniaczki wyrastają na goldeny.

Ale akurat beagle, których jest masa po prostu w parku/ w mieście, są z grubsza podobne do siebie. Więc albo rasowe albo z jednego źódła/

Kiedyś byłam u veta i przyszedł pan z bardzo ładnym psem, szczupłym, dużym i w typie wysportowanego kundla. Powiedział że to rasowy labrador , z papierami jakimiś dobrymi. Nie znam się i pewnie prawdę mówił. Te wszystkie labradory które codziennie widuję stadami w parku do siebie sa podobne, ale do tamtego psa niewiele były podobne .

Koniczynka47 pisze:Dlatego ja nie ogłaszam tylko rozpuszczam wici, wśród znajomych sensownych psiarzy. Szukam ludzi, co to w razie problemów zamiast szukać na forach to zwrócą się do fachowców, albo poczytają to i owo

Słusznie. Tylko jakoś u mnie chetnych brak na kota.
KOt to jednak nie pies.

Patmol

Avatar użytkownika
 
Posty: 27168
Od: Śro gru 30, 2009 14:03
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Post » Pon paź 24, 2016 12:25 Re: psy Patmola (i czasem koty)

Jak sie nad tym wszystkim tak naprawdę, na spokojnie, bez emocji zastanowić to adopcja psa czy kota, wzięcie z ulicy/przegarniecie psa czy kota bezdomnego , czy tez kupienie psa czy kota to bardzo poważna decyzja. Wielu ludzi robi to pod wpływem emocji i jakoś potem gorzej czy lepiej sobie z tym radzą.
Albo i sobie nie radzą. Bo pies gryzie domowników, kot sika itp.
Nie mówiąc już o poważniejszych sprawach, bo sikanie i gryzienie to tez poważna sprawa przecież.

Dlatego zawsze staram się przed wydaniem kota do adopcji porozmawiać o oczekiwaniach i o wyobrażeniach. nawet nie o ewentualnych chorobach, ale o zwykłych zniszczeniach, kłopotach prozaicznych, codziennych.

I to jest takie przerażające, że ludzie chcący adoptować psa/szczeniaka w typie goldena , byłam na takiej wizycie pa, wyobrażają sobie że on będzie siedział na balkonie , bo mieszkają w centrum i dużo się dzieje. No i ze dwa razy dziennie wyjdą raz na krótko i raz to nawet na 15 minut, bo wiadomo że pies musi się przejść.

I im więcej słucham ludzi i czytam ich maile tym bardziej trudniej jest znaleźć dom dla takiego kota jak Alibaba, który wymaga jednak pewnej inteligencji, empatii i rozsądku. Każdy kot wymaga. Ale Alibaba ma niższy ten próg, za którym walnie łapą albo się zdenerwuje.
A ludzie nawet rozmawiać nie chcą o kocie , tylko odbierać kota -tak było w przypadku wszystkich telefonów/maili o Alibabę. Nie chcą nic o nim wiedzieć, nie chcą umowy, nie chcą nawet trzech zdań napisać o tym jakie mają doświadczenia z kotami. To po co im kot?

Kiedyś jedna pani pytała mnie , bo mam jakieś tam pojecie o kotach, co zrobić bo wzięła drugiego kota do mieszkania i koty się gryzą do krwi. Powiedziałam jej że najpierw trzeba koty rozdzielić, nie powinny być razem w mieszkaniu, potem każdego trzeba przebadać czy zdrowy.
No to stwierdziła, że to za bardzo kłopotliwe. Myślała, że naprawdę się znam i wiem co zrobić. Zrobię czary mary jak w telewizji i będzie sielanka
Uznała, że odda jednego na wieś i po kłopocie.

Patmol

Avatar użytkownika
 
Posty: 27168
Od: Śro gru 30, 2009 14:03
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Post » Pon paź 24, 2016 21:31 Re: psy Patmola (i czasem koty)

Koniczynka47 pisze:Dlatego ja nie ogłaszam tylko rozpuszczam wici, wśród znajomych sensownych psiarzy. Szukam ludzi, co to w razie problemów zamiast szukać na forach to zwrócą się do fachowców, albo poczytają to i owo.

A może chcesz rozpuścić wici na temat moich tymczasków? Bo ja gdzie mogłam to popytałam. Ogłoszenia są, ale brak odzewu. A poprzez rodzinę pytać nie będę, bo się zaraz okaże, że skoro jestem krewną, to po co podpisywać umowę, przecież moi krewni znają się z daną osobą z pracy. Tak jakby fakt znania się z pracy cokolwiek zmieniał...

Patmol ja w moim ogłoszeniu napisałam wyraźnie, jakie mam oczekiwania i w związku z tym nie mam żadnych chętnych na kota. Ani jednego telefonu czy maila. I zastanawiam się, czy dobrą drogę obrałam... Bo Ty masz odzew oszołomów, a ja żadnego odzewu.
Może macie dobrą myśl, co powinnam zrobić? Okroić ogłoszenie z wymagań i potem je przestawiać, czy zostawić i czekać na dom dobrze rokujący?
Obrazek*Obrazek*Obrazek*

Stomachari

 
Posty: 10673
Od: Sob kwi 16, 2016 21:29
Lokalizacja: Nieopodal Sochaczewa.

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Lifter i 115 gości