Czytam tak sobie opowieści forumowe o kotach i powoli dochodzę do wniosku, że trafiły mi się dwa anioły zamiast kotów. Powody są następujące:
1. Pokochały się od pierwszego wejrzenia - nie było żadnej wojny, zaczęły od powąchania się, Tygrys od razu zaopiekował się malutkim wtedy Karmekiem, nauczył go wielu kocich zachowań: jedzenia z miseczki, sprzątania w kuwecie, mycia się - od dawna myją się nawzajem.
2. Nie notuję żadnych strat, niczego nie niszczą, nie skaczą po firankach, nie gryzą nóg, pazury moich kotów widzę przy okazji ich przycinania.
3. Nie załatwiają nigdzie poza kuwetą, a niej sprzątają jak górnicy na przodku - zwłaszcza Tygrys.
4. Bawią się ze sobą a do mnie przychodzą kiedy same chcą. Chociaż w tej kwestii cudowny jest Karmel - wdrapuje się na kolana, mruczy jak traktorek, to dzięki niemu dowiedziałam się co znaczy "ugniatanko", bodzie mnie główką w brodę i daje buziaki. Tygrys w tej kwesii jest trudniejszy
nadal muszę zabiegać o jego względy, właściwie to przymila się z własnej inicjatywy tylko po jedzenie, oraz pcha się do łóżka, ale to może za przykładem Karmela.
5. Dość szybko przestawiły się na domowy rytm życia. Gdy tylko pogasną światła w mieszkaniu - koty idą spać, to znaczy pędzą za mną do sypialni.
Rano wstają jak tylko ja wstanę i zaczynają zabawę.
6. Są zdrowe, pomimo obaw jak skończy się kontakt dwóch kociaków nieszczepionych pochodzących z różnych miotów (tu podjęłam duże ryzyko, teraz bałabym się i zaczekała na po szczepieniach) okazały się zdrowe, zostały zaszczepione już w moim domu - równocześnie.
Jak z tego wynika, w porównaniu z problemami np Zibi Pana (i innych, wcześniej opisywanych) moje koty są cudem.