No cóż ,żeby było bardziej dobijająco po problemach z Nel,to dziś miałam odbiór Stasia z adopcji.
Tak był w nowym domu 3 dni
-dlatego czekałam z tym info.
Dom wydawał się dobry. Profesjonalnie (przez firmę) osiatkowany balkon,w miarę dobre karmienie,wszystkie kocie akcesoria,drapak,półeczki ,tunele,legowiska,nawet fontanna. I kot rezydent w podobnym wieku. Staś miał być do towarzystwa.
Niestety Pani sama przyznała,że dwa kotki ją przerosły (bo latają ,biją się,Staś się bawi sam nie z jej kotkiem
).Potem zaczęła wymyślać niestworzone historie,że Staś znaczy teren (gdzie nasikał ,czy nastrzykał zapytałam odbierając,proszę mi pokazać,bo to ważny argument adopcyny- tu prężył ogon przy rogu kanapy i kartonie).Powąchałam miejsca -i NIC. Szkoda,że ktoś zaczyna się brać za interpretację kocich zachowań ,kompletnie ich nie znając (pani ma kota dopiero od wakacji). Szkoda,że ludzie uważają,że mogą wziąć swemu kotu- innego kota jako ŻYWĄ ZABAWKĘ I ZWRÓCIĆ PO TRZECH DNIACH. To nie zakupy zw Zalando!
Dodatkowo zero poszanowania nas,oddających do adopcji. Najpierw były niecierpliwe smsy w święta,że pani już wraca i kiedy może dostać Stasia. Zawoziłam też po 21.00,bo tak było pani wygodnie,a ja nie chciałam stracić dobbrego domu. (A nie można w ciągu dnia?-zapytywała jeszcze.Nie można BO PRACUJĘ
)W efekcie wracałam do domu o 23.00
Dziś za to sms,że pani jednak rezygnuje z adocji. Nie ma świętości.Nie ma czasu noworocznego. Oczywiście pobiegłam po niego natychmiast. Wrócił zdezorientowany,pewnie wczoraj bardzo się bał wybuchów. Zjadł sporo wołowego (tam nie chciał ponoć jeść,potem jak zjadł zwymiotował- i tak jeszcze musiałam być dla pani pogotowiem od porad na telefon przez cały czas) .
Teraz kochany śpi,najedzony ,juz spokojny i odpoczywa po tej adopcji. Pani twierdziła na koniec,że Staś to bardzo fajny kotek,mruczy,przytula się ,sam się bawi.
Pani powiedziałam,że to nie zabawka i że jest wygodnicka chcąc w tak krótkim czasie mieć spokój i zaklimatyzowane koty.
Cholera,ludzie sobie gówno zdają sprawę z tego ile inni muszą się namęczyć ,by uratować bezdomne koty,ile potem przechodzą ,gdy te chorują. Ile znoszą poświęceń i trudu. A ktoś cudem wytrzyma niecałe 3 dni i jak pani przyznała :jest zmęczona
Marzę o takim zmęczeniu. Doprawdy marzę z całego serca do bycia zmęczoną DWOMA ZDROWYMI kotami w sporym mieszkaniu...
I z całego serca nienawidzę ludzi. Wizyt p/a,wytapiania mi czasu,oględzin u mnie itd.
Ale ja nie mam prawa do marzeń w Nowy Rok,bo chora Nel czeka na nakarmienie...