Strona 15 z 66

Re: Codzienność u Amisia, Bąbelka i całej ferajny.

PostNapisane: Pon sty 09, 2017 21:53
przez Stomachari
Nie. Olejek eteryczny destylowany z parą wodną ma pewne zanieczyszcenia, niektóre to wynik substancji stosowanych po to, aby wyszło go nie 1 ml z 20 kg suchego ziela, tylko 5 ml. I nie jest to coś na kształt olejku, tylko olejek eteryczny. A te substancje to nie jest rozcieńczalnik, tylko środek pozwalający uwolnić olejek z komórek roślinnych.
Wiem co mówię, kiedyś destylowałam olejek w laboratorium 8) A jeśli potrzeba nazwy jednej z najistotniejszych zanieczyszczających suybstancji, to mogę odszukać.

Re: Codzienność u Amisia, Bąbelka i całej ferajny.

PostNapisane: Pon sty 09, 2017 21:58
przez Patmol
Czyj atest posiada taki olejek? Jak sama sobie zrobisz dla siebie - to twoj .
Wewnętrznie mozna stosowac tylko czyste olejki, ale zewnetrznie w sensie zapachu pewnie sie nada, chociaz wtedy nie ma gwarantowango dzialania.
W przepisach sa konkretne ilosci olejku.

Laboratoria tez maja atesty albo nie mają. No wiem, ze sie to inaczej nazywa.

Re: Codzienność u Amisia, Bąbelka i całej ferajny.

PostNapisane: Pon sty 09, 2017 22:06
przez Stomachari
Olejki eteryczne mają działanie w dużej mierze koncentrujące się właśnie na kontakcie ze skórą. Mało które przwewidziane są do konsumpcji. Jak są bakteriobójcze (a to zostało odkryte w czasie wojny przez Francuza, który z braku środków odkażających zaczął żołnierzom okładać rany lawendą, które dzięki temu szybciej się goiły. Potem drążono temat i wyszło na to, że chodzi właśnie o olejki), to są bakteriobójcze przy przyłożeniu do skóry. Jak działają odkażająco na drogi moczowe, to są przewidziane najczęściej do kąpieli. Dopiero jak są wiatropędne, no to wtedy siłą rzeczy trzeba je połknąć.
Avicenna też ma tylko do kontaktu ze skórą.
Poproszę link do tych do konsumpcji, bo ja widziałam takie tylko raz w życiu w sklepie stacjonarnym.

Re: Codzienność u Amisia, Bąbelka i całej ferajny.

PostNapisane: Pon sty 09, 2017 22:11
przez Patmol
Nie umiem wstawiac linkow z telefonu. Jutro sie postaram wkleić.
Nie kupowalam takich olejkow, ale mam ciekawe opracowanie o olekjach eterycznych i tam sa podane przykładowe firmy i przykladowe atesty, czyli takie olejki są dostępne. Z tego co czytam to duzo olejk ow mozna spozywac

Re: Codzienność u Amisia, Bąbelka i całej ferajny.

PostNapisane: Pon sty 09, 2017 22:39
przez Stomachari
Ok, to czekam na wieści :)
W teorii to takie olejki powinny mieć atest CPTG (http://olejkieteryczne.org/jak-stosowac), atest PZH, Instytutu Leków albo spełniać normy IFRA (http://gramzdrowia.pl/arzt-henry-rozans ... olsce.html), ale w praktyce gdzie je kupić?

Jak już dokopałam się do cytatu dr Różańskiego, który robi za guru w kwestii olejków eterycznych, to i tak okazało się, że część firm przez niego polecanych nie ma atestów. Oto jak to wyglądało:
Różański: "Doustnie stosowałem olejki następujących firm:
Kej,
Avicenna-Oil,
ETJA,
Herbapol,
Pollena-Aroma,
Alba Thyment,
Hasco-Lek,
Rowa-Wagner,
Casella-med.,
G.R. Lane,
Naturwaren,
Tag-Pol J.V./Sabana Oil/.

Zatem polecam olejki tych Producentów.
Olejki należy przechowywać w szklanych buteleczkach z ciemnego szkła, szczelnie zamkniętych, w chłodnym miejscu.
Wcześniej stosowałem olejki zza granicy oraz laboratoryjne, które jednak dla przeciętnego Czytelnika nie są dostępne, w związku z czym nie będę tu podawał tych producentów."
http://gramzdrowia.pl/arzt-henry-rozans ... olsce.html

A teraz co te firmy same o sobie mówią/piszą (forum Różańskiego: http://rozanski.ch/forum/index.php?topic=46.0)
użytkownik Boronina: "Firma Kej
"Nasze olejki nie są rozcieńczane. Są to naturalne olejki eteryczne zarejestrowane jako kosmetyki. Atestów PZH, Instytutu Leków nie posiadamy. W przeważającej mierze olejki zgodne są z Farmakopeą Europejską. Olejki jako kosmetyki są do użytku zewnętrznego. Nie należy stosować ich wewnętrznie. Uzyskiwane są na drodze destylacji parowej, niektóre metodą
ekstrakcji. Olejki bez napisu naturalny są identyczne z naturalnym.""

użytkownik Boronina: "Z rozmowy tel z Avicenna dowiedziałam się że:
Olejek eukaliptusowy mają zarejestrowany jako lek i jest to jedyny olejek który jest zarejestrowany jako lek który oni posiadają.
Olejki zgodne z farmakopeą to:
Tymiankowy
Szałwiowy
Świerkowy
Sosnowy
Rozmarynowy
Pomarańczowy
Miętowy
Lawendowy
Z Melisy
Z Kopru Włoskiego
Anyżowy
Cynamonowy
Eukaliptusowy
Goździkowy
Z drzewka Herbacianego
Jałowcowy

Na niektórych olejkach nie ma atestu PZH bo od któregoś roku nie ma obowiązku żeby to robić. Olejek musi być jedynie zgłoszony jako kosmetyk.
Olejki sa w 100% naturalnymi olejkami bez konserwantów, wypełniaczy, dodatków chemicznych.
Nie są zalecane do użytku wewnętrznego bo Avicenna nie robiła badań pod tym kontem, są zbadane dermatologicznie. "

To były wpisy z 2012 r.
Na wszelki wypadek zajrzałam jeszcze na stronę Pollena Aroma. Wygląda to tak: "TYLKO OLEJKI ETERYCZNE Z SERII Dr Beta® Z NAJBARDZIEJ DOŚWIADCZONEJ FIRMY W POLSCE GWARANTUJĄ NAJWYŻSZĄ JAKOŚĆ ZA ROZSĄDNĄ CENĘ." (http://pollenaaroma.com.pl/pl/kosmetyka ... ia/oferta/) No to szukam dr Beta (http://www.drbeta.pl/):
"- 100% olejki eteryczne i kosmetyki z olejkami wg autorów
polskiej szkoły aromaterapii
- Gwarancja europejskiej jakości
- Jakość potwierdzona badaniami
- Bezpośrednio z plantacji całego świata
- Certyfikat Jakości Polskiego Towarzystwa Aromaterapeutycznego.
Właścicielem marki Dr Beta jest istniejąca na rynku od ponad 50 lat
Fabryka Substancji Zapachowych ‘Pollena-Aroma” sp. z o.o."
Ani słowa o tym, że może być konsumowany. No i ani słowa o atestach wymienionych przez Różańskiego. A żeby było śmieszniej, na stronie http://www.drbeta.pl/ksiazka-pachnaca-apteka.html można kupić książkę "Pachnąca apteka", opis jest jak zawsze nieco górnolotny ("Pierwsza w języku polskim książka o aromaterapii napisana przez dwójkę specjalistów, którzy wprowadzili aromaterapię na teren Polski została wydana w 1991r. Znani eksperci w dziedzinie olejków eterycznych (Dr W. S. Brud jest Prezesem Międzynarodowej Federacji Handlu Olejkami Eterycznymi i Aromatami IFEAT London) rozpoczęli pierwsze w Polsce kursy aromaterapii i w znanej od ponad 40 lat firmie FSZ "POLLENA-AROMA" uruchomili produkcję olejków i akcesoriów do aromaterapii, które znajdujecie Państwo w naszym sklepie internetowym."), a w tej właśnie książce dr Bruda napisał tak: "We wszystkich tych przypadkach (czyli podczas zewnętrznego stosowania) składniki olejku dostają się do organizmu w formie nie zmienionej, czyli takiej, w jakiej występują w naturze. Podawanie olejków doustnie naraża Je na działanie systemu trawiennego, w wyniku czego dochodzi do zmian składu chemicznego, a w konsekwencji również własności."

No to może firma ETJA (http://etja.pl/):
"Firma Etja oferuje w 100 proc. naturalne olejki eteryczne. Nasze olejki eteryczne są całkowicie naturalnymi wyciągami roślinnymi, które uzyskuje się metodami destylacji, wyciskania lub chemicznej ekstrakcji. Co je wyróżnia? Najczęściej mają jedną dominującą zapachową nutę. Nasze olejki naturalne posiadają wysoką jakość potwierdzoną atestami PZH, RK oraz badaniami dermatologicznymi. Oceny bezpieczeństwa, liczne certyfikaty, atesty oraz pozytywna opinia PZH sprawia, że możemy zagwarantować naszym klientom tylko produkty z najwyższej półki." A potem to: "Nie stosuj olejków eterycznych doustnie." Atesty niby mają, a jednak nie zaryzykują i nie polecą swoich olejków wewnętrznie.

Jak widać nawet firmy polecane przez dr Różańskiego niekoniecznie produkują olejki do użycia wewnętrznego (może Pollena Aroma, musiałabym wysłać maila, żeby się upewnić). Tak napisał bo może używał, ale oficjalnie nie wolno.
Olejki Cosmo, które lubię, też mają napisane 100% pure natural, co ponoć ma świadczyć o tym, że można je spożywać (wg Różańskiego, jeśli dobrze zrozumiałam jego cytat: "Jeszcze raz wyraźnie podkreślam, do celów leczniczych można stosować tylko olejki czyste chemicznie, naturalne. Jeżeli Producent nie manifestuje na opakowaniu (ulotce), że jego produkt spełnia wymogi Farmakopei Polskiej FP IV lub V (lub innych, np. Europejskiej Farmakopei) lub nie posiada atestu PZH (Państwowy Zakład Higieny), Instytutu Leków czy norm IFRA to taki olejek jest bezwartościowy i nie wolno go stosować do celów medycznych. Jeżeli Producent wyraźnie napisał, że jego olejku nie wolno stosować doustnie – to oznacza, że jego olejek nie spełnia norm farmakopealnych i ma coś do ukrycia. Oczywiście taki olejek nie nadaje się do naszych celów." http://gramzdrowia.pl/arzt-henry-rozans ... olsce.html). Tylko brakuje im atestów, tak samo jak niektórym firmom przez niego polecanym.

Podjęłam kolejną próbę. Skoro niektóre firmy przez niego polecane nie mają w ogóle atestów, to poszukam innych, które mają. Wpisałam do google: "eteryczny atest pzh". Wyszła mi inna firma niby z atestem: (http://www.bamer.pl/) "Oceny bezpieczeństwa, liczne certyfikaty i atesty, zgodność z najnowszą farmakopeą Ph.Eur. oraz IFRA, pozytywna opinia PZH gwarantują, iż nasze olejki posiadają najwyższą farmaceutyczną, spożywczą i kosmetyczną jakość. " A potem już w olejkach: "Olejki aromaterapeutyczne
Proponujemy Państwu stosowanie na codzień w masażu -kąpieli -inhalacjach -kompresach pachnących olejków eterycznych i ich mieszanek własnego pomysłu oraz oleje do masażu." "Olejek bergamotowy - Sposób użycia: -masaż: 10ml (łyżka stołowa) oleju bazowego wymieszać z 3-5 kroplami olejku, -kąpiele: 10-15 kropli olejku na 3/4 wanny ciepłej wody, -aromatyzacja: 5-10 kropli olejkuwymieszać z 2 łyżeczkami wody." Ani słowa o doustnym.

No to może ja źle rozumiem atest PZH. Weszłam na: http://www.pzh.gov.pl/wp-content/upload ... towany.pdf i w regulaminie widnieje takie coś: "Atest i Świadectwo jest oceną danego wyrobu w zakresie jego bezpieczeństwa dla ludzi lubvśrodowiska, pod warunkiem jego stosowania zgodnie z przeznaczeniem i sposobem użycia." No tak, czyli atest PZH gdy wnioskowano o kontakt ze skórą jak najbardziej mógł być wydany, co wcale nie znaczy, że dany środek można spożywać. Więc śmiało można na stronie głównej pisać o wybitnych walorach spożywczych i atestach, a jednocześnie później lekką ręką polecać konkretne olejki eteryczne wyłącznie zewnętrznie. Atest mają? Mają. Można spożywać? Nie, bo testowane pod kątem skóry.

Dlatego ja do hasła "atest" nie jestem w pełni przekonana. Niby powinien być, ale często nie ma, bo się nie opłacał, co nie znaczy, że produkt jest gorszy, a jak już jest atest, to nie znaczy, że produkt można spożywać. Z kolei olejki przeznaczone do użytku wewnętrznego niekoniecznie mają atesty.
Inna sprawa, to kto miałby wydawać atesty dla olejków przeznaczonych do spożycia, skoro to bardzo młody trend, mało popularny, a według niektórych źródeł działanie wewnętrzne u każdego jest inne, w przeciwieństwie do działania zewnętrznego, które jest zazwyczaj takie samo. Jak więc znaleźć bezpieczną granicę? Jak w ogóle instytut miałby zaryzykować podpisanie się pod czymś, co może być tak łatwo niebepieczne? (ryzyko poparzenia układu pokarmowego). Ja się wcale nie dziwię, że atestów na spożycie najczęściej się nie wydaje, bo niebezpieczeństwo niewłaściwego zastosowania jest jak przy silnych lekach na receptę. Nie przez przypadek dostają je ci, którym są one potrzebne. Tego ograniczenia nie można wprowadzić przy olejkach eterycznych, każde dziecko może je kupić, a skoro można jeść, no to siup! i problem gotowy.

Re: Codzienność u Amisia, Bąbelka i całej ferajny.

PostNapisane: Wto sty 10, 2017 7:27
przez Patmol
Czyli tak jak z karmami 8) i wszystkim innym. Trzeba się dużo naczytać, żeby coś wiedzieć. A im więcej się czyta, tym więcej wątpliwości. http://smayliki.ru/smilie-915252423.html
Ale to ciekawy temat -będę się dokształcać.
W każdym razie świat olejków i ich zapachów mnie osobiście. oczarował

Swoje olejki kupiłam po prostu tutaj http://zielonyklub.pl/, kupując składniki do mydła, bo najpierw potrzebowałam olejki /zapachy do mydła.

Re: Codzienność u Amisia, Bąbelka i całej ferajny.

PostNapisane: Wto sty 10, 2017 14:29
przez Stomachari
To fakt, z karmami jak się poczyta też można zgłupieć. Na tyle już wersji natrafiłam zarówno na temat suchych, mokrych jak i barfa, że zaczynam się zastanawiać, za ile lat to się jakoś wyklaruje. W każdym razie uważam obecnie, że nie ma jednego idealnego sposobu żywienia (nawet barf ma wady). Pozostaję jednak otwarta na nowe informacje.

Mnie olejki też kiedyś oczarowały, szczególnie pod względem laboratoryjnym. Marzyło mi się destylowanie ich z roślin mało popularnych i poddawanie analizom. Niestety do tego potrzebne są olbrzymie fundusze, a placówki naukowe nie inwestują w rzeczy, które się im nie przydadzą, więc skończyło się na marzeniu :)
Co do olejków zielonyklub.pl to znalazłam już kilka, których nie znam. Martwi mnie tylko, że nie mogę nic znaleźć na temat ich pochodzenia. Ciekawostką jest to zdanie: "Wiele z naszych produktów oprócz norm kosmetycznych, farmaceutycznych, spełnia również normy jakościowe określone dla produktów spożywczych ale sprzedajemy je jako surowce kosmetyczne." Też nie ryzykują ;)
Podoba mi się, że są nazwy łacińskie roślin. Wprawdzie nie sprawdzałam, na ile to nazwy botaniczne i czy dobrze tłumaczone, ale na pierwszy rzut oka robi to dobre wrażenie. Zaintrygował mnie ten olejek: http://zielonyklub.pl/benzoes-styrax-benzoin.html Szkoda, że tak mało informacji o nim dali.
Tak czy owak stronkę prześledzę, dzięki za link :)

Super stronka z emotami! Kiedyś próbowałam coś wstawić z polskiej i nie wchodziło, a te wchodzą :)Obrazek
O, i ramki można robić: Obrazek
EDIT: Niestety pomimo mnogości emotikonek nie mogę znaleźć mojej ulubionej. I chociaż szukam wszędzie indziej, też jej nie ma :?
Powinna działać jako :] ale nie, bo po co.
Do drugiej mam kod Obrazek
Brakuje jeszcze kilku, choćby odpowiadającej temu o_O
Za to trafiłam na inne, zapomniane:
Obrazek
Obrazek
Generalnie jestem nieusatysfakcjonowana.

Re: Codzienność u Amisia, Bąbelka i całej ferajny.

PostNapisane: Czw sty 12, 2017 0:29
przez Stomachari
Stan obecny:
Nie ostrzegam kotów o zapodaniu kropel. Jak mam szczęście, to kotę przyłapię z zaskoczenia. Jak mnie wyczai wcześniej, to pozwala podejść na odległość 0,5 m i zwiewa. Najchętniej koniec końców do psa. Uzysk mam taki w stosunku do ostrzegania, że to 0,5 m a nie 1,5 m. No ale i za to dzięki za rady ;)
Myślę, że Bąbelek boi się dołączyć do koty i piesy jak te razem leżą u piesy, bo kota może wysyłać sygnały w stylu: "To MÓJ pies". Innego pomysłu nie mam.
(Dla tych, co nie wiedzą o co chodzi, cytuję z wątku Patmol):
Stomachari pisze:Dla mnie ciekawostką jest coś takiego:
jak piesa jest u siebie, Bąbelek przychodzi do niej i ją masuje.
jak piesa jest u siebie, kota przychodzi do niej i kładzie się obok.
jak piesa i kota są u piesy, to Bąbelek podchodzi, patrzy i zaraz umyka. Nie chce wejść. Nawet zachęcony przeze mnie smakołykiem (chciałam sprawdzić, czego to kwestia, może coś do ogarnięcia, w końcu żadna z samic go nie wypędzała), to zje i szybko wyskakuje z legowiska.
Co takiego się dzieje, że Bąbelek boi się siedzieć z dwiema samicami? Bo wygląda, że chciałby, ale się boi.

Alienor pisze:a) miejscówka zajęta.
b) koty mają swoje sposoby ustalania hierarchii, których ludzie często nie zauważają.
c) co się dzieje, jak Bąbelek masuje psicę i przyjdzie kotka?

Stomachari pisze:Ale "zajęta miejscówka" tak bardzo wpływałaby na deyzję Bąbelka? Nie twierdzę, że to niemożliwe, chociaż wydaje mi się, że może bardziej to kwestia hierarchii, przy czym trudno mi jest jednoznacznie powiedzieć, jak ona wygląda, bo w każdej sytuacji jest nieco inaczej.
Z jednej strony kota robi za matronę - spokojna, wyważona, jak psu powie "nie", to piesa respektuje. Ale jeżeli piesa je smakołyk (to nie dotyczy miski), to wara wszystkim kotom. Jak chce gdzieś podejść (np. do mnie), to żaden kot nie jest przeszkodą. Rzadko razem się bawią, odkąd kota urosła, chociaż na wyjeździe piesa próbowała zaczepić (może właśnie z zazdrości). Wtedy kota uciekała.
Jak Bąbelek chce się bawić z kotą, to trudno jej się opędzić. Często mu ustępuje. Ale nie w psim legowisku. I nie na swoim posłanku (kiedyś z przymusu musiały się dzielić). Najczęściej to on musiał jej ustąpić (albo mogły leżeć razem). Nawet na kanapie zazwyczaj mu ustępuje. Bąbelek się przymila do człowieka, kota patrzy, przychodzi (pewnie zazdrosna), kładzie się koło człowieka, wówczas Bąbelek zaczepia do zabawy (też pewnie zazdrosny), kota nie ma ochoty i odchodzi, a Bąbelek zostaje z człowiekiem. Czemu to samo nie obowiązuje na legowisku piesy? (nie to, żebym chciała, aby kota nie miała swojego miejsca, ale nie rozumiem mechanizmu).
Bąbelek piesę zaczepia do zabawy. Lubią się razem tarmosić. Nie przeszkadza mu duży psi pysk czeszący sierść na jego gardle. Leży jak placek i się temu poddaje. Jak ma ochotę się otrzeć o psa, to się otrze, chociaż niekoniecznie otrzyma coś w zamian. Bąbelka wszędzie jest pełno, chociaż najczęściej robi za kociaczka. Więcej mu wolno, chociaż nie bardzo dominuje. Tylko nie w psim legowisku jak są tam dwie panienki. Wtedy się boi.
Dlatego tak trudno mi to zrozumieć, bo hierarchia nie jest klarowna i nie zawsze jest taka sama :)

Nie wiem, czy widziałam kiedyś punkt trzeci. Jak Bąbelek masuje piesę, to najczęściej lata na zmianę od psa do mnie i z powrotem po kilka rundek, więc w to wszystko kota nie bardzo wkracza (to też jest ciekawe. Czasem mam wrażenie, że Bąbelek chciałby mnie masować, ale nie umie łysej pańci, więc leci odruchowo do psa, bo ten pozwoli się pomasować i ma do tego odpowiednią, owłosioną, miękką powierzchnię. Potem wraca do mnie, bo przecież chciał być ze mną. No ale nie da się masować, więc znów do psa. Kiedyś zrobił chyba z 6 rundek).

Patmol pisze:Stomachari -nie wiem. Może mu niewygodnie w trzy stwory na jednym legowisku.



Amiś się nudzi. Zaczął jakiś czas temu wskakiwać na plecy przy każdej możliwej okazji. Nawet gdy stoję :strach: Staram się go zniechęcać, bo przyszły domek może nie chcieć takiego zachowania, ale to potwornie trudne, gdy schylam się do jego misek, on mi ładuje się na plecy i natychmiast kładzie plackiem (miłe ciepełko) i zaczyna ocierać o włosy, mrucząc. Jak tu zrobić kotu przykrość i go "zrzucić"?
Psu też się zaraz ładuje na grzbiet. Mają problem, żeby się razem bawić. Trochę zapomniał, jak to jest z drugim zwierzakiem (kiedy katarzył, piesa go nie odwiedzała, aby nie przenieść wydzieliny do pozostałych kotów). Chciałabym dla niego kociego towarzysza, najlepiej też nosiciela herpesa. Dwa tymczasy (z czego ten drugi mógłby być "pożyczony"). Amiś ma tak fatalną odporność, że brak wit. C przez 3 dni spowodował uruchomienie choroby. Co będzie, jeśli zdarzy się inna rzecz, której nie przewidzę i znów mu poleci fontanna? Nie będzie odwrotu, wszystkie inne koty też już będą chore. Lepiej by było, gdyby miał w swoim pokoju kolegę/koleżankę też z herpesem.

Chyba w październiku albo listopadzie uznałam, że kocia ferajna mi się roztyła. Talia zniknęła lub była za mało widoczna (u mojej koty to szczególnie trudno zauważyć, taką ma budowę i sierść). Zmniejszyłam racje żywnościowe. Koty powolutku schudły. I uwaga, kota zrobiła się ponownie bardziej towarzyska. Więcej spędza czasu u psa, częściej przychodzi do człowieka (chociaż bez przesady). I o ile te dwie rzeczy mogą być związane z odczuwaniem ciepła (zawsze się szybko przegrzewała, nic dziwnego, że u psa było jej za ciepło, kiedy ważyła odrobinkę za dużo), o tyle nie bardzo umiem wyjaśnić, czemu jest jednocześnie mniej płochliwa. Jasne, to nie jest zmiana o 180 stopni, ale subtelnie i minimalnie mniej płochliwa (nikt inny by tego nie zauważył, tylko jak się z nią mieszka).
Dziwy ;)

A teraz kocurki we własnej osobie. Na początek po jednym zdjęciu, z czasem postaram się dodać kolejne :)
Obrazek
Amiś - cudowny, towarzyski kocurek :1luvu:
Obrazek
Bąbelek - kochany, towarzyski kocurek :1luvu:

Obu potrzebne są idealne domki. Takie, które docenią, jakie świetne im się koty trafiły. Im bliżej mnie, tym lepiej, bo będzie mi do nich tęskno. Koty są fantastyczne i ma być im jak w niebie.

Re: Karma Urinary/Struvite - poszukiwania najlepszej.

PostNapisane: Pon sty 16, 2017 2:44
przez Stomachari
Amiś dostaje u mnie Granatę mokrą i 2 x dziennie UrinoVet. Przy tej dawce pH zeszło do 6,5 z pH 8(!). Dążę do pH 6. Jednak taka ilość Urinovetu wykańcza portfel. Przyszły domek prawie na pewno nie zdecyduje się na coś takiego. I chociaż ten typ diety uważam za najzdrowszy dla kota, to myślę nad przestawieniem go na jakąś karmę dla struwitowców, żeby już u mnie miał ustawione żywienie. Ma być zdrowo, skutecznie, bezpiecznie i w miarę tanio (przede wszystkim ze względu na ten przyszły domek).
Przejrzałam tyle składów karm, ile tylko zdołałam. Z marszu odrzuciłam Royala, Purinę, Eukanubę, potem Sanabelle (Bosch) i Smillę, wreszcie również Versele Lagę, Joserę, Ariona, Forz10 (potwornie droga, potwornie, więc skład mógł być dobry, ale portfel by schudł chyba bardziej niż z tym UrinoVetem), Vet Life i Vet Expert (ten ostatni może być chyba stosowany tylko 6 miesięcy) i pewnie jeszcze kilka, których nazzwy zapominam.
Trudność w analizie polega na tym, że prawie każda karma jest w innym sklepie, a te nie dość konsekwentnie podają składy, bazuję więc na jakiś strzępkach informacji. Musiałabym szukać stron producentów (chociaż to też nie jest gwarancja, że skład będzie napisany tak samo jak na opakowaniu – patrz Acana), ale to zostawiam sobie na deser (kupa roboty).
Najchętniej wybrałabym jakiś zestaw sucha + mokra, ale tych drugich w wersji dla strowitowców jest mniej (wolałabym, aby obie były dedykowane, żeby nie ryzykować ponowienia się problemów).
Poniżej lista karm wyodrębnionych przeze mnie wraz z moją wstępną analizą. Może ktoś będzie miał jakąś myśl, albo wskaże stronę z wiarygodnym składem, tudzież poleci tańszy sklep:

1. Matisse Neutered
http://allegro.pl/matisse-urinary-kurcz ... 55736.html
EDIT: Inny sprzedający: http://allegro.pl/farmina-matisse-neute ... 33080.html
Mój faworyt.
Zdumiewająco tanio. EDIT: 23,5 zł za 1,5 kg. Nie wiem, czy to w ogóle możliwe.

Początek składu: Suszone mięso z kurczaka (min. 32%), ryż (min. 25%), kukurydza, gluten kukurydziany, włókna roślinne (włókno fasoli, sproszkowana celuloza), mączka rybna, tłuszcz z kurczaka, substancja wspomagająca trawienie, suszona miazga buraczana, olej rybny, olej roślinny itd.

Elementy wpływające na kwasowość moczu:
DL-metionina 3000 mg/kg
Wapń 0,90% (przy wilgotności karmy 9%)
Fosfor 0,80%
Magnez 0,08%

Dodatkowo interesujące:
Tauryna 0,18%
Surowe białko 31,00%


2. N&D (Natural&Delicious) Grain Free Neutered
Tu ciekawostka. Każda z karm N&D zawiera sporo wapnia, fosforu i magnezu ale jednocześnie sporo DL-emtioniny. Tak samo jak Purizon, nawet skład mają bardzo podobny (w przypadku smaku z jagnięciną to niemal kopiuj-wklej). Jest wersja N&D Neutered, ale różni się w zasadzie tylko tym, że zamiast 4000 mg/kg DL-metioniny ma jej 5000 mg/kg. Trudno mi jest zatem jednoznacznie określić, czy rzeczywiście można ją uznać za dedykowaną struwitowcom, bo wapnia i fosforu jest bardzo dużo, ale dopisuję ją do listy, bo jednocześnie reszta składu jest zachwycają. Niestety cena niekoniecznie.
http://allegro.pl/nd-grain-free-neutere ... i_c=267417
(karma jest słabo dostępna w sklepach, więc podaję dodatkowo stronę producenta anglojęzyczną z tą karmą: http://www.farmina.com/us/cat-food/natu ... tered.html i ogólnie z karmami Grain Free wszystkie warianty: http://www.farmina.com/us/cat-food/15-n ... eline.html. Polska strona producenta/dystrybutora jest nieaktualna, nie ma wszystkich wariantów)
1,5 kg za 56 zł.

Początek składu: Świeże mięso z kurczaka (30%), suszone mięso z kurczaka (28%), ziemniaki, tłuszcz z kurczaka, suszone pełne jaja, świeże mięso ze śledzia, suszone mięso ze śledzia, olej rybny, hydrolizowane białko zwierzęce

Elementy wpływające na kwasowość moczu:
DL-metionina 5000 mg
Wapń 1,50%
Fosfor 1,30%
Magnez 0,09%

Dodatkowo interesujące:
tauryna 5000 mg (przy wilgotności 10%) → ok. 0,56%
Białko surowe 46%


3. Kattovit Urinary
http://www.zooplus.pl/shop/koty/karma_d ... nary/48906
http://www.zooplus.pl/shop/koty/karma_d ... nary/60930
Jest jakaś różnica między puszkami, tylko nie wiem czemu.
Cenowo to albo 4,2 kg za ok. 90 zł w wersji z małymi puszkami, albo 2,4 kg za ok. 39 zł z dużymi puszkami.

Początek składu: mięso i produkty uboczne pochodzenia zwierzęcego (22% cielęciny), zboża, minerały (0,43% siarczanu wapnia)

Elementy wpływające na kwasowość moczu:
DL-metionina (500 mg/kg) → przy czym jest to zawartość na 100 g produktu, którego ok. 80% stanowi woda (oczywiście nie jest napisane, ile w tym wypadku). Zatem w przeliczeniu na suchą masę zwartość DL-metioniny będzie wynosić ok. 2500 mg/kg
Wapń 0,22% → na 100 g suchej masy ok. 1,1%
Fosfor 0,2% → na 100 g suchej masy ok. 1,1%
Magnez 0,018% → na 100 g suchej masy ok. 0,09%

Dodatkowo interesujące:
tauryna (520 mg/kg) → na 100 g suchej masy ok. 0,26%
Białko surowe 11,0% → na 100 g suchej masy ok. 55%


4. Trovet ASD Urinary Struvite
http://artinus.eu/trovet-asd-urinary-st ... -1190.html
http://allegro.pl/trovet-asd-urinary-st ... 81933.html
Tu w wersji suchej, ponoć istnieje też mokra.
3 kg za ok. 65 zł.

Początek składu (sucha): mielona kukurydza, mięso z kurcząt /> 30%/, mięso z kurcząt wstępnie trawione enzymami, jęczmień, tłuszcz zwierzęcy, olej sojowy, pszenica itd.

Elementy wpływające na kwasowość moczu:
metionina 0,7% → czyli ok. 7000 mg/kg
wapń 1% (przy wilgotności karmy 8%)
fosfor 1%
magnez 0,07%

Dodatkowo interesujące:
tauryna 0,20%
białko 32%


5. Hill’s s/d
sucha: http://www.zooplus.pl/shop/koty/karma_d ... s_d/179480
mokra: http://www.zwierzakowo.pl/opis-produktu ... .1357.html
Cena za suchą to ok. 131 zł za 5 kg, cena za mokrą to ok. 67 zł za 1,56 kg.

Początek składu (sucha): kurczak i hydrolizat białka z indyka, zmielony ryż, tłuszcze zwierzęce, kleik kukurydziany, olej roślinny itd.

Elementy wpływające na kwasowość moczu:
DL-metionina – nie podano ilości
Wapń 0,8%
Fosfor 0,66%
Magnez 0,06%

Dodatkowo interesujące:
Tauryna 1665 mg/kg → ok. 0,17% (nie znam wilgotności karmy)
Białko surowe 31,9%


6. Feline Porta 21 Struvite
https://animalia.pl/feline-porta-21-str ... 536/#sklad
2 kg za ok. 48 zł.

Początek składu: mielone mięso kurczaka, kukurydza, tłuszcz zwierzęcy, białko z kukurydzy, ryż, suszone jaja, cykoria itd.

Elementy wpływające na kwasowość moczu:
Wapń 1,3 %
Magnez 0,08%

Dodatkowo interesujące:
Tauryna 2500 mg → ok. 0,25% (nie znam wilgotności)
Białko 32 %


Czy ten Matisse nie jest oszukany?
Ktoś ma jakiś pogląd na sprawę?

EDIT 13.04.2017 r, - dodałam karmę, której wcześniej nie znalazłam i poprawiłam 2 wyliczenia w przypadku innych..

Re: Karma Urinary/Struvite - poszukiwania najlepszej.

PostNapisane: Pon sty 16, 2017 7:45
przez Patmol
Nie mam poglądu, chociaż nie wiem czy bym się zdecydowała kupować karmę dla kota przez internet od spółki cywilnej, która powstała w czerwcu 2016 ,ale może jestem przewrażliwiona.

Re: Karma Urinary/Struvite - poszukiwania najlepszej.

PostNapisane: Pon sty 16, 2017 15:40
przez Stomachari
Dzięki za uwagę.
Jeszcze nie analizaowałam miejsca zakupu, na szczęście gdybym się decydowała na Matisse, to jest jeszcze w kilku sklepach w Polsce. W niewielu, ale jest. I wszędzie jest to tania karma.
Wciąż jestem otwarta na sugestie :)

Re: Codzienność u Amisia, Bąbelka i całej ferajny.

PostNapisane: Wto sty 17, 2017 17:22
przez Koniczynka47
Stomachari pisze:Amiś się nudzi. Zaczął jakiś czas temu wskakiwać na plecy przy każdej możliwej okazji. Nawet gdy stoję :strach: Staram się go zniechęcać, bo przyszły domek może nie chcieć takiego zachowania, ale to potwornie trudne, gdy schylam się do jego misek, on mi ładuje się na plecy i natychmiast kładzie plackiem (miłe ciepełko) i zaczyna ocierać o włosy, mrucząc. Jak tu zrobić kotu przykrość i go "zrzucić"?

A to łobuziak :)

Re: Karma Urinary/Struvite - poszukiwania najlepszej.

PostNapisane: Śro sty 18, 2017 0:49
przez Stomachari
To fakt, łobuziak :) Pieszczoch, mruczek, i łobuziak :)

__
Zdecydowałam się na Matisse Neutered od innego sprzedającego, z tego poprawionego linka. Zobaczymy, co będzie.

__
A teraz mam kolejną ciekawostkę, może kogoś oświeci, co mam z tym zrobić. Kiedyś kota jadała pasztety (niestety Animondę), potem miałyśmy z pewnych względów przerwę i dostawała tylko suchą Acanę, teraz wracam do mokrego. Śniadaniowa porcja to suche, dwa kolejne posiłki to Granata. I tu zaczyna się kłopot. Kota zje trochę mokrego, ale o wiele za mało. Na tej ilości schudnie mi w szybkim tempie. Jednocześnie nie jest to tak, że nie lubi i koniec, strajk, nie zje, zagłodzi się a nie zje. Nie, ona zje, nawet z zaangażowaniem, ale dużo za wcześnie ma dość. Żarcie może leżeć a ona do niego nie wraca. Czasem brzdąkanie miską na zasadzie odruchu psa Pawłowa ją zachęca, chociaż nie zawsze.
I co teraz? Mieszać z czymś innym bo może utrafię w gusta? A może jakaś inna metoda, w końcu kota trzyma pyszczek w misce, wtrusia bez obrzydzenia. Tylko za mało.

Re: Karma Urinary/Struvite - poszukiwania najlepszej.

PostNapisane: Śro sty 18, 2017 14:02
przez haaszek
Nasze koty nigdy nie zjadają całej porcji saszetki czy puszki. Muszę im dzielić, resztę chować do lodówki. Czasem dodaję do miski troszkę ciepłej wody, żeby to była taka zawiesista zupa. Ale zawsze dzielę.

Re: Karma Urinary/Struvite - poszukiwania najlepszej.

PostNapisane: Śro sty 18, 2017 23:20
przez Stomachari
Nawet saszetki całej nie? Hm, to widzę, że ciężka przeprawa mnie czeka. Dzięki za info, będę kombinować.