Ja sobie chwalę olejki tej firmy:
http://allegro.pl/naturalny-olejek-euka ... 36770.htmlPierwsza zaleta to że nadają się do kontaktu ze skórą (czyli są dobrej jakości. Najlepsze można nawet konsumować, ale te kosztują fortunę i są trudne do znalezienia. Tak, olejki Avicenny też można stosować na skórę). Po wtóre producent nie wytwarza nie wiadomo ile wariantów co działa w moich oczach na jego korzyść (popularne olejki firmy Vera Nord:
http://allegro.pl/show_item.php?item=6004125063 mają tyle typów, że firma sama się gubi. Jest na przykład "żonkil" i "narcyz". Nie każdy wie, że nie istnieje roślina o nazwie botanicznej "żonkil". To jest żółty narcyz. I pomimo moich starań nie dowiedziałam się, czym różni się w praktyce zapach narcyz od żółtego narcyza. Mają też olejek o nazwie "bez" i tu również nie udało mi się dowiedzieć, czy jest to bez czarny (który nie pachnie ładnie, więc nie wiem, kto chciałby go używać), czy lilak błędnie nazywany bzem). Olejki opisane są indywidualnie i jest mało błędów w opisach. Prócz właściwości i zastosowania, przepisów na masaże, inhalacje itp. jest też informacja, czy olejek należy rozcieńczać i czy może być stosowany u kobiet w ciąży. Ponadto każdy olejek ma zdjęcie rośliny, z której jest "zrobiony" oraz zdjęcie kropli olejku a więc i jego koloru. Wszystko jest bardzo czytelne.
Mam też porównanie olejku z drzewa herbacianego tej firmy i innej (jakiejś z apteki). Jest to olejek o swoistym zapachu, ale ten z apteki cuchnął, nie byłam w stanie używać, wywaliłam całą buteleczkę. Z drzewa herbacianego Cosmo pachnie w porządku.
W porównaniu z Avicenną (
http://www.avicenna.com.pl/olejki.html), z którą miałam mało do czynienia, jedno mnie zastanawia. Cosmo ma olejek Ylan-Ylang konkretnie z tej rośliny, natomiast Avicenna ma kompozycję zapachową ylang. Czyli co to?
Strona Avicenny (oryginalna?) jest dość uboga. Mało informacji, brak zdjęć. Brak informacji o korzystaniu przez kobiety w ciąży.
I zdecydowanie NIE POLECAM tej firmy:
http://bioika.pl/pl/c/OLEJKI-ETERYCZNE/305Mają bardzo egzotyczne olejki, byłam zaintrygowana, o niektórych nawet nigdy nie słyszałam. Zaczęłam sprawdzać. Okazało się, że niektóre olejki mają nazwy łacińskie roślin nie istniejących w botanice, inne mają nazwy łacińskie roślin nie odpowiadające roślinom w nazwach polskich (a obie rośliny istnieją, z czego więc jest olejek? Z rośliny podanej pod nazwą łac., czy pod nazwą pol.?) Jak dla mnie są to pewnie olejki spożywcze albo olejek z wierzby (która nie pachnie i stanowi nośnik dla innych olejków) z dodatkami zapachowymi.
Na tę firmę trafiłam szukając olejku walerianowego. Prócz nich mało która inna firma go robi. Przede wszystkim przewija się Aromatika pisane cyrylicą z Ukrainy. Ale jakoś nie mam zaufania do wschodnich firm, szczególnie w świetle rewelacji z Bio Iki.